Piotr Witt: Odnowa objęła także polską ambasadę. Stary ambasador nie znał języka francuskiego

Featured Video Play Icon

Przygotowania Paryża do Igrzysk Olimpijskich oraz zmiany w polskiej ambasadzie. Kronika Paryska Piotra Witta.

Piotr Witt donosi, że Paryż przygotowuje się do Igrzyska Olimpijskich w 2024 r. Odnawiane są zabytkowe budynki. Odnowiony został Wersal.

Witt: Społeczny komitet stara się nie dopuścić do sprzedaży polskiego Domu Kombatantów w Paryżu

Nasz korespondent z Francji komentuje zmianę na stanowisku polskiego ambasadora w Paryżu. Stwierdza, że dotychczasowy nie znał języka francuskiego.

Nowym ambasadorem jest Jan Emeryk Rościszewski, który ponoć biegle włada francuskim.

A.P.

Stefanik: Francuski biznes jest pierwszym pracodawcą w Rosji. Francja obawia się powtórki scenariusza irańskiego

Featured Video Play Icon

Fot: Twitter @EmmanuelMacron

Korespondent polskich mediów we Francji o zbrodniach wagnerowców w Mali, biznesie francuskim w Rosji i obawach Paryża przed sojuszem Pekinu i Moskwy.

Zbigniew Stefanik donosi, że rosyjscy najemnicy chcieli oskarżyć francuskich żołnierzy o zbrodnie, które sami popełnili w Mali. Grupa Wagnera służy malijskiej juncie wojskowej.

Do dzisiejszego dnia odnotowano kilka tysięcy […] pomordowanych w Mali w różnych częściach tego kraju. Osoby te zostały […]  zaatakowane przez wagnersów, którzy rzekomo walczą z dżihadystami, a tak naprawdę zajmują się grabieżami, gwałtami, mordami niewinnych cywili.

Korespondent polskich mediów we Francji stwierdza, że stosunek Francji i Rosji jest skomplikowany. Paryż wspiera Kijów logistycznie i politycznie. Jednocześnie jednak,

Francuski biznes jest tak naprawdę pierwszym pracodawcą w Rosji.

Rozmówca Tomasza Wybranowskiego wyjaśnia, że Rosjan zatrudniają takie francuskie korporacje jak Renault, Auchan, Leroy Merlin. Przypomina, że na skutek wprowadzonego w 2018 r. przez Donalda Trumpa embarga na Iran z tego kraju wycofał się amerykański i europejski (w tym francuski) biznes, a na jego miejsce przyszedł kapitał chiński.

Stefanik: we Francji zakłada się, że wojna w Ukrainie zakończy się jakimś porozumieniem

Nad Sekwaną są obawy, że skutkiem wojny na Ukrainie będzie zbliżenie rosyjsko-chińskie. To ostatnie nie tylko mogłoby uniemożliwić powrót francuskiego biznesu do Rosji, ale także stanowiłoby zagrożenie dla świata zachodniego.

Istnieje wiele głosów nad Sekwaną wyrażających opinie, że zbyt daleko idące osłabienie Rosji może stać się niekorzystne dla Unii Europejskiej.
Francuzi obawiają się, że na osłabieniu Rosji zyskają Amerykanie, którzy wzmocnią swoje wpływy w Europie. Jak przypomina Stefanik, zdaniem Francuzów na Ukrainie prędzej, czy później będzie zawarte jakieś porozumienie pokojowe, zaś żeby te zostało zawarte musi istnieć jakiś kanał dyplomatyczny.

Dzisiaj rano prezydent Francji otrzymał gratulacje od pana premiera Putina. Prezydent Rosji pogratulował mu zwycięstwa jak również życzył mu wiele sukcesów i zdrowia, co zostało nad Sekwaną jednoznacznie odebrane jako sygnał ze strony Kremla, iż Rosja chce z Francją rozmawiać.

A.P.

Bault: Lewica wydaje się bardziej zjednoczona niż prawica. Trwają rozmowy nad stworzeniem bloku wyborczego lewicy

Featured Video Play Icon

Dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” o wyniku wyborów prezydenckich we Francji i sytuacji na francuskiej scenie politycznej przed wyborami parlamentarnymi.

Olivier Bault stwierdza, że zarówno po stronie Emmanuela Macrona, jak i Marine Le Pen byli wyborcy głosujący po to, żeby drugi kandydat nie wygrał. Zauważa, że przed I turą Marine Le Pen była przedstawiana jako osoba bardziej umiarkowana jako Eric Zemmour. Po 11 kwietnia wróciła narracja o Le Pen jako o zagrożeniu dla demokracji.

Emmanuel Macron wygrywa wybory prezydenckie we Francji

Dziennikarz tygodnika Do Rzeczy zauważa, że liderka Zjednoczenia Narodowego miała dobre wyniki w zamorskich departamentach Francji. Omawia sytuację na francuskiej scenie politycznej przed wyborami do Zgromadzenia Narodowego.

Oliver Bault: Sondaże są coraz korzystniejsze dla Macrona. Jeśli musiałbym się zakładać postawiłbym na jego wygraną

Dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” o debacie między kandydatami na prezydenta Francji przed II turą wyborów.

Oliver Bault komentuje ostatnią debatę prezydencką. Stwierdza, że lepiej się ją oglądało niż tą sprzed pięciu lat. Zauważa, że szefowa Zjednoczenia Narodowego wypadła lepiej niż wówczas.

Nie ma nie ma tutaj jasnego zwycięzcy tej debaty, tak jak było pięć lat temu, gdzie wszyscy byli zgodni, że Marine Le Pen skompromitowała się wtedy.

Dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” stwierdza, że jest za wcześnie, aby przesądzać o zwycięstwie Emmanuela Macrona. Ostatnie sondaże są jednak coraz korzystniejsze dla niego. Bault przewiduje reelekcję urzędującej głowy państwa.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.

Francuska debata prezydencka. Piotr Witt: trudno mówić o wygranej, kiedy nie było walki

Featured Video Play Icon

Korespondent Radia Wnet z Francji o debacie Emmanuela Macrona i Marine Le Pen.

Piotr Witt stwierdza, że debata Marine Le Pen i Emmanuela Macrona skończyła się tak, jak miała się skończyć- oboje kandydatów zakończyło ją z przekonaniem o własnej wygranej.

Zauważa, że była to nie tyle debata, ile przesłuchanie obojga kandydatów. Nasz korespondent wskazuje, że do głosowania na prezydenta Macrona wezwali odpadli kandydaci- Jean-Luc Mélenchon i Valérie Pécresse. Ubiegającego się o reelekcję prezydenta można nazwać kandydatem francuskiego establishmentu. Wykorzystywać to będzie Le Pen, która wzywa do zmiany panującego od dekad we Feancji systemu.

 Kandydatka Zjednoczenia Narodowego krytykuje imigrację, ideologię goszystowską, czy ograniczenie prerogatyw francuskich władz na rzecz działającej głównie na rzecz Niemiec Unii Europejskiej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Z miłości do Rosji żadne przeciwności nie potrafią Francuzów wyleczyć / Piotr Witt, „Kurier WNET” nr 94/2022

Z historią narodów jest jak z prawami autorskimi: udzielamy licencji na korzystanie, ale prawa moralne zostają przy nas. Półwysep Apeniński zamieszkują teraz Włosi. To nie dowód, że Rzymian nie było.

Piotr Witt

Ziemie Wschodnie z oddali

Od kiedy usłyszałem od pewnej Francuzki, że Jan Paweł II jako Polak pisał zapewne cyrylicą, sądziłem, że nic już nie będzie w stanie mnie zadziwić. – Czy sądzi pani, że papież był prawosławny? – zapytałem. Długo namyślała się nad odpowiedzią.

Teraz, po napaści Rosji na Ukrainę, słyszę we Francji różności na temat dawnych polskich terenów wschodnich.

Historia przecież przedstawia się prosto. W 1945 roku zwycięskie mocarstwa podjęły decyzję o odebraniu Niemcom części ich terytorium i przyłączeniu jej do Polski. Regulacja granic nie obudziła na świecie zdziwienia ani nie wywołała protestów.

Po pięciu latach straszliwej wojny opinia publiczna uznała przyznane tereny za to, czym były w intencji zwycięzców – karą nałożona na agresora – na Niemcy – i rekompensatą dla Polski za zniszczenie jej miast, jej przemysłu, za wymordowanie ludności. Ale za co została ukarana Polska pozbawiona swych wschodnich ziem, tego nikt nie ośmielił się jasno powiedzieć.

Postanowienia jałtańskie były ukoronowaniem długiego procesu. Zagadnienie polskich ziem wschodnich pojawiło się dwa lata wcześniej. Decyzje zapadły w Casablance w styczniu 1943 roku, jak tylko wobec klęski Niemiec pod Stalingradem ich przegrana w wojnie stała się oczywista. Po konferencji Roosevelta z Churchillem w tamtym końcu stycznia, londyński „Times” napisał: „Europa została podzielona na strefy wpływów między Wschodem i Zachodem”.

Intencje aliantów odnośnie do polskich ziem wschodnich, od kiedy stały się znane, mocno nadwyrężyły stosunki między armią polską i jej brytyjskim dowództwem. Otwarty konflikt wybuchł po ujawnieniu zbrodni katyńskiej. Żołnierzy trudno było przekonać o lojalności sojusznika, który wymordował tysiące ich rodaków i teraz sięga jeszcze po sporą część ich kraju. Generał Anders zmuszony był wezwać w trybie nagłym Generała Sikorskiego z Londynu, aby swoim autorytetem Naczelnego Wodza uspokoił wrzenie w polskich szeregach pod komendą brytyjską.

W sprawie Katynia kłamali jedni i drudzy: i Rosjanie, i alianci. Anglicy żadną miarą nie mogli dopuścić do upadku ducha, do zniechęcenia w armii polskiej. Kilkaset tysięcy polskich żołnierzy walczyło przecież o utrzymanie się Wlk. Brytanii w Palestynie i jej dostęp do nafty arabskiej.

Po zakończeniu wojny ta armia w połączeniu z siłami Polski Podziemnej zdolne byłyby przeszkodzić wykonaniu, a może nawet podjęciu na Krymie, w Jałcie, decyzji o oderwaniu od Polski jej wschodnich ziem. Tragiczny wybuch powstania warszawskiego pozbawił aliantów kłopotu. Polska armia podziemna została unicestwiona rękami niemieckimi i tym samym problem ziem wschodnich został przypieczętowany.

Kolejne polskie rządy w kraju pogodziły się z faktem dokonanym i nikt nie negował nowego porządku świata bez narażenia się na zarzut rewizjonizmu, gdyż chodziło o transakcję wiązaną Ziem Wschodnich i Ziem Odzyskanych.

Teraz, po inwazji rosyjskiej na Ukrainę, starają się nam odebrać to, co z tych ziem jeszcze nam pozostało – ich polską historię.

Tuż po wojnie, kiedy miliony Polaków przesiedlano ze Wschodu na Ziemie Odzyskane, było za wcześnie na przekonujące usprawiedliwienie. Postanowienia jałtańskie miały charakter polityczny i arbitralny i ani nie można, ani nie trzeba było ich usprawiedliwiać.

Dzisiaj komentatorzy polityczni we Francji w trosce o poprawność polityczną, jeżeli nie przez zwykłą ignorancję, starają się znaleźć argumenty historyczne, które choćby w części usprawiedliwiały agresję. Argumenty fałszywe, ponieważ innych nie ma. O polskości Ukrainy, jeżeli się obecnie we Francji wspomina, to tylko jakby z zażenowaniem, jak gdyby chodziło o nic nieznaczący epizod historyczny. Epizod trwający od końca XIV wieku – ślubu Władysława Jagiełły z Jadwigą – do Jałty w 1945 roku – 650 lat.

Kandydat Zemmour, skądinąd Polsce przychylny, podobnie jak inni ignoruje obecność Polaków na Ukrainie Zachodniej i mówi o Galicji Austro-Węgierskiej, jak gdyby Lwów i Stanisławów zamieszkane były przez Niemców.

We francuskiej świadomości zbiorowej funkcjonuje nie to, co wydarzyło się naprawdę, ale to, co demokratyczna większość wolałaby, aby się wydarzyło. Nieodwzajemniona miłość do Rosji rzutuje mocno na ocenę obecnej wojny. W starszym pokoleniu jednym najczęściej nadawanych z imion męskich było Iwan.

Najczęściej spotyka się je na tzw. czerwonych przedmieściach Paryża i Marsylii, w dzielnicach wydziedziczonych, gdzie marzenie o równości i ogólnym dobrobycie było ucieleśnione w powszechnej świadomości przez Kraj Rad. Ale znamy również luminarzy publicystyki – Iwana Levaia – lewicowego – i Iwana Rioufola – komentatora, dla odmiany prawicowych mediów – dziennika „Le Figaro” i telewizji CNews.

Z miłości do Rosji żadne przeciwności nie potrafią Francuzów wyleczyć i rzeczywistość ma na nich wpływ nikły. Najwięcej Iwanów wyprodukowała Francja w 1969 roku, po krwawym stłumieniu przez Rosję praskiej wiosny.

Niejeden historyk wyjaśnia, że dawna Polska była zlepkiem dwóch różnych państw – Polski i Litwy, więc i Lwów na Ukrainie należał do Litwy, co jest jawną nieprawdą. Lwów i województwo lwowskie, przeciwnie, należały zawsze do Korony. Mówiąc o Ukrainie nie używa się terminu ‘Polska’, ale niezrozumiałego dla Francuza ‘Republika dwojga narodów’.

Idzie dalej fałszywy argument lingwistyczny, żeby traktować Polaka-właściciela ziemskiego jako okupanta tamtych ziem, gdyż mówił innym językiem niż lud, czyli chłopi. Pod tym względem Ukraina niczym nie różniła się przecież od reszty Europy, a zwłaszcza od Francji. W żadnym kraju lud nie mówił językiem literackim, lecz własną gwarą, nazywaną we Francji patois.

Patois lotaryński, kataloński, burgundzki, okcytański różniły się od języka Moliera i Bossueta znacznie bardziej niż gwara ukraińska od literackiej polszczyzny. Ogromna większość narodu mówiła patois, zwanym eufemistycznie językiem regionalnym.

W szkołach elementarnych Republiki nauczyciele wymierzali chłostę za posługiwanie się patois, a mimo to jeszcze w 1914 roku 85% poborowych francuskich nie rozumiało, co do nich mówią po francusku ich przełożeni. Dopiero od niedawna wówczas, od połowy XIX wieku, wraz z obudzeniem się świadomości narodowej lokalni patrioci starali się skodyfikować języki ludowe i pisać w nich dzieła literackie. Już wtedy sfałszowane dokumenty miały dopomagać w obudzeniu świadomości narodowej. Szkockie Pieśni Osjana, czeskie Kroniki królodworskie, rosyjskie Słowo o pułku Igora – rzekomo średniowieczne – to wszystko są falsyfikaty sfabrykowane w XIX wieku.

Turyści francuscy, nasączeni propagandą polityczną, byli zawsze zaskoczeni we Lwowie widokiem architektury zachodnioeuropejskiej w najlepszym wydaniu. Spodziewali się złoconych cebul cerkiewnych. O jedności etnicznej Litwy i Polski nasz poemat narodowy, napisany w Paryżu przy rue de Seine przez Litwina Mickiewicza, mówi w inwokacji po polsku: „Litwo – ojczyzno moja…”.

I dalej: „Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie…” odwołując się do kultu identycznego w obydwu miastach – na wschodzie i na zachodzie. Nie od rzeczy w tym kontekście będzie przypomnieć, że to w katedrze we Lwowie król Jan Kazimierz złożył śluby wierności i oddał Matce Boskiej władzę królewską nad Polską, jak niewiele wcześniej Ludwik XIII oddał Matce Boskiej Francję.

Brutalna rusyfikacja Ukrainy po powstaniu listopadowym trwała niecałe dziesięć lat. Zahamowana została przez rosyjską cesarską komisję do spraw majątków skonfiskowanych Polakom. W 1840 roku podjęła ona decyzję: „Komisja przekonawszy się o oczywistej wyższości polskich metod uprawy ziemi, jak również o tym, że jedynie Polacy mogą utrzymać przy życiu majątki skonfiskowane, zatwierdziła istniejący stan rzeczy”.

O dziejach nieudanej ówczesnej rusyfikacji napisałem obszernie w książce Komu Polska przeszkadza.

W XX wieku bywalcy kawiarni we Lwowie – kawiarni Szkockiej – wnieśli do matematyki światowej wkład co najmniej równie wielki jak Oxford, Cambridge i Princeton. Pojęcie ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości z kolei, o których tyle się mówi obecnie, wprowadzili do prawa międzynarodowego dwaj lwowiacy: Rafał Lemke, uczeń profesora Juliusza Makarewicza, i Henryk (później Hirsch) Lauterpacht rodem z Żółkwi. Obaj z tego samego uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie, z którego wyjechał do Ameryki Stanisław Ulam – matematyk, ojciec bomby wodorowej.

Wieki polskości na Ukrainie zachodniej pozostawiły więcej nawet niż architektura i sławne nazwiska.

Wśród migawek z Ukrainy przekazywanych obecnie przez telewizję pewna scena przykuła moją uwagę: żołnierz ukraiński w mundurze i w hełmie, przed wyruszeniem na front, klęcząc, prosi pannę o rękę i o błogosławieństwo. Od kogo nauczył się takich form polskich i szlacheckich? Czy nie od Grottgera, z jego „Polonii” albo „Lithuanii”, rozpowszechnianych w litografiach?

Z historią narodów jest podobnie jak z prawami autorskimi: udzielamy licencji na korzystanie, ale prawa moralne pozostają przy nas. To, że Półwysep Apeniński zamieszkują obecnie Włosi, to nie dowód, że Rzymian nigdy nie było. Ci, co starają się wymazać Polskę z historii Ukrainy, kompromitują tezę, której chcieliby bronić. Bo cóż to za racja, której nie można dowieść inaczej, jak tylko fałszując historię?

Artykuł pt. „Ziemie wschodnie z oddali” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w kwietniowym „Kurierze WNET” nr 92/2022, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdy czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Kwietniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. „Ziemie wschodnie z oddali” na s. 3 „Wolna Europa” kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Stefanik: we Francji zakłada się, że wojna w Ukrainie zakończy się jakimś porozumieniem

Korespondent polskich mediów we Francji o rozmowach Emmanuela Macrona z Władimirem Putinem, relacjach francusko-rosyjskich i postulatach Marine Le Pen.

Zbigniew Stefanik przedstawia propozycje liderki Zjednoczenia Narodowego.  Mówi o jej związkach z Władimirem Putinem. Marine Le Pen nie ukrywała ich wcześniej i dalej nie ukrywa.

Marine Le Pen stwierdziła, że Rosja jest istotnym aktorem dla bezpieczeństwa Europy i właściwie potęga rosyjska jest gwarantem europejskiego bezpieczeństwa.

Kontrkandydatka Emmanuela Macrona deklaruje, że chciałaby doprowadzić do zbliżenia Rosji z NATO, aby nie Moskwa nie była sojusznikiem Pekinu.

Na konferencji zapowiedziała de facto zakończenie współpracy niemiecko-francuskiej.

Chciałaby także zmniejszenia składki francuskiej do Unii Europejskiej.

Marine Le Pen chciałaby rozszerzyć Radę Bezpieczeństwa ONZ o kolejne kraje, np. takie jak Indie.

Kolejnym postulatem podnoszonym przez Le Pen jest zmuszenie Algierii do przyjmowania swoich obywateli, których nie będzie chciała przyjąć Francja, z powrotem. Uważa, że

Francja nie potrzebuje algierskiego gazu.

Halicki: racją stanu jest odcięcie się od rozbijających solidarność UE – od Orbana, przez Le Pen na Salvinim nie kończąc

Stefanik przedstawia także stosunki Paryża z Moskwą. Zauważa, że od czasów Charlesa de Gaulle’a panuje przekonanie, że Rosja jest niepewnym partnerem handlowym.

Francja patrzy na Rosję jako na ciekawy rynek atrakcyjny rynek, ale niekoniecznie jak na partnera.

Tak, gdzie jest to korzystne oba państwa współdziałają ze sobą.

Francuskie siły zbrojne współdziałały z Grupą Wagnera wspierając oddziały gen. Chaftara.

Dziennikarz wskazuje, że Renault posiada większość rosyjskiego systemu motoryzacyjnego, a francuskie sieci handlowe zdominowały rynek w Rosji. Wyjaśnia, czemu Macron prowadzi rozmowy z Putinem.

We Francji przyjmuje się założenie, że wojna w Ukrainie zakończy się jakimś porozumieniem, a porozumienie musi być efektem procesu politycznego.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.

Witold Waszczykowski: słowa francuskiego prezydenta wymagają stanowczej odpowiedzi ze strony Polski

Europoseł PiS o rosyjskich zbrodniach na Ukrainie, stosunku PE do Polski oraz o słowach francuskiego prezydenta na temat polskiego premiera i o tym, jak należy na nie zareagować.

Witold Waszczykowski odnosi się do kolejnych rosyjskich zbrodni na Ukrainie. Plan szybkiej inwazji się nie powiódł. Obecnie Władimir Putin chce odciąć Ukrainę od morza i jej centrów przemysłowych.

Trzeci element, który Putin realizuje to niszczenie Ukrainy.

Zmuszanie masy Ukraińców do migracji to problem zarówno dla nich samych, jak i dla sąsiadów Ukrainy.

Europoseł PiS zauważa, że nie zmienia się postawa polityków unijnych wobec naszego kraju.

Tutaj w parlamencie dominują głosy, że wojna nie może być wymówką do tego, aby nie przymuszać Polski do takich zmian jakich sobie życzy Komisja i Trybunał Sprawiedliwości UE.

Macron: Polski premier jest skrajnie prawicowym antysemitą, który zakazuje działalności osobom LGBT

Rozmówca Łukasza Jankowskiego komentuje też wywiad prezydenta Francji, w którym nazwał on polskiego premiera „skrajnie prawicowym antysemitą”.

Waszczykowski stwierdza, że to klasyczny zestaw zarzutów: strefy wolne od LGBT, rasizm na granicy, brak pomocy lekarskiej dla kobiet.

To na pewno wymaga interwencji i stanowczej odpowiedzi ze strony Polski.

Sądzi, że słowa Macrona są przejawem jego frustracji związanej z nie najlepiej idącą kampanią wyborczą. Przewiduje, że we francuskich wyborach prezydenckich konieczna będzie II tura.

Jeśli Macron będzie brnął dalej w takie skandaliczne wypowiedzi, to będzie się narażał.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.