Zaczynaliśmy o piątej piętnaście, gdzie było totalnie ciemno – o jednym z etapów swojej kariery mówiła Karolina Kamińska

W audycji Krzysztofa Romaniuk gościła Karolina Kamińska, jedna z amazonek, czyli kobiet dżokejów. Osiągnęła już 44 wygrane w karierze, która zaczęła się od wolontariackiej pracy w stajni.

 

 

Karolina Kamińska tylko w tym roku zajęła pierwsze miejsce aż  dziewięć razy. Jej przygoda z końmi zaczęła się inaczej niż większości dżokejów:

Ze względu na to, że moja rodzina była dość uboga, nie miałam pieniędzy, żeby rodzice mi zafundowali jakieś jazdy w szkółce, więc trafiłam na wyścigi, gdzie w zamian za wolontariat i pomoc przy koniach mogłam na nich jeździć.

Opowiedziała również o relacji ze swoim koniem oraz największych sukcesach w jej karierze.

Już w najbliższą niedzielę V Wielka Ursynowska – biegnij śladami koni na Torze Służewiec i skorzystaj z innych atrakcji

Bieg na 5 km po bieżni głównej toru służewieckiego, to niepowtarzalna okazja dla wszystkich miłośników biegania, aby sprawdzić się na trawiastej nawierzchni, po której tradycyjnie ścigają się konie.

Kolejna edycja Wielkiej Ursynowskiej – biegu na 5 km po bieżni głównej toru – wystartuje o 10.00 w niedzielę 10 września. Oprócz biegu i emocji związanych z wyścigami konnymi czeka na widzów wiele dodatkowych przyjemności, bowiem w tym samym czasie w parku koło fontanny ruszy, i będzie otwarta do 13.00, strefa z atrakcjami przygotowanymi przez Dzielnicę Ursynów, Tor Służewiec i Fundację LOTTO: stanowisko do bicia okolicznościowych monet związanych z 40-leciem Ursynowa, tor przeszkód, kucyki, fotobudka i wata cukrowa.[related id=”37283″]

O 14.00 rozpocznie się 35. dzień wyścigowy Sezonu 2017 na Torze Służewiec, w którym odbędzie się siedem gonitw, w tym o Nagrodę Rzeki Wisły, Nagrodę Wielkiego Szlema, Puchar Burmistrza Dzielnicy Ursynów i Puchar Prezesa Regionalnego Towarzystwa Wioślarskiego LOTTO-Bydgostia.

Niedzielna wycieczka na Służewiec będzie też okazją do spotkania mistrzyń olimpijskich: Magdaleny Fularczyk-Kozłowskiej i Natalii Madaj, a także do zdobycia ich autografów i sprawdzenia swoich sił na ergometrze wioślarskim.

Chętni, którzy chcieliby wziąć udział w biegu Wielka Ursynowska, mogą się rejestrować przez stronę – https://online.datasport.pl/za pisy/portal/zawody.php?zawody= 3349

Serdecznie zapraszamy na tor!

Szczepan Mazur: W Polsce został trochę odebrany szacunek dla dżokeja, jest traktowany jak taki chłopaczek

W Emiratach nawet po wyścigu najniższej klasy czeka grupa fotoreporterów i odbiera się puchar. To wszystko powoduje, że wygranie wyścigu staje się czymś specjalnym – mówi Szczepan Mazur.

Szczepan Mazur to jeden z najlepszych polskich dżokejów. W sezonach 2013, 2014, 2016 i został czempionem toru, a w 2015 roku zajął drugie miejsce. W 2013 roku, mając jedynie osiemnaście lat, wygrał Wielką Warszawską. Oprócz występów na Torze Służewiec ścigał się także za granicą Polski – w Czechach, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a także Chinach. Opowiadając o swoich sukcesach i porażkach zwrócił uwagę na różnice w podejściu do zawodu dżokeja.

„W Polsce został trochę odebrany szacunek dla dżokeja. Trenerzy nie zachowują takiej elegancji. Nie mówię, że wszyscy, ale jest to odczuwalne, że tutaj dżokej nie jest osobistością, tylko jest po prostu traktowany jak taki chłopaczek. […] Jeżeli ktoś wygra wyścig niższej kategorii niż kategoria A i B, to nikt nie przychodzi zrobić zdjęcia, nie przychodzi zdać relacji, nie ma żadnego wręczenia pucharków. Wygrałem wyścig, ale to nic nie znaczy, mam jeden punkcik do czempionatu i na tym się kończy” stwierdził.

Dla porównania, w emiratach arabskich wygląda to zgoła inaczej. Tam każdy wyścig kończy się wręczeniem nagrody, fotoreporterzy robią zdjęcia, a ludzie krzyczą, aby dżokej podarował im okulary lub inną pamiątkę.

Szczepan Mazur podczas audycji prowadzonej przez Krzysztofa Romaniuka opowiedział o najbardziej pasjonujących wyścigach oraz wymienił te nagrody, które chciałby jeszcze wygrać.

Zapraszamy do wysłuchania audycji.

WJB

Ireneusz Wójcik dzięki gonitwie wygranej podczas Dnia Arabskiego spełni część marzeń i pojedzie ścigać się w Abu Dhabi

Gościem Radia Wnet był dwudziestojednoletni letni jeździec, który ostatnio otrzymał tytuł kandydata dżokejskiego. Opowiedział o początkach swojej kariery oraz o marzeniach i planach na przyszłość.

W cotygodniowej audycji o wyścigach konnych Krzysztof Romaniuk rozmawiał z Ireneuszem Wójcikiem, 21-letnim jeźdźcem, który na Służewcu osiąga coraz lepsze wyniki. 13 sierpnia otrzymał tytuł kandydata dżokejskiego. Oznacza to, że na swoim koncie ma już 50 zwycięstw, co zajęło mu cztery lata.

Przygodę z końmi rozpoczął bardzo wcześnie, ponieważ, jak sam powiedział, „wychowywał się na wyścigach”. Przy koniach pracowali jego rodzice, a on dorabiał w stajni w trakcie wakacji, czasem weekendowo. Uczył się jazdy i obsługi konia, jednak była to zabawa, nie pomysł na życie. Pierwsze wakacje, gdy uczył się jeździć, spędził w stajni trenera Janusza Kozłowskiego. Później dwa lata przepracował w stajni trenera Adama Wyrzyka, w której debiutował w wyścigach konnych. Młody jeździec wspomina, że pierwszy wyścig poszedł mu słabo, jednak cały sezon nie był zły. Startował tylko kilka razy, a odniósł cztery zwycięstwa.

Obecny sezon Ireneusz Wójcik już może uznać za udany, mimo że jeszcze się nie skończył. Planem było wygranie 50 gonitw, co osiągnął dwa tygodnie temu. Teraz trzeba podnieść poprzeczkę i podjąć decyzję, co dalej. Obecnie chciałby wygrywać jak najwięcej gonitw, żeby pokazać się trenerom.

Podczas Dnia Arabskiego na Służewcu odbył się wyścig sponsorowany przez Jockey Club z Abu Dhabi, przeznaczony dla jeźdźców, którzy nie są dżokejami. Do wyścigu zapisuje się same konie, a dopiero dzień przed gonitwą jeźdźcy losują, na którym wierzchowcu pojadą. Jockey Club z Abu Dhabi organizuje cykl tego typu wyścigów, a ich zwycięzcy są nominowani do udziału w dużym wyścigu odbywającym się w Abu Dhabi. Dzięki szczęściu w losowaniu Ireneusz Wójcik wygrał tegoroczny wyścig.

Gość Radia Wnet opowiedział o obecnej współpracy z trenerką Anną Zielińską, koniach znajdujących się w stajni i o udanym sezonie, podczas którego dostał więcej szans na udział w gonitwach.

Ireneusz Wójcik potwierdził, że bierze przykład z innych dżokejów i uważnie ich obserwuje. Jego zdaniem najlepszym polskim dżokejem jest Szczepan Mazur, który przez trzy lata ścigał się w Abu Dhabi. Stara się brać z niego przykład. Podziwia też angielskich dżokejów, szczególnie za dosiad, który jemu jeszcze nie wychodzi.

W wyścigach widać różnicę miedzy końmi czystej krwi angielskiej a arabskiej. Konie arabskie są mniejsze, wolniejsze, bardziej „charakterne”. Jego zdaniem to konie czystej krwi angielskiej są stworzone do wyścigów.

Na koniec rozmowy Ireneusz Wójcik podzielił się z Krzysztofem Romaniukiem swoimi marzeniami. Chciałby wygrać wyścig pozagrupowy oraz pojechać do Kataru lub Abu Dhabi, tam wystartować w kilku wyścigach, coś wygrać. Część jego marzeń spełni się już pod koniec roku, poza tym będzie miał okazję obejrzeć najlepszych dżokejów świata.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

MW

Można już ocenić klasę koni w poszczególnych rocznikach. Krzysztof Romaniuk zaprasza na podsumowanie części sezonu

Na Służewcu zdarzają się już jesienne warunki. W takim czasie forma konia staje się ważniejsza od jego rzeczywistej klasy – mówi Krzysztof Romaniuk podsumowując pierwszą część sezonu wyścigów konnych.

Trzyletni Bush Brave ma szansę zostać koniem trójkoronowanym, a zarazem wpisać się do historii polskich wyścigów konnych. Jego szanse ocenikł Krzysztof Romaniuk podczas audycji, której można słuchać w każdy czwartek o godzinie 9:05.

Dzień Arabski na Torze Służewiec: konie czystej krwi arabskiej ścigać się będą w gonitwie o Nagrodę Europy

Tor wyścigów konnych w najbliższą niedzielę zmieni się mekkę dla wielbicieli arabów, które wystąpią w 9 gonitwach. Punktem kulminacyjnym będzie bieg Sheikh Zayed Bin Sultan Al Nahyan – Nagroda Europy.

Do głównej gonitwy dnia, Nagrody Europy (godz. 17.15), zgłoszonych zostało sześć koni, w tym jeden zagraniczny. Od 2010 roku, kiedy ten wyścig został włączony do międzynarodowego cyklu Sheikh Zayed Bin Sultan Al Nahyan, przyjeżdżały mocne zagraniczne konie i dopiero w ubiegłym roku główną nagrodę zdobył koń trenowany w Polsce – Tefkir ze stajni Małgorzaty Łojek. Szansę na powtórzenie jego sukcesu ma niepokonana w dziewięciu dotychczasowych wyścigach podopieczna trenera Janusza Kozłowskiego – Shannon Queen. Jedynym zagranicznym koniem jest trenowany we Francji Metrag, który reprezentuje barwy wywodzącej się z Kataru jednej z najbogatszych i najbardziej rozpoznawanych stajni świata – Al Shaqab Racing.

O godzinie 14.15 rozegrana zostanie po raz czwarty na dystansie 1600 m gonitwa Al Khalediah Poland Cup. Ciekawie zapowiada się także rywalizacja w biegach o Nagrodę Białki (godz. 14.45) i Nagrodę Sabelliny (godz. 15.15).

Interesującymi wydarzeniami będą również gonitwy: HH Sheikha Fatima Apprentice World Championship IFAHR przeznaczona dla jeźdźców nie mających tytułu dżokeja, a także HH Sheikha Fatima Bint Mubarak Ladies World Championship IFAHR, w której koni dosiadać będą jedynie amazonki.

W niedzielnym programie gonitw znalazł się także m.in. wyścig o Nagrodę Emaela i Memoriał Bogdana Ziemiańskiego.

Z myślą o najmłodszych widzach Tor Służewiec przygotował na ten dzień specjalną strefę, w której dzieci będą mogły m.in. pojeździć na kucykach lub karuzeli weneckiej, zrobić sobie zdjęcie w fotobudce, poskakać na eurobungee,  zjechać z dmuchanej zjeżdżalni czy zjeść watę cukrową. Wszystkie atrakcje dla dzieci przygotowane w tym dniu są bezpłatne.

Niedzielny mityng rozpocznie się o godzinie 13.15. Bilety można kupić na eventim.pl lub w kasach w dniu wydarzenia.
Więcej informacji na www.torsluzewiec.pl   

Czy polska Shannon Queen pokona francuskiego konia? Zbliża się Dzień Arabski współfinansowany przez arabskich szejków

Wyścigowy Dzień Arabski jest ukoronowaniem dni arabskich w polskich stadninach. Na Torze Służewiec zmierzą się m.in. polska Shannon Queen z francuskim Metragiem. Szanse koni ocenił Witold Sudoł.

Trenowany we Francji Metrag reprezentuje barwy wywodzącej się z Kataru jednej z najbogatszych i najbardziej rozpoznawanych stajni świata – Al Shaqab Racing.

„Francuskiego konia miałem okazję oglądać jedynie na przekazie wideo i nie jest to takie miarodajne. Jest to bardzo dobry koń, choć nie należy do absolutnej czołówki, ponieważ w Katarze pełnił zaledwie rolę pomocnika dla mocniejszego towarzysza stajennego. Nie jest to koń, którego Shannon Queen nie byłaby w stanie pokonać, natomiast prawdopodobnie jest to najtrudniejszy rywal, z którym dotychczas przyszło jej się spotkać” stwierdził Witold Sudoł.

Rozmówca Krzysztofa Romaniuka stwierdził, że nie można wykluczyć zwycięstwa innego konia, ale szanse są małe. Opowiedział również o możliwych taktykach, a także innych zbliżających się wyścigach.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

Sławomir Pietrzak: Czekają nas trudniejsze czasy. Trzeba wzmóc wysiłki, aby hodować konie, które znajdą nabywców [VIDEO]

Dzień 48. z 80/ Janów Podlaski / Poranek WNET – Ekipa Radia WNET odwiedziła stadninę w Janowie Podlaskim, gdzie od wczoraj odbywa się XLVIII aukcja Pride of Poland. Zapraszamy do przeczytania relacji.

W czasie aukcji zaoferowano 25 koni arabskich z polskiej hodowli. Najwyższą cenę 150 tys. euro uzyskała klacz Prunella z hodowli w SK Janów Podlaski. Łącznie suma uzyskana w wyniku sprzedaży w tegorocznej aukcji wyniosła 410 tys. euro, co daje średnią cenę za sprzedanego konia w wysokości blisko 70 tys. euro.

Wśród kupujących byli  przedstawiciele najważniejszych stadnin na świecie. Tradycyjnie największa liczba kupców uczestniczących w aukcji pochodziła z krajów arabskich (Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu), w licytacji brali także udział wysłannicy stadnin  z Francji, Niemiec, Włoch, Rumunii i Szwecji. Po raz pierwszy była też delegacja z Chińskiego Związku Końskiego. W samej licytacji Pride of Poland wzięło udział 30 kupców. Nabywca najdroższego konia aukcji pochodzi z Czech.

W Poranku WNET nadawanym z Janowa Podlaskiego Krzysztof Skowroński rozmawiał z kierującym janowską stadniną profesorem Sławomirem Pietrzakiem.

O stadninie w Janowie Podlaskim

Sławomir Pietrzak opowiedział o historii tej najstarszej w Polsce państwowej stadniny koni i jednej z najstarszych na świecie. W tym roku obchodzi ona dwustulecie istnienia. Wywarła ogromny wpływ na kształtowanie i doskonalenie hodowli koni arabskich w Polsce i na świecie (m.in. w Szwecji, Niemczech, USA). Obecnie w stadninie łącznie jest 450 koni, w tym 350 koni arabskich czystej krwi, zaś pozostałe to konie angloarabskie.

Stadnina funkcjonuje, praca przebiega normalnie. Aukcje koni w historii stadniny były bardzo różne. Padały rekordy cen licytowanych koni, były też aukcje mniej udane. Na rynku są okresy hossy i bessy i choćby dlatego trzeba obserwować światowy rynek. Coraz więcej jest koni arabskich, które „reprezentują wysokie walory”. Wszyscy, którzy hodują konie, chcą je sprzedać, ale liczba kupców pozostaje dość ograniczona. Jest też coraz więcej aukcji, przy czym hodowcy nie mogą sobie pozwolić na sprzedawanie koni zbyt tanio, gdyż ponoszą bardzo duże nakłady na ich wyhodowanie, utrzymanie i wytrenowanie.

Aukcja „Pride of Poland”

W czasie wczorajszej aukcji większość koni nie została jednak sprzedana. Prezes stadniny tłumaczy to tym, że po prostu oferowano zbyt niskie ceny. W kilku przypadkach osiągnięto bardzo korzystne ceny (klacz Anawera – 110 tys. euro i klacz Prunella – 150 tys. euro). Za inne konie uczestnicy aukcji oferowali ceny niższe niż minimalne (określane przez właścicieli koni). Konie zostały więc odesłane do stajni. Prawdopodobnie – bo „tak bywa”, jak powiedział gość Radia WNET – kupcy testują hodowców i właścicieli, czy uda się konie kupić taniej. Jednak żeby utrzymać wysoką cenę, nie mogą oni sprzedawać dobrych koni tanio.

Krzysztof Skowroński w czasie aukcji i towarzyszących jej imprez rozmawiał z wieloma gośćmi i uczestnikami. Starzy bywalcy wspominali dawniejsze aukcje, w czasie których konie sprzedawano dużo drożej, na przykład w 2015 r. za cenę ponad miliona euro. Przebieg tegorocznej aukcji wiążą z zamieszaniem wokół stadniny w Janowie Podlaskim, powstałym po tym, jak w 2015 roku odwołany został wieloletni prezes dr Marek Trela.

Sławomir Pietrzak odpowiedział na to, stwierdzając, że rekordy są bardzo medialne, ale padają one raz na jakiś czas. Trudno wyrokować, jak będzie w przyszłości. „Prawdopodobnie czekają nas trudniejsze czasy. Trzeba to przetrwać, wytężyć wysiłki, aby hodować konie, które znajdą nabywców. Takie jest prawo rynku”. [related id=34471]

Wczoraj miał miejsce także 39. Narodowy Pokaz Koni Arabskich Czystej Krwi, objęty  honorowym patronatem przez prezydenta Andrzeja Dudę. Za najlepszego konia został uznany ogier Pogrom, wyhodowany w stadninie w Janowie Podlaskim. W pokazie zaprezentowano blisko 100 koni z państwowych stadnin i z hodowli prywatnych.

Niestety, mimo że stadnina obchodzi dwustulecie istnienia, aukcji ani Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi nie zaszczycili swoją obecnością prezydent, premier ani nikt z ich kancelarii. Prezes stadniny przyznał, że jest trochę zawiedziony nieobecnością prezydenta. – Widocznie miał inne, ważniejsze zajęcia – stwierdził.

Przejęcie kierowania stadniną przez Sławomira Pietrzaka i spór wokół stadniny

Dwa lata temu o stadninie w Janowie mówiła cała Polska. Był to temat polityczny z pierwszych stron gazet, rozpalający emocje opinii publicznej. Kryzys zaistniał po odwołaniu wieloletniego dyrektora i prezesa stadniny Marka Treli, a po „czasie przejściowym” na prezesa został mianowany Sławomir Pietrzak.

– Na początku było nerwowo. Trudno było pracować. Trwały różne dochodzenia. Potem się to jednak uspokoiło. Stadnina wróciła do normalnego rytmu biologicznego. Konie potrzebują spokoju. Trzeba z pewnym dystansem podchodzić do wczorajszych wyników aukcji. Będzie jeszcze wiele imprez rocznicowych. Jest szansa, że w przyszłym roku uruchomiony zostanie w Janowie tor wyścigowy – tak prezes relacjonuje dwa lata swojej pracy w stadninie.

Emocje sprzed dwóch lat nie dają jednak o sobie zapomnieć. Krzysztof Skowroński rozmawiał z panią od lat uczestniczącą w aukcjach i pokazach w Janowie i Michałowie. Sceptycznie patrzy ona na to, co się dzieje w Janowie. Według niej to, co się teraz dzieje ze stadniną, jest smutne. Niedoceniani są ludzie, którzy stworzyli potęgę polskiego konia arabskiego. Prezes Marek Trela przepracował tutaj trzydzieści lat. „Konie, które oglądaliśmy na pokazie, to są konie przez niego wyhodowane. Jego nazwisko w ogóle nie padło. To jest małość”. Stadnina w Michałowie otrzymała nagrodę dla najlepszego hodowcy. Tymczasem konie, które tę nagrodę zdobyły, zostały wyhodowane przez Jerzego Białoboka, gdy był on dyrektorem w stadninie. Kiedy w przeszłości wygrywały konie wyhodowane jeszcze za czasów dyrektora Ignacego Jaworowskiego, ówczesny dyrektor Jerzy Białobok go zapraszał. „Po prostu panowały inne zwyczaje”.

Na te zarzuty odpowiedział prezes Sławomir Pietrzak, stwierdzając, że chyli czoła przed swoimi poprzednikami. Zaznaczył, że nie ma żadnego sporu z byłym prezesem Markiem Trelą. Prezentując zgromadzonej publiczności historię stadniny w Janowie, opowiedział o tym, że najbardziej zasłużony dla niej był śp. Andrzej Krzyształowicz i że w czasie kierowania stadniną przez jego następcę Marka Trelę osiągane były wielkie sukcesy, między innymi rekordowa sprzedaż klaczy Pepita w 2015 r. za 1,4 mln euro. Domniemywał, że być może wypowiadająca się pani nie słyszała tych słów.

Spór wokół zmian w stadninie w Janowie prezes podsumował w ten sposób, że jej właścicielem jest Skarb Państwa, który za pomocą Agencji Nieruchomości Rolnych nią zarządza. Może więc też odwoływać prezesów i powoływać nowych. Oczywiście można mieć do tego różny stosunek, ale takie są tu zasady, inne niż w stadninach prywatnych. Zapytany, czy mało udana wczorajsza aukcja nie będzie miała wpływu na budżet stadniny, odparł, że stadnina jest finansowo stabilna, jest zachowana płynność.

Dzisiaj, w poniedziałek 14 sierpnia w Janowie odbywa się jeszcze aukcja „Summer Sale”, a we wszystkich państwowych stadninach hodujących konie czystej krwi arabskiej (Janów Podlaski, Michałów i Białka) specjalnie dla publiczności trwają dni otwarte.

Zapraszamy do wysłuchania Poranka WNET z Janowa Podlaskiego. Rozmowa z prof. Sławomirem Pietrzakiem jest w części pierwszej i drugiej Poranka. W części drugiej można także posłuchać wywiadu z urodzonym w Janowie Podlaskim nestorem polskiego jeździectwa, panem Marianem Kowalczykiem,  w którym opowiada on między innymi o losach stadniny w czasie II wojny światowej. W ostatniej części Poranka pan Artur Bieńkowski, janowski koniuszy, wyjaśnił, czym charakteryzują się konie arabskie.

JS

Właścicielka Shannon Queen: Każdy wyścig gdzie startują nasze konie daje adrenalinę nie do opisania

Shannon jest jak typowa królowa. Dostaje cukier ale nie pozwoli się pogłaskać czy do siebie podejść. W stajni jest bardziej obojętna – o mistrzyni derbów koni arabskich opowiedziała Magdalena Gromala.

W dzisiejszej audycji prowadzonej przez Krzysztofa Romaniuka, gościła pani Magdalena Gromala, która wraz z mężem są hodowcami. Ich obecnym sukcesem jest Shannon Queen, klacz czystej krwi arabskiej, która jak do tej pory wygrała we wszystkich dziewięciu startach.

Małżeństwo zaczęło swoją przygodę od koni rekreacyjnych. Po odwiedzeniu Toru Służewieckiego zdecydowali się założyć stadninę koni wyścigowych. Jednak do decyzji o hodowli koni krwi arabskiej, przyczyniła się płeć pani Magdaleny Gromali: „Jako kobieta patrzę na wygląd. Ładniejsze są i bardziej wdzięczne”.

Współwłaścicielka stadniny opowiedziała również o pochodzeniu następnych roczników ich koni oraz procesie wyszukiwaniu reproduktorów dla ich klaczy.

Janusz Kozłowski osiągnął wynik siedmiu zwycięstw na siedem startów, który do dzisiaj nie został pobity

Janusz Kozłowski jest trenerem, który jeszcze jako dżokej osiągnął ponad tysiąc zwycięstw. Obecnie, trenowana przez niego klacz – Shannon Queen, wygrała derby arabskie.

W wywiadzie udzielonym Krzysztofowi Romaniukowi, Janusz Kozłowski stwierdził, że nigdy nie zapomni swojego debiutu. „To było w 1992 na ogierze Kasjusz. To był mój pierwszy dosiad i od razu pierwsze zwycięstwo. (…) Pamiętam też, że otrzymałem od razu nagrodę od dyrekcji. To było 500 złotych czyli jedna trzecia miesięcznej wypłaty.”

Janusz Kozłowski opowiedział również o innych swoich zwycięstwach. Między innymi o niepobitym do dzisiaj wyniku siedmiu zwycięstw pod rząd. W byciu trenerem, wspierała go żona, która również odniosła różne sukcesy w tej dziedzinie.