Telegraf Kuriera WNET – kwintesencja tego, co wartego uwagi wydarzyło się w Polsce i na świecie w ubiegłym miesiącu

Red. Pamuła z GW: Przyjmujemy 7 tys. uchodźców. Wśród nich jest zamachowiec, który wysadza się w powietrze i ginie 10 Polaków. Ale przecież uratowaliśmy życie 6999 osób, które uciekały przed wojną!

Maciej Drzazga

W Boże Ciało miliony katolików przemaszerowało ulicami miast w największej ulicznej demonstracji w Polsce.

W sztafecie rotacyjnego przewodnictwa w Grupie Wyszehradzkiej Polska przekazała pałeczkę Węgrom.

Według GUS produkcja przemysłowa wzrosła o 9 proc., a sprzedaż detaliczna o 8 proc. r/r.

Żubr wrócił do PKO.

Radio Wnet okazało się ledwo 8-latkiem.

IPN udostępnił 48 tysięcy teczek ze zbioru zastrzeżonego.

Komisja Europejska, w imię ludów spoza Europy, zaatakowała europejskie Czechy, Polskę i Węgry.

Na odsiecz krajom okrążanym rosyjsko-niemiecką rurą do Szczecina wpłynął amerykański LNG.

Okazało się, że ks. Sowa też chodził do Sowy.

Minęło 135 lat od wyplecenia pierwszego kosza plażowego.

Zapraszamy do przeczytania całego „Telegrafu” na s. 2 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Telegraf Macieja Drzazgi na s. 2 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nie zapłaczę po Zbigniewie Brzezińskim. Kierując się biblijną zasadą „po owocach ich poznacie”, zgłaszam zdanie odrębne.

Profesor Brzeziński, świadomie lub nie, ułatwił Sowietom realizację ich scenariusza i transformację znaną jako upadek komunizmu. Jego największym osiągnięciem była aura nieprzejednanego antykomunisty.

Jan Martini

Uważam, że Brzeziński jako doradca prezydenta Cartera walnie przyczynił się do wzrostu potęgi ZSRR i osłabienia Zachodu. Jego teoria „konwergencji” – czyli stopniowego zacierania różnic i przenikania systemu „komunistycznego” z „kapitalistycznym” – była zgodna z dążeniami komunistów postulujących „pokojowe współistnienie” i budowę „wzajemnego zaufania”.

Brytyjski sowietolog Christopher Story – doradca Margaret Thatcher – pisał, że w dziełach Lenina jest wyraźnie powiedziane, że na pewnym etapie rewolucyjnej walki o panowanie nad światem konieczne będzie przyjęcie języka i upodobnienie się do „kapitalistów”. (…)

Od 2010 roku sędziwy prof. Brzeziński był regularnie wyciągany z naftaliny i wykorzystywany do ataków na PiS (ostatni raz miesiąc przed śmiercią). Pamiętamy, jak w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” sugerował zaniechanie dociekań prawdy o „wydarzeniu” smoleńskim. Zaskakujące tezy wypowiedzi Zbigniewa Brzezińskiego przypisane zostały wówczas jego sędziwości i brakowi kontaktu z rzeczywistością. Jednak profesor był absolutnie przewidywalny, a jego działania od niemal pół wieku – spójne i konsekwentne.

Prezydent Carter pod wpływem swego doradcy dokonał kilku jednostronnych, bezinteresownych ustępstw wobec ZSRR, czym zasłużył sobie na pokojową nagrodę Nobla. Wpływ rosyjskiego lobby na przyznawanie tych nagród widoczny jest gołym okiem – Obama, autor „resetu”, również został uhonorowany.

Dziś trudno znaleźć człowieka, który nie byłby miłośnikiem demokracji i państwa prawa. Takim był też z pewnością Zbigniew Brzeziński, co nie przeszkadzało mu angażować się w przedsięwzięcia dalekie od demokracji. Jego aktywność w lożach masońskich i w tajemniczym klubie Bilderberg, do którego zapraszani są „możni tego świata” i którego ustalenia – choć nieformalne – są realizowane w skali globalnej, przeczą wizerunkowi demokraty.

Faktycznym efektem pracy politologa i geostratega Brzezińskiego był prosowiecki lobbing, ale jego największym osiągnięciem – aura nieprzejednanego antykomunisty.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Nie wierzę wybitnym antykomunistom” znajduje się na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Nie wierzę wybitnym antykomunistom” na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Władza inwestuje w Owsiaka. Inne podmioty zajmujące się działalnością charytatywną o takiej pomocy mogą tylko pomarzyć

Bez zaangażowania instytucji publicznych WOŚP byłaby jedną z wielu akcji charytatywnych. To dzięki temu niebywałemu wsparciu poczynania Owsiaka (polskiej Matki Teresy) mają rangę święta narodowego.

Herbert Kopiec

Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to obłudnicy czynią w synagogach i po ulicach, aby byli czczeni od ludzi. Zaprawdę powiadam wam: Wzięli zapłatę swoją (Mt 6,2).

Lewoskrętna władza Owsiakowi i jego akolitom wyznaczyła bowiem zadanie, aby wyrwać z chrześcijaństwa serce i uzdatnić je do włączenia w jakąś ogólnoświatową religię. Od 25 lat Jerzy Owsiak jest – jak się to dziś modnie mówi – PROJEKTEM POLITYCZNYM.

Nieliczni prawicowi publicyści (m.in. Ł. Warzecha) starają się pokazać, że Owsiak i WOŚP to nie szlachetny, ponadpolityczny projekt, ale sprytne, stricte polityczne przedsięwzięcie, zmierzające do przeprowadzenia tzw. zmiany społecznej, czyli najogólniej rzecz ujmując, postawienia świata tradycyjnych wartości na głowie.

I tak oto ocieplany wizerunkowo i wyorderowany za swoją działalność Owsiak aż nadto czytelnie (ale jak przystało na relatywistę – czasem nie) afiszuje swą wrogość do religii katolickiej, „kaczystowskiego reżimu” i ojca Rydzyka. Nie muszę dodawać, że tu leży kość niezgody, która tak mocno nas, Polaków, podzieliła.

Czy możliwe są działania rehabilitacyjne? Myślę, że oprócz woli porozumienia niezbędna jest większa świadomość w kręgach wielbicieli Jurka Owsiaka, iż jest poza dyskusją, że w działalności (WOŚP) mamy do czynienia z bałamutnym wymieszaniem dobra (działalność charytatywna/dobro dziecka) ze złem (czyli zgorszeniem kontrolowanym): propagowaniem relatywizmu i ideologii hasłowo ujętej jako róbta co chceta oraz działaniami zmierzających do rozmiękczania zasad i banalizacji zła.

Gdy idzie o działalność charytatywną, która mocno (niezasłużenie) uwiarygodnia Owsiaka, to zauważmy, że w licytacjach WOŚP biorą udział wszystkie liczące się firmy, wydając w ten sposób pieniądze swoich klientów bez specjalnego pytania ich o pozwolenie. (…)

W zarysowanym kontekście – hasłowo tu ujętym: bo chcemy być dobrzy – warto przypomnieć, że zadowolenie z własnej dobroci, wystawianie jej na widok publiczny, aby się wywyższyć, Jezus nazywa trąbieniem przed sobą, które jest wyrazem egoizmu i pychy. W tradycji chrześcijańskiej istnieje bowiem wymiar, w którym człowiek bezinteresownie dzieli się z potrzebującymi

Jezus mówi o „trębaczach”, że otrzymali już swoją nagrodę. Jakoż nie podzielają tego krytycznego stanowiska w kwestii „trębaczy” entuzjastycznie usposobieni wobec Owsiaka dyżurni celebryci, m.in Zbigniew Hołdys i Jan Nowicki. A o tym – co robi i co zawdzięczamy wyniesionemu na celebrycki parnas Owsiakowi – rockman Hołdys plótł następująco: Za tym idzie wzniosłość moralna. Choćby na jeden, trzy dni… (…)

W literaturze dawno już drobiazgowo opisano doświadczenia pokazujące, że nie ma nic bardziej wzruszającego, czystego i dobrego, niż ratowanie życia malutkich dzieci. Jeśli swoimi niewielkimi nawet datkami ratujemy małe dzieci, to odczuwamy przyjemne ukłucie w sercu, a stosunkowo niewielkim kosztem i wysiłkiem czujemy się lepsi.

Na dodatek przynależymy do ogromnej społeczności innych, lepszych, czujemy zatem siłę naszej dobroci i jest rzeczą zupełnie naturalną, że owo poczucie dobroci i siły z wdzięcznością – za ich coroczne dostarczanie – przenosimy na organizatora akcji, swoistego guru, ogrzewającego Polskę zimą, a jednocześnie pokazującego, jak skostniałe są inne struktury, które dotychczas gdzieś w cieniu i ciszy zajmowały się tradycyjną dobroczynnością.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Apolityczny Jerzy Owsiak” znajduje się na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Apolityczny Jerzy Owsiak” na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Przyjdź z Libanu – od wschodniego Bejrutu do serca Hezbollahu”. Reportaż Pawła Rakowskiego z dzielnicy Partii Boga

Obecność szyickiej Partii Boga w Libanie jest niezauważalna. Hezbollahu nie widać, ale on jest, i to na tyle potężny i sprawny, że czasami nie wiadomo, co jest państwem libańskim, a co Hezbollahem.

Paweł Rakowski

Partia Boga i Mossad. Dwie najlepsze globalne firmy zwarte w bezkompromisowej walce. Buenos Aires, Bangkok, Baku, Berlin, Warszawa. Ale chwilowo w południowym Libanie jest spokojnie, chociaż zdaniem ekspertów wojna jest nieunikniona – w tym roku lub za dwa, góra trzy lata.

Abuna Gajowy, nasz rodak mieszkający w Libanie 30 lat, w rozmowie na bazarze w Saidzie – biblijnym Sydonie – powiedział mi, że Hezbollahu nie widać, ale on jest, i to na tyle potężny i sprawny, że czasami nie wiadomo, co jest państwem libańskim, a co Hezbollahem. Przestrzegł mnie też przed nadmierną ciekawością. (…)

Docieram do wielkiego meczetu. Nosi on imię Rafika Haririego, bowiem obok niego ten libański premier został wysadzony w powietrze w 2005 roku. Hariri zasłużył się wielce dla kraju. Odbudował go, czyniąc przy okazji z siebie i swoich synów multimiliarderów, ale to Bliski Wschód i jest to zrozumiałe.

Dziś premierem jest syn Rafika, Saad. Ważne, żeby wojny nie było, a gruzy zamieniły się znowu w domy i kawiarnie.

Co ciekawe, odbudowę Bejrutu wzorowano na odbudowie Warszawy. Libańscy architekci przyjechali do naszej stolicy i radzili się, jak przywrócić miasto do życia. Oczywiście Bejrut powstał na nowo przy pomocy nie Sowietów, lecz Saudów. I to widać. Tylko czy ktoś tutaj mieszka? Miałem wrażenie, że centrum finansowe, administracyjne i gospodarcze tego kraju jest wyludnione, jakby po godzinach pracy ludzie wracali do swoich dzielnic, które Allah im przypisał. (…)

Armia stoi pod parlamentem nie tylko, żeby strzec majestatu państwa przed zbirami salafickimi wałęsającym się bezkarnie po Bliskim Wschodzie, ale przed własnymi obywatelami. Libańczycy, niezależnie od konfesji czy poglądów zgodnie ogłosili, że powywieszają cały parlament, jeśli ten w końcu nie uzgodni ordynacji wyborczej do i tak opóźnionych wyborów parlamentarnych. Samego prezydenta – Michela Aouna – wybrano z trzyletnią zwłoką! Wstyd, hańba, kompromitacja; co na to trybunały i komisje światowe?[related id=26114]

Co więcej, libańscy parlamentarzyści rozważali przyznanie sobie dożywotnich pensji za służbę narodowi! Syn wspomnianego Baszira, Nadim, od 2009 roku zasiadający w parlamencie, publicznie stwierdził, że w młodości nienawidził skorumpowanych polityków, ale sam stał się jednym z nich, jak dorósł. Tylko z czego ci politycy kradną?

Największym posiadaczem ziemskim w Libanie jest Kościół maronicki. Kraj nie ma ropy i gazu (tzn. ma w Morzu Śródziemnym, traf chciał, że przy granicy z Izraelem, i złoża są jeszcze niewydobywalne), aparat państwowy jest niewielki, ponieważ praktycznie państwa nie ma. Surowców eksportowych poza wyśmienitą żywnością oraz ludnością brak. Są jedynie banki, a w nich pokaźne, jedne z największych na świecie zapasy złota. (…)

Z centrum handlowego skierowałem się na wschód główną wielkomiejską arterią. Odrapane bloki, na każdym balkonie suszy się garderoba, kalesony i pieluchy. Dużo pieluch. Tam, gdzie życie, są pieluchy, inaczej mogiła.

Mężczyźni leniwie siedzieli przy swoich kramikach z asortymentem wszelakim. Kobiety – o dziwo – nie wszystkie opatulone zgodnie ze zwyczajem i tradycją, chociaż o krótkich spódnicach mowy być nie może. Pierwsze kilka metrów sławetnej Dahiyi wygląda ubogo, ale normalnie. Ludzie się gapią, ale to chyba naturalny odruch. To nie wielkomiejski i bogaty chrześcijański Bejrut. (…)

Świat dowiedział się o nowym graczu na bliskowschodniej szachownicy w 1983 roku – zamachowcy-samobójcy z nieznanej z imienia organizacji wjechali ciężarówkami nafaszerowanymi ładunkami wybuchowymi w amerykańskie i francuskie koszary, ambasady, a także w izraelską kwaterę główną w okupowanym Tyrze. Tysiące ofiar śmiertelnych, a świat zapoznał się z koncepcją, że w imię Allaha człowiek jest w stanie oddać życie, aby zabijać wrogów.

Hezbollah oficjalnie nie przyznaje się do tych zamachów, wskazując, że powstał w 1985 roku, chociaż wszelkie ślady jawne (m.in. renty dla rodzin zamachowców) i niejawne wskazują, że to była ich robota, a dokładnie Imada Mougniyeha, do 11 września 2001 roku najbardziej poszukiwanego terrorysty na świecie. (…)

Rozglądam się po okolicy – może jedna lub dwie żółte chorągiewki. Żadnych portretów, zdjęć, bilbordów. Nic. Idę dalej i trafiam na szereg serwisów samochodowych. Normalna sprawa. Tych ludzi nie stać, tak jak maronitów, na dwa lub więcej aut – jedno do boksowania się za dnia, a drugie, ekskluzywne, do szpanu w nocy. Skojarzyłem sobie, gdzie w Warszawie za okupacji magazynowano broń – ano w takich przybytkach. W końcu to i to jest metal, a w Dahiyi może on być potrzebny bardzo rychło, kiedy salafici lub Izraelczycy zrobią rajd. Już kilku z ISIS wysadziło się w tej dzielnicy.

Maszeruję dalej Dahiyą i widzę rozwalone budynki, niekiedy bez ścian, ze śladami po kulach. Z której wojny? Nie wiadomo – tyle ich było. (…)

Korzystając z niewielkiego ruchu drogowego, przeszedłem na drugą stronę jezdni. Oczywiście nie było żadnych pasów ani świateł. Po przejściu skrzyżowania znalazłem się w lepszej, bogatszej części Dahiyi. Szklane wieżowce, atrakcyjne witryny sklepowe, jednym słowem – nowoczesność. Czasami zdjęcie szejka Fadl Allaha, jednego z przywódców Hezbollahu, który dystansował się od ruchu.

Moją uwagę przykuł ekskluzywny golibroda. Wszak panowie z Hezbollahu to nie włochaci jak małpy wieśniacy w białych toyotach spod znaku ISIS czy Al-Kaidy! Szyici mają wyglądać schludnie, elegancko i godnie, takie ongiś wydano dyrektywy partyjne.

Idąc w głąb tego obszaru bogactwa, poczułem zmęczenie. Równać się to z Bejrutem Wschodnim nie może i nie po to tutaj przyjechałem. Pierwotnie wyobrażałem sobie Dahiyę jako skrzyżowanie Strefy Gazy z jakimś obozem dla uchodźców. A ja tu nawet nie widziałem zdjęcia Nasrallaha! Co jest? (…)

W telefonie żadnych zdjęć. Chociaż ten zakaz wydaje mi się jedynie skutecznym kontrwywiadem obywatelskim, o którym u nas mówi tylko Rafał Brzeski. I tak satelity, a być może Google to wszystko dokładnie namierzyły i wymierzyły. Ale robienie zdjęć jest czytelnym sygnałem do reakcji, tak żeby komuś z miejscowych nie zarzucono braku czujności. A po co szukać wrażeń?

Wsiadam do busika wypełnionego syryjskimi uchodźcami. Mężczyźni brudni, styrani, bezmyślni, o pustych twarzach. Może, żeby przeżyć, muszą wysyłać swoje żony i córki na żebry lub do sprzedawania swoich ciał w chrześcijańskich enklawach.

Cały artykuł Pawła Rakowskiego pt. „Przyjdź z Libanu – od wschodniego Bejrutu do serca Hezbollahu” znajduje się na ss. 10-11 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Rakowskiego pt. „Przyjdź z Libanu – od wschodniego Bejrutu do serca Hezbollahu” na ss. 10-11 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Polacy wybierają Czechy jako miejsce do życia. Piękne hasła nie wstrzymają masowych wyjazdów Polaków „za chlebem”

Rośnie liczba rodaków podążających w poszukiwaniu lepszego życia do naszych południowych sąsiadów. Sytuacja ta nie napawa optymizmem. Trochę przykro też, bo oznacza to, że ciągle odstajemy od Czechów.

Tadeusz Puchałka

Bez wyraźnych powodów Polacy ojczyzny raczej nie opuszczają, a jeżeli tak się dzieje, chyba należałoby się zastanowić, dlaczego w Czechach się da, a u nas, jak zwykle pod górkę… Był czas, kiedy Polacy chętnie podejmowali pracę w czeskich kopalniach, gdzie warunki pracy bywały z różnych powodów często trudniejsze niż w kraju, kusiły jednak o wiele wyższe zarobki.

Polacy mile widziani są w Czechach także w przemyśle maszynowym, samochodowym. Wielu naszych rodaków można spotkać na przykład w fabryce „Škoda”, zaś w firmie DENSO, która produkuje części do układów klimatyzacji, jedna piąta załogi liczącej 2000 pracowników to Polacy.

O wiele sprawniej niż w Polsce działa w Czechach opieka medyczna, bo czas oczekiwania na przyjęcie do lekarza specjalisty jest tam o wiele krótszy, a bywa, że pacjent z Polski, spełniający wymogi tamtejszej służby zdrowia, czyli posiadający podstawowe dane o swojej chorobie i leczeniu, zostaje poddany zabiegom natychmiast.

W Polsce na operację zaćmy czeka się średnio trzy lata, w Czechach zaś zaledwie kilka dni. Jak podaje „Gazeta Wrocławska”, z regionu na operację zaćmy do Czech wyjechało ponad 1000 osób. Podobnie rzecz się ma z opieką prorodzinną. Coraz więcej Polaków zapisuje także dzieci do czeskich przedszkoli.

Polacy kupują tam mieszkania, bo tańsze, a zapytani, dlaczego tak łatwo opuszczają Polskę, odpowiadają, że Czesi mają lepsze podejście do życia (pewnie chodzi o to, że potrafią myśleć po gospodarsku). Poza tym naszych rodaków męczą ciągłe awantury polityczne, z których na dobrą sprawę nic nie wynika.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Polacy wybierają Czechy” znajduje się na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Polacy wybierają Czechy” na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Akademia Republikańska – nowa inicjatywa w Grodzisku Wielkopolskim. Powołał ją lekarz kardiolog Jerzy Wierzchowiecki

Rządy sprawuje formacja, która wygrała wybory, a której prawo do rządzenia bezustannie się kwestionuje. Dlatego trzeba tworzyć ruchy społeczne, dla których dobro Polski jest wspólnym mianownikiem.

Aleksandra Tabaczyńska

– To inicjatywa, w ramach której będziemy podejmować tematy historyczne, ale przede wszystkim tożsamościowe. Istotą planowanych spotkań i ich tematyki jest to, aby Wielkopolska wróciła do swoich korzeni ideowych i politycznych. (…) Wierzchowieckiemu udało się zgromadzić uczestników nie tylko z samego Grodziska Wielkopolskiego, Nowego Tomyśla czy Wolsztyna, ale także z innych okolicznych miejscowości.

Tu warto przypominać o wielkich tradycjach Wielkopolan, którzy blisko sto lat temu chwycili za broń i stworzyli podwaliny nowoczesnej Wielkopolski, a następnie państwa polskiego. Odwaga, męstwo i determinacja powstańców zostały wypracowane przez lata walki Wielkopolan z polityką kulturkampfu. (…)

Propaganda pruska głosiła, że Polacy sami ponoszą odpowiedzialność za rozbiory, ponieważ nie potrafili się rządzić, a hasło „polnische Wirtschaft” stało się synonimem ogólnego bałaganu, nieładu, brudu i chaosu. Tylko „niemiecki porządek” miał uratować Polaków od całkowitego upadku.

Właśnie w takich okolicznościach i takiej atmosferze działało pokolenie wielkopolskich społeczników, zwane pokoleniem księdza Wawrzyniaka. Nie mieli perspektywy bliskiego zwycięstwa ani nagrody w postaci posad rządowych czy foteli poselskich. Prześladowani przez władze pruskie, poświęcali swój wolny czas, zdolności i pieniądze dla wspólnej, słusznej sprawy – jakiej? Właśnie obrony filarów własnej tożsamości: wiary i języka.

Czynili to, ucząc najszersze kręgi społeczeństwa oszczędności, sumienności, pracowitości, wytrwałości, rzetelności i uczciwej konkurencji, która była niezbędna do codziennej rywalizacji z niemieckimi (dotowanymi przez rząd) rzemieślnikami, kupcami, przedsiębiorcami… Ponadto poprzez te cechy, wpajane w języku ojczystym, realizowane wspólnie w najróżniejszych towarzystwach i organizacjach, uczono Polaków dumy z własnych osiągnięć, dumy z własnej tradycji i tożsamości – z bycia Polakiem.

Akademia Republikańska odnosi się do tych tradycji. Społecznicy wielkopolscy tamtych czasów nie mieli w zasięgu własnych przewidywań perspektywy zwycięstwa, gdyż nie było wtedy najmniejszych przesłanek, by państwo polskie mogło się odrodzić za ich życia. Robili to dla przyszłych pokoleń, z poczucia obowiązku, z którego ich rozliczą kolejne generacje. (…)

W 2018 roku czekają nas kolejne wybory samorządowe. W stulecie odzyskania niepodległości, w stulecie wybuchu zwycięskiego powstania wielkopolskiego, Wielkopolanie mają szansę jeszcze raz pokazać, że łączy nas miłość do Polski i nie ulegniemy politycznej poprawności. Dzisiaj osiągnęliśmy dno, bo Poznań, stolica województwa, jest miastem totalnie lewackim. Prezydent, który to miasto reprezentuje, jest po prostu wstydem dla wszystkich zdrowo myślących Wielkopolan. A organizacje takie, jak Akademia Republikańska, nie mają chwili do stracenia.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Grodziska Akademia Republikańska” znajduje się na s. 6 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Grodziska Akademia Republikańska” na s. 6 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kolekcjonerskie monety i banknoty upamiętniające postaci i wydarzenia historyczne wyemituje Narodowy Bank Polski

W tym roku NBP planuje wyemitować 24 monety i jeden banknot okolicznościowy. Numizmaty przedstawiają tematy indywidualne albo są kontynuacją lub inauguracją serii dotyczących historii Polski.

Sebastian Leszcz

Rok 2017 to zapoczątkowanie trzech serii. 29 maja ukazała się moneta inaugurująca serię „Polskie Termopile”, nawiązująca do bitwy pod Termopilami (480 r. przed Chr.), która utrwaliła się w historii jako symbol poświęcenia życia na polu bitwy. Prof. Jan Żaryn pisze w folderze emisyjnym NBP, że w tej serii zostaną przedstawione bitewne zmagania, „w których polski żołnierz był gotów oddać zdrowie i życie nawet wtedy, gdy przeważające siły przeciwnika od początku nie dawały szans na wygraną”.

Pierwsza moneta z tej serii, „Bitwa pod Zadwórzem”, dotyczy bitwy, która odbyła się 17 sierpnia 1920 roku na przedpolach Lwowa przy stacji w Zadwórzu, pomiędzy oddziałem 330 polskich obrońców Lwowa a siłami bolszewickiej Pierwszej Konnej Armii Siemiona Budionnego.

Zginął prawie cały oddział, którym dowodził kpt. Bolesław Zajączkowski, a on sam wraz z ostatnimi obrońcami popełnił samobójstwo, żeby nie wpaść w ręce bolszewików, którzy mimo wygranej nie zdecydowali się na zajęcie Lwowa, a następnie spóźnili się ze wsparciem wojska Tuchaczewskiego. – Tym samym heroiczna walka polskich obrońców wpłynęła na losy całej wojny polsko- bolszewickiej – dodaje prof. Żaryn. (…)

Kolejna seria to „Wielcy polscy ekonomiści”, w ramach której pierwszą monetą jest „Mikołaj Kopernik”. Kopernik jest znany przede wszystkim jako wybitny astronom. Mało kto pamięta o jego naukowym dorobku w dziedzinie ekonomii, a tymczasem to właśnie on w 1517 r. napisał traktat o wypieraniu pieniądza lepszego przez pieniądz gorszy.

Większość monet kolekcjonerskich będzie wykonana ze srebra próby 925 (92,5% czystego srebra). W ofercie znajdzie się również pięć monet, które zostaną wyemitowane w dwóch wersjach: złotej i srebrnej. Będą to dwie monety z serii „Skarby Stanisława Augusta” oraz „200 rocznica śmierci Tadeusza Kościuszki”, „200-lecie istnienia Zakładu Narodowego im. Ossolińskich” i „Stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości – Roman Dmowski”, które stanowią tematy indywidualne. (…)

2 czerwca ukazała się natomiast moneta „200-lecie istnienia Zakładu Narodowego im. Ossolińskich”, która w wersji złotej została wyprodukowana z 8 g kruszcu próby 900, a wersja srebrna to 14,14 g metalu próby 925. Cena emisyjna złotej monety została ustalona na 1700 zł, a monetę srebrną można kupić za 120 zł. (…)

Monety z nowej serii, ze względu na duży nakład i występowanie w powszechnym obiegu, mogą dla wielu osób być początkiem numizmatycznej przygody. (…) Wśród tegorocznej oferty znajdzie się także banknot kolekcjonerski z okazji 300-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. 21 sierpnia Narodowy Bank Polski wyemituje maksymalnie 55 tys. banknotów o wartości nominalnej 20 zł, które będą w sprzedaży przez dwa lata. (…)

Wprawdzie wszystkie banknoty kolekcjonerskie i monety okolicznościowe emitowane przez NBP są prawnym środkiem płatniczym w Polsce, a ich siłę nabywczą określa nominał, należy pamiętać, że numizmaty osiągają na rynku kolekcjonerskim wartość znacznie wyższą od nominału.

Cały artykuł Sebastiana Leszcza pt. „Wydarzenia, postaci i rocznice historyczne w klaserze” znajduje się na s. 17 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Sebastiana Leszcza pt. „Wydarzenia, postaci i rocznice historyczne w klaserze” na s. 17 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Post-truth jako prawda… pocztowa ”Post-truth” – postprawda został uznany za słowo roku 2016 przez Oxford Dictionaries

W terminie ‘postprawda’ owego ‘post‘ nie należy interpretować w kategoriach czasowych. To jest raczej negacja, jak najbardziej poprawnie realizująca nazwany przez siebie program: „prawdy nie oferuję”!

Andrzej Jarczewski

Sam termin ‘postprawda’ sprawia wrażenie językowego potworka. Ukuty został na wzór ‘postmodernizmu’, ale termin ‘postmodernizm’ jest zbudowany poprawnie, bo nazywa pewną epokę, która nastąpiła po (post) epoce modernizmu w kulturze współczesnej. Podobnie: ‘postromantyzmem’, np. w muzyce, nazywamy późniejsze nawiązania do romantyzmu. Odnotujmy jednak, że przed „epoką postprawdy” – „epoki prawdy” nigdy nie było! Możemy tylko mieć nadzieję, że dopiero po epoce postprawdy nastąpi epoka prawdy. Ta nadzieja jednak nie spełni się sama. Coś w tej sprawie zależy od nas.

W terminie ‘postprawda’ owego ‘post‘ nie należy interpretować w kategoriach czasowych. To jest raczej negacja, jak najbardziej poprawnie realizująca nazwany przez siebie program: „prawdy nie oferuję”!

Można też – żartobliwie – nawiązać do innego znaczenia wyrazu ‘post’ w angielszczyźnie i powiedzieć, że ‘postprawda’ – to taka prawda pocztowa, a raczej mailowa i facebookowa. Ot, ktoś coś napisał, kto inny to udostępnił, następny coś dodał, kolejny odjął i tak dalej, i dalej, aż w końcu upowszechnia się fake news, czyli informacja, która z faktami ma już związek iluzoryczny, a z prawdą – żadnego.

Wielkie zasługi w dziele krzewienia postprawdy należy oddać Facebookowi. Na tej platformie – jeśli nie liczyć cenzury – wszystko się dzieje bez udziału człowieka. Mark Zuckerberg napisał pierwotny kod źródłowy, a następnie nadzorował rozbudowę systemu o różne funkcje. Z rozpatrywanego punktu widzenia najbardziej interesująca jest funkcja profilowania otrzymywanych treści. I wcale nie chodzi tu o złą wolę czy jakieś ukryte ingerencje. Po prostu Facebook tak działa, że pewne zjawiska dzieją się „same”. (…)

Niezależnie od powszechnej krytyki, jaką wywołuje ideologia postprawdy, nie da się zaprzeczyć, że zjawisko nazwane tym terminem jakoś jednak istnieje, każe na siebie zwrócić uwagę i żąda opisu. Piszą więc o postprawdzie liczni autorzy, a na całym świecie odbywają się konferencje naukowe poświęcone temu fenomenowi.

W czerwcu miałem przyjemność brać udział w dwudniowej konferencji „Postprawda w dyskursie publicznym”, zorganizowanej przez Akademię Ignatianum w Krakowie. Referaty wygłosiło aż 64 filozofów i przedstawicieli innych dyscyplin. (…)

Żaden mówca nie dał się uwieść postprawdzie. Po prostu musimy postprawdę przełamać, przeczekać i robić to, co do nas należy. Po pierwsze – trwać przy prawdzie.

Cały artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Post-truth jako prawda… pocztowa” znajduje się na s. 10 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Post-truth jako prawda… pocztowa” na s. 10 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Polska specjalność – działania wojsk specjalnych. 1.01.2015 roku Polska objęła roczny dyżur w ramach Sił Odpowiedzi NATO

Nie tylko wojska specjalne, ale całość Sił Zbrojnych RP do tej pory boryka się z negatywnymi skutkami reformy z początku 2014 roku. Obecnie powoli odbudowuje się w wojsku normalność.

Jan Kowalczyk

W ramach tzw. inicjatywy czterech państw (USA, Polski, Norwegii oraz Holandii) podjęto decyzję o utworzeniu Centrum Koordynacji Sił Specjalnych NATO (NSCC), które w 2010 roku zostało zmienione w Dowództwo Operacji Specjalnych NATO (NSHQ). W ten sposób w 2006 roku powstała struktura, która odpowiadała za koordynowanie i doradzanie w sprawach związanych z siłami specjalnymi wszystkich państw członkowskich Paktu. W świetle rozpoczęcia w tym czasie procesu integracji jednostek wojsk specjalnych w Polsce, ukonstytuowanie się NSCC stwarzało duże możliwości rozwoju również dla polskich SOF (Special Operations Forces) na przyszłość.[related id=22983]

Szybko okazało się, że decyzje polityczne podjęte na arenie międzynarodowej znalazły swoje odzwierciedlenie wewnątrz kraju. Rok 2007 przyniósł dwie niezwykle istotne zmiany dla wojsk specjalnych. Nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego stworzyła podstawy dla ukonstytuowania się Dowództwa Wojsk Specjalnych, a ustawa z dnia 24 maja 2007 roku powołała Wojska Specjalne jako czwarty rodzaj Sił Zbrojnych. (…)

Od momentu powstania DWS w 2007 roku Polska zainicjowała lub partycypowała w szeregu przedsięwzięć o charakterze międzynarodowym. Podpisanie porozumienia o współpracy z Dowództwem Operacji Specjalnych Stanów Zjednoczonych (ang. USSOCOM) w 2009 roku było w pewnym sensie potwierdzeniem dotychczasowej współpracy i otwarciem nowego jej rozdziału. Siły specjalne USA stały się kluczowym i głównym partnerem dla nowo powstałego rodzaju Sił Zbrojnych. (…)

Intensywność ćwiczeń, w ramach których udział polskiego SOF nie ograniczał się do wystawiania elementów ćwiczących „w polu”, ale również elementów dowódczych, wzrastała wraz z upływem czasu. Kolejne ćwiczenia stanowiły ważne etapy na drodze osiągania przez Polskę zdolności do prowadzenia i dowodzenia operacjami specjalnymi w wymiarze narodowym i międzynarodowym. W roku 2014 Polacy uzyskali certyfikację NATO.

Cały artykuł Jana Kowalczyka pt. „Polska specjalność – działania wojsk specjalnych” znajduje się na s. 4 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Kowalczyka pt. „Polska specjalność – działania wojsk specjalnych” na s. 4 lipcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

75 lat temu zostało ściętych przez hitlerowców na gilotynie w Dreźnie pięciu wychowanków salezjańskich z Poznania

Kapelan więzienny o. Franz Bänsch na życzenie skazanych trzymał wysoko w górze krzyż w czasie ich egzekucji. Na odwrocie wezwania do egzekucji napisał „Dziś przeszli do wieczności ludzie święci”.

Andrzej Karczmarczyk

Ci chłopcy, jak wspomina ich wychowawca w Oratorium, ks. profesor Henryk Musielak, „(…) w sposób szczególny niczym nie wyróżniali się spośród innych, zawsze mieli świadomość obecności Boga i Jego wszechmocy…”. Jak wielu innych, pod hasłem „Bóg i Ojczyzna” przeszli przez piekło – od aresztowania aż do 24 sierpnia 1942 roku, kiedy to zostali straceni na gilotynie w więzieniu w Dreźnie. A jednak zostali wyniesieni na ołtarze.

Na szafot piątkę błogosławionych: Czesława Jóźwiaka, Edwarda Kaźmierskiego, Franciszka Kęsego, Edwarda Klinika i Jarogniewa Wojciechowskiego odprowadzał kapelan więzienny o. Franz Bänsch, oblat, który na życzenie skazanych trzymał wysoko w górze oblacki krzyż zakonny w czasie ich egzekucji, a po niej, mimo bezwzględnego zakazu, zanotował nazwiska skazanych w księdze parafialnej zgonów.

Życie młodych Polaków z Poznania poznał podczas ich ostatniej spowiedzi, którą odbyli tuż przed śmiercią, i postanowił zostawić świadectwo ich świętości i ślad o nich. Na odwrocie wezwania do egzekucji napisał „Dziś przeszli do wieczności ludzie święci”. Ta notatka została odkryta po wielu latach. Młodzieńcy znaleźli się w gronie 108 męczenników Kościoła w Polsce okresu II wojny, których beatyfikacji dokonał 13 czerwca 1999 roku w Warszawie podczas podróży apostolskiej do ojczyzny św. Jan Paweł II.

Staraniem Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości, z okazji przypadającej w tym roku 75 rocznicy śmierci błogosławionej Piątki Poznańskiej, w murach Fortu VII zorganizowano wystawę pod nazwą „Wierni do końca 1942–2017”. (…)

Cały artykuł Andrzeja Karczmarczyka pt. „»Poznańska Piątka« 75 lat temu i dziś” znajduje się na s. 8 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Andrzeja Karczmarczyka pt. „»Poznańska Piątka« 75 lat temu i dziś” na s. 8 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego