Kosztem luksusu jest wzrost eksploatacji środowiska / Jacek, Karol, Michał Musiałowie, „Śląski Kurier WNET” 85/2021

Każde zanieczyszczenie rzeki gdzieś w Azji odbije się czkawką i w krajach tzw. cywilizowanych, czy będzie to kąpiel w brudnym morzu na wakacjach, czy w postaci zjedzonych ryb i owoców morza.

Jacek Musiał, Michał Musiał
dobór ilustracji – Jacek Musiał Jr

Zanieczyszczenie atmosfery – niektóre aspekty. Cz. I

CO2 to nie smog!

Większość naszych dotychczasowych artykułów była krytyką doktryny, według której to dwutlenek węgla miałby być przyczyną globalnego ocieplenia. Nasze argumenty nie zostały jeszcze wyczerpane. Odnosi się wrażenie, że lobbyści teorii CO2-centrycznej niewinny dwutlenek węgla zrównują ze wstrętnym smogiem dla odwrócenia uwagi społeczeństw od prawdziwych przyczyn globalnego ocieplenia. Czy taki zabieg socjotechniczny ma na celu zmanipulowanie, czy może i przejęcie kontroli nad całymi narodami? Z przykrością trzeba zauważyć, że wielu polityków i decydentów nie rozróżnia pojęć: dwutlenek węgla i smog. Dlatego tym razem dla wyjaśnienia nieporozumień opowiemy o zanieczyszczeniu atmosfery.

Na ten temat napisano już dziesiątki tysięcy prac. Czy można jeszcze coś dodać? W Polsce powszechnie funkcjonuje określenie ‘smog’. Czy słusznie?

Na świecie najwięcej zainteresowania poświęcono zanieczyszczeniu przyziemnej części najniższej warstwy atmosfery – troposfery, choć nie bez znaczenia są też te docierające znacznie wyżej – do stratosfery (S.P. Parker, McGraw-Hill Encyclopedia of Ocean and Atmospheric Sciences, 1980). Zanieczyszczenie powietrza to obecność w nim gazów, cieczy lub ciał stałych, nie będących jego naturalnymi składnikami lub naturalnych, ale w ilościach, które wyraźnie przekraczają ich zwykłe występowanie (opracowanie własne na podstawie Encyklopedii Powszechnej PWN).

Klasyfikacja zanieczyszczeń

Zanieczyszczenie powietrza można grupować według wielu kryteriów. Proszę się nie obawiać: to nie jest miejsce do szczegółowego rozpisywania się o każdym z poniższych podziałów i rodzajów zanieczyszczeń atmosfery. Przedstawione klasyfikacje mają jedynie na celu uzmysłowienie rozległości tematyki.

I. a) Naturalne (np. sól morska, metan, wietrzenie skał, pożary, wulkany, wietrzenie szczątków organicznych, pyłki, zarodniki, olejki eteryczne, gazy jelitowe),

b) antropogeniczne (przemysłowe, rolnicze, transportowe, bytowe).

II. a) Organiczne pyły pochodzenia biologicznego (np. zarodniki, pyłki kwiatowe, mikroorganizmy, produkty wietrzenia martwej materii organicznej),

b) roztwory chemicznych związków definiowanych jako organiczne (np. węglowodory alifatyczne, aromatyczne, w tym WWA – wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, pestycydy, odoranty),

c) roztwory chemicznych związków definiowanych jako nieorganiczne (np. tlenek węgla CO, HF, HCl).

III. a) Cząstki stałe (pyły) (np. dymy, aerozole proszkowe); w Ochronie środowiska dzieli się je według wielkości na pyły drobne PM10, pyły bardzo drobne PM 2,5 i pyły ultradrobne PM1 (za Warmiński K., Wykłady – Ochrona Środowiska, 2020).

b) Cząstki ciekłe – aerozole (np. pestycydy),

c) gazy – roztwory (np. SO2, NOx, O3, CO, H2S, HCl, HF).

IV. a) Aerozole z zawieszonych w powietrzu cząstek stałych lub ciekłych,

b) roztwory.

V. Według źródła:

a) pochodzące ze źródeł stacjonarnych (np. fabryka, spalarnia, huta, zakład chemiczny, kominy domów mieszkalnych, wulkan),

b) ze źródeł ruchomych (np. samoloty, statki, samochody, rakiety).

VI. a) Toksyczne,

b) nietoksyczne (w tym tzw. uciążliwości).

VII. a) Pierwotne,

b) wtórne.

VIII. a) Fizyczne (np. pyły neutralne chemicznie, do których zalicza się m.in. krzemionkę, azbest, talk, pył węglowy; mogą prowadzić do chorób określanych jako pylice), a także substancje promieniotwórcze i promieniowanie elektromagnetyczne oraz tzw. zanieczyszczenie hałasem),

b) chemiczne (reagujące chemicznie z organizmami i/lub np. materiałami budowlanymi),

c) biologiczne.

Skutki zanieczyszczenia powietrza

Zanieczyszczenie powietrza może mieć wpływ na różne organizmy, w tym wpływ na nasze zdrowie, komfort i samopoczucie. Według najnowszych badań epidemiologicznych obecnie najgroźniejsze populacyjnie wydają się tlenki azotu. Najłatwiej jednak jest identyfikować pyły PM10 i PM2,5 i tym składnikom zanieczyszczenia powietrza poświęca się najwięcej uwagi, także w Polsce. Tymczasem pomija się najbardziej niebezpieczne składniki zanieczyszczenia powietrza: rakotwórcze WWA (wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne), prozapalne tlenki azotu (NOx), tlenki siarki (SOx), trujące H2S, ozon i przechodzące barierę pęcherzykowo-włośniczkową w płucach pyły PM1. Zanieczyszczenie atmosfery ma wpływ na przedmioty materialne, głównie elewacje budynków, na trwałość i funkcjonowanie urządzeń mechanicznych. Niektóre rodzaje zanieczyszczeń atmosfery mogą mieć wpływ nawet na klimat.

Prawo do czystego powietrza

Próżno szukać jednoznacznej definicji czystego powietrza, można się posiłkować przeciwieństwem – definicją zanieczyszczenia powietrza. W atmosferze ziemskiej oprócz wszystkim znanych składników: azotu, tlenu, argonu, pary wodnej i dwutlenku węgla występuje w śladowych ilościach wiele naturalnych pierwiastków i związków chemicznych. Występują drobiny soli, które wraz z parowaniem oceanów w okolicach okołozwrotnikowych porywane są nawet do stratosfery, na wysokość 30 km. Drobiny pyłów pochodzenia lądowego, mniejszych od ziaren piasku, gnane są wiatrem na odległości nawet 8 tys. km. W powietrzu prawie całej Ziemi stale występują najróżniejsze drobiny pyłków roślin oraz zarodników, a ponadto roztwory olejków eterycznych pochodzenia roślinnego. Już tylko wymienione wyżej naturalne składniki powietrza mogą mieć wpływ na komfort życia i zdrowie. Powszechnie znane są reakcje alergiczne na materiał biologiczny pyłków roślinnych i zarodników zawartych w powietrzu. W niektórych miejscach na Ziemi występują pierwiastki i związki chemiczne, które w postaci wyziewów gazowych lub pyłów mogą być podstępnie trujące. Na powyższe, naturalne, nakładają się zanieczyszczenia tzw. antropogeniczne, których źródłem jest człowiek. We większych stężeniach mogą być szkodliwe lub niebezpieczne. Ewolucja nie wytworzyła mechanizmów chroniących organizmy, także nasze – ludzkie – przed wpływem wielu z nich.

Czyste powietrze i czysta woda są to dobra wspólne dla całej ludzkości. Dlatego wyjątkową niegodziwością jest przenoszenie uciążliwych gałęzi przemysłu i rolnictwa (tak – rolnictwa, z uwagi na jego chemizację) do krajów biedniejszych. Paradoksalnie te agrochemikalia wcześniej czy później wrócą do Europy lub Ameryki wraz z kontaminowanymi nimi ryżem, kawą, owocami.

Każdy chce mieszkać w czystym środowisku i oddychać czystym powietrzem. Chce też żyć w dobrobycie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. To wiąże się z eksploatacją środowiska, a więc z jego zanieczyszczeniem. Gdzie drwa rąbią – wióry lecą. Najważniejszy jest rozsądny kompromis pomiędzy oczekiwaniami, żądaniami i możliwościami. Niestety duża część ludzkości chce żyć w większym luksusie (ilu jest takich, którzy potrafią cieszyć się z tego, co już posiadają?). To powoduje parcie na wzrost zużycia energii i większą eksploatację środowiska. Rozwinięciem tego tematu jest artykuł

Dobrobyt a energia, zamieszczony w czerwcowym numerze „Kuriera WNET” z 2019 roku.

Jedna atmosfera i jeden wspólny ocean

Atmosfera, której najważniejsza część – troposfera zawiera większość masy atmosfery (80%), sięga około 10 km (od 6 do 22 km) wysokości. Przy promieniu Ziemi 6,4 tys. km, grubość troposfery stanowi zaledwie 1,6 tysięcznej. Jest najbardziej ruchliwą częścią atmosfery. Każde jej zanieczyszczenie może dotrzeć wszędzie. Zabawne jest działanie tych aktywistów „ekologii” i tych polityków, którzy z powodu rzekomej straszliwej szkodliwości dwutlenku węgla dla klimatu przenoszą fabryki za granicę, jakby granice miały stanowić nieprzeniknioną przeszkodę dla CO2.

Również ocean (Wszechocean) jest nasz wspólny. Każde zanieczyszczenie rzeki gdzieś w Indiach, Chinach, Bangladeszu odbije się czkawką i w krajach tzw. cywilizowanych, czy będzie to kąpiel w brudnym morzu na wakacjach, czy w postaci skonsumowanych ryb i owoców morza. Co więcej, jak próbowaliśmy oszacować w artykule Hipoteza Paryż – zanieczyszczenie oceanów, to zanieczyszczenie wód, obojętnie w którym miejscu dokonane, jest najpewniej właśnie główną, antropogeniczną, prawdziwą przyczyną globalnego ocieplenia oceanów. Wszyscy zachodni politycy, którzy przenosili uciążliwą produkcję do nieświadomych lub skorumpowanych krajów Trzeciego Świata, powinni poznać stare polskie przysłowie: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiło”. Atmosfera i ocean to nasze bezcenne dobro.

Uciążliwość zapachowa

Nie każde zanieczyszczenie atmosfery stanowi bezpośrednie zagrożenie, może jednak stanowić tzw. uciążliwość zapachową – nieprzyjemny zapach, odór, smród. Uciążliwość zapachowa jest odczuciem bardzo subiektywnym. Jedna osoba może ocenić określony zapach jako wstrętny, inna – jako przyjemny. Przepisy dotyczące identyfikacji substancji powodujących dyskomfort zapachowy oraz dopuszczalnych ich zawartości w środowisku/otoczeniu dopiero są tworzone, nie tylko w Polsce, ale i w Unii Europejskiej. Ocena organoleptyczna dyskomfortu zapachowego jest względnie czuła, ale zmysł węchu ma zdolność adaptacji. W ostatnich latach zaczynają powstawać coraz doskonalsze elektroniczne analizatory chemiczne pozwalające na ocenę ilościową coraz to nowych związków chemicznych. Medialne alarmy bądź protesty młodzieży pod hasłem smogu często są związane nie ze smogiem, lecz ze zwykłą uciążliwością zapachową. Oczywiście żadna uciążliwość, o ile to możliwe, powinna być eliminowana.

Dalszy ciąg w następnym numerze „Kuriera WNET”

Artykuł Jacka, Karola i Michała Musiałów pt. „CO2 to nie smog! Zanieczyszczenie powietrza – niektóre aspekty” znajduje się na s. 3 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 85/2021.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jacka, Karola i Michała Musiałów pt. „CO2 to nie smog! Zanieczyszczenie powietrza – niektóre aspekty” na s. 3 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 85/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Paskudne bohomazy szpecą ściany naszych świątyń i deformują wiarę – dlaczego!? / Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Zakonnicy zbierają na misje w Afryce, sprzedając słonie z podniesioną trąbą jako symbol szczęścia, to dlaczego wierni nie mają ich stawiać w domach? Jak to zabobon? Przecież w kościele kupiliśmy!

Fot. J.A. Kowalski

W małym kościółku na Pomorzu widnieje to malowidło. Rzekomo przedstawia Matkę Bożą w ciąży. W rzeczywistości celowo wykoślawia prawdy naszej wiary. I symbolikę z naszą chrześcijańską wiarą związaną. Wiem, nie jesteśmy w tym względzie tak purystycznie kostyczni jak chrześcijanie prawosławni. W naszym zachodnim obrządku zawsze było miejsce na mniej i bardziej udane popisy artystów pędzla. Ale symbole królowania Maryi w Niebie i na Ziemi oraz symbol jej władzy nad szatanem nie mogą być deformowane, wykoślawiane i wyśmiewane.

Na przedstawianym obrazie na płaszczu Maryi nie ma gwiazd. Nie tylko maryjnych, ośmioramiennych. Nie ma nawet, co stanowi już prawie normę, gwiazdek pięcioramiennych; chociaż dużo trudniej jest je namalować niż przynajmniej sześcioramienne.

W miejsce gwiazd jakiś znakomity i uznany przez kurię gdańską artysta (inaczej nie mógłby malować w kościele) wstawił hinduistyczne sutry. Spadają na nas, wiernych, z jakiegoś hinduistycznego nieba.

Rzekoma Maryja nie miażdży swoją stopą głowy węża (szatana). Przeciwnie, to jej stopy są zniewolone przez wielką dżdżownicę. Cała sylwetka zaś mogłaby równie dobrze przedstawiać hinduską księżniczkę. Nie wnikając w walory artystyczne dzieła, na pewno nie powinno znajdować się w świątyni katolickiej.

Gdy zwróciłem księdzu proboszczowi uwagę na te niezgodności, najpierw popatrzył uważnie, czy nie ma do czynienia z wariatem. Następnie odesłał mnie do poprzedniego proboszcza, za którego to malowidło powstało. Po usilnych sugestiach, aczkolwiek grzecznych i delikatnych, obiecał, że sprawdzi rzecz całą w odpowiedniej kościelnej instancji.

Minął równo rok i nie zrobił nawet tego. Pomyślicie pewnie: prosty, wiejski proboszcz, czego od niego wymagać? Moi Drodzy, bardzo się mylicie. Ten ksiądz wykłada w seminarium w Pelplinie. Uczy kleryków, którzy za chwilę zostaną księżmi. Wielu z nich było w tym kościele. Wielu księży z Polski i z Warszawy również. Wielu głosiło uczone kazania.

Dlaczego żaden z nich nie krzyknął z oburzenia, że to skandal? Że nie można tak wypaczać wizerunku Matki Bożej?

Powód jest prosty. Nikt tych księży nie nauczył szacunku do symboliki chrześcijańskiej. Oni nie przywiązują do niej żadnej wagi. To są księża, którzy potrafią Boże Narodzenie przyozdobić masońskimi (= szatańskimi) gwiazdkami. Wcale nie dlatego, że są masonami (wtedy tylko udają księży). Nasi pasterze nie mają podstawowej wiedzy i dlatego nie szanują naszej chrześcijańskiej tradycji. Zatem jak mają przewodzić stadu zwykłych wiernych?

Jak mają nas uczyć i wychowywać?

Jaki jest skutek takiego wykoślawionego prowadzenia? Proste dzieci boże, pozbawione opieki mądrych i światłych pasterzy, zwyczajnie głupieją. Widzą w kościele hinduską księżniczkę jako Matkę Bożą, to dlaczego nie mają wchodzić do newageowskich sekt odwołujących się do takich samych wyobrażeń? Zakonnicy zbierają na misje w Afryce, sprzedając słonie z podniesioną trąbą jako symbol szczęścia, to dlaczego wierni nie mają ich kupować i ustawiać w swoich domach? Jak to zabobon? – oburzą się – przecież w kościele kupiliśmy!

W oficjalnie chrześcijańskich mediach reklamuje się ajuwerdyjskie specyfiki (ściśle związane z religią hinduistyczną), to dlaczego ich nie kupować? W chrześcijańskich mediach reklamuje się jogę, tak samo ściśle związaną z hinduizmem, to dlaczego my, chrześcijanie, nie mielibyśmy jej uprawiać dla zdrowia?

Wróćmy do Matki Bożej. Te deformacje jej wizerunku, dokonywane przez diabełki mniejsze i większe, w żaden sposób nie mogą jej dotknąć. Nie mogą jej dosięgnąć. To nie o nią chodzi. Tu chodzi o nas. Świadome deformacje wykoślawiają nasze widzenie. A przez to czynią spustoszenie w naszym postrzeganiu Wiary.

Przypomnijmy sobie, ile wysiłku i czasu poświęciła święta Faustyna na namalowanie obrazu Jezusa. Takiego, jaki jej się ukazywał. Gdyby to nie miało znaczenia, nie zawracałaby tak długo głowy malarzowi. Tylko poprosiła o jakiś kolorowy bohomaz.

Jeżeli prawdy naszej wiary, wyrażane od wieków chrześcijańską symboliką, uznamy za nieistotne, to nasza wiara zwietrzeje do reszty. Zniknie tym samym konkretna moc boża zawarta w symbolu. Pomoc dla każdego z nas, chrześcijan, do tego symbolu się odwołujących. Bo przecież to nie są nic niewarte kawałki metalu, paciorki nawleczone na sznurek, kawałek suchego wafelka lub woda mineralna.

I dowód nie wprost – gdyby te chrześcijańskie symbole nie miały znaczenia, to żadne małe i duże diabełki nie walczyłyby z taką zapiekłością, żeby je zdeformować, ośmieszyć i zniszczyć. A jeżeli tak usilnie to robią, to zapewne po to, żeby zniszczyć nasze postrzeganie Wiary i tym samym ją samą. I jeżeli im się to uda, to biada nam. Sami pozbawimy się ochrony i (po)mocy Bożej w tych symbolach zawartych.

Jan Azja Kowalski

PS Samego ks. Proboszcza bardzo lubię.

Kowarzyk: Zapytałem wiceministra Patkowskiego czym jest klasa średnia. Tę wypowiedź cytowało każde duże medium w kraju

Adrian Kowarzyk przedstawia to, czego się jak dotąd dowiedział o Polskim Ładzie w „Kurierze Ekonomicznym”.


W piątkowym „Poranku Wnet” redaktor Adrian Kowarzyk opowiada o nowym programie na antenie Radia Wnet. Jak zaznacza rozmówca Tomasza Wybranowskiego, audycja poświęcona jest zagadnieniom ekonomicznym, a jej ostatnie odsłony skupiały się wokół programu Polskiego Ładu:

Od poniedziałku do piątku po 12.30 na antenie Radia Wnet prowadzę „Kurier Ekonomiczny”. Tam, aktualnie rozbijamy na części pierwsze program Polski Ład. To 130 stronnicowy dokument, który roztacza wizję działań rządu w najbliższym czasie – tłumaczy dziennikarz.

Adrian Kowarzyk wspomina pierwsze programy „Kuriera Ekonomicznego”. Przytacza m.in. szeroko komentowaną później w mediach rozmowę z Piotrem Patkowskim, w czasie której polityk stwierdził, że klasa średnia zaczyna się od pensji powyżej 4 tys. zł brutto:

Autorzy projektu przy snuciu planów rozwoju gospodarki i poprawy jakości życia mieszkańców odnoszą się często do określenia klasy średniej. (…) W „Kurierze Ekonomicznym” zapytałem m.in. wiceministra finansów Piotra Patkowskiego czym jest ta mityczna klasa średnia – komentuje Adrian Kowarzyk.

Gość porannej audycji opisuje także medialną burzę, która wywiązała się po wspomnianej rozmowie. Ministrowi zarzucano m.in., że 2900 zł netto, które z tej pensji wychodzi to mniej niż płaca minimalna w krajach Zachodu:

Ta wypowiedź była cytowana w każdym dużym medium w kraju, spowodowała też lawinę komentarzy – redaktor.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Ukryte Skarby – 15.07.2021

Tym razem redaktor Elżbieta Ruman zabiera słuchaczy w podróż do Zwolenia. Miasta, z którym powiązany jest Jana Kochanowski oraz, w którym odkryto szczątki nosorożca i mamuta z czasów neolitu.

W czwartkowych „Ukrytych Skarbach” goszczą dyrektor Muzeum Regionalnego w Zwoleniu, Krystyna Madejska, burmistrz Zwolenia, Arkadiusz Suliman oraz ks. proboszcz Bernard Kasprzycki. Goście audycji wspominają o związanym ze Zwoleniem niezwykłym rzeźbiarzu, Wincentym Flaku. Co ciekawe, dziennikarz z Ilustrowanego Kuriera Codziennego określił tego artystę mianem „Wieśniaka ze wsi Zielonka Nowa”, a rzeźbiarz gościł nawet u samego cesarza Franciszka Józefa. Był to przede wszystkim skromny gospodarz przejęty losami ojczyzny i rzeźbiarz-samouk.

Jego rzeźby były ogromnie cenione w wielu miejscach Europy i świata. Nawet sam Ignacy Mościcki namawiał Flaka żeby przeniósł się do Belwederu, ale mistrz zdecydowanie odmówił. A dzieła jego w tym czasie zostały wycenione na 100 tys. zł – wtedy, kiedy prezydent RP zarabiał 5 tys. – przytacza Elżbieta Ruman.

Poza tradycją artystyczną i powiązaniami z Janem Kochanowskim, Zwoleń to stolica archeologicznych skarbów. Jest to jedyne miejsce w Polsce, gdzie odkryto szczątki nosorożca i mamuta z czasów neolitu. Krystyna Madejska opowiada m.in. o wyjątkowych zbiorach zwoleńskiego muzeum:

Mamy w swoich zbiorach niestety kopie, ponieważ oryginały są przechowywane w Polskiej Akademii Nauk – zaznacza szefowa placówki.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Ukryte Skarby

Wróbel: Polacy chyba nigdy szczególnie emocjonalnie nie reagowali na to, co się dzieje w TSUE

Prezes Fundacji Republikańskiej mówi o wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i odpowiedzi polskiego Trybunału Konstytucyjnego, a także o szeroko komentowanym „efekcie Tuska”.


Marek Wróbel komentuje wyrok TSUE i reakcję TK. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Trybunał Konstytucyjny zaś zdecydował, że stosowanie środków tymczasowych w sprawach dotyczących ustroju sądów nakładanych przez TSUE jest niezgodne z polską konstytucją. Zdaniem naszego gościa wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wzbudził raczej małe emocje w naszym społeczeństwie. Dodaje również, że jest niskie prawdopodobieństwo na zmianę w postanowieniach polskiego organu:

Polacy chyba nigdy jakoś szczególnie emocjonalnie nie reagowali na to co się dzieje w TSUE, czy w podobnie abstrakcyjnych dla ogromnej większości instytucjach. Oczywiście, że mieliśmy różne zamieszania, okupację Sejmu i tym podobne zjawiska, natomiast one, w przeciwieństwie do Czarnych Protestów, nie wzbudzały masowych emocji wśród zwykłych ludzi – stwierdza Marek Wróbel.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi też o politycznych kosztach, jakie może ponieść polski rząd za sprzeciw wobec wyroku TSUE oraz o tendencjach sprzeciwu wobec centralizacji w państwach członkowskich UE:

Takie combo może rzeczywiście być przesileniem z tymże, wydaje mi się, że może pójść to w różnych kierunkach. (…) W bardzo licznych środowiskach, politycznych, (…) luminarskich środowiskach w Europie następuje bunt przeciwko przejmowaniu najróżniejszych uprawnień przez organy unijne – zaznacza gość audycji.

Nasz gość komentuje również powrót Donalda Tuska do Polski. Według niego efekt Tuska nie jest spektakularny, ponieważ Platforma Obywatelska nie podskoczyła na tyle w sondażach, na ile oczekiwano.

Na razie z sondaży najróżniejszych (…) wynika, że ten efekt Tuska nie jest silny albo też nie poszedł w tę stronę, na którą Tusk mógłby liczyć. Mamy na razie nie taki znowu wielki spadek notowań ruchu Polska 2050, to wszystko – podkreśla Marek Wróbel.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N./K.T.

Potocki: Opozycja nie rozumie kompetencji Unii Europejskiej

Gościem „Popołudnia Wnet” był Andrzej Potocki, dziennikarz tygodnika „Sieci”, a naczelnym tematem spór o polską reformę wymiaru sprawiedliwości.

Potencjalne ingerencje Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawy polskie stanowią gorący temat nie od dziś, zwłaszcza jeśli dotyczą działań istotnych dla kształtu polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zdaniem naszego gościa niektórzy jednak nie do końca rozumieją zakres kompetencji TSUE i niesłusznie oddają mu pole do działania w ważnych dla kraju kwestiach.

Sprawa prawna nie jest zbyt skomplikowana. Wystarczy przeczytać cztery artykuły traktatu o UE i już będziemy wiedzieli jak się w tym poruszać. To jest to, czego nie zrobiła opozycja – lub zrobiła i o tym nie mówi – a co najgorsze Marszałek Senatu, od którego trzeba tego wymagać, jak od człowieka wykształconego.

Dziennikarz „W Sieci” przywołał artykuły z Traktatu UE, które jasno określają granice jej działań oraz fragment Konstytucji RP, który nie mniej klarownie zaznacza, że ustawodawstwo krajowe zawsze wiedzie prym nad prawem zewnętrznym, czyli w tym przypadku UE. Potocki ostro skrytykował również niedawną wypowiedź Marszałka Senatu RP na temat kolizji prawa unijnego z prawem krajowym.

Była to wypowiedź absolutnie kompromitująca – nie pierwszą – to przykre, że taki człowiek, który manipuluje faktami, jest Marszałkiem Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej.

Nie był to jedyny temat rozmowy. Nasz gość opowiadał również o najnowszych planach zbrojeniowych Rzeczpospolitej, które zakładają m.in. masowy zakup czołgów marki Abrams. Jednym z celów ma być obrona przed potencjalnym atakiem, choćby ze strony rosyjskiej. Według Potockiego przy obraniu odpowiedniej strategii zbrojeniowej mamy szansę na równorzędną walkę z agresorem.

Bez żadnych problemów. Abrams to czołg, który nie ma sobie równego na Ziemi o i poradzi sobie z każdym. Nie wszystkie czołgi rosyjskie natomiast mogą sobie z Abramsem poradzić.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

 

„Kręte ścieżki polskiej energetyki”. Mądra dywersyfikacja dostaw energii elektrycznej oparciem dla suwerenności

W nawiązaniu do pojawiających się medialnych informacji o możliwej reaktywacji projektu elektrowni jądrowej w Okręgu Kaliningradzkim w kontekście zaspokajania rosnących potrzeb rynku polskiego.

Ogólna sytuacja na rynku energii w Polsce

W związku z przyspieszeniem realizacji celów polityki klimatycznej przez UE Polska została poddana rosnącej presji politycznej, ekonomicznej i prawnej, by szybciej zrezygnowała z węglowych bloków energetycznych.

Rosnące ceny tzw. zielonych certyfikatów zwiększają koszty utrzymywania elektrowni węglowych. Rząd musi wygaszać stare instalacje produkcji energii elektrycznej, ale nie ma możliwości szybkiego zastąpienia mocy z nowych inwestycji, które właśnie w związku z rosnącymi cenami zielonych certyfikatów, mimo większej sprawności przy mniejszym zanieczyszczaniu środowiska, przestają być opłacalne.

Ostatnio doszły problemy z elektrownią na węgiel brunatny w Turowie, której funkcjonowanie zawisło na włosku w związku z postanowieniem TSUE odcinającym ją od dostaw surowca z pobliskiej kopalni.

Polski miks energetyczny musi być wzbogacony o elektrownie jądrowe, które z czasem mogą zastąpić elektrownie węglowe i gazowe w stabilizowaniu systemu produkcji energii opartego na OZE.

Prognozy rynku nie nastrajają optymistycznie. W Polsce w najbliższej przyszłości nastąpi deficyt energii.  Może to mieć negatywny wpływ na dalszy rozwój wytwórczości w Polsce i skutkować obniżeniem wzrostu gospodarczego i podniesieniem kosztów energii także dla ludności.

Rozwiązaniem w średnim horyzoncie czasowym może być import energii. Z punktu widzenia interesów państwa polskiego nie jest jednak obojętne, z jakiego kierunku będzie ten import realizowany.

Skąd Polska może pozyskiwać energię elektryczną?

Think tank pod nazwą Forum Prawo dla Rozwoju (Law4Growth) w opracowaniu sygnowanym przez Konrada Herlinga, byłego członka grupy doradczej przy Premierze RP, zarekomendował zakupy energii elektrycznej za granicą. Zaproponowane kierunki importu to Ukraina i Białoruś.

Na portalu Biznesalert została z kolei podana informacja, że polski biznesmen Zygmunt Solorz, posiadający już elektrownię (PAK) zasilaną węglem brunatnym w okolicach Konina, wspólnie z węgierskim koncernem energetycznym MVM (który eksploatuje elektrownię atomową niedawno rozbudowywaną przez rosyjski Rosatom) wyszli z propozycją skierowaną do polskiego rządu i Polskich Sieci Energetycznych (PSE) budowy atomowych bloków energetycznych w okręgu kaliningradzkim.

Solorz i OVM chcą odkupić od rosyjskiej spółki Rosatom część udziałów w Bałtyckiej Elektrowni Jądrowej – projekcie zawieszonym ze względu na brak zbytu na energię elektryczną w samym okręgu kaliningradzkim. To, czego im potrzeba, to gwarantowany przez państwo polskie długoterminowy kontrakt z PSE na stabilne odbiory energii w określonych cenach, umożliwiających zwrot poniesionych nakładów finansowych.

Wydaje się, że polski biznesmen i węgierski partner są potrzebni Rosjanom tylko jako wygodny parawan dla sfinalizowania dawno odkładanego projektu ze środków polskich konsumentów energii.

Ryzyka dla importu energii elektrycznej z FR i Białorusi

Trzeba tu wspomnieć, że energia elektryczna może być użyta przez Kreml jako broń przeciw Polsce i Litwie. Polska doświadczyła już prób wykorzystania rosyjskich wód terytorialnych na Zalewie Wiślanym, przez które przebiega trasa żeglugi do Elbląga, do wywierania nacisków na Polskę. To był jeden z powodów inwestycji w tzw. przekop Mierzei Wiślanej.

Wiara, że rynek energii elektrycznej będzie wolny od polityki, może być w przypadku FR złudna. Kierunek importu energii elektrycznej z Kaliningradu czy Białorusi, gdyby tyczył się normalnych partnerów, uprawiających wobec sąsiadów politykę pokojową, opartą na wzajemnych korzyściach, byłby wart rozważenia.

Niestety każde zwiększenie strumienia dewiz dla Moskwy czy Mińska będzie skutkować szybszą modernizacją struktur siłowych i możliwą eskalacją demonstracji siły w regionie, tworząc niestabilności, których wpływ na Polskę nie będzie bez znaczenia.

Jakie rozwiązania deficytów energii można zarekomendować Polsce?

Polska może i powinna powrócić do oferty złożonej swego czasu przez rząd Ukrainy, która w skrócie sprowadzała się do możliwości uruchomienia mostu energetycznego łączącego ukraińską elektrownię atomową w Chmielnickim z Rzeszowem i wejścia na zasadzie przejęcia udziałów w tej elektrowni.

Z punktu widzenia naszych interesów na wschodzie, wejście kapitałowe na Ukrainę ma sens, bo wzmacnia proeuropejskie środowiska w tym kraju, rozbudowuje ekosystem biznesu związany z rynkiem polskim, a nie rosyjskim, a także przyczynia się do stabilizacji budżetu ukraińskiego.

Z drugiej strony tani prąd ukraiński pozwoli na wzrost konkurencyjności polskiej wytwórczości, zwłaszcza w Polsce Południowo-Wschodniej, a także na terenach byłego Centralnego Okręgu Przemysłowego.

Warto tu nadmienić, że inwestycja w działającą już elektrownię jądrową da stronie polskiej dostęp do know how, możliwości kształcenia kadr dla przyszłej energetyki jądrowej w Polsce. Lepiej to robić siłami kraju, który przejawia aspiracje europejskie i do członkostwa w NATO niż we współpracy z rządami nie kryjącymi niechęci do naszego państwa.

Nie wiedzieć czemu, propozycja ta była przez polskie koncerny energetyczne odrzucana, a perspektywa prądu z FR czy Białorusi uznawana za pociągającą.

Inne możliwe kierunki to Skandynawia połączona z Polską za pośrednictwem linii elektroenergetycznych przechodzących przez Litwę. Także Niemcy dysponują nadwyżkami mocy, niestety z ograniczoną możliwością predykcji dostępności. Łagodzeniu deficytu energii mogą także służyć połączenia ze Słowacją i Czechami.

Wnioski i rekomendacje

Mam nadzieję, że pomysły dalszego uzależniania się od rosyjskiej energetyki (od wielu już lat FR jest dominującym dostawcą ropy naftowej do polskich rafinerii i znaczącym eksporterem gazu na nasz rynek) nie wyjdą poza sferę rozważań.

FR jest w stanie zapłacić spore pieniądze, by mieć kolejny lewar na polską gospodarkę i polityków. Polski rząd przy podejmowaniu decyzji o imporcie energii elektrycznej powinien brać pod uwagę całokształt interesów kraju, nie tylko wąski interes grup biznesu.

Możliwości importu energii elektrycznej nie powinny zmniejszać motywacji do budowy energetyki jądrowej w Polsce – tak tej dużej, realizowanej przez państwo, jak i tej mniejszej, będącej w zainteresowaniu kapitału prywatnego.

Warte wsparcia są inicjatywy wykorzystujące energetykę wiatrową pozyskiwaną z farm lokowanych na morzu.

Na swój czas czeka płytka i głęboka geotermia, a także instalacje fotowoltaiczne wspierające indywidualnych konsumentów prądu.

Mariusz Patey
Ośrodek Myśli im. Romana Rybarskiego

Kurier Ekonomiczny. Marek Kowalski: Minusem jest dziewięcioprocentowa składka zdrowotna bez możliwości odliczenia

Prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich mówi o zapowiadanych w Polskim Ładzie i debacie publicznej zmianach dla polskich przedsiębiorców.

Gościem poniedziałkowego „Kuriera Ekonomicznego” jest prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich, Marek Kowalski, który komentuje program Polskiego Ładu z perspektywy przedsiębiorcy. Nasz gość mówi najpierw o pozytywnych wartościach, które może wnieść w życie przedsiębiorców hucznie zapowiadany projekt:

Te propozycje, które są zawarte w Nowym Ładzie i, które pojawiły się w debacie publicznej, również w rozmowach z Ministerstwem Finansów, dotyczące CIT-u estońskiego, (…) należą do strony plusów. Do tego, podniesienie kwoty wolnej od podatku 30 tys. – stwierdza przedsiębiorca.

Następnie rozmówca Adriana Kowarzyka odnosi się do ogłoszonej już w debacie publicznej zmiany w składce zdrowotnej, którą ocenia negatywnie. Mimo, iż stawka składki zdrowotnej ma pozostać na niezmienionym poziomie (9%), to likwidacji miało ulec prawo do jej odliczenia w rozliczeniu PIT. Zdaniem Marka Kowalskiego, taka zmiana uderzy w małych i średnich przedsiębiorców:

Po stronie minusów w tej chwili jest bez wątpienia składka zdrowotna dziewięcioprocentowa bez możliwości odliczenia. To, co najistotniejsze i może się odbić na małych i średnich przedsiębiorcach z Polski dlatego, że ci przedsiębiorcy, którzy rozliczają się w oparciu o dziewiętnastoprocentowy podatek liniowy – w chwili obecnej płacą składki procentowe na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne ryczałtowo. W tej chwili zostawiamy bez zmian składki na ubezpieczenia społeczne emerytalno-rentowe, natomiast zaczynamy rozliczać liniowo składkę zdrowotną.

Jak podsumowuje szef Federacji Przedsiębiorców Polskich, zapowiadane zmiany w składce zdrowotnej będą miały negatywny wpływ w dwóch aspektach. Gość audycji wskazuje, że mogą one znacząco uszczuplić portfele przedsiębiorców oraz wprowadzić na zamieszanie w procesie rozliczania składek:

To się odbije bardzo niekorzystnie na kosztach przedsiębiorców, ponieważ one wzrosną bardzo znacząco. (…) Wprowadzi to bardzo duże zamieszanie jeżeli chodzi o sposób samej składki i składki emerytalno-rentowej – podkreśla Marek Kowalski.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Wypowiedź szefa KRRiT budzi obawy TVN. Zdaniem Kołodziejskiego TVN24 łamie zasady zagranicznej własności firm medialnych

W niedawnym wywiadzie dla Reuters przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski stwierdził, że organ nadzoru nie ma wspólnego stanowiska w odnowienia koncesji dla stacji.

Ostatni wywiad Witolda Kołodziejskiego dla Agencji Reuters podsyca niepewność TVN. Stanowisko szefa KRRiT w kontekście struktury własnościowej stacji jest zbliżone do tego, jakie prezentują politycy Prawa i Sprawiedliwości. Według Kołodziejskiego ​​zasady własności mediów w Polsce były traktowane zbyt pobłażliwie. Zagrażało to jego zdaniem narodowemu bezpieczeństwu, w przypadku jeśli obce mocarstwo chciałoby kupić aktywa w Polsce.

Zdaniem przewodniczącego KRRiT w zaistniałej sprawie nie ma mowy o żadnym politycznym nacisku. Jednocześnie, Witold Kołodziejski przyznał, że pięcioosobowa rada KRRiT nie ma jednolitego stanowiska w sprawie przedłużenia koncesji TVN, a wstępne głosowania w tej sprawie nie są równoznaczne z rozstrzygnięciem. Wiadomo, że w celu odnowienia licencji TVN24 na kolejne 10 lat konieczna jest większość co najmniej 4:1.

Polityk zakłada, że KRRiT ponownie rozpatrzy kwestię struktury własności stacji po zakończeniu fuzji między Discovery i podlegającym pod AT&T WarnerMedia. Mimo, że cała medialna burza, która nawiązała się wokół tej sprawy, koncentruje się na stacji TVN24 – szef KRRiT zaprzecza, że chodzi jedynie o tę stację:

Nie chodzi tylko o TVN24. Analizowane przez nas sprawy dotyczą całej struktury firmy. To poważniejsza sprawa. Moim zdaniem potrzebne jest tutaj rozwiązanie prawne – komentuje polityk.

Obecnie komercyjna stacja telewizyjna TVN jest zarządzana przez spółkę Polish Television Holding BV. Spółka jest zarejestrowana w Niderlandach, czyli państwie przynależącym do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, należąc jednocześnie do amerykańskiego koncernu Discovery. Zdaniem Kołodziejskiego praktyka ta stoi w sprzeczności z prawem, czyli art. 35 ustawy o mediach.

Źródło: Onet.pl/media

N.N.

Ukryte Skarby – 12.07.2021

Tym razem redaktor Elżbieta Ruman dociera do miejsca zwanego „polskimi Pompejami”, czyli Łeby. Miejscowość, której historia sięga ponoć czasów neolitu, zasypał jednak nie pył wulkaniczny, ale piach.

W „Ukrytych Skarbach” mamy szansę zapoznać się z sekretami Łeby. Nadmorskie miasto zostało 11 stycznia 1558 r. całkowicie zniszczone przez szalejący nad Bałtykiem sztorm. Jak podkreśla dziennikarka, w łebskich wydmach można nadal dostrzec szczątki dawnych, przysypanych obecnie zabudowań:

Zniszczony został port, zabudowania w tym kościół. I z tego kościoła (…) pozostał jednak start mur, który można zobaczyć pomiędzy wydmami nad samym brzegiem – opisuje Elżbieta Ruman.

Gośćmi audycji są ks. Zenon Myszk oraz mistrz i twórca manufaktury Starej Piekarni, Henryk Płotka. Dziennikarka wraz z gośćmi wprowadzają słuchaczy w historię nadmorskiego miasta, która – jak podkreśla gospodarz audycji – sięga aż neolitu:

Jest to miejsce, które przez tysiące lat było zasiedlane. Pierwsi mieszkańcy podobno trafili tu już w neolicie, tysiąc lat przed naszą erą – komentuje redaktor.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Ukryte Skarby