Szczepan Mazur: W Polsce został trochę odebrany szacunek dla dżokeja, jest traktowany jak taki chłopaczek

W Emiratach nawet po wyścigu najniższej klasy czeka grupa fotoreporterów i odbiera się puchar. To wszystko powoduje, że wygranie wyścigu staje się czymś specjalnym – mówi Szczepan Mazur.

Szczepan Mazur to jeden z najlepszych polskich dżokejów. W sezonach 2013, 2014, 2016 i został czempionem toru, a w 2015 roku zajął drugie miejsce. W 2013 roku, mając jedynie osiemnaście lat, wygrał Wielką Warszawską. Oprócz występów na Torze Służewiec ścigał się także za granicą Polski – w Czechach, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a także Chinach. Opowiadając o swoich sukcesach i porażkach zwrócił uwagę na różnice w podejściu do zawodu dżokeja.

„W Polsce został trochę odebrany szacunek dla dżokeja. Trenerzy nie zachowują takiej elegancji. Nie mówię, że wszyscy, ale jest to odczuwalne, że tutaj dżokej nie jest osobistością, tylko jest po prostu traktowany jak taki chłopaczek. […] Jeżeli ktoś wygra wyścig niższej kategorii niż kategoria A i B, to nikt nie przychodzi zrobić zdjęcia, nie przychodzi zdać relacji, nie ma żadnego wręczenia pucharków. Wygrałem wyścig, ale to nic nie znaczy, mam jeden punkcik do czempionatu i na tym się kończy” stwierdził.

Dla porównania, w emiratach arabskich wygląda to zgoła inaczej. Tam każdy wyścig kończy się wręczeniem nagrody, fotoreporterzy robią zdjęcia, a ludzie krzyczą, aby dżokej podarował im okulary lub inną pamiątkę.

Szczepan Mazur podczas audycji prowadzonej przez Krzysztofa Romaniuka opowiedział o najbardziej pasjonujących wyścigach oraz wymienił te nagrody, które chciałby jeszcze wygrać.

Zapraszamy do wysłuchania audycji.

WJB

Komentarze