Gen. Bogusław Samol: Rosjanie będą przygotowywali kolejne prowokacje

Featured Video Play Icon

Kreml / Fot. Alexandergusev / Wikimedia Commons

„Kierunek kontrofensywy nie będzie zależał tylko i wyłącznie od wojskowych, ale przede wszystkim od decyzji politycznych” – mówi generał Bogusław Samol, wykładowca Akademii Sztuki Wojennej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Raport z Kijowa 04.05.2023 r.: czy atak drona na Kreml to prowokacja rosyjskich służb specjalnych?

 

 

Ławrow w liście do Latynosów: Rosja nie chce, by Ameryka Łacińska była polem rywalizacji mocarstw

Siergiej Ławrow / Fot. Presidential Press and Information Office, Wikimedia Commons

Sytuacja na świecie pozostaje napięta na skutek działań „historycznego Zachodu” – stwierdził rosyjski minister spraw zagranicznych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


Joanna Gocłowska – Bolek: Ameryka Południowa staje polem bitwy ekonomicznej między Chinami a USA

Gen. Samol: warunkiem pokoju w Europie jest rezygnacja przez Rosję z polityki imperialnej

Gen Bogusław Samol / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WnetGen Bogusław Samol / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Dwa razy dłuższa granica NATO-Rosja daje nam dwa razy większe szanse na uniknięcie agresji – mówi dyrektor Instytutu Strategii Wojskowej Akademii Sztuki Wojennej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Witold Waszczykowski: Macron nie miał prawa wypowiadać się w imieniu Europy w kwestii współpracy z Chinami

Zaostrza się wojna domowa w Mjanmie

Flaga Mjamny/ Fot. Wikipedia

Co najmniej pięćdziesiąt osób zginęło w wyniku nalotu przeprowadzonego przez siły powietrzne Mjanmy na wioskę Pazi Gyi w prowincji Mandalaj.

Do tragedii miało dojść podczas ceremonii otwarcia w tej miejscowości biura Ludowych Sił Obronnych – ugrupowania walczącego przeciwko rządzącej Mjanmą juncie wojskowej. Jest to kolejna odsłona wojny domowej w tym kraju, która rozgorzała po zamachu stanu dokonanym przez wojsko birmańskie przeciwko rządowi Aung San Suu Kyi, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla, w lutym 2021 roku. Na czele państwa znalazł się były głównodowodzący armii birmańskiej, generał Min Aung Hliang.

W wyniku trwającego od dwóch lat konfliktu wewnętrznego, w Mjanmie zginęło ponad 30 000 osób. Głównym przeciwnikiem rządu w Naypyidaw są Ludowe Siły Obronne, stanowiące zbrojne ramię Rządu Jedności Narodowej na Uchodźstwie, utworzonego przez członków Narodowej Ligii na rzecz Demokracji, ugrupowania Aung San Suu Kyi. Działania wojenne koncentrują się w północno-zachodniej części kraju. W zwalczaniu rebelii junta polega na swoich siłach powietrznych, składających się z chińskich i rosyjskich maszyn.

Jak zauważają eksperci, konflikt w Mjanmie ma poważne reperkusje geopolityczne. Izolacja rządu Min Aunga Hlianga przez wspólnotę międzynarodową jest okazją dla Kremla, aby poszerzyć swoje wpływy w Azji Południowo-Wschodniej. W sierpniu 2022 roku do Naypyidaw przybył minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow. Miesiąc później doszło do spotkania między Władimirem Putinem a Min Aung Hliangiem w ramach corocznego forum ekonomicznego odbywającego się we Władywostoku.

Rosja wspiera militarnie rząd w Mjanmie, dostarczając między innymi samoloty SU-30, helikoptery oraz systemy obrony powietrznej.

Zachód pozostaje w dużej mierze pasywny wobec konfliktu w Mjanmie. Zarówno kraje UE, jak i Stany Zjednoczone, nałożyły sankcje na reżim w Naypyidaw, obejmujące między innymi dostawy paliwa lotniczego. Jedynie kilka państw zdecydowało się uznać Rząd Jedności Narodowej Mjanmy na Uchodźstwie. Ponadto kraje zachodnie do tej pory nie udzieliły znacznego wsparcia rebeliantom, odmawiając między innymi przekazania im broni przeciwlotniczej.

M.M.

Zobacz także:

Zawadzki-Liang; Manewry wojskowe chińskiej armii wokół Tajwanu są po to, żeby odstraszyć zachód od pomocy

Pawłowski: państwa afrykańskie wyobrażają sobie Rosję jako ostoję konserwatyzmu

Źródłó: Peggy und Marco Lachmann-Anke / Pixabay.com

Myślę, że Afrykanie przekonają się, że Rosja jest bardziej brutalnym kolonizatorem niż dotychczasowi. Zajmie to 10-20 lat – mówi ekspert.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Studio 195: podsumowanie wizyty Xi Jinpinga w Rosji

Źródło: Gerd Altmann / Pixabay

Czy mamy do czynienia z nową odsłoną zimnej wojny? Na to i inne pytania próbujemy odpowiedzieć w tym wydaniu audycji.

W pierwszej części audycji przypominamy rozmowy z Jakubem Wiechem i Radosławem Pyfflem, którzy omówili na naszej antenie różne aspekty relacji chińsko-rosyjskich, uwzględniając również rolę USA i kwestię wojny na Ukrainie.

Pyffel: rozmowa Wołodymyra Zełenskiego z Xi Jinpingiem będzie kluczowa dla oceny wizyty przywódcy Chin w Moskwie

Wiech: Chiny traktują Rosję jako podrzędną bazę surowców. W żadnym wypadku nie uważają jej za równorzędnego partnera

Prof. Michał Lubina ocenia, że rezultaty szczytu Xi Jinping-Putin są bardzo skromne, przynajmniej jeżeli opierać się na oficjalnych oświadczeniach. Przedstawiono wprawdzie plan współpracy między Moskwą a Pekinem do 2030 r., lecz sformułowano go bardzo ogólnikowo.

Największym zyskiem Putina jest to, że Xi dał do zrozumienia kremlowskim dworzanom, by schowali sztylety. […] Ze wspólnego oświadczenia znikło sformułowanie o bezgranicznej przyjaźni rosyjsko-chińskiej.

Zdaniem eksperta chińskie władze będą w najbliższym czasie mocno grać na osłabienie Federacji Rosyjskiej.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Studio 195: Maroko – kulturalnie i społecznie

Dr Wdzięczak: wiele sektorów rosyjskiej gospodarki się zapada. Nie wierzmy w oficjalne dane płynące z Moskwy

Dr Janusz Wdzięczak / Fot. Małgorzata Kleszcz, Radio Wnet

Kondycja rosyjskiej gospodarki, przemiany na rynku pracy związane z rozwojem technologicznym i wojną na Ukrainę. Te i inne tematy porusza ekonomista w rozmowie z Jaśminą Nowak.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Dr Sadowski: nadprodukcja pieniądza przez rządy prędzej czy później musiała doprowadzić do zapaści sektora bankowego

Gen. Samol: użycie nawet taktycznej broni jądrowej doprowadziłoby do wielkiej eskalacji. Nikt nie jest na to gotowy

Gen. Bogusław Samol / Fot. Konrad Tomaszewski

Zapowiedź rozmieszczenia na Białorusi broni jądrowej, przygotowania do ukraińskiej kontrofensywy. Komentuje dyrektor Instytutu Strategii Wojskowej Akademii Sztuki Wojennej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Antoniuk: Rosjanie kontrolują 65% Bachmutu. Miasto atakują doświadczone jednostki grupy Wagnera, to jest niepokojące

Raport z Kijowa 27.03.2023 r.: Rosja rozmieści na Białorusi broń jądrową

Mark 7 and Mark 28 Variant Nuclear Bombs / Fot. Kelly Michals, Flickr, CC BY-NC 2.0

Olga Siemaszko o przygotowaniach Łukaszenki do przyjęcia rosyjskiej broni jądrowej. Dmytro Antoniuk o ukraińskim odbiorze działań Kremla oraz o sytuacji w Bachmucie i Awdijewce.

Olga Siemaszko komentuje decyzję o rozmieszczeniu na Białorusi rosyjskiej broni jądrowej. Jak przypomina, Aleksandr Łukaszenka od dawna oczekiwał od Kremla podjęcia takiego kroku. Przygotowywał się do tego m.in. poprzez likwidację konstytucyjnego zakazu rozmieszczania w kraju takiej broni.

Łukaszenka chce zastraszyć cały świat.

Dmytro Antoniuk relacjonuje, że działania Putina są na Ukrainie odbierane jako przejaw strachu i świadomości tego, że klęska Rosji jest nieuchronna. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy stwierdził dodatkowo, że działania Moskwy i Mińska doprowadzą do wybuchu niezadowolenia społecznego w obu państwach.

 Nie widać zagrożenia uderzeniem lądowym Białorusi na Ukrainę. […] Łukaszenka wie, że Ukraina jest w stanie odeprzeć taki atak.

Korespondent omawia ponadto sytuację wokół Awdiejewki. Jak informuje, istnieje duże zagrożenie okrążeniem miasta od północy i południa. Nieco słabną z kolei walki w Bachmucie. W ocenie Dmytra Antoniuka:

Jest szansa, że Bachmut będzie nadal nasz.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Raport z Kijowa 23.03.2023 r.: jak ocalić dziedzictwo kulturowe Ukrainy?

 

Napaść na Ukrainę była potrzebna wyłącznie do koronowania Putina na cara Wszechrosji, a bez Ukrainy nie ma Wszechrosji

Fot. CC0, pxhere.com

Hitler i jego podwładni nie odgrywali wielkich postaci, naśladowali aktorów, grających bohaterów. Oto różnica między artystą a kabotynem. I to naśladownictwo Putin swym gołym torsem farsowo powtarza.

Andrzej Jarczewski

Czasownikowa teoria diermokracji

Język każdego narodu ma swoje własne kalambury i osobliwości nieznane innym językom. W polszczyźnie korzystają z nich poeci i żartownisie, na Zachodzie – różne drobne manipulacje literowe widzimy w reklamach i marketingu, a w Rosji wszystko służy „ruskiemu mirowi”. Dokonano więc tam drobnej manipulacji na rzeczowniku ‘demokracja’, by zohydzić ustrój panujący na Zachodzie.

Wszak rosyjskie ‘diermo’ znaczy tyle, co… ‘shit’ po angielsku.

W PRL marzyliśmy o demokracji, mając na myśli wyłącznie możliwość wyboru polskich władz przez obywateli polskich na współczesny wzór zachodni. W roku 1989 nasze marzenia się spełniły i… na tym poprzestaliśmy. Przyjęliśmy wzorzec dobry, ale niedoskonały, bo demokracja realizuje swoje ideały nie tylko poprzez wybieranie polityków do władzy, ale – w jeszcze wyższym stopniu – przez ich odwoływanie. Pisałem o tym w książce pt. Europoliteja (2007) i przypomniałem na łamach „Kuriera WNET” (nr 28, październik 2016) w artykule KACYKOZA, czyli samorząd psuje się ode łba.

Teraz kolejnych argumentów dostarcza nam Rosja, a poniekąd i Parlament Europejski. Bo ‘demokracja’ i ‘praworządność’ to tylko rzeczowniki. O ich treść pytajmy czasownikowo: kto na kogo pracuje, kto kogo powołuje i – najważniejsze – kto może polityka lub sędziego odwołać.

Możliwość unieważnienia Polaka w funkcji sędziego jest obecnie testowana przez Niemcy po raz drugi, choć nie tak bezpośrednio jak za pierwszym razem (od roku 1939 do 1945). Wtedy to w ramach różnych akcji Niemcy i Rosjanie mordowali polską inteligencję, w tym również prawników. Efekt był taki, że gdy po wojnie trzeba było prawować się o odszkodowania za zbrodnie i zniszczenia – po stronie polskiej nie miał kto tego robić.

Wkrótce kwestia odszkodowań może znów zakłócić spokój pokoleniowych paserów w Niemczech. Kręci się więc europejski bicz na polskich sędziów, by ci – pod groźbą unieważnienia – nie stanowili reparacyjnego zagrożenia. Realną władzę sprawuje bowiem nie ten, kto wybiera, ale ten, kto odwołuje! Tylko on może wymusić natychmiastowe, korzystne dla siebie decyzje i wyroki. I temu służy proniemiecka opcja podważania statusu polskiego sędziego.

Strach rządzi Rosją

Rosjanin rodzi się takim samym człowiekiem jak Polak, Niemiec, Anglik czy Chińczyk. Ale naród rosyjski jest inny niż polski czy chiński, bo ma inną historię. Inne czynniki kształtowały wychowanie dzieci, inne budowano instytucje i inne wytwarzały się relacje między ludem a władcą.

Gdy zapytamy Rosjanina, co jest dlań najważniejsze, często usłyszymy: „żeby nas się bali”. Osobista pomyślność też ma znaczenie, ale najważniejsze jest poczucie wielkości Rosji jako państwa i narodu.

Głównym rosyjskim wektorem mentalnym jest wszechogarniający strach. Próbowano ten strach zasiać w narodach podbitych przez Rosję czy ZSRR, ale – od Estonii do Bułgarii – ta zaraza się nie przyjęła. Wzmocniła się za to w putinowskiej Rosji po nieudanym eksperymencie demokratycznym czasów Jelcyna. Nieudanym z konieczności, bo sprzecznym z kulturą polityczną, zaszczepioną tam jeszcze przez Mongołów w XIII wieku.

Stereotypowe (co nie znaczy, że zawsze zgodne z faktami) dążenie przeciętnego Amerykanina sprowadza się do zdania: „żebym miał więcej niż sąsiad”. Stereotypowy Rosjanin powie to samo innymi słowy: „żeby sąsiad miał gorzej niż ja”. Taki obraz rysuje nam literatura wieku XIX i XX, zastępowana w funkcji mitotwórczej przez kinematografie narodowe i już coraz bardziej przez zawartość internetu.

Strach przed następcą

Ustalenie, kto jest prawowitym władcą Rosji, niewiele różniło się od zwyczajów praktykowanych w innych monarchiach. Zdarzały się różne smuty i dymitriady, ale zazwyczaj było wiadomo, kto jest legalnym lub możliwym do zaakceptowania sukcesorem. Prawie nigdzie na świecie (poza Polską) nie stosowano demokracji elekcyjnej.

Niekiedy jednak król czy car rządził – z punktu widzenia pretendenta – zbyt długo. Wokół możliwych następców wytwarzały się koterie, partie i nierzadko spiski. Te znów bywały obserwowane i niszczone przez zawsze obawiającego się zamachu władcę. Na Zachodzie sukcesja przyjęła formę procedury wyborczej i nikt się nie dziwi, że np. w USA po demokracie prezydentem zostaje republikanin i odwrotnie. W Rosji jest inaczej.

„Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy” powiedział Władysław Gomułka w roku 1945, wyrażając główną ideę rosyjską (wtedy w wersji komunistycznej) do dziś obowiązującą w Rosji, Korei Północnej i w wielu innych krajach. Ostatnio również w Chinach, co źle wróży temu krajowi i całemu światu.

Putin, Kim, Xi i im podobni nie boją się pacyfistycznego, mentalnie wręcz spacyfikowanego Zachodu. Boją się tylko tych własnych poddanych, którzy mogliby ich usunąć.

Demokracja odwoławcza

W Polsce, podobnie jak na całym Zachodzie, bardzo trudno odwołać urzędującego prezydenta wybranego przez naród. Losy premierów zależą od chwilowej większości parlamentarnej i zmiany na tym stanowisku zdarzają się często.

Ale spróbujmy odwołać posła czy choćby radnego. Tego się nie da zrobić. Nawet prezydenta miasta nie można już odwołać, bo nasze prawo chroni złych samorządowców wysoką barierą frekwencyjną.

O skorumpowanych europosłach szkoda nawet gadać. Naród nie może ich odwołać, nawet gdy są ewidentnymi jurgieltnikami.

W roku 2002 rządząca wtedy SLD wprowadziła groźną dla demokracji zmianę, pozwalającą prezydentom miast, burmistrzom i wójtom rządzić swoją gminą dożywotnio. Od tej chwili, czyli od roku 2002, prezydenci miast tak prowadzą politykę inwestycyjną, kadrową i autoreklamową, by już nigdy władzy nie oddać. Za to znaczenie radnych spadło do zera. Nie mogą odwołać prezydenta miasta i żadną uchwałą nic ważnego nie wymuszą, więc ograniczają się do pobierania diet.

W roku 2018 wprowadzono limit dwóch (5-letnich) kadencji dla szefów gmin, ale to ograniczenie nie dotyczy już starostów i marszałków województw, co może prowadzić do swoistego rozbicia dzielnicowego. Rezultaty wspomnianej ustawy zobaczymy dopiero w roku 2028, chyba że znów jacyś kombinatorzy przywrócą możliwość sprawowania dożywotnich rządów w miastach i gminach.

Nie krytykuję silnej władzy. Podkreślam tylko, że silna władza i jednocześnie praktyczna nieodwoływalność władcy prowadzi do patologii, co obserwujemy ostatnio chociażby na przykładzie obsadzania rad nadzorczych i zarządów spółek komunalnych prezydentami różnych miast.

Gdzie nie ma sprawnych procedur odwoławczych, rozrasta się gminna diermokracja, a bezkarność demoralizuje najskuteczniej.

Diermokracja eventowa

Teoretyczna możliwość zmiany władzy w Rosji stanowi gigantyczne zagrożenie dla aktualnego imperatora; robi się więc wszystko, by tę teorię wykluczyć w praktyce. Stalin co prawda pozwalał się „wybierać” na kolejne kadencje, ale ich liczba nie była niczym ograniczona. Do tego samego, dość pokrętnymi drogami, dążył Putin.

Napaść na Ukrainę nie była przecież do niczego potrzebna. Do niczego… z wyjątkiem koronowania Putina na cara Wszechrosji, bo Rosja bez Ukrainy nie jest Wszechrosją, lecz zaledwie Federacją, a federacje nie miewają carów. Jeżeli ten czynnik zadecydował o rozpoczęciu wojny, to śmierć Putina wyznaczy jej koniec.

Na wojnę Putina z Zełenskim spójrzmy też z perspektywy… eventowej. Oto osiłek, grywający w filmikach internetowych jeźdźca z nagim torsem, hokeistę lub judokę, rzuca się na wieloodcinkowego sługę swego narodu. W krótkim metrażu kabotyn może prezentować się widowiskowo, ale nie wątpię, że w ostatnim odcinku dramatu i w ocenie historii triumf odniesie lepszy aktor.

Hitler też był aktorem. Przez całe lata nie pozwalał remontować nadpalonego w roku 1933 budynku Reichstagu, bo chciał występować na scenie operowej!

W tradycyjnej siedzibie niemieckiego parlamentu nadal odbywały się komisje i działały różne biura, ale skażonej demokratyczną tradycją sali sesyjnej nie odbudowano, bo jeszcze mogłaby powrócić… demokracja. A Hitler chciał grać. Chciał być wielkim wodzem na scenie Krolloper i słuchać tylko entuzjastycznych oklasków. Putin też woli wiece i telewizję niż jakiekolwiek pozory demokracji.

Nie oglądajmy filmików z Hitlerem czy Putinem. Raczej badajmy to, co oglądał Hitler i co ogląda Putin, bo to kształtuje go mentalnie. Na teatralnej czy filmowej scenie główni aktorzy odgrywają wielkich bohaterów historii, wygłaszają wzniosłe kwestie i poruszają się z majestatem w pełnym oddania lub zdrady otoczeniu.

Ale Hitler i jego podwładni nie odgrywali wielkich postaci. Oni naśladowali znanych aktorów, grających bohaterów. Na tym polega różnica między artystą a kabotynem. I właśnie to naśladownictwo Putin swym gołym torsem farsowo powtarza.

Praworządność, faszyzm i nazizm to tylko rzeczowniki. W przekładzie na czasowniki niepraworządność oznacza: „nie damy pieniędzy, dopóki Niemcy nie będą mogli unieważniać polskich sędziów”, z kolei rzucane do niedawna na oślep pomówienie o faszyzm znaczy: „nie lubię cię”. A jeśli Putin oskarża Zełeńskiego o nazizm, to mówi… „muszę cię zabić, bo chcę być… carem!”.

Cały artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Czasownikowa teoria diermokracji” znajduje się na s. 24 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Czasownikowa teoria diermokracji” na s. 24 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023