Południe Radia WNET z Akademickiego Portu Lotniczego w Depułtyczach Królewskich, wybudowanego przez uczelnię w Chełmie

Latanie to sport, pasja, sposób na życie, ale może być też poważnym i dobrze płatnym zawodem. W Południu WNET dyrekcja, personel i uczniowie Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie.

Łukasz Puzio – Dyrektor Centrum Lotniczego przy Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie;

Jakub Drzewiński – instruktor w Ośrodku Kształcenia Lotniczego PWSZ  w Chełmie;

Kinga Tchorz i Tomasz Hornik – studenci PWSZ.


Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Realizator: Karol Smyk


Część pierwsza: 

Łukasz Puzio o historii i teraźniejszym działaniu Akademickiego Portu Lotniczego w Depułtyczach Królewskich przy Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie. Od 2004 r. władze tej uczelni, dostrzegając ogromny potencjał rozwojowy branży lotniczej, budują bazę edukacyjną dla kształcenia fachowców w rozmaitych dziedzinach związanych z aeronautyką. Na samolotach takich jak Cesna czy Seneka 3, korzystając z własnego lotniska, studenci w praktyce poznają zagadnienia związane z najszybciej rozwijającą się na świecie gałęzią transportu.

Część druga:

Jakub Drzewiński o pracy trenera i instruktora lotniczego. Sporty samolotowe, do których kadry PWSZ zachęcają swoich studentów, pomagają kształcić umiejętności ważne w praktyce zawodowej przyszłych pilotów rejsowych, zwłaszcza w sytuacjach nieprzewidywalnych i niebezpiecznych. Gość południowej audycji WNET przedstawił słuchaczom specyfikę, wymagania i uroki rozmaitych dyscyplin lotniczych.

Część trzecia: 

Kinga Tchorz i Tomasz Hornik opowiedzieli o drodze, jaką przechodzą młodzi adepci sportów lotniczych.

 


Posłuchaj całego Południa Wnet!

Dzień 23. z 80 / Chełm – największy w Polsce ośrodek kształcenia w zakresie lotnictwa cywilnego. Rozmowa z prorektorami

Spełnione marzenie – Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Chełmie wykształciła w ubiegłym roku więcej pilotów ze wszystkimi licencjami niż obydwie renomowane szkoły lotnicze w Dęblinie i Rzeszowie.

Radio WNET gościło dziś w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie. Tomasz Wybranowski rozmawiał o fenomenie tej szkoły z jej prorektorami – prof. dr. hab. Józefem Zającem, prorektorem ds. studenckich, senatorem RP, członkiem Senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu, oraz z dr Beatą Fałdą, prorektorem ds. rozwoju.

Profesor Józef Zając przypomniał historię uczelni, która obecnie jest chlubą Chełma, jego wizytówką. Senator nazywa ją też spełnionym marzeniem, a przede wszystkim przełamaniem stereotypu, że wschodnie tereny Polski to „ściana płaczu”, gdzie nic się nie dzieje.

Mówi, że marzenie o uczelni wcale nie było trudne do zrealizowania. Najważniejsze było mieć pomysł na to, jak to marzenie wprowadzić w życie. Kiedy pracował w Instytucie Matematycznym PAN, jeździł po świecie, obserwując i podpatrując, jak zorganizowane jest nauczanie za granicą – co na tamtejszych uczelniach jest dobre, co nietrafione czy wręcz niepożądane. To pomogło stworzyć projekt uczelni zawodowej, który był gotowy w czasie, gdy ustawa pozwoliła na zakładanie tego typu uczelni w Polsce.

Wszystko przemawiało za tym, że przedsięwzięcie się powiedzie: Chełm jest miastem odpowiedniej wielkości, jako byłemu miastu wojewódzkiemu uczelnia mu przysługiwała, poza tym jako specjalność szkoły przewidziano kierunki ścisłe i techniczne. Te drugie, jak mówi profesor, rozwinęły się w Chełmie nadspodziewanie, łącznie z pilotażem, który stał się wizytówką szkoły. Ten profil kształcenia przyciąga dziś studentów z całej Polski.

Prowincjonalna uczelnia, mająca własne lotnisko, właściwie wyprzedziła plany rozwoju wschodniej Polski, o których mówi wicepremier Mateusz Morawiecki.

Wyprzedziła je i organizacyjnie, i inwestycyjnie. Na konferencji rektorów uczelni zawodowych w Krośnie, gdzie przedstawiono dane dotyczące rozwoju wszystkich uczelni tego typu w Polsce, okazało się, że chełmska szkoła dokonała inwestycji na sumę dwukrotnie wyższą niż następna z kolei uczelnia.

Nie licząc kosztów bieżącego kształcenia, inwestycje przekroczyły 300 mln zł. A rzeczone lotnisko, jak powiedział senator Józef Zając, „dołożyliśmy z własnej kieszeni”. Najpierw udało się pozyskać pas ziemi wzdłuż trasy w kierunku Krasnegostawu.

– Poprosiliśmy ministerstwo o pomoc w wybudowaniu całej infrastruktury lotniskowej. Powitał nas śmiech i zapytanie jednej z pań dyrektor departamentu: „A tam w tym Chełmie to ktoś w ogóle będzie chciał studiować?”.

Okazuje się, że dziś przyjeżdża na studia młodzież z całej Polski. PWSZ jest największym ośrodkiem kształcenia w zakresie lotnictwa cywilnego w kraju. W ubiegłym roku szkołę ukończyło więcej pilotów ze wszystkimi licencjami niż w pozostałych obydwu łącznie renomowanymi uczelniami kształcenia lotniczego w Dęblinie i Rzeszowie.

– Oczywiście ministerstwo nie dało ani grosza na lotnisko – kto by realizował takie fantazje! Zaciągnęliśmy kredyt i przeznaczyliśmy go na wybudowanie wieży kontroli lotów, stacji paliw, hangaru, ogrodzenia, dróg dojazdowych. Teraz latamy, sytuując się na czwartym miejscu w kraju pod względem liczby operacji lotniczych, włączając w to oczywiście Okęcie.

Jak określił to prowadzący rozmowę Tomasz Wybranowski, obecnie wszystkie nitki mikro- i makrogospodarcze zbiegają się w Indochinach. Tymczasem PWSZ niejako wyprzedziła czas i nawiązała współpracę z jedną z uczelni wietnamskich.[related id=31321]

Jak przyznał prorektor Józef Zając, inicjatywa wyszła ze strony wietnamskiej. – Nie wiedzieliśmy, że nas podglądają z różnych stron świata. Okazało się, że Wietnamczycy są zainteresowani organizacją naszego kształcenia lotniczego. Przyjechała dziewięcioosobowa delegacja, wszystko obejrzeli i – zwyczajem wschodnim – dokładnie obfotografowali. Efektem było podpisanie umowy o współpracy.

Sukcesem uczelni jest także „odczarowanie” wysokich kosztów kształcenia pilotów. Zostało ono zorganizowane w sposób nowatorski – to jedna z przyczyn zainteresowania zagranicy – i przynosi przede wszystkim efekt finansowy. W Chełmie kształcenie na kierunku lotniczym jest tańsze niż studia medyczne.

Inny sukces to fakt, że dla absolwentów szkoły chełmskiej otworzył się ogromny rynek pracy. Roczny wzrost obrotów na rynku przewozów lotniczych wynosi powyżej 18%. Tak więc, jak z satysfakcją mówi prof. Józef Zając, jest to świetna inwestycja i pomysł trafiony „w dziesiątkę”.

Jak przypomniała prorektor ds. rozwoju dr Beata Fałda, w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej kształci się obecnie około 2000 studentów. A chełmską uczelnią interesują się nie tylko Wietnamczycy. Odwiedziły ją delegacje z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Meksyku, Japonii. Uczelnie, z którymi nie było dotąd kontaktu, zgłaszają chęć przyjazdu, aby poznać tutejsze metody i organizację nauki.

Dr Fałda przypomniała również, że uczelnia współpracuje z różnymi liniami lotniczymi, m.in. z Wizzair i Ryanair, gdzie studenci odbywają praktyki i znajdują zatrudnienie, a coraz więcej kapitanów latających na tych liniach to absolwenci PWSZ.

Jak odbywa się rekrutacja na kierunek pilotażu? Czy trzeba mieć żelazne zdrowie, żeby zostać pilotem? Jaki charakter ma działalność prof. Józefa Zająca w Senacie RP? Tego wszystkiego można się dowiedzieć, słuchając całego wywiadu Tomasza Wybranowskiego z senatorem prof. Józefem Zającem i dr Beatą Fałdą w czwartej części Poranka Wnet z patio w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie.

MS

Dzień 23. z 80 / Poranek Wnet / Lucjan Jagiełło, właściciel browaru i społecznik: „Dobro, które zostało dane, wróciło”

W okolicy były browary – w Chełmie trzy, w Krasnymstawie, Zamościu i Janowie Podlaskim – powiedział prezes Browaru „Jagiełło”. Jednak małe browary nie dały rady walczyć z gigantami. Jego przetrwał.

 

Naszym gościem w Poranku Wnet był prezes browaru Lucjan Jagiełło, który swój browar po prostu wyśnił. „Na wiosnę roku 1993, kiedy ptaki postanowiły budować gniazda, a drzewa zawiązywać owoce, Grażyna i Lucjan Jagiełłowie kupili ziemię, a na niej nieruchomość. Długo myśleli, co zbudować i czemu dać początek na pięknej chełmskiej ziemi”- czytamy na stronach browaru.

„Pewnej czerwcowej nocy, zmęczony rozmyślaniem, Lucjan Jagiełło przyłożył głowę do poduszki i zapadł w ciepły, kojący sen. We śnie Pan Lucjan siedział na nowej ziemi pod jasnym niebem i w promieniach czerwcowego słońca. A słońce czerwcowe przygrzewa mocno i budzi pragnienie.

Pan Lucjan zamarzył o chłodnym, bursztynowym piwie… I nagle w środku nocy otworzył oczy i z wrażenia usiadł na łóżku. Już wiem, co tam stworzymy – powiedział na głos – browar”. Tyle legenda powstania browaru „Jagiełło”, który jest dumą regionu.

– Gdy prowadzi się biznes, trzeba się szybko wysypiać, bardzo często rano wstawać i bardzo późno się kłaść – powiedział w Poranku Wnet prezes Lucjan Jagiełło.

Historia Browaru Jagiełło sięga 1993 roku, kiedy to we wrześniu zostało uwarzone pierwsze piwo. Obecnie Browar Jagiełło to lider w produkcji piw smakowych – marek rozpoznawanych na polskim rynku, który eksportuje swoje wyroby między innymi do Szwecji, a niebawem także do Stanów Zjednoczonych i Singapuru. W przyszłym roku rodzina Jagiełłów, bo browar pozostał do tej pory firmą rodzinną, będzie obchodziła jubileusz 25-lecia firmy. Aktualnie browar daje pracę 50 osobom, w tym członkom rodziny: synowi, córce, zięciowi, a także współzałożycielce browaru, żonie naszego gościa Grażynie.

– Lata były różne. Dziś jest sukces, ale były i ciężkie chwile, gdy trzeba było porozmawiać samemu ze sobą – wspomina prezes Jagiełło, który czerpie satysfakcję z tego, że udało mu się mimo wszystko przetrwać i aktualnie jego piwo można kupić na terenie całego kraju.

Podkreślał, że od początku istnienia browaru ogromne znaczenie przywiązywano do surowców, z jakich tworzone jest piwo. W browarze piwo warzone jest z chmielu goryczkowego i aromatycznego, pochodzącego ze słynnych lubelskich upraw oraz słodów najwyższej jakości. – Niczego nie przyspieszamy, fermentacja trwa odpowiedni czas, tak jak leżakowanie – zapewnia gość Poranka Wnet.[related id= „31321”]

Pod koniec lat 90., jak wspomina prezes Jagiełło, przyszedł dla browarnictwa polskiego bardzo trudny okres, bowiem zrównano fiskalnie małe polskie regionalne browary z wielkimi koncernami międzynarodowymi.

– Małe browary nie dały rady walczyć z gigantami. W okolicy było wiele browarów, w samym Chełmie trzy, w Krasnymstawie, Zamościu i Janowie Podlaskim, który, poza moim, trzymał się  najdłużej – powiedział prezes, który mimo wielu ofert nie zdecydował się na sprzedaż swojego zakładu koncernom.
– Nie ma takiej opcji – powiedział, pytany, czy nie skusi go jakaś dobra oferta kupna.

– Nasze piwa budzą uznanie wielu smakoszy. Jesteśmy dumni z otrzymanych nagród – powiedział. Przypomnijmy, że w 2008 roku w Browarze „Jagiełło” uwarzono piwo z kilku gatunków słodu, które zostało piwem roku. Piwo Magnus jest piwem niezwykle lubianym i docenianym – otrzymało złoty medal przyznany podczas XVI Jesiennych Spotkań Browarników. Piwo Magnus dało początek tworzeniu palety piw smakowych.

– Chemii nie używamy żadnej do produkcji naszego piwa – powiedział prezes Jagiełło, którego browarnik „podchodzi z sercem do swojej pracy”.

– Dobro które się daje, wraca. To mój wniosek poparty życiowym doświadczeniem – powiedział prezes Browaru „Jagiełło”, znany z działalności charytatywnej nie tylko w Polsce, ale również z hojności za naszą wschodnią granicą, wśród Polaków pozostawionych na ziemiach zabranych nam po II wojnie światowej.

MoRo

Rozmowa z Lucjanem Jagiełłą w części drugiej Poranka Wnet. Aby jej wysłuchać, kliknij tutaj

 

 

Dzień 23. z 80 / Prof. Andrzej Wawryniuk: Nie da się w żaden sposób historycznie udowodnić, że Chełmszczyzna to Ukraina

Chełmszczyznę Ukraińcy mieli dostać za milion ton zboża i 50 tysięcy ton mięsa wołowego, i niech to wystarczy za komentarz – powiedział historyk profesor Andrzej Wawryniuk, gość Poranka Wnet.

 

Profesor Andrzej Wawryniuk, historyk, autor pionierskiego dzieła „Od wojny do wojny. Granica wschodnia II Rzeczypospolitej po traktacie ryskim” był gościem Poranka Wnet z Chełma. Opisując historię tego miasta, zwrócił uwagę, że pierwsze wzmianki dotyczące Chełma datowane są na wiek X. Nestor w swoich kronikach, spisanych cyrylicą, pisząc o wyprawie jednego z ruskich książąt „na Lachy”, wymienił w 981 roku Chełm jako gród znaczący dla tej ziemi i Polski.[related id= „31285”]

– Zawsze będę twierdził jako historyk, że ziemie te od niepamiętnych czasów należały do Słowian polskich, zachodnich, jak chociażby Lędzianie sandomierscy – powiedział gość Poranka Wnet, który uważa, że mimo położenia miasta na terenie historycznej Rusi Czerwonej jest to gród czysto polski.

Nawet Daniel Halicki, który w XIII wieku zjednoczył Ruś Halicko-Wołyńską i ustanowił Chełm swą siedzibą, był prawnukiem Bolesława Krzywoustego. Warto w tym miejscu dodać, że przez Ukraińców jest on uważany za pierwszego króla Ukrainy. Historyk zwrócił uwagę, że Daniel wychowywany był wśród Polaków i na Polaka; jego ojciec został zabity, gdy miał zaledwie dwa lata. Przyjął wiarę katolicką, również w obrządku katolickim został koronowany.

Najbardziej zasłużonym dla Chełma królem był jednak Władysław Jagiełło, który nadał w 1392 roku miastu prawo magdeburskie i tym samym uczynił zeń miasto królewskie, które do czasu rozbiorów położone było w województwie ruskim.

Chełm do II wojny światowej był miastem trzech żywiołów: polskiego, ruskiego i żydowskiego. Po dziś dzień prawicowi Ukraińcy mówią o nim i tutejszych okolicach jako o „naszym Zacurzoniu”. Profesor Andrzej Wawryniuk uważa na podstawie swych wieloletnich badań, które przeprowadził, by napisać dwie książki – „Od wojny do wojny. Granica wschodnia Rzeczypospolitej po traktacie ryskim” i wcześniejszą podejmującą ten sam temat – że „nie da się w żaden sposób potwierdzić, że po traktacie brzeskim z 1918 roku te ziemie były w jakikolwiek sposób ukraińskie”.

– Nie da się w żaden sposób historycznie udowodnić, że Chełmszczyzna to Ukraina – powiedział profesor Wawryniuk. Przypomniał, że podczas obrad w Brześciu Niemcy, Austro-Węgry, Państwo Osmańskie i Bułgaria powołały do życia państwo ukraińskie.

– Chełmszczyznę Ukraińcy mieli dostać za milion ton zboża i 50 tysięcy ton mięsa wołowego, i niech to wystarczy za komentarz – powiedział prof. Wawryniuk, którego specjalizacją są studia nt. kształtowania się granicy Polski na wschodzie.

Zwrócił uwagę, że naukowcy niechętnie sięgali po tematykę, którą on się zajmuje[related id=31321], bowiem do przemian ustrojowych temat ten po prostu z wiadomych względów nie istniał, a później „też nie bardzo”. Przypomniał, że do tej pory istnieje paragraf w kodeksie karnym Rosji, który grozi więzieniem do lat pięciu tym, którzy źle mówią bądź piszą na temat Związku Sowieckiego i Armii Czerwonej.

– Jeżdżę na Ukrainę od 40 lat i jeszcze mi się nie zdarzyło, abym miał jakieś nieprzyjemności z powodu tego, że jestem Polakiem – powiedział prof. Wawryniuk, między innymi wykładowca katedry Stosunków Międzynarodowych na Wschodnioeuropejskim Uniwersytecie Narodowym im. Łesi Ukrainki w Łucku, gdzie pozostało wielu Polaków. Zwrócił uwagę na to, że powrót diecezji rzymskokatolickiej do Łucka nie był przypadkowy.

Cały wywiad z profesorem Andrzejem Wawryniukiem  w części pierwszej Poranka Wnet.

MoRo

Chcesz wysłuchać Poranka Wnet, kliknij tutaj

 

20.07/W 80 dni dookoła Polski/Dzień 23/ Poranek Wnet z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie. Zapraszamy!

W Poranku Wnet z Chełma m.in. o historii miasta, o lokalnym browarze Jagiełło, o Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej oraz o debacie nad reformą Sądu Najwyższego.

Goście Poranka Wnet:

Beata Mazurek – rzecznik prasowy PiS;
Prof. Józef Zając– senator, rektor PWSZ w Chełmie;
Dr Beata Fałda – prorektor PWSZ w Chełmie;
Krzysztof Ćwiek – Kierownik Działu promocji PWSZ w Chełmie
Prof. Andrzej Wawryniuk – PWSZ w Chełmie;
Lucjan Jagiełło – właściciel browaru Jagiełło;
Michał Klimczuk – student PWSZ;


Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Andrzej Abgarowicz

Realizator: Karol Smyk


Część pierwsza:

Prof. Andrzej Wawryniuk o historii Chełma – królewskiego miasta, lokowanego w 1392 roku, położonego we wschodniej Polsce, w województwie lubelskim.

Nie da się w żaden sposób historycznie udowodnić, że Chełmszczyzna to Ukraina

Część druga:

Lucjan Jagiełło o swoim browarze, który w przyszłym roku będzie obchodził 25 lecie. Przez 24 lata prowadzenia firmy bywało różnie. Na początku swojej działalności Pan Lucjan pomagał wielu ludziom a później, gdy sam miał trudny okres to dobro do niego wróciło. Browary Jagiełło są dumą i chlubą miasta Chełm.

Małe browary nie dały rady walczyć z gigantami. W okolicy było wiele browarów, w samym Chełmie trzy, w Krasnymstawie, Zamościu i Janowie Podlaskim – powiedział prezes Browaru Jagiełło, który przetrwał

Część trzecia:

Michał Klimczuk o Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie z perspektywy studenta.

Część czwarta:

Prof. Józef Zając o szkole PZWP w Chełmie. Trzeba w bardzo konkretny sposób realizować swoje marzenia  – tak właśnie powstała uczelnia zawodowa w Chełmie. Placówka posiada własne lotnisko oraz  samoloty szkoleniowe. Szkoła ukierunkowana jest na specjalności ścisłe oraz techniczne, łącznie z pilotażem, który jest jej wizytówką.

Dr Beata Fałda – o studentach Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Kształcą się w niej studenci z całej Polski. Sztandarowym kierunkiem jest mechanika i budowa maszyn, z której rekrutują się późniejsi piloci.

Spełnione marzenie – Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Chełmie. Wykształciła w ubiegłym roku więcej pilotów ze wszystkimi licencjami niż obydwie renomowane szkoły lotnicze w Dęblinie i Rzeszowie.

Część piąta:

Beata Mazurek o debacie nad reformą Sądu Najwyższego. Totalna opozycja nie ma nic do zaoferowania Polakom, poza utrzymaniem statusu quo – ma być tak jak było do tej pory – bez wprowadzania reform. PiS swój program wyborczy pisało z Polakami – został on zaakceptowany i obowiązkiem partii rządzącej jest ten program realizować. Sądownictwo cierpi na niesprawność oraz upadek zasad moralnych – wielu sędziów nie reaguje na patologie w swoim środowisku a wyroki są krzywdzące dla zwykłych ludzi.

Część szósta:

Krzysztof Ćwiek o PWSZ w Chełmie;

Całość:

 

 

 

 

 

Dzień 22. z 80 / Kapitan Podgórski: Trzeba przywrócić drogi na wodach śródlądowych jako równoprawną gałąź transportu

Ustawa „prawo wodne” jest podstawą wielu aktów prawnych, takich jak przepisy żeglugi śródlądowej, a więc istotnych aspektów dotyczących zarządzania akwenami lądowymi – uważa rzecznik Rady Kapitanów.

– Cztery lata temu Odra stanęła, a teraz ruszyła – „dobra zmiana” jest na polskich rzekach? – zapytał swojego gościa, kapitana żeglugi śródlądowej Andrzeja Podgórskiego, rzecznika Rady Kapitanów, prowadzący Poranek Łukasz Jankowski.

– Po pierwsze, bardzo dobrze się stało, że w ogóle powstało ministerstwo [Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej], które pochyliło się nad problemem dróg wodnych w Polsce, problemem przywrócenia dróg na wodach śródlądowych jako równoprawnej gałęzi transportu na naszej mapie transportowej kraju. To bardzo ważne. Druga sprawa – że te zmiany, oczekiwane przez nasze środowisko, nie następują tak szybko, tak dogłębnie, jakbyśmy chcieli.

Zapytany o to, co w takim razie powinien zrobić min. Gróbarczyk, kapitan odpowiedział, że jako wieloletni redaktor portalu żeglugowego niejednokrotnie mówił, że wzorem Krajowej Dyrekcji Dróg i Autostrad powinno się utworzyć i w obszarze żeglugi śródlądowej podobny urząd centralny, dyrekcję dróg wodnych, która jako firma niezależna zajmowałaby się problemami właśnie dróg wodnych, tj. tymi sprawami, do których została powołana.

Niestety między Ministerstwem Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej a Ministerstwem Środowiska, które dotąd zarządzało – i chyba nadal zarządza – większością wód, „mówiąc kolokwialnie, ciągle trwają przepychanki” – powiedział Andrzej Podgórski. MGWiŻŚ chciałoby przejąć te akweny pod swoją kuratelę. To tak naprawdę konflikt ministrów Marka Gróbarczyka i Jana Szyszki o to, kto ma zarządzać pieniędzmi, które zostaną pobrane w wyniku ustawy o prawie wodnym – uważa kapitan.

Ustawa „prawo wodne” jest podstawą wielu aktów prawnych, takich jak przepisy żeglugi śródlądowej, a więc istotnych aspektów dotyczących zarządzania akwenami lądowymi – podkreślał gość Poranka. Dodał, że nie ma pewności, czy powołanie nowego ciała o nazwie „Wody Polskie”, które miałoby realizować te wszystkie związane z prawem wodnym czynności, czyli np. pobieranie opłat, jest dobrym rozwiązaniem.
W 2008 roku KE wysłała po raz pierwszy monit do rządu polskiego z pytaniem o prawo wodne, tj. ustawę wymaganą w Unii; jej brak miałby spowodować cofnięcie dotacji na inwestycje wodne.

W nawiązaniu do wypowiedzi Marka Miśki w jednym z Poranków znad Wisły, Andrzej Podgórski sprostował, że zarzut, jakoby Rada Kapitanów, której jest rzecznikiem, wywierała naciski na MGWiŻŚ w sprawie przepisów legalizacji żeglugi i innych spraw regulujących wolność czy swobodę żeglugi, „nie jest w ogóle prawdą”.

– Rada Kapitanów powstała cztery lata temu; większość przepisów, które regulują żeglugę śródlądową, pochodzi z lat dużo wcześniejszych […] z czasów rządów Leszka Millera i dużo wcześniejszych. Wprawdzie podlegały one modyfikacjom, ale nie wynikały z działań Rady, broń Boże! Poza tym Rada Kapitanów jako organizacja pozarządowa, stowarzyszenie, działa, lobbuje na rzecz powrotu żeglugi na drogi wodne, na rzecz szkolnictwa zawodowego – podkreślał gość Poranka.

Całej rozmowy z kapitanem Andrzejem Podgórskim można wysłuchać na http://wnet.fm/broadcast/19-07w-80-dni-dookola-polskidzien-22-zapraszamy-poranek-wnet-brzegu-sprzed-zamku-piastow-slaskich/
ma

Dzień 22. z 80/ Janusz Jakubów, były radny miejski / Czy zmiana z perspektywy Brzegu nad Odrą jest rzeczywiście dobra?

W powiecie nigdy nie było tylu skandali, co za PiS. Jeden z radnych stał się bohaterem filmiku, rejestrującego, jak przyjmuje 10-tysięczną łapówkę. Dwóch urzędników starostwa skazano za korupcję.

Dwudziestego drugiego dnia podróży po Polsce Radio WNET odwiedziło Brzeg na Dolnym Śląsku. Ekipa radiowa ulokowała się w bramie wjazdowej „Wawelu Śląska” – zamku Piastów Śląskich, w którym obecnie mieści się Muzeum Piastów Śląskich.

Gościem Poranka WNET był Janusz Jakubów, historyk, były radny Brzegu.

Na pytanie o zmiany w samorządzie miejskim po przejęciu władzy przez ekipę Beaty Szydło, Janusz Jakubów udzielił zaskakującej odpowiedzi, że zmiany są duże, ale na gorsze.

Stwierdził, że w powiecie brzeskim nigdy nie było tylu skandali, co ostatnio, za rządów PiS. Elitę PiS w Brzegu stanowią osoby, których dawniej nikt nie kojarzył z prawicą niepodległościową. Wtedy nie popierały ani lustracji, ani dekomunizacji. Wraz ze zmianą koniunktury ludzie ci zmienili barwy partyjne, przeszli do PiS i rządzą, a Brzeg stał się sławny z powodu afer korupcyjnych.

Jeden z radnych stał się bohaterem filmiku, rejestrującego, jak przyjmuje 10-tysięczną łapówkę. Dwóch urzędników starostwa skazano za korupcję. Szpital podupada, powiat musiał zwrócić do Skarbu Państwa źle naliczoną subwencję. [related id=29454]

– Szyldy się zmieniają, ludzie pozostają tam, gdzie władza – stwierdził filozoficznie historyk.

Janusz Jakubów walczył o przyłączenie, a właściwie powrót Brzegu do województwa wrocławskiego, zgodnie z granicami archidiecezji wrocławskiej. Miasto obecnie należy administracyjnie do województwa opolskiego, gdzie dominują Ślązacy i Niemcy. Tymczasem Brzeg zamieszkuje wielka liczba repatriantów z Kresów: z Tarnopola, Stanisławowa, Lwowa.

Establishment województwa opolskiego dyskryminuje, zdaniem Janusza Jakubowa, powiat brzeski. Pobliska Oława jest doinwestowana; Brzeg przeciwnie. Ludzie dojeżdżają do pracy do Oławy. W tamtej części województwa powstają drogi, szpitale. Młodzież opuszcza miasto w poszukiwaniu lepszego życia.

Działające kiedyś w Brzegu zakłady przemysłowe upadły. Była garbarnia, która produkowała wyroby sprzedawane w całej Polsce. Po przystąpieniu do programu Narodowych Funduszy Inwestycyjnych maszyny rozprzedano, a teren został wynajęty i użytkują go liczni najemcy.

Aktualne procedury nie ułatwiają przejścia do innego województwa. Nadzieje na zmianę były radny wiąże z zapowiadaną ustawą metropolitalną. Miasto powinno należeć do województwa wrocławskiego, ponieważ Brzeg zawsze był i pozostanie częścią Dolnego Śląska.

– Dobra zmiana? Czy coś się poprawiło? W Brzegu dzieje się coraz gorzej – skonkludował z goryczą Janusz Jakubów.

Całej rozmowy można posłuchać w części piątej Poranka Wnet z Brzegu.

MS

Dzień 22. z 80 / Paweł Mucha o ustawodawczej inicjatywie Prezydenta RP. Echa emocji sejmowych w Brzegu nad Odrą

Andrzej Duda od chwili wyboru na swoje stanowisko postępuje w sposób niezależny. Dobrze, że strona rządząca podejmuje merytoryczny dialog z prezydentem w sprawie reformy systemu sądownictwa w Polsce.

Prowadzący Poranek z Brzegu nad Odrą spędzają go w dużej części przy telefonie. Mało elegancka debata w Sejmie okazuje się na tyle interesująca, że sprawy najbardziej piastowskiego miasta na Dolnym Śląsku schodzą niestety na drugi plan.

Niewątpliwie reforma systemu wymiaru sprawiedliwości jest wydarzeniem na skalę krajową. Zwłaszcza, jeśli zabiera w niej głos Prezydent RP. Andrzej Duda zaproponował poprawkę do ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej. Stwierdził, że wybierani przez parlament sędziowie, którzy mają zsiadać w KRS, muszą zostać ustanowieni większością kwalifikowaną 3/5 głosów.

O decyzję prezydenta zabrania głosu w tej sprawie Radio Wnet zapytało Pawła Muchę, zastępcę szefa Kancelarii Prezydenta RP. [related id=31205]

– Prezydent uznał za zasadne rozwiązanie sporu. Postanowił pomóc w naprawie wymiaru sprawiedliwości w Polsce, jednocześnie usuwając powód wysuwanych przez opozycję zarzutów, że tylko jedno ugrupowanie polityczne będzie miało wpływ na wybór sędziów. Stąd decyzja prezydenta o większości kwalifikowanej – powiedział Paweł Mucha.

Paweł Mucha przypomniał, że ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa już wpłynęła do Kancelarii Prezydenta. Jedyne, co prezydent w tej sytuacji mógł zrobić, aby uspokoić emocje, to zaproponować wybór sędziów do KRS kwalifikowaną większością głosów, i to uczynił.[related id=29454]

Co do ustawy o Sądzie Najwyższym, to wprowadzone przez PiS poprawki gwarantują przyznanie kompetencji prezydentowi.

Poczynione przez PiS poprawki do obu ustaw Andrzej Duda przyjął z aprobatą. Jeśli chodzi o ustawę o Sądzie Najwyższym, złożenie podpisu pod nią prezydent warunkuje tym, czy zostanie przyjęta jego inicjatywa poprawki do ustawy o KRS.

Wiceszef prezydenckiej kancelarii został zapytany o to, czy pomaga prezydentowi być niezależnym podmiotem władzy państwowej. W odpowiedzi Paweł Mucha oświadczył, że prezydent od chwili wybrania jest niezależny i zawsze działał w taki sposób.

Powiedział też, że bardzo dobrze się stało, że PiS prowadzi merytoryczny dialog z prezydentem, uwzględniło jego stanowisko i podjęło odpowiednie działania; jak wiadomo, nie wszyscy posłowie przyjmują taką postawę.

Całą rozmowę z Pawłem Muchą można usłyszeć w części dziewiątej dzisiejszego Poranka Wnet.

MS

Dzień 22. z 80/ Brzeg ma zabytkowy budynek na Muzeum Kresów – miejsce spotkań dla tych, którzy chcą rozmawiać o Polsce

Jerzy Wrębiak, prezydent kadencji 2014-18 Brzegu, były nauczyciel, myśli szeroko o rozwoju miasta – o Muzeum Kresów i Domu Polonii, szkołach i nauczycielach, renowacji zabytków, przemyśle i zieleni.

Kolejnym samorządowcem, z którym rozmawiał Łukasz Jankowski w 22. wakacyjnym Poranku WNET, był burmistrz miasta Brzeg Jerzy Wrębiak.

– Czy jest szansa, żeby znaleźć te 40 mln zł na to, żeby tutaj, w Brzegu, a nie w Lublinie, powstało Muzeum Kresów? – zapytał swojego gościa dziennikarz Wnet, nawiązując do wypowiedzi starosty brzeskiego Stefańskiego, który podkreślał, że miasto po wojnie zostało zasiedlone głównie przez wschodnich Kresowian i jest nazywane małym Lwowem.

– Myślę, że tak, tym bardziej że od ponad dwóch lat czynimy starania – mówił burmistrz. Jak zaznaczył, wartością dodaną przemawiającą na korzyść miasta Brzeg jest to, że „mamy obiekt [zabytkowy budynek dawnego Gimnazjum Piastowskiego, wybudowany w XVI w.], wart około 10 mln zł”, który znajduje się w starej części miasta, 50 m od Zamku Piastów Śląskich, i który w projekcie figuruje jako lokalizacja dla przyszłego muzeum.[related id=”29299″]

Szkoła ma niesamowitą historię także dla państwa polskiego. „Tu był przechowywany Kodeks lubliński, historia św. Jadwigi w obrazach; została wybudowana w 1569 roku, czyli w 2019 roku będzie obchodzić swoje 450 lat”. Jerzy Wrębiak podkreśla, jak ważne byłoby z tej okazji przywrócenie budynkowi nowego życia, a uczynienie z budynku siedziby muzeum byłoby też wyrazem najwyższego szacunku dla Kresiowian, którzy „od dłuższego czasu walczą o to, aby upamiętnić i w jakiś sposób zaznaczyć swą historię” w mieście.

– Byłem na światowym zjeździe Kresowiaków w Częstochowie, mamy uchwałę światowego związku, który popiera dążenie naszego miasta, aby w Brzegu utworzyć muzeum dziedzictwa i kultury Kresów. Ta formuła mogłaby być oczywiście poszerzona o Dom Polonii – relacjonował gość Poranka, przypominając przy okazji o festiwalu piosenki polonijnej, który odbył się w miejscowym zamku Piastów.

„W tej części Polski nie mamy żadnego Domu Polonii”, zaznaczył. Muzeum Kresów i Dom Polonii w historycznym budynku Gimnazjum Piastów to idealne połączenie – miejsce spotkań dla wszystkich, którzy interesują się historią i chcieliby rozmawiać o Polsce – mówił prezydent miasta Wrębiak.

Zapytany o reformę szkolnictwa, wspomniał, że jako nauczyciel przez 12 lat był dyrektorem gimnazjum. Teraz jest zdania, że reforma w jego mieście została przeprowadzona „dobrze w tym sensie, że staraliśmy się nie likwidować żadnej placówki, naszą ideą było, żeby umożliwić korzystanie z bazy szkół wyremontowanych, tak aby miasto nie ponosiło dodatkowych kosztów, a jednocześnie zadbać o utrzymanie wysokiego poziomu nauczania i o etety nauczycielskie”. Powiedział, że zmiany w zatrudnieniu nauczycieli są raczej związane z niżem, a więc mniejszą liczbą uczniów, aniżeli z reformą.

Co zrobić, aby piękny, lecz ciągle jeszcze zaniedbany Brzeg stał się perłą turystyczną – to kolejny temat rozmowy.

„Można powiedzieć, że mamy budżet na inwestycje w mieście chyba najwyższy w historii, bo aż ponad 32 mln, właśnie podpisaliśmy umowy na projekty”, do tego dochodzi również rekordowo wysokie dofinansowanie – są więc środki, by zadbać o to, „co w mieście najpiękniejsze – tereny zielone, parki i oczywiście zabytki” – cieszy się burmistrz. Specjalny program obejmie zwłaszcza zabytkowe kamienice.

Dziennikarz Wnet wspomniał przy tej okazji o wyjątkowo zaniedbanym terenie „czerwonych koszar”, kompleksu wojskowego z końca XIX w., gdzie do 1991 roku stacjonowali Sowieci, który dzisiaj „wygląda strasznie i sam straszy”, choć są tam piękne mieszkania. Według Jerzego Wrębiaka na rewaloryzację tego miejsca miasto nie ma wpływu, ponieważ jest to teren prywatny, sprzedany inwestorowi przed 22 laty.
Jak powiedział „my działamy na zasadzie akupunktury”, starając się mobilizować i wspomagać mieszkańców w dbaniu o swoje miasto. Na efekty trzeba wprawdzie trochę poczekać, ale na pewno będą.

Całej rozmowy, w tym o perspektywach rozwoju miasta, które jest nazywane sypialnią, odkąd „wyprowadził się” stąd przemysł, i o wyeksponowaniu miejskich terenów zielonych, mogą Państwo posłuchać tutaj.

ma

Wczorajsza burzliwa debata w Sejmie o SN zdominowała Poranek Wnet. Rozmowa z Pawłem Kukizem / Dzień 22. / Brzeg nad Odrą

Ucałowałem telewizor, jak usłyszałem wystąpienie prezydenta – powiedział Paweł Kukiz. Do końca nie byłem pewien, jak Andrzej Duda się zachowa. Udowodnił, że jest suwerenną siłą w polskiej polityce.

Paweł Kukiz, zapytany o wczorajszą debatę w sejmie i o wystąpienie prezydenta dotyczące ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej uznał, że propozycja Andrzeja Dudy stwarza szansę na kompromis.[related id=31306]

– Szacunek dla prezydenta – stwierdził krótko. – Teraz działania uliczne przestaną mieć sens.

Jednocześnie wyjawił, że przebieg i charakter tej debaty odbierają mu wszelką radość z wypowiedzi prezydenta i szans, jakie ona stworzyła.

– Ten, kto projektował budynek Sejmu, chyba miał dar widzenia – powiedział poseł. – Nadał mu kształt cyrku. Brak słów, co się działo. Człowiek o minimalnej wrażliwości powinien skończyć w Tworkach – podsumował krótko obrady parlamentarne. Nie chciał dochodzić tego, kto zaczął, czyja to była wina. Uznał, że tego rodzaju zachowania są niedopuszczalne. Przyznał, że wyszedł w trakcie posiedzenia, a w hotelu do czwartej rano nie mógł zasnąć ze zdenerwowania.[related id=29444]

Przyznał jednak, że dzięki przyjęciu propozycji prezydenta wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa kwalifikowaną większością głosów, zdecydował, że zagłosuje za ustawą reformującą KRS. Nie zamierza jednak głosować za ustawą o Sądzie Najwyższym.

Zdaniem Pawła Kukiza wymiar sprawiedliwości powinien pozostawać pod kontrolą obywatelską, sędziowie powinni być wybierani w wyborach powszechnych, a kompetencje Ministra Sprawiedliwości – zostać przeniesione na Prezydenta RP.[related id=31205]

Przyznał, że nie był pewien, jak w sytuacji kontrowersji w sprawie reformy systemu sprawiedliwości zachowa się prezydent. Swoim wystąpieniem dowiódł jednak,  że jest suwerenną siłą w polskiej polityce.

Paweł Kukiz uważa, że „świetnie zrobiła” prezydentowi wymiana ludzi w jego kancelarii. Teraz panują tam nastroje republikańskie i reformatorskie.

– Ucałowałem telewizor, jak usłyszałem prezydenta – przyznał polityk. Ale do końca nie wiedziałem, jak się zachowa. Teraz można mieć jakieś nadzieje co do przyszłości polskiej polityki.

O tym, jakie zdanie ma Paweł Kukiz o politykach, którzy są w parlamencie już wiele lat, a także dlaczego „mówi jak PiS, a głosuje nieprzewidywalnie”,  można dowiedzieć się w części szóstej Poranka Wnet z Brzegu.

MS