Irlandzkie dylematy z Brexitem w roli głównej. Dublin obawia się „twardej granicy” z Irlandią Północną

Ponad pięciusetkilometrowa granica między Republiką Irlandii i Irlandią Północną przez ostatnie dwadzieścia lat przestała być symbolem podziału i napięć, a stała się znakiem owocnej współpracy.

Granica stała się symbolem owocnej i przyjacielskiej współpracy. Czy Brexit to zmieni?

Leo Varadkar i jego rząd w Dublinie nie chcą, aby po Brexicie na granicy z Irlandią Północną pojawiły się znowu kontrole graniczne i służby celne. Zdaniem Irlandczyków z „obu stron” tak zwana „twarda granica” nie tylko zniszczy bardzo dobrą współpracę gospodarczą.

Irlandczycy uważają, że powstanie owej „twardej granicy” uderzy w pokojowe zapisy „Porozumienia Wielkopiątkowego” zawartego w 1998 r. przez władze Republiki Irlandii, rząd Wielkiej Brytanii i najważniejsze partie polityczne Irlandii Północnej.

Bez historycznego kontekstu dziejów Irlandii ostatnich stu lat ciężko zrozumieć irlandzkie obawy, z Brexitem w roli głównej.

Polakom, którzy przebywali na irlandzkiej ziemi w lipcu 2005 r., przyszło być świadkami historycznego wydarzenia w nowożytnych dziejach tego kraju. W pokojowy sposób zamknięto ponad 80-letni okres wojny domowej, której główną bohaterką była Irlandzka Armia Republikańska (IRA). Przeciętnemu Polakowi Irlandia z lat 70. i 80. kojarzyła się przede wszystkim z doniesieniami prasowymi i materiałami telewizyjnymi o IRA, zamachach bombowych oraz krwawych manifestacjach i protestach.

Kością niezgody pomiędzy Irlandczykami a Anglikami, z chwilą odzyskania przez Irlandię niepodległości w 1921 r., była (i jest) sprawa przyszłości Ulsteru i pozostałych hrabstw Irlandii Północnej. Sytuacja tej części Zielonej Wyspy zawsze była skomplikowana. Irlandia Północna, zamieszkana głównie przez protestantów, ciążyła ku Londynowi. Trzeba jednak pamiętać, że Ulster to historyczne serce Irlandii, jej najstarsza dzielnica. Święta ziemia Ulsteru dla Irlandczyków jest równie ważna jak dla nas, Polaków, Gniezno czy Kraków, a dla Serbów Kosowo.

Jak to się zaczęło

Nieprzerwanie od XII w. Anglicy usiłowali podporządkować sobie Irlandię. Liczne zrywy powstańcze irlandzkich patriotów przeciw Koronie brytyjskiej tonęły w morzu krwi, tak jak powstanie wielkanocne (Easter Rising) w 1916 r. Ale godzina wolności wybiła. Po okresie dwuletnich walk, 6 grudnia 1921 r., walczące strony podpisały traktat pokojowy, który stanowił, że Irlandia południowa odzyskuje niezależność, zaś jej część północna (w tym Ulster) w dalszym ciągu pozostanie pod jurysdykcją Londynu.

Od tamtej pory los katolickiego społeczeństwa tej części wyspy pogarszał się dramatycznie. W zgodnej opinii historyków i badaczy, konflikt w Ulsterze trzeba rozpatrywać na czterech poziomach: historycznym, społecznym, świadomościowym (mentalnym) i ekonomicznym. Ulsterska katolicka mniejszość była traktowana marginalnie. Brak pracy i dostępu na uniwersytety, analfabetyzm, bieda, głód i brak perspektyw na przyszłość – zrodziły powszechny gniew.

Bojówkarze republikańcy, zwolennicy zjednoczenia Irlandii. Foto: Tomasz Szustek.

Dzięki bohaterstwu Irlandzkiej Armii Republikańskiej (Irish Republican Army), którą do życia powołał pierwszy niezależny irlandzki parlament w 1919 r., Irlandia wybiła się na niepodległość. Parlament przekazał dowództwo nad IRA resortowi obrony narodowej, na którego czele stał w tym czasie legendarny i charyzmatyczny Michael Collins. Dobra organizacja, zmysł taktyczny Collinsa, a przede wszystkim zastosowanie form walki partyzanckiej sprawiły, że liczący 15 tys. zastęp IRA pokonał czterokrotnie większe siły Anglików.

Wspomniany wcześniej traktat pokojowy z grudnia 1921 r. podzielił jednak członków ugrupowania na dwa stronnictwa. IRA Antytraktatowa nigdy nie pogodziła się z faktem pozostawienia Ulsteru wpływom Londynu. Dawni towarzysze broni stanęli naprzeciw siebie. Wojna domowa pochłonęła przeszło 1 tys. istnień ludzkich – w tym (o zły i przewrotny losie!) także Michaela Collinsa, który został zastrzelony w hrabstwie Cork w zasadzce przygotowanej przez swoich byłych współpracowników.

IRA Tymczasowa i IRA Oficjalna

Po zakończeniu wojny IRA traciła na znaczeniu, zaś jej polityczne skrzydło, Sinn Féin, przestało być traktowane przez inne partie polityczne jak równorzędny partner. IRA odrodziła się po działania pod koniec lat 60. XX w. Jej członkowie nazwali się „mścicielami ofiar NICRA” (organizacja pokojowa walcząca o równouprawnienie katolików w Irlandii Północnej, zaciekle prześladowana przez bojówkarzy z protestanckiego RUC).

W samej IRA doszło w 1969 r. do podziału na dwie frakcje: IRA Tymczasową (Provisional IRA – skrót PIRA) i IRA Oficjalną (Official IRA – OIRA). Rok później taki sam podział dokonał się w szeregach Sinn Féin. Członków Tymczasowej IRA nazywano od tego momentu „provos”.

IRA Tymczasowa zarzuciła dotychczasowemu kierownictwu ugrupowania, że „IRA nie dość dobrze broniła katolików w Irlandii Północnej przed szykanami i prześladowaniami protestantów”. Tym samym rozpoczęła przygotowania do wojny partyzanckiej.

Zamieszki, starcia, zamachy

„Nowa wojna” rozpoczęła się od ataku protestanckich lojalistów na uczestników pokojowego marszu na moście w Burntollet na przedmieściach Derry (4 styczeń 1969 r.). Czarę goryczy przepełniła śmierć Samuela Devvenny’ego, pobitego przez ulsterską policję katolika. Rząd angielski na wieść o rozruchach wprowadził do Irlandii Północnej wojsko. Belfast podzielono murem i drutem kolczastym. Zasieki rzecznicy z Downing Street 10 nazwali „linią pokoju”, zaś i Irlandczycy – „dziką granicą” (wild frontier). Lata 1969-1970 to jedno wielkie pasmo zamieszek, manifestacji i krwawych starć katolików z protestantami, w asyście brytyjskiego wojska.

Belfast, graffiti w dzielnicy protestanckiej. Foto: Tomasz Szustek.

Wreszcie nowa IRA przemówiła językiem ognia i siły. 6 lutego 1971 r. snajper PIRA zastrzelił żołnierza angielskiego Roberta Curtisa. To była pierwsza ofiara nowej „wojny o Ulster”. Od tego czasu PIRA rozpoczęła regularne zamachy bombowe w Belfaście i na terytorium Anglii. W grudniu 1971 r. 15 osób zginęło w barze North Queen w Belfaście. W odwecie 30 stycznia 1972 r. angielscy spadochroniarze zabili 14 uczestników pokojowej manifestacji w Derry (zespół U2 napisał o tym krwawym wydarzeniu protest-song „Sunday, Bloody Sunday”, IRA Tymczasowa przyjęła go za swój nieoficjalny hymn).

Na wieść o tym wzburzony tłum w Dublinie podpalił gmach angielskiej ambasady. Trzy tygodnie później, 22 lutego, oddział szturmowy PIRA zabił 7 żołnierzy w koszarach Aldershot, siedzibie 16. Brygady Spadochronowej (to właśnie żołnierze tego oddziału dokonali brutalnej pacyfikacji w Derry).

Do największego zamachu doszło 21 lipca 1972 r. W „krwawy piątek” wybuchły w Belfaście 22 ładunki wybuchowe, zabijając 9 osób, a raniąc blisko 150.

Archiwalna fotografia z 1972 roku. Bojowniczki z IRA przeszukują zatrzymanego mężczyznę.

Wyścig terroru rozpętał się na dobre. W listopadzie 1974 r. w Birmingham eksplodowały dwie bomby. Efekt – 21 zabitych. W październiku 1984 r., podczas obrad zjazdu brytyjskiej Partii Konserwatywnej, ledwo uszła z życiem z zamachu premier Margaret Thatcher. Bomba zabiła 7 osób.

Powalczmy o pokój 

Do 1994 r., kiedy to IRA po raz pierwszy ogłosiła zawieszenie broni, Ulster i terytorium Anglii były areną zbrodni i terroru rozsiewanych przez obie walczące strony. Zamachy bombowe, zabójstwa polityczne, ostrzeliwanie domów cywilów i gmachów administracji publicznej (spektakularny atak moździerzowy IRA na siedzibę rządu Wielkiej Brytanii w Londynie 10 lutego 1991 r.), to codzienne obrazy z tamtych krwawych lat łez, strachu i trwogi.

Pierwsze zawieszenie broni przez IRA szybko stało się mrzonką. Fala terroru wzrastała. Ale coraz częściej liderzy walczących stron konfliktu spotykali się, aby bez agresji rozmawiać o sposobach pokojowego zakończenia „wojny o Ulster”. Wielkie zasługi w tej kwestii mają Bill Clinton (ówczesny prezydent USA), Tony Blair i Gerry Adams – lider partii Sinn Féin. Wreszcie 29 marca 1998 r. podpisano tzw. Porozumienie Wielkiego Piątku. Dokument ten regulował status Irlandii Północnej. Miesiąc później izba niższa irlandzkiego parlamentu wprowadziła poprawki do Konstytucji, likwidując m.in. zapis „o niepodzielności Irlandii”.

W dzielnicach protestanckich Belfastu odniesień do konfliktu sprzed lat wciąż bardzo dużo. Foto: Tomasz Szustek.

Posłowie zatwierdzili ponadto termin referendum w sprawie ratyfikacji „porozumień wielkopiątkowych”. 25 maja 1998 r. wszystko stało się jasne. Obywatele Irlandii i Irlandii Północnej opowiedzieli się za przyjęciem układu. Radość nie trwała jednak długo. Irlandzka Armia Wyzwolenia Narodowego (INLA – Irish National Liberation Army), mała paramilitarna organizacja republikańska, dokonała zamachu bombowego w centrum handlowym w Ornagh. Żniwo terrorystycznego ataku to 28 zabitych.

27 sierpnia 1998 r. IRA Tymczasowa złożyła broń. Od tamtego dnia oddziały republikańskie nie dokonały ani jednego zamachu. Ostatecznie arsenał broni republikanów został zniszczony w październiku 2001 r.

Pokój zamiast wojny

Epilog żywota IRA przyniósł rok 2005. 28 lipca o godzinie 16.00. czasu Greenwich Irlandzka Armia Republikańska wezwała w oficjalnym komunikacie wszystkich swoich bojowników do ostatecznego zakończenia walki zbrojnej. Zwierzchnicy IRA poprosili członków ugrupowania o to, aby w dalszym ciągu, ale już środkami wyłącznie politycznymi, zmierzali do upragnionego celu – do zjednoczenia wyspy i położenia kresu angielskiej dominacji nad Irlandią Północną.

Stormont, gmach północnoirlandzkiego parlamentu Northern Ireland Assembly w Befaście. Foto: Wikipedia.

Mimo sceptycyzmu protestantów z północnoirlandzkiej Partii Demokratycznych Unionistów co do szczerości intencji IRA, premier rządu Wielkiej Brytanii Tony Blair z zadowoleniem je przyjął. Powiedział: To może być ten dzień, w którym wreszcie wojnę zastąpi tak upragniony pokój – a polityka zastąpi terror.

To, co wydarzyło się 28 lipca 2005 roku, stworzyło trwałe fundamenty pod nowy gmach rzeczywistego ładu, porządku i harmonii w Irlandii Północnej. Optymiści, zagorzali republikanie wieszczą, że Brexit przyniesie unię Ulsteru z resztą Wyspy i powstanie jedna, wielka i zjednoczona Irlandia. Ale środowiska rojalistyczne i unioniści twierdzą stanowczo:, „Jeśli Wielka Brytania wychodzi z Unii, to Irlandia Północna także!”.

Problemy premier May

Arlene Foster, przywódczyni partii północnoirlandzkich unionistów DUP, niezłomnie obstaje przy stwierdzeniu, że jej partia nigdy wyrazi zgody na żadne wyjątkowe warunki Brexitu dla Irlandii Północnej. Arlene Foster i DUP uważają, że Irlandia Północna powinna wystąpić z Unii Europejskiej na tych samych zasadach, co reszta Wielkiej Brytanii. To jedynie rozwścieczyło północnoirlandzkich narodowców i republikanów związanych lub sympatyzujących z partią Sinn Féin.

Arlene Foster, szefowa partii północnoirlandzkich unionistów DUP. Foto: Richter Frank-Jurgen (Wikipedia).

Na początku tygodnia w irlandzkiej prasie pojawił się „List otwarty do Taoiseacha Republiki Irlandii  Leo Varadkara”, który wystosowało dwustu północnoirlandzkich narodowców, wzywających rząd Republiki Irlandii do obrony praw wszystkich obywateli  na Północy  Irlandii.

Poniedziałkowy „List Dwustu” odbił się szerokim echem na Wyspach. Zdaniem komentatorów BBC zwiastuje to wielkie społeczne i polityczne rozchwianie w Ulsterze i dramatyczne wyczekiwanie, co też przyniesie szczyt unijny.

Narodowcy nie ukrywają niechęci do Stormont, siedziby władz rządu Irlandii Północnej. Sinn Féin z zadowoleniem przyjęła publikację listu. Jeden z wysokich rangą polityków tej partii, Declan Kearney, określił go jako „najważniejsze wydarzenie obywatelskie w Ulsterze od czasu strajków głodowych”. Inaczej zareagowali unioniści z DUP, którzy przyjęli ten list jako zdradę i zaproszenie rządu w Dublinie do zabierania głosu w sprawach wewnętrznych innego kraju.

Mniejszościowy rząd premier May potrzebuje wsparcia DUP w izbie Gmin. Do tego dochodzi wewnętrzny konflikt w rządzie co do kształtu samego Brexitu. Czym to grozi ostatecznie? Jeśli Unia Europejska i Wielka Brytania dzisiaj – w piątek 15 grudnia 2017 roku – nie zamkną pierwszej fazy rokowań, to najprawdopodobniej czekać nas będzie nadzwyczajny szczyt UE w styczniu bądź lutym.

 

Tomasz Wybranowski

Komentarze