10 mld dolarów Juan Negrin zdecydował się powierzyć Stalinowi, gdyż uznał, że Moskwa to miejsce „najbardziej bezpieczne”

„Masz wyobrażenie, ile złota wyładowano w Odessie? Gdyby te skrzynki ustawić obok siebie na Placu Czerwonym, sięgałyby od krańca do krańca” – chwalił się Stalin w rozmowie marszałkiem Woroszyłowem.

Rafał Brzeski

Operacja rabunku hiszpańskich rezerw złota, zwana eufemistycznie „ewakuacją”, rozpoczęła się jesienią 1936 roku, kiedy do Madrytu zbliżały się oddziały zbuntowanych wojskowych pod wodzą Francisca Franca, wsparte przez narodowców, monarchistów, konserwatystów oraz faszystów i trząsł się w posadach rząd Frontu Ludowego popierany przez liberałów, republikanów, komunistów, socjalistów i anarchistów. Wówczas to, 12 października 1936 roku, przysłany z Moskwy specjalny doradca rządu hiszpańskiego do spraw bezpieczeństwa wewnętrznego, a jednocześnie rezydent NKWD, generał Aleksandr Michajłowicz Orłow (prawdziwe nazwisko Lejba Łazarewicz Feldbin). (…)

„Załatwić z szefem hiszpańskiego rządu Caballerem przewiezienie rezerw złota Hiszpanii do Związku Sowieckiego. Użyć sowieckiego parowca. Utrzymać ścisłą tajemnicę. Odmówić, jeśli Hiszpanie zażądają pokwitowania. Powtarzam – odmówić – podpisania czegokolwiek. Oświadczyć, że formalne pokwitowanie zostanie wydane w Moskwie przez Bank Państwowy. Czynię was osobiście odpowiedzialnym za całą operację. Iwan Wasiliewicz.” Pod pseudonimem Iwan Wasiliewicz krył się Józef Stalin, który używał go tylko w wyjątkowych okazjach, jako sygnał, że sprawa wymaga najwyższego utajnienia.

Na wszelki wypadek uzgodniono wersję oficjalną: złoto Hiszpanii ewakuowane jest do Stanów Zjednoczonych i zgodnie z tą dezinformacją, Negrin wystawił imponujący dokument ministerstwa finansów wzywający republikańskie władze wojskowe, aby udzielały wszelkiej pomocy „panu Blackstone, pełnomocnemu przedstawicielowi Bank of America”. (…)

Do portu wpłynęły trzy kolejne frachtowce sowieckie, które Orłow polecił jak najszybciej rozładować. 22 października wszystko było przygotowane i kolumna pojazdów, której przewodzili Orłow i dyrektor hiszpańskiego skarbca Francisco Mendez-Aspe, ruszyła do jaskiń mieszczących magazyny amunicyjne. Za okutymi żelazem drewnianymi wrotami sztolni kryła się sala, pod ścianami której stały jedna na drugiej tysiące identycznych drewnianych skrzynek. „Gromadzony przez stulecia skarb starego narodu i ja go miałem dostarczyć do Moskwy” – zapisał Orłow. (…)

Kiedy frachtowce były już gotowe do odpłynięcia, Orłow znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, gdyż Mendez-Aspe poprosił opotwierdzenie odbioru depozytu, a Stalin wyraźnie zakazał podpisywania czegokolwiek. – Ależ towarzyszu, ja nie mam pełnomocnictw do wydawania pokwitowań – wykręcał się Orłow. – Ale nie martwcie się. Potwierdzenie wydane zostanie na miejscu przez Gosbank (Bank Państwowy), kiedy wszystko zostanie sprawdzone i zważone.

Mendez-Aspe mało nie dostał zawału na takie słowa, ale uspokoił się, kiedy Orłow zaproponował, żeby na każdym frachtowcu popłynął do Związku Sowieckiego jeden przedstawiciel hiszpańskiego ministerstwa finansów w charakterze upełnomocnionego konwojenta. Dyrektor skarbca szybko oddelegował dwóch towarzyszących mu urzędników a dwóch brakujących „konwojentów” dobrano z przypadkowych ochotników na kilkudniową „wycieczkę” do ZSRS podczas „łapanki” w hotelach Kartageny. Złoty konwój złożony z frachtowców „Kine”, „Kursk”, „Newa” i „Wołgolec” odpłynął do Odessy. (…)

Rozradowany Stalin wydał bankiet dla „wierchuszki” NKWD, na którym obecni byli wszyscy członkowie politbiura. W trakcie przyjęcia miał ponoć powiedzieć, że Hiszpanie „tak zobaczą swe złoto, jak własne uszy”. Jeszcze kilka miesięcy później czterej konwojenci ministerstwa finansów republikańskiego rządu wciąż czekali w moskiewskim hotelu na pokwitowanie przyjęcia w depozyt rezerw złota Hiszpanii. Jak podaje Orłow, wypuszczono ich z Rosji dopiero po zakończeniu wojny domowej.

Cały artykuł Rafała Brzeskiego pt. „Hiszpańskie złoto” znajduje się na s. 2 wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Rafała Brzeskiego pt. „Hiszpańskie złoto” na s. 3. wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze