Śpiewak: Nie można naprawiać starych i często dość iluzorycznych krzywd wyrządzając konkretnym ludziom nowe

Gościem Radia Wnet jest Jan Śpiewak – przewodniczący stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Energia Miast, który komentuje bieżącą sytuację na linii Polska – Izrael.

Jan Śpiewak komentuje niedawno wprowadzone zmiany w kodeksie postępowania administracyjnego – przewodniczący Stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa nie kryje swojego poparcia dla tych rozwiązań, sprzeciwiając się tak sformułowanej redystrybucji dóbr.

Nie można naprawiać starych lub bardzo starych i często dość iluzorycznych krzywd wyrządzając konkretnym ludziom nowe. Szacujemy, że nawet 50 tysięcy osób w Warszawie mogło zostać wyrzuconych z domu skutkiem orzecznictwa, które Trybunał uznał za niekonstytucyjne.

Analizując sytuację, gość Radia Wnet zwraca również uwagę na brak rzeczywistych podstaw do krytykowania tego posunięcia w taki sposób, w jaki czyni to w tym momencie minister spraw zagranicznych Izraela. Powtarzane przez niego oskarżenia stanowią raczej pretekst do umocnienia narracji, na jakiej rząd Izraela opiera swoją politykę nie od dziś.

Wydaje mi się, że to pretekst, aby przywalić Polsce i budować własną pozycję polityczną. Tam stało się coś podobnego jak przy wprowadzeniu ustawy o IPN w Polsce – ta bardziej radykalna frakcja opcji rządzącej postanowiła zbijać na tym kapitał polityczny.

Konsekwencją omawianej sytuacji jest wyraźny impas w stosunkach polsko-izraelskich, jakiego nasza polityka zagraniczna nie widziała od lat. Ciężko na ten moment wskazać optymalne rozwiązanie dla tej sytuacji.

Mam nadzieję, że to się jakoś uspokoi, lecz problem polega na tym, że minister Lapid ma zostać za dwa lata premierem, według umowy koalicyjnej w Izraelu. Z drugiej strony można zauważyć komentarze, że Amerykanie wystraszyli się radykalnego podejścia Lapida i nie zgodzili się na wspólne stanowisko przeciwko Polsce.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Marcin Krzyżanowski: Życie powoli wraca na ulice Kabulu, lecz Afgańczycy zachowują rezerwę

Gościem „Poranka Wnet” jest Marcin Krzyżanowski – orientalista (iranista-afganolog), były konsul RP w Kabulu, który komentuje wydarzenia w Afganistanie, gdzie sytuacja zdaje się powoli opanowywać.

Marcin Krzyżanowski relacjonuje najnowsze doniesienia ze stolicy Afganistanu – Kabulu, gdzie chaos na pasie startowym lotniska został opanowany, a na ulice Afganistanu powoli wraca  życie. Wkrótce będzie możliwe przetransportowanie do Polski osób, które wyraziły chęć ewakuacji – jest ich 45, na chwilę obecną trwają próby zorganizowania bezpiecznego przelotu. Największe pytania rodzi natomiast kwestia przyszłości dialogu międzynarodowego Talibów.

Na chwilę obecną Talibowie jasno deklarują wolę współpracy. Ogłosili również objęcie amnestią wszystkich byłych funkcjonariuszy rządowych, żołnierzy, policjantów, czy urzędników. Afgańczycy póki co traktują te deklaracje z rezerwą.

Sytuacja w Afganistanie zdaje się powoli opanowywać, lecz postawę mieszkańców cechuje jeszcze pewna doza rezerwy – mimo wspomnianych zapewnień Talibów o braku chęci zemsty i opresji.

Większość Afgańczyków na chwile obecną siedzi jeszcze w domach, lecz życie zaczyna powoli wracać na ulice Kabulu.

Wciąż żywy jest również temat wycofania się wojsk amerykańskich, które zostały niedawno przez Joe Bidena wycofane – prawdopodobnie była to jedna z pośrednich przyczyn zamieszania i w konsekwencji przejęcia władzy. Marcin Krzyżanowski typuje przyczyny niepowodzeń działań Zachodu w Afganistanie.

Fundamentalnym błędem był brak umiejętności walki z korupcją i nepotyzmem – to przeżerało od środka struktury afgańskiej armii i nie pozwalały jej skutecznie funkcjonować. Były w niej co prawda komponenty, które radziły sobie znakomicie – np. siły specjalne czy lotnictwo. Natomiast to, co miało być kręgosłupem zdecydowanie nie sprostało zadaniu.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!


PK

Jabłoński: Staramy się zrobić wszystko, żeby pomóc osobom, które współpracują z polską ambasadą i chcą się ewakuować

Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński zdaje raport z akcji ewakuacyjnej przygotowywanej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w związku z trudną sytuacją w Afganistanie.

Paweł Jabłoński mówi o akcji ewakuacyjnej przygotowywanej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w celu przywiezienia do kraju obywateli polskich i współpracujących z Polską Afgańczyków z rodzinami. Spowodowana jest coraz bardziej eskalującym napięciem politycznym oraz zbrojnym w tym kraju.

Staramy się zrobić wszystko, żeby pomóc osobom, które współpracują z polską ambasadą czy z wojskiem. Sytuacja jest dynamiczna, cały czas podejmujemy działania, które mają tym osobom ułatwić ewakuację.

Najbardziej prawdopodobnym na ten moment rozwiązaniem wydaje się zorganizowanie bezpiecznego transportu w ramach współpracy wszystkich sojuszników Polski. Operacja jest jednak obarczona sporym ryzykiem, więc ze względów bezpieczeństwa minister Jabłoński nie może przekazać wszystkich szczegółów.

Chcemy wysłać jeden z polskich samolotów w celu umożliwienia ewakuacji wszystkim zainteresowanym osobom. (…) Operacja wymaga jeszcze wiele wysiłku do jej zakończenia i do tego czasu nie możemy podawać zbyt wiele szczegółów, aby nie narazić jej wyników na szwank.

Poruszona została również kwestia podjętej jakiś czas temu przez Joe Bidena decyzji o wycofaniu amerykańskich sił zbrojnych z terytorium Afganistanu. Paweł Jabłoński zaznacza, że ciężko ruch ten postrzegać pozytywnie, natomiast cała sytuacja była też na tyle skomplikowana, że ciężko wskazać idealne rozwiązanie.

Wpłynie to bez wątpienia negatywnie zarówno na morale naszych sojuszników jak i na postrzeganie Stanów i świata zachodniego jako silnego gracza na arenie międzynarodowej.

Wysyłanie dodatkowych sił wojskowych do Afganistanu Paweł Jabłoński ocenia jako mogące przynieść niemożliwe do określenia – przynajmniej na ten moment – skutki. Niewykluczone, że odbędą się rozmowy mające na celu ustabilizowanie sytuacji w Afganistanie.

Wysyłanie tam w tej chwili dodatkowych sił wojskowych może być uzasadnione chęcią zabezpieczenia ewakuacji czy przeprowadzenia jej w sposób bezpieczny, natomiast w zależności od nastawienia nowych władz Afganistanu decyzje o  sposobie dalszej współpracy, relacjach dyplomatycznych będą musiały zapaść.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Tomasz Wybranowski: Izrael traktuje Polskę jak państwo lenne. Odzyskiwanie mienia pożydowskiego nie zostało zablokowane

W ramach „Kuriera w samo południe” Tomasz Wybranowski w swoim felietonie analizuje bieżącą, napiętą sytuację między Polską a Izraelem po uchwaleniu nowelizacji dotyczącej m.in. restytucji mienia.

W dniu 24 czerwca sejm uchwalił nowelizację kodeksu postępowania administracyjnego, która nawiązuje również do zagadnienia restytucji mienia. Ustawę tą poparła zdecydowana większość obecnych na głosowaniu posłów – 309, w stosunku do braku głosów przeciwnych temu rozwiązaniu oraz 120 powstrzymujących się od zabrania głosu. Nowelizacja zakłada m.in. brak możliwości odwołania się od decyzji administracyjnych po upływie 30 lat, co wywołało oburzenie w Izraelu.

Zgodnie z nowelizacją postępowania systemu administracyjnego po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej niemożliwe będzie postępowanie w celu jej zakwestionowania. Ustawa wywołała oburzenie ze strony Izraela a MSZ Izraela nazwał nowe prawo niemoralnym i uniemożliwiającym zwrot mienia żydowskiego lub ubiegania się o rekompensatę.

Tomasz Wybranowski podkreśla, że wypowiedzi utrzymane w tym tonie przedstawiają zakrzywiony obraz zarówno Rzeczpospolitej, jak i całej sytuacji – możliwość odzyskiwania mienia pożydowskiego nie została – jak przedstawia to Izrael – całkowicie uniemożliwiona.

Odzyskiwanie mienia pożydowskiego nie zostało zablokowane, ale jest to możliwe w sytuacji, gdy pojawią się prawdziwi spadkobiercy.

Redaktor dostrzega konsekwencję – i jednocześnie pewne niebezpieczeństwo – w działaniach Izraela mających na celu przedstawienie Polski jako kraju forsującego antysemickie prawo.

Wyraźnie widać, że Polska przez Izrael traktowana jest jako państwo lenne i zależne od szantażu Holocaustem, ale z pominięciem polskich ofiar i zniszczeń II wojny światowej.

Bez problemu można doszukać się merytorycznych podstaw prawnych sugerujących, że postawa Izraela może być zbyt roszczeniowa.

Nigdzie na świecie nie ma prawa mówiącego, że mienie bezspadkowe ma zostać wydane jakiemuś narodowi albo jakiejś grupie religijnej – wszędzie przechodzi to na skarb państwa.

Zasadnym jest więc zadać pytania o sens opierania polityki wewnętrznej i zewnętrznej Izraela głównie na temacie II wojny światowej oraz postawie roszczeniowej w stosunku do Polski, przedstawiając jej zakrzywiony historycznie obraz.

W Izraelu żyło wiele polskich Żydów, czyli Polaków. A może nasze władze powinny zażądać wypłaty ich bezspadkowego mienia, tak symetrycznie? Ciekawe co wtedy odpowiedziałoby MSZ Izraela.

Zapraszamy do wysłuchania całego felietonu!

PK

Talibowie przejmują Afganistan. Waszczykowski: fałszywie uznano, że demokracja może być zainstalowana wszędzie

Były minister spraw zagranicznych odnosi się do przejęcia władzy w Afganistanie przez talibów i do słów Ja’ira Lapida na temat Polski.

Było złe rozpoznanie tego kraju i regionu.

Jak stwierdza Witold Waszczykowski, fałszywie zakładano, że demokrację można zainstalować wszędzie. Podobnym fałszem było założenie, iż wszystkie religie są równe.

Wskazuje, że to, co dla nas jest tożsame z korupcją, w społeczeństwach muzułmańskich stanowi akceptowaną praktykę znaną jako bakszysz. To, co my potępiamy jako nepotyzm uznawane jest zaś za zwykłą troskę o własny klan.

Myślimy, że wszystkie kobiety chcą być wyzwolone. Są społeczeństwa, gdzie kobiety obawiają się żyć samotnie.

Były minister spraw zagranicznych komentuje ucieczkę ludzi z Kabulu. Wskazuje na rolę Zjednoczonych Emiratów Arabskich w ewakuacji uciekających z Afganistanu. Przez lata ZEA służyła jako mediator w rozmowach z talibami i możliwe, że dalej będzie służyła jako pośrednik w rozmowach z nowym afgańskim rządem.

Nasza obecność doprowadziła do radykalnych przemian w społeczeństwie. Kobiety poszły do pracy, dziewczynki poszły do szkół.

Gość Poranka Wnet ubolewa nad tym, że prawdopodobnie cofnięte zostaną zmiany społeczne, które umożliwiła obecność wojsk amerykańskich i sojuszniczych przez ostatnie 20 lat. Europoseł PiS przedstawia znaczenie zwycięstwa Talibanu dla krajów regionu.

Talibowie popierani są przez Pakistan.

[related id=151977 side=right] Z władzami pakistańskimi kontaktują się zaś Chińczycy. Swoje interesy w Afganistanie mają także Iran i Turcja.  Na postrzeganie talibów wpłynie to, czy dojdzie do krwawego rozliczenia na Afgańczykach, którzy współpracowali z Amerykanami.

Poruszony zostaje również temat relacji polsko-izraelskich. Witold Waszczykowski wskazuje, że obraźliwe wobec Polski wypowiedzi szefa MSZ Izraela są m.in. skutkiem wieloletnich zaniedbań w promowaniu polskiej narracji historycznej. Waszczykowski zaznacza, że musimy reagować na słowa takie jak te szefa izraelskiej dyplomacji. Według narracji państwa żydowskiego jedyną ofiarą II wojny światowej byli Żydzi.

Ja’ir Lapid wyczuł sytuacje, że Polska jest piętnowana przez Unię Europejską, więc postanowił się dołączyć.

Nasz gość podkreśla, że trzeba przedstawiać własną narrację. Jak dodaje, odnosząc się do kwestii roszczeń majątkowych,

Ta własność Żydów polskich została dawno zagrabiona lub zniszczona.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Pomoc amerykańska i przodująca technologia miały w Rosji długą tradycję / Piotr Witt, „Kurier WNET” nr 86/2021

Natura nie znosi próżni, także i w Afganistanie. Czy Putin po opuszczeniu Afganistanu przez Amerykanów nie okaże zainteresowania tym kluczem do Azji Środkowej, upuszczonym na kamienistej drodze?

Piotr Witt

Żebyśmy się mniej więcej bali

9 lipca ruszyły we Francji na nowo dyskoteki. Po dwóch tygodniach wiele z nich zaczęto z powrotem zamykać, zwłaszcza na południowym zachodzie Francji i w regionie Marsylii – dotkniętych, według komunikatów oficjalnych, straszliwym wariantem delta.

Covid-19 bawi się z nami metodą leninowską – dwa kroki naprzód, jeden w tył, nie bez pozostawienia głębokich śladów w mentalności i psychice Francuzów. Znajoma lekarka skarży się na nadmiar pracy. Tak jest ostatnio zajęta – w swoim szpitalu psychiatrycznym – że nie ma kiedy wydawać zarobionych pieniędzy. Jej pacjenci, pogrążeni w głębokiej depresji, także nie mają ochoty na shopping. Nadzieja rządu na gwałtowne ożywienie gospodarcze w związku ze wzmożoną konsumpcją zwiędła w zetknięciu z rzeczywistością. Podczas covidowego aresztu domowego i abstynencji konsumpcyjnej Francuzi mieli zaoszczędzić ponad 142 mld euro. Cóż z tego, kiedy nie chcą się teraz z nimi rozstać, mimo straszenia inflacją.

Czas sprzyja rządowi i pozwala uniknąć drażliwych tematów. Po emocjach Rolland-Garros przyszły tygodnie mistrzostw piłkarskich. Euro 2020 trwało, kiedy naród przyklejony do telewizora przeżywał już kolarski Tour de France. Zanim dojechali do mety, wakacje były już w pełni i w Tokio, przy pustych trybunach, cesarz Japonii inaugurował Olimpiadę. Myśleliśmy już tylko o tym, „jak dobrze snuć myśli w kółko nad jakąkolwiek rzeczułką”. Było czym zająć uwagę.

Jeszcze trochę i nie mielibyśmy się czego bać, a wbici w odwagę, zhardziali, rozluźnieni, moglibyśmy po wakacjach nawet założyć żółte kamizelki i domagać się, manifestować, demonstrować, słowem – urządzić tzw. powrót socjalny.

Kto wie, czy czwarta fala covidu nie okaże się jeszcze potrzebna. W każdym razie media rządowe profilaktycznie przypominają nam od rana do wieczora o strachu przed zarazą. Starannie podgrzewają kociołek lęku i przerażenia. I żeby nam się w głowach nie poprzewracało, zawsze jeszcze pozostaje dyżurny Putin. Putin – zagadka, Putin – Sfinks. Putin postrach zachodniego świata.

Od kiedy, skutkiem rozwoju informatyki, nasza nudna gałka stała się elektroniczną wsią, granice uległy ścieśnieniu i kontynenty znacznie się przybliżyły. Codziennie giełda paryska idzie w górę lub notowania spadają, ponieważ wahnęło się na Wall Streecie albo w Hong Kongu. Nastroje polityczne we Francji również podlegają zmianom w zależności od wydarzeń w miejscach odległych o wiele tysięcy kilometrów. Kiedy w Afganistanie strzelają, w Paryżu giną ludzie. Kiedy w Tunezji upada rząd, we Francji wysocy funkcjonariusze tracą posady (niektórzy).

Natychmiast po wyjściu Amerykanów rząd francuski ewakuował z Afganistanu swoje placówki dyplomatyczne i swoich obywateli, a także – w obawie przed zemstą talibów – Afgańczyków, którzy z Francją współpracowali.

Od czasu niemego spotkania z Jo’em Bidenem prezydent rosyjski mało się udziela, choć nie zaprzestał kroków nieprzyjaznych wobec Francji.

Od miesiąca, zgodnie z nowym ukazem, tylko wina rosyjskie mają prawo do nazwy szampana. Szampany francuskie w Rosji mają się odtąd nazywać „wino musujące”.

Z pewnością nieraz jeszcze o nim usłyszymy, prawdopodobnie niedługo po wakacjach, jak tylko temperatury w Afganistanie nieco spadną. Przy 35–40°C nawet Uzbecy tracą serce do walki. W każdym razie Amerykanie, obecni tam od dwudziestu lat, przed nastaniem upałów zdjęli z masztów gwiaździste flagi, złożyli je z poszanowaniem i powrócili do swojej Virginii i Atlanty. Ostatni odlecą w końcu sierpnia.

Wojska amerykańskie opanowały Afganistan w 2001 roku, ale Amerykanie byli tam już i wcześniej, jeżeli nie osobiście, to w każdym razie w postaci swego sprzętu wojskowego produkowanego w Związku Radzieckim. Mam na myśli największe ciężarówki świata – radzieckie kamazy. Na tę konstrukcję wyjątkowych rozmiarów – olbrzymie ciężarówki, jedyne zdolne do jazdy po kamienistych górskich bezdrożach – złożył się wysiłek wielu czołowych firm amerykańskich: Swindell Dressler, Holcroft, CE Cast, Ingersoll Rand, wspomaganych przez bliżej położone niezawodne produkty niemieckie: Busch, Huller Hille, Liebherr, który zajmuje się ciężkim sprzętem jako produktem ubocznym suszarek do bielizny. Składanka okazała się niezawodna. Czyście widzieli kiedykolwiek wielotonową ciężarówkę wykonującą skok na dwa metry wzwyż przy szybkości 140 km na godzinę?

Pomoc amerykańska i przodująca technologia miały w Rosji długą tradycję. Można o tym przeczytać w starych polskich dziennikach wydawanych w Stanach Zjednoczonych. Cenne informacje znajdują się również w wydawnictwie francuskim z tamtych czasów „Le Plan quinquennal de USRR”.

Po raz pierwszy Ameryka uratowała reżym sowiecki, gdy w czasie powszechnego głodu w Rosji w roku 1921 Stany Zjednoczone dostarczyły rządowi sowieckiemu żywności, lekarstw i innych produktów ogólnej wartości 60 milionów dolarów. Mało jest znane, że rząd sowiecki pogwałcił układ z Ameryką i zamiast całą żywność przeznaczyć dla głodujących dzieci, rozdał jej część między kolejarzy, ratując tym samym swój system transportu.

Po raz drugi Stany Zjednoczone uratowały Rosję w 1929 roku, kiedy Stalin ogłosił słynną „piatiletkę”. Przekonano się wówczas, że Rosja nie posiada ludzi do wykonania zamierzonego planu uprzemysłowienia. Sprowadzono tysiące inżynierów, techników i ekspertów wszelkich dziedzin z Ameryki, którzy z kolei sprowadzili tysiące wykwalifikowanych robotników amerykańskich. Słynną tamę na Dnieprze – Dnieprostroj budowali niemal wyłącznie robotnicy amerykańscy. Amerykanie nauczyli Rosjan, jak pracować, jak posługiwać się maszynami, jak urządzić fabryki. Pobudowali w Rosji olbrzymie zakłady przemysłowe, fabryki traktorów i doprowadzili do stanu eksploatacji kopalnie węgla, żelaza, złota, cynku, miedzi i szyby naftowe, a nawet nauczyli Sowietów, jak administrować olbrzymimi fabrykami powstałymi z konfiskaty roli i majątków prywatnych.

Po raz trzeci… po raz czwarty…

Czy tylko Amerykanie? Oczywiście nie! Także Niemcy, Włosi, Szwedzi, Austriacy, Japończycy, Czesi… Antykapitalistycznemu wilkowi pomagały przeżyć wszystkie kapitalistyczne baranki.

Tyrania Związku Radzieckiego, a potem Rosji utrzymała się i rosła w siłę dzięki zjednoczonemu wysiłkowi szeregu państw demokratycznych. Jednak prócz Niemców (do roku 1933) nikt tak nie zaprzyjaźnił się, nie zbratał i nie wszedł głębiej w życie rosyjskie jak Amerykanie.

Więc kiedy już ciężarówki wyprodukowane nad rzeką Kamą wspólnym wysiłkiem przemysłu zachodniego były gotowe w dostatecznej ilości, załogi dzielnych bojców radzieckich wsiadły na te kamazy i w 1979 roku udzieliły bratniej pomocy ludowi Afganistanu reprezentowanemu przez rząd komunistyczny. Później, kiedy moce produkcyjne ogromnych pojazdów wojskowych osiągnęły górny pułap, w filii Kamazu zaczęto produkować również samochody osobowe z pomocą Fiata. Do tamtego czasu przodująca technika radziecka szczyciła się produkcją tylko samochodów marki Łada, czyli w istocie fiata 124 – archaicznego modelu z 1964 roku. W 87 zastąpił go nowszy – mały fiat 126, pod nazwą Oka.

W 2001 roku w Afganistanie Rosjan zluzowali Amerykanie posługujący się sprzętem tych samych wielkich firm, wyżej wspomnianych. Umysły cyniczne wskazywały na wielką przysługę, jaką w gruncie rzeczy oddali Stanom Zjednoczonym dżihadyści samobójczym atakiem lotniczym na wieżowce World Trade Center. Stworzyli widomy powód do odwetu, którego wartość wielokrotnie przekroczyła koszt obydwu nowojorskich wieżowców, przeznaczonych zresztą ponoć do rozbiórki.

W ciągu tych czterdziestu lat, od 1981 do 2021 roku, obecność obcych wojsk w Afganistanie przysporzyła Anglosasom nieocenionych korzyści.

Pola naftowe Iranu były tuż, tuż obok Iraku, dalej Kuwejt, Arabia Saudyjska, słowem: cała Zatoka Perska. Jakżeż trudne byłoby w 1990 roku zbrojne poszukiwanie broni masowej zagłady w Iraku, gdyby nie bliskość Afganistanu. Koalicja 35 państw pod wodzą nafciarza George’a Busha nie znalazła broni masowej zagłady, mimo starannych poszukiwań; akcja się jednak opłaciła. Ceny ropy naftowej skoczyły w górę niebotycznie na skutek podpalenia pól naftowych w Kuwejcie, wyłączenia skutkiem wojny poważnej części światowej produkcji i zagrożenia reszty w Arabii Saudyjskiej.

Dziś jest inaczej. Era nafty odeszła w przeszłość, napędzamy się teraz elektrycznością i znacznie bardziej opłacalne byłoby poszukiwanie broni masowej zagłady np. w Kongo, w Afryce, gdzie przy okazji można by podobno znaleźć komponenty do produkcji baterii elektrycznych.

Natura wszelako nie znosi próżni, także i w Afganistanie.

Ten kamienisty, górski, trudno dostępny kraj wart jest zabiegów, gdyż znajduje się na rozdrożu między Uzbekistanem, Tadżykistanem, Turkmenistanem – dawnymi republikami radzieckimi – ale graniczy również z Iranem i Chinami.

Czy Putin po opuszczeniu Afganistanu przez wojska amerykańskie nie okaże zainteresowania tym kluczem do Azji Środkowej, upuszczonym na kamienistej drodze? Nie zaniedbując wszelako szkodliwych cyberataków przeciwko systemom informatycznym Zachodu.

Wszystko to zobaczymy po wakacjach. Tymczasem podróże między państwami Schengen stały się utrudnione z powodu restrykcji sanitarnych. Na razie korzystajmy więc z lata, każdy we własnym kraju, zamiast tracić dni całe na wykonywanie testów w laboratoriach i inne dni wyczekiwania na lotniskach na odprawę sanitarną. Czego życzę wszystkim naszym, coraz liczniejszym, radiosłuchaczom.

Artykuł „Żebyśmy się mniej więcej bali” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w lipcowym „Kurierze WNET” nr 86/2021, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdy czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. pt. „Żebyśmy się mniej więcej bali” na s. 3 „Wolna Europa” sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Emil Menem: jeżeli chodzi o media w Libanie, to są po prostu słabe

Mnogość gazet, początki telewizji oraz irackie i libijskie wpływy. Libański dziennikarz o rynku medialnych w swym kraju.

Emil Menem wyjaśnia, że latach 60-70 w Libanie była pełna wolność mediów. Codziennie wychodziły setki różnych tytułów.

To był czas jeszcze kiedy telewizja nie była czymś najważniejszym w mediach.

W Libanie byli dziennikarze nie tylko arabsko-, ale także angielsko- i francuskojęzyczni. Wśród nich byli także rdzenni Libańczycy. Dziennikarze byli podzieleni na grupę związaną z partiami politycznymi i na tych, dla których Liban to było za mało.

Ten rynek był za mały stąd też ta otwartość mediów libańskich przede wszystkim na cały region arabski.

Niektórzy dziennikarze byli wynagradzani przez obce państwa: Irak i Libię. Nowy okres dla dziennikarstwa libańskiego rozpoczął się wraz z wojną domową. Wówczas wyrasta duża rola telewizji.

Jeżeli chodzi o media w Libanie, to są po prostu słabe.

Dziennikarz podkreśla, że Hezbollah nie jest partią libańską. Choć członkami Partii Boga są Libańczycy, to powstała ona w Iranie, przy wsparciu tamtejszych władz.

Jeżeli jest wpływ z zewnątrz, nie można mówić o żadnej wolności.

Krytycy Hezbollahu, szczególnie szyiccy, a więc z grupy, do której odwołuje się Partia Boga, są represjonowani. Z represjami spotykają się dziennikarze, którze chcieliby powiedzieć coś niewygodnego o ugrupowaniu Hasana Nasrallaha.

Stosunki Polska-Liban. Przemysław Niesiołowski: skupiamy się w tej chwili na udzielaniu pomocy humanitarnej i rozwojowej

Ambasador RP w Libanie o współpracy polsko-libańskiej, pomocy Warszawy dla Bejrutu i polskim kontyngencie UNIFIL-u.

Przemysław Niesiołowski wskazuje na kryzys finansowy i rządowy w Libanie. Kontakty dyplomatyczne z Libanem są ograniczone także z powodów Covidowych.

Nie możemy mówić o żadnym regresie. […] Skupiamy się w tej chwili na udzielaniu pomocy humanitarnej i rozwojowej.

Rozwijana jest także współpraca w dziedzinie turystyki i kultury. Na podpisanie czeka wynegocjowana umowa o współpracy kulturalnej. Wobec braku rządu nie ma na razie jej kto podpisać.

Niesiołowski wskazuje, że Libańczycy zachowują pogodę ducha mimo kryzysu, który spowodował potężne protesty społeczne.

Liban to kolebka żeglarzy, naszego alfabetu, naszej kultury.

Porusza kwestię misji polskich żołnierzy w Libanie. Powrócili oni po 10 latach do UNIFIL-u. Ściśle współpracują oni z kontyngentem irlandzkim.

W Irish-Pol Bat służą także żołnierze z Malty i Węgier.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Joanna Wronecka: współpraca między wszystkimi dawcami jest doskonała, bo wszystkim przyświeca cel, aby pomóc Libanowi

Specjalny Koordynator ONZ ds. Libanu o działalności Narodów Zjednoczonych w Libanie.

ONZ zawsze był obecny w Libanie, w zasadzie od początku jego działalności.

Joanna Wronecka wyjaśnia, że w jej misji chodzi o polityczną koordynację ONZ w Libanie.

Na terenie Libanu działa 26 agencji ONZ-u.  […] Działa także w tym kraju operacja pokojowa UNIFIL.

10334 żołnierzy służy w ramach UNIFIL-u.  Wskazuje na rolę Stanów Zjednoczonych, Francji i Niemiec jako darczyńców. Przypomina konferencję mającą wesprzeć armię libańską.

Armia libańska potrzebuje wsparcia- czy to technicznego, czy nawet żywnościowego.

Donatorzy bardzo korzystają z usług ONZ. Korzystają z UNICEF, aby te pieniądze trafiły do Libanu.

Wskazuje na rolę UNIFIL-u, który działa w Libanie od 1978 r. Został on wysłany do monitorowania zawieszenia broni. Podkreśla doskonałą współpracę z armią libańską.

Chcielibyśmy, aby była kapitałem ludzkim.

Najwięcej żołnierzy w ramach UNIFIL-u mają Włosi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Ponad Oceanami: zmiany w regulacjach dotyczących rynku radiowego w USA, huragan Fred, pożary w Turcji i Grecji

W audycji ponadto o morderstwie policjantki w Chicago, wielkim rekinie tygrysim i przymusowej deportacji w Stanach

Adrian Kowarzyk  i Monika Rutke mówią o planowanych na wrzesień ustawach będących częścią Polskiego Ładu oraz zmianach w prawie medialnym uderzających w TVN.


Sławomir Budzik informuje, że licencje dotyczące m.in. radia, telewizji czy gazet w Stanach są kontrolowane przez rząd tylko około 20-25 % funduszy może należeć do kapitału zagranicznego. Huragan Fred ma dojść do granic Florydy w ten weekend. Złowiono największego rekina tygrysiego o długości około 4 metrów. Szefowie dużych korporacji firm lotniczych wydają przeciwstawne postanowienia, w jednej firmie szczepienia będą obowiązkowe w innej wręcz przeciwnie.


Iza Lech mówi o tragedii w Chicago. W sobotę doszło do morderstwa policjantki co przelało szalę goryczy policji. Pojawiło się żądanie dymisji burmistrz Chicago, której działania uniemożliwiły funkcjonariuszom obronę.


Kazimierz Gajowy relacjonuje sytuację w Libanie, gdzie brakuje lekarstw, nie można kupić nawet przeciwbólowych. Ceny paliwa wciąż rosną i osiągają już wysokość 47 złotych polskich. Mieszkańcy wciąż mają nadzieję na poprawę sytuacji.


Iza Smolarek i Alex Sławiński mówią o brytyjskim szpiegu i rosnącej przestępczości. Coraz więcej ludzi sięga po broń. Ludzie na kwarantannie są trzymani w gorszych warunkach niż więźniowie.


Paweł Kosiński informuje o sporze wokół przymusowej deportacji migrantów w Stanach Zjednoczonych. Przeciwko protestują biskupi.


Liliana Wiadrowska relacjonuje sytuację na Bałkanach. Pożary w Turcji i Grecji. Słowenia 23 sierpnia wycofuje nieodpłatność testów na covid. Test będzie kosztował 12 euro i będzie po stronie pracodawcy.


Wysłuchaj całego magazynu Ponad Oceanami!