Na wieść o wybuchu powstania wszyscy płakali ze szczęścia, że wreszcie nie będzie się ich traktować jak podludzi

Podczas powstania warszawskiego na Pradze zginęło kilkaset osób. O pamięć o tych żołnierzach Armii Krajowej walczy Hanna Budzisz, która była jednym z gości Stefana Truszczyńskiego.

 

 

W audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” gościły dzisiaj cztery osoby. Pierwszym rozmówcą był Andrzej Dębiński, który tuż przed stanem wojennym wyjechał na kontrakt jako profesor matematyki stosowanej i metod numerycznych. Po 13 grudnia ’81 postanowił zostawić tę pracę na rzecz walki z PRL-em.

– Z chwilą, kiedy wybuchł stan wojenny w Polsce, ja to przyjąłem jako tragedię, natomiast zrozumiałem, że to już jest początek wolnej Polski i musimy się na to przygotować. Przede wszystkim poprzez szkolenie kadr dla przyszłej Polski.

W tym celu, prowadząc firmę w Paryżu, zapraszał młodych naukowców i uczył ich funkcjonowania w świecie biznesu. Jednak głównym celem, który przed sobą postawił, było przygotowanie łatwego informatycznego dostępu do informacji z całego świata. System działał 30 lat temu i – jak twierdzi rozmówca Stefana Truszczyńskiego – byłby dobrym rozwiązaniem i dzisiaj. Zapytany, czemu nie udało się produkować tych komputerów, które mogły kosztować nawet 160 złotych, odpowiedział, że spotykał niezrozumiałe dla niego blokady osób decyzyjnych.

Natomiast Stanisław Kwiatkowski opracował krajowy system informacji w kolejnictwie. Bazował na systemie francuskiego TGV. Obecnie systemem Kwiatkowskiego zainteresowała się polska armia.

Waldemar Pernach opowiedział o powstającej książce, w której będą zawarte programy ekonomiczne stworzone przez działaczy podziemia PRL-u. Jak mówi, zostały one zapomniane po „okrągłym stole”. „Przed stanem wojennym byliśmy zorganizowani. Gdy wyszliśmy z Białołęki czy odsiadek, zorganizowaliśmy się w grupy. Zauważyliśmy tam, że korekty socjalizmu nic nie dają i dzisiaj chcemy to upublicznić”.

24 października odbyła się uroczystość odsłonięcia dwóch tablic, w tym babci Hanny Budzisz, Janiny Englert. Pani Budzisz, ostatnia spośród gości audycji Stefana Truszczyńskiego, opowiedziała o działalności pierwszej dzielnicowej czytelni naukowej na Pradze.

– Wszyscy się z babci naśmiewali. Mówili, że na Pradze nikt do niej nie przyjdzie. A przychodzili Żydzi ze Szmulek, rzemieślnicy, kupcy prascy, nauczyciele, uczniowie. Przychodzili nawet oficerowie Białej Gwardii, którzy tam mieszkali.

Ta przepiękna instytucja działa do dzisiaj. Sukces czytelni zapewniły innowacyjne metody Janiny Englert. Jako pierwsza organizowała spotkania z ciekawymi ludźmi czy lekcje biblioteczne dla uczniów. Ta niezwykła kobieta uczestniczyła również w Powstaniu Warszawskim pod pseudonimem „Klima”.

Audycji Stefana Truszczyńskiego można słuchać w każdy czwartek o godzinie 11.

WJB

Witold Kieżun: Jesteśmy jednym z najzdolniejszych narodów świata. Tylko nie potrafimy się między sobą dogadać

W dalszym ciągu mamy zbyt dużą, nieporównywalną z innymi krajami Europy Zachodniej, wielkość kapitału zagranicznego, który co roku odprowadza olbrzymie zyski – mówił prof. Witold Kieżun w Radiu WNET.

 

W czwartkowej audycji Stefana Truszczyńskiego gościli dwaj profesorowie: Marek Marian Drozdowski i Witold Kieżun. Pierwszym rozmówcą był prof. Marek Drozdowski. Historyk opowiedział o korzeniach swojego zamiłowania do historii, które wynikało z wychowania.

– Jestem synem szwoleżera, czyli żołnierza pierwszego pułku szwoleżerów Józefa Piłsudskiego, a wcześniej członka Polskiej Organizacji Wojskowej, więc dom mój żył marszałkiem Piłsudskim. Poprzez ojca już w dzieciństwie wiedziałem o wielu sprawach.

Jednym z wielu jego osiągnięć jest obszerne udokumentowanie działania Eugeniusza Kwiatkowskiego i Władysława Grabskiego. W tym roku ukażą się również książki o Józefie Piłsudskim – drugie wydanie „Józef Piłsudski. Naczelnik Państwa Polskiego 14 XI 1918-14 XII 1922” oraz pierwsze wydanie książki „Myśl społeczna i działalność polityczna Józefa Piłsudskiego”, która jest wzbogacona biogramem marszałka, przygotowanym przez Eugeniusza Kwiatkowskiego.

– On nie pisze z pozycji hagiografii, ale też jako piłsudczyk, który nie służył w I Brygadzie i miał pewien dystans. Przez tych, którzy uważali, że mają monopol na Piłsudskiego, żołnierzy I Brygady, był często krytykowany.

Prof. Marek Drozdowski opowiedział również o swoich rozmowach z Prymasem Tysiąclecia oraz prymasem Glempem, o sprawie epitafium w katedrze warszawskiej, wizycie Jadwigi Piłsudskiej-Jaraczewskiej na Litwie, roku gen. Hallera i fenomenie jego armii.


Drugi rozmówca – prof. Witold Kieżun zdradził kogo chciałby zaprosić na obchody swoich setnych urodzin, do których brakuje mu już tylko czterech lat. Wśród gości chciałby widzieć ostatniego członka oddziału „Harnaś”. Zapytany przez Stefana Truszczyńskiego o transformację ekonomiczną w Polsce, stwierdził, że było to wydarzenie dla nas tragiczne.

– Praktycznie rzecz biorąc, była zupełnie błędna polityka związana z praktyką wielkiego światowego kapitału, który doprowadził do tego, że konkretnie pięć tysięcy dziewięćset czternaście polskich przedsiębiorstw zostało wykupionych, potem z reguły bankrutowały, a część miała charakter marginesowy, i Polska została objęta przez kapitał światowy, stając się krajem niesamodzielnym ekonomicznie, tak jak wszystkie kraje afrykańskie, które odzyskały niepodległość.

Za opisanie tego systemu profesora Kieżuna spotkały liczne ataki. Sam tłumaczy te ataki jako próbę ochrony interesów Georga Sorosa. Powstaniec warszawski stwierdził, że wciąż jest konieczne mówienie o słuszności powstania warszawskiego oraz skutkach transformacji ekonomicznej w Polsce, po to, aby zmniejszać jej negatywne skutki. Witold Kieżun podkreślił, że mieszkając za granicą doskonale widział zdolność Polaków, którzy wybijali się wśród innych studentów, a jedyną ich wadą była nieumiejętność porozumienia się między sobą.

WJB

Baliszewski: Sprawa śmierci Sikorskiego na początku niespecjalnie mnie interesowała. Szybko się to zmieniło

W kolejnym wydaniu programu „Stefan Truszczyński i jego drużyna” historyk Dariusz Baliszewski opowiadał, dlaczego zainteresowała go sprawa tajemniczej śmierci gen. Władysława Sikorskiego w 1943 roku.

 

Dariusz Baliszewski na początku niespecjalnie był zainteresowany sprawą śmierci gen. Władysława Sikorskiego, który zginął w katastrofie lotniczej w Gibraltarze. Powodem, dla którego nie chciał się podjąć rozwiązania zagadki śmierci polskiego dowódcy były brak niezbędnych dokumentów dotyczących tej sprawy oraz większe zainteresowanie okresem średniowiecza aniżeli historią XX wieku.

Sam przyznaje, że zrobił to na prośbę Telewizji Polskiej. Ona bowiem tworzyła w latach 90. program dotyczący śmierci gen. Sikorskiego i w osobie Baliszewskiego widziała eksperta, który jest w stanie dotrzeć do prawdy.

Kiedy Baliszewski zakasał rękawy i zabrał się do historycznego śledztwa, to już na początku badań zaskoczyły go dwie rzeczy. Pierwszym z nich była ekspertyza naukowców z Politechniki Warszawskiej, którzy dowiedli, iż żadna katastrofa w rzeczywistości się nie wydarzyła.

– Okazało się, że samolot delikatnie wodował. Nikt nie mógł zginąć, a nawet nabić sobie siniaka. Więc jak to się stało, że zginęli wszyscy oprócz pilota, a twarze poszkodowanych były zmasakrowane nie do poznania? – mówił w programie.

Drugim faktem, który zszokował historyka były rozebrane ciała ofiar wypadku. Wtedy też zrozumiał, że katastrofa samolotu z gen. Sikorskim na pokładzie jest „kłamstwem historycznym”, a dotychczasowe ustalenia mogą być niczym innym, jak zręczną mistyfikacją tajnych służb.

Zrozumiawszy to, zaczął szukać dokumentów i ludzi, mogących wiedzieć coś na temat katastrofy. Uzbierał masę różnych informacji oraz spotkał się z bardzo dużą rzeszą ludzi, która przybliżyła go do wyjaśnienia tajemniczego wypadku lotniczego. Na podstawie własnych ustaleń i badań Dariusz Baliszewski wyda w przyszłym roku książkę dotyczącą katastrofy w Gibraltarze. Być może „raport” (jak sam nazywa swe dzieło) przyczyni się do innego spojrzenia na śmierć gen. Władysława Sikorskiego.

Drugim gościem Stefana Truszczyńskiego był Paweł Kalinowski, który tym razem bacznie słuchał opowieści historyka, miast barwnie opowiadać o Czarnym Lądzie. Trzecim zaś gościem był prof. Witold Kieżun, przebywający obecnie w szpitalu. Niemniej proszę się nie martwić, gdyż już za tydzień prof. Kieżun raz jeszcze udzieli wywiadu redaktorowi Truszczyńskiemu.

K.T.

Prof. Kieżun: Wojnę wspominam z wielką satysfakcją. Wraz z kolegami zachowaliśmy się tak, jak należało się zachować

– Okres wojny był niesłychanie trudny. 60 proc. moich kolegów z klasy maturalnej, do której uczęszczałem w 1939 r., zginęło – powiedział w Radiu Wnet prof. Witold Kieżun, wybitny ekonomista.

W kolejnej edycji audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” gościem był po raz kolejny prof. Witold Kieżun. Tym razem członek Polskiego Państwa Podziemnego w czasie drugiej wojny światowej opowiadał o ostatnich dniach Powstania Warszawskiego; wspominał Naczelnego Wodza Polskich Sił zbrojnych – gen. Tadeusza „Bora” Komorowskiego oraz podsumował bolesny okres największego konfliktu, jaki wydarzył się w historii ludzkości.

– Cały okres wojny byłem w podziemiu. Cały ten czas wspominam z wielką satysfakcją. Był on niesłychanie trudny. Wraz z kolegami zachowaliśmy się tak, jak należało się zachować. Niestety, 60 proc. moich kolegów z klasy maturalnej, do której uczęszczałem w 1939 r., zginęło. Ponieśliśmy straszliwe straty, ale praktycznie wszyscy moi koledzy ze szkoły byli w podziemiu; oni wszyscy byli patriotami – mówił przejęcie prof. Kieżun.

Ze łzami w oczach opisywał dzień 23 września 1944 r., kiedy stanął oko w oko z gen. „Borem” Komorowskim. Wtedy bowiem odbyło się spotkanie Naczelnego Wodza z żołnierzami po poniesionej klęsce podczas Powstania Warszawskiego.

Ponadto prof. Witold Kieżun wydał opinię w sprawie polityki prowadzonej przez brytyjskiego premiera Winstona Churchilla podczas drugiej wojny światowej oraz skomentował haniebne posunięcia amerykańskiego prezydenta Franklina Delano Roosevelta, a także radzieckiego dyktatora Józefa Stalina, które doprowadziły do włączenia Polski do strefy wpływów ZSRR.

– Churchill miał świadomość, że jeśli Związek Sowiecki zapanuje nad całą Europą, to jego Wielka Brytania się nie obroni. Zatem dla Brytyjczyków ważne było, aby ZSRR nie stało się hegemonem Europy. […] Anglia bała się nadmiernego rozwoju ZSRR – mówił, wskazując, że Wielka Brytania musiała poddać się polityce USA oraz Związku Sowieckiego.

W programie Stefana Truszczyńskiego gościły jeszcze dwie osoby Monika Cycling, która opowiadała o realiach rodzin posiadających niepełnosprawne dziecko w Polsce. Paweł Kalinowski zaś (podróżnik) przybliżył słuchaczom przyczyny konfliktów wewnętrznych w afrykańskich państwach.

K.T.

Prof. Witold Kieżun: Wszedłem do drzwi i ujrzałem 14 esesmanów. Pociągnąłem za cyngiel; broń nie odpowiadała

Tym razem w programie „Stefan Truszczyński i jego drużyna” polski ekonomista oraz członek PPP w czasie drugiej wojny światowej, opowiadał o swoich losach podczas powstania warszawskiego z 1944 r.

Powstanie warszawskie oficjalnie wybuchło o godzinie „W” (17:00) we wtorek 1 sierpnia 1944. Chociaż dla wielu walczących rodaków zryw rozpoczął się o co najmniej pół godziny wcześniej, niż to zostało założone, to wraz z pierwszym wystrzelonym pociskiem dla warszawiaków rozpoczął się dwumiesięczny bój o skrawek wolności w morzu nazistowskiego jarzma. Jedną z osób, które przyodziały opaskę z symbolem „Polski Walczącej” na ramię był wówczas dwudziestoletni Witold Kieżun.

Dla młodego Witolda Kieżuna powstanie dało się we znaki już w pierwszych dniach toczonych walk, gdyż nie dość, że musiał stawić czoło niemieckim karabinom maszynowym ostro ostrzeliwującym jego pozycję na ul. Świętokrzyskiej, to niebawem został oddelegowany do zdobycia Poczty Głównej w Warszawie, gdzie miał zaśmiać się śmierci w twarz.

Jak sam stwierdził zdobywanie tej publicznej placówki było tragicznym wydarzeniem. Łoskot łusek spadających na posadzkę instytucji rozrywał powstańcom bębenki. Jednakże nie rozerwał ich morale, bo odebrawszy polecenie od dowodzącego, aby zdobyć pocztę, ruszyli w stronę piekła: – Atakiem frontalnym. Kilkunastu naszych niestety zginęło. […] Mieliśmy wejść na teren poczty od strony podwórka, czyli ściany bocznej budynku. Przed podwórkiem był jednak pokaźny mur. Kobiecy patrol minerski wysadził go, więc raptem wskoczyliśmy na podwórko. Niestety tylko mnie i koledze udało się przeżyć, reszta zginęła – mówił w audycji profesor.

Następnie Kieżun wraz ze swymi dwoma kompanami cudem dostał się do budynku pocztowego, gdzie na pierwszym piętrze znajdowali się niemieccy żołnierze. Akowcy przebywali zaś na parterze.

– Moich dwóch kolegów poszło na klatkę schodową. Ja natomiast wszedłem do tunelu, którym wyjeżdżały samochody na ulicę. Podszedłem do jednych z drzwi, na których widniał napis „wartownia”. Wszedłem w cywilnym ubraniu, przedwojennym hełmie z dwoma granatami i „smajserem” (pistolet maszynowy MP-40) do środka – mówił Kieżun.

Po naciśnięciu klamki jego oczom ukazało się pomieszczenie, w którym na środku znajdywał się wielki stół, a na ścianach podwieszone były niemieckie karabiny maszynowe. W pokoju natomiast stało 15 esesmanów. Co zrobił w tej sytuacji młody powstaniec?
– Nacisnąłem za cyngiel! Ale pistolet nie odpowiadał. Nacisnąłem drugi raz – broń nie reagowała. Zacięła się. Jedynym moim ratunkiem było krzyczeć po niemiecku hände hoch (pol. – ręce do góry). I co się stało? 14 żołnierzy podniosło ręce – oznajmił.
Po tym wydarzeniu, 19 sierpnia 1944 r., Witold Kieżun otrzymał Krzyż Waleczny oraz pseudonim „Wypad”. Profesor na antenie Radia Wnet opowiadał również inne wydarzenia z trwającego 63 dni powstania warszawskiego.
Drugim gościem Stefana Truszczyńskiego był redaktor Romuald Karaś, który opowiadał o swojej książce „Niepokój sumienia”. Ta pozycja przedstawia drogę majora Sucharskiego od rodzinnego miasta – Gręboszowa – do obrony Westerplatte w 1939 r.

 

 

K.T.

Prof. Witold Kieżun u Stefana Truszczyńskiego: O 5:00 usłyszałem pod domem dźwięk samochodowych silników. Byli to Niemcy

Jak się okazuje prof. Kieżun z powodu swojej działalności konspiracyjnej podczas II wojny światowej mógł zostać zastrzelony we własnym domu. Przeżył dzięki matce, dozorcy i dużej dawce szczęścia.

 

Podczas audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” prof. Witold Kieżun, ekonomista oraz uczestnik powstania warszawskiego, opowiadał o swojej działalności w strukturach polskiego państwa podziemnego w czasie II wojny światowej. Szybko, bo już 9 października 1939 roku, wstąpił do jednej z organizacji konspiracyjnych.

Jedną z rodzajów działalności, którą wykonywał w ramach wspierania PPP, było szmuglowanie podziemnej prasy. Miejscem, w którym nielegalne czasopisma i broszury były składowane oraz przekazywane innym konspiratorom, był zakład dentystyczny jego mamy, Leokadii. Tam zawsze w sobotę przez ponad rok prasa oraz tajne dokumenty były dostarczane innym działaczom podziemia.

Inną historią, którą się podzielił ze słuchaczami prof. Witold Kieżun, była opowieść o zrewidowaniu jego mieszkania o godzinie 5:00 przez Niemców. Gdyby nie dozorca oraz matka, która świetnie posługiwała się językiem niemieckim, dziś Stefan Truszczyński nie mógłby rozmawiać z wybitnym polskim ekonomistą.

– Niemcy wczesnym porankiem otoczyli nasz dom. Mieli za zadanie przeszukać go. Byłem w tragicznej sytuacji, ponieważ dzień wcześniej miałem szkolenie wojskowe – opowiadał, zaznaczając, że ze szkolenia przyniósł do domu broń. Gdyby Niemcy ją odkryli, w najlepszym wypadku aresztowaliby młodego Witolda  Kieżuna. – Uciekłem natychmiast do piwnicy i schowałem tę broń pod węglem na opał. Zaraz potem przyszli do naszego domu – opowiadał.

Wtedy mama działacza konspiracyjnego włączyła się do rozmowy Niemców. Oni, usłyszawszy ją, ze zdziwieniem zapytali, skąd tak dobrze zna ich język. Ona zaś odpowiedziała, że studiowała w Szwajcarii. W ten sposób między Leokadią Kieżun a niemieckimi członkami patrolu wywiązała się quasi-sympatyczna relacja, chociaż dla jej syna chwila w żaden sposób nie była przyjemna.

Nagle kilku rewidentów weszło do piwnicy, gdzie pod warstwą czarnego złota znajdowała się broń, która, jak zostało wspomniane, dla młodego Witolda Kieżuna mogła stać się biletem do królestwa zmarłych. Jednakże dwudziestolatkowi się poszczęściło: – Dozorca tak sprytnie przesypywał węgiel, że Niemcy nie zauważyli karabinku. Dodatkowo moja matka powiedziała im, żeby dali sobie już spokój z tym węglem, ponieważ ich piękne mundury się pobrudzą gęstą sadzą [która snuła się w ciasnym pomieszczeniu] – mówił. Po słowach jego mamy patrol opuścił mieszkanie. W ten sposób prof. Witold Kieżun uniknął aresztowania, bądź, co gorsza, śmierci.

Drugim gościem Stefana Truszczyńskiego był Paweł Kalinowski, podróżnik. Tym razem opowiedział o swojej niedawnej wycieczce do Moskwy – o wrażeniach, jakie zrobiło na nim serce Rosji oraz sytuacja polityczna w euroazjatyckim państwie.

Trzecim zaś gościem w audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” był Zygmunt Gutowski, dziennikarz i przede wszystkim współorganizator XXII Międzynarodowego Katolickiego Festiwalu Filmów i Multimediów (Niepokalanów 2017), który opowiadał o tymże wydarzeniu.

K.T.

Paweł Kalinowski u Stefana Truszczyńskiego: W stolicy Turcji widać wpływ propagandy Erdoğana – spadek liczby turystów

W audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” podróżnik Paweł Kalinowski, opowiadał o ostatniej wyprawie do Turcji. Drugim gościem był prof. Witold Kieżun, który przedstawił historię swojej rodziny.

 

Kalinowski spędził w Stambule osiem dni. Nie była to jego pierwsza podróż do serca Turcji. Niemniej jednak ostatnia wyprawa znacząco różniła się od poprzednich. Powodem wyjątkowości tej podróży były zmiany, jakie nastąpiły po kontrowersyjnym referendum, w którym Turcy decydowali, czy w ich ojczyźnie wprowadzić system prezydencki.
Podróżnik przyznał, że w Stambule czuć atmosferę obawy o wolność w Turcji: – Ci, którzy są mu przeciwni mówią, że za dwa lata wejdą konsekwencje referendum Recepa Tayyipa Erdoğana. Ludzie boją się, że nastanie jedynowładztwo – stwierdził.

 
Podczas pobytu w Stambule Paweł Kalinowski dowiedział się z ust lokalnych opozycjonistów, że większość obywateli uważa, że zamach stanu w Turcji, który został przeprowadzony w nocy z 15 na 16 lipca 2016 roku, inspirowany był przez prezydenta Turcji. Celem takiego puczu miałoby być wyeliminowanie przez Erdoğana części opozycjonistów.
Ponadto gość Stefana Truszczyńskiego powiedział, iż skutki nieudanego puczu oraz ostatniego referendum jest spadek liczby turystów w stolicy Turcji: – Widać wpływ propagandy Erdoğana na liczbę turystów. Ich liczba się zmniejszyła. Jest o wiele mniej ludzi. Jeśli już spotykamy turystów, to większość z nich pochodzi z krajów arabskich i Dalekiego Wschodu.

 
Drugim gościem redaktora Stefana Truszczyńskiego był prof. Witold Kieżun, który tym razem opowiadał o dziejach swojej rodziny, związanej z Wileńszczyzną. Jedną z ciekawostek, o której wspomniał wiąże się z dziejami XII-wiecznej Polski. Chodzi o przydomek szlachecki, jaki został nadany przodkowi prof. Kieżuna przez Bolesława Krzywoustnego.

 
– Mój przodek został wysłany do cesarza niemieckiego. Cesarz chciał zaimponować swoimi bogactwem, więc zaprowadził go do swojego skarbca, gdzie było mnóstwo złotych monet i pierścionków. On w tym czasie zdjął zloty sygnet i powiedział, że powiększy majątek władcy Niemiec. Cesarz więc powiedział mu: „l Ich habe den” – co oznacza po polsku: „mam”. Przybył do Polski i król, usłyszawszy tę historię, nadał mu przydomek szlachecki „Habden” – mówił.

 
Ponadto profesor Witold Kieżun opowiadał o stosunkach polsko-litewskich w dwudziestoleciu międzywojennym oraz o profesjach, jakimi trudnili się jego rodzice.

 

 

K.T.

Prof. Witold Kieżun i Michał Wysocki – przedstawiciele różnych pokoleń i środowisk doświadczonych przez „władzę ludową”

Gośćmi programu „Stefan Truszczyński i jego drużyna” byli: prof. Witold Kieżun, ekonomista, były żołnierz AK, oraz Michał Wysocki, na którego zrzucono odpowiedzialność za śmierć Grzegorza Przemyka.

 

Prof. Kieżun w czasie II wojny światowej walczył w powstaniu warszawskim. Po upadku zrywu został pojmany przez Niemców i wywieziony do obozu jenieckiego. Jednakże podczas podróży zdołał wraz ze swym dowódcą uciec z transportu. Zwierzchnik, widząc, że jego młody podopieczny nie ma doświadczenia w walce terenowej, wysłał go do Krakowa, gdzie miał pod fałszywym nazwiskiem wstąpić do miejscowej partyzantki.

Jednakże w krakowskim AK znalazł się zdrajca, który doniósł do NKWD na swoich kolegów. Wśród zadenuncjowanych znalazł się dwudziestotrzyletni Witold Kieżun. Po przesłuchaniu, na którym nie zdradził żadnego nazwiska, został przeniesiony do łagru w Krasnowodsku (obecnym Turkmenistanie). Tam przeżył horror.

Uważali, że całe pokolenie akowskie jest antysowieckie i w związku z tym trzeba to pokolenie zlikwidować, żeby zbudować socjalistyczną Polskę. Traktowali nas jak wrogów, uzasadniając to tym, że Armia Krajowa walczyła z oddziałami radzieckimi. Traktowani byliśmy na równi z esesmanami – mówił.

Prof. Witold Kieżun opowiadał, że on i inni akowcy byli gorzej traktowani od żołnierzy Wehrmachtu. Mówił też, że podczas niewoli w sowieckim łagrze nabawił się licznych chorób.

Drugim gościem Stefana Truszczyńskiego był Michał Wysocki – kierowca karetki, która wiozła do szpitala Grzegorza Przemyka, dziewiętnastolatka brutalnie pobitego przez esbeków.

Pojechaliśmy tam szybko i okazało się, że ta osoba nie była ani psychicznie chora, ani  nie była narkomanem, ani nie była pijana, a to właśnie wmawiał nam policjant dyżurny. Wnieśliśmy go o do karetki, bo o własnych siłach nie mógł iść. […] Ten dziwny pacjent zmarł w szpitalu na Solcu. Był tak pobity, że zupełna miazga. Smutno mi się zrobiło, bo to był jedyny pacjent, któremu nie mogliśmy uratować życia – opowiadał.

Niestety z powodu próby zrzucenia odpowiedzialności za śmierć Przemyka na Wysockiego, los nie był dla niego przychylny. Przez lata musiał się zmagać z perfidną działalnością komunistycznych służb, która komplikowała nie tylko życie jemu samemu, ale również całej jego rodzinie.

Do rozmowy włączył się Tomasz Wybranowski, dziennikarz Radia Wnet i irlandzkiej NEAR FM.

K.T.

Barbara Mitkowska u Stefana Truszczyńskiego o potędze zielarstwa: Wino z pietruszką jest najlepsze na serce!

W audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” Barbara Mitkowska, zielarka, opowiadała o niesamowitych efektach wywarów m.in. z pietruszki czy szałwii.

Wraz z nadejściem wiosny Barbara Mitkowska zachęciła słuchaczy Radia Wnet, aby przez przynajmniej trzy tygodnie pili wywar z różnych mieszanek ziołowych, które są jednym z najlepszych sposobów na oczyszczenie organizmu po długim okresie, ciężkiej dla ciała, zimy. Zachęcającym do zastosowania środkiem na odkażenie organizmu może być wino z dodatkiem ziół według przepisu św. Hildegardy.

Takie wino oczyszcza naczynia krwionośne, czyści jelita oraz żołądek. […] Natomiast najlepszym ziołem na serce jest pietruszka, [którą również można dodać do wina red.] – powiedziała.

Dla wielu wywar jest tajemniczą substancją. Jednakże zielarka uchyliła rąbka tajemnicy. Przekazała słuchaczom Radia Wnet recepturę na wino z dodatkiem pietruszki podług przepisu podług XII-wiecznej świętej z Bingen: – Bierzemy jedną pietruszkę razem z korzeniem i starannie ją oczyszczamy (nie musimy jej siekać). Wkładamy ją do wrzącej wody na pięć minut, po czym dolewamy słoik miodu – powiedziała, po czym dodała, że cały wywar wlewamy do ciemnego szkła wyjałowionego spirytusem. Wino nasercowe św. Hildegardy uważane jest za jeden z naturalnych preparatów leczniczych.

Przestrzegła jednak, aby uważać podczas stosowania kompozycji ziół leczniczych, ponieważ są one bardzo mocnym środkiem i podczas ich stosowania należy posiadać odpowiednią zielarską wiedzę.

Drugim gościem Stefana Truszczyńskiego był Paweł Kalinowski, który opowiadał o Gwinei – afrykańskim państwie, znajdującym się na zachodnim wybrzeży kontynentu. Podróżnik opowiadał m.in. o sporze pomiędzy Gwineą i Francją oraz bogactwie posiadanych przez ten kraj kruszców.

 

 

K.T.