19 września 2017 / Zapraszamy na Poranek WNET z Tallina, stolicy Estonii

W naszej letniej podróży nie zabrakło również europejskich stolic. Pierwszą z nich na naszym szlaku jest Tallin.

Goście audycji:

Michał Dworczyk – wiceminister obrony narodowej;

Jacek Bartosiak – ekspert ds. geopolityki;

Keit Pentus-Rosimannus – wiceszef Estońskiej Partii Reform, poseł do parlamentu Estonii, była minister spraw zagranicznych;

Maria Przełomiec – dziennikarka; autorka programu „Studio Wschód”;

Ewelina Szeratics – dziennikarka mieszkająca w Tallinie;

O. Artur Modzelewski – dominikanin;

Mariusz Gubała – członek Związku Polaków w Estonii;

Emmet Tuohy – analityk energetyczny;

Trivimi Velliste – były minister spraw zagranicznych Republiki Estonii, były przedstawiciel Estonii w ONZ.


Prowadzący: Antoni Opaliński

Realizator: Karol Smyk

Wydawca: Łukasz Jankowski

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski


Część pierwsza:

Mariusz Gubała przedstawił cechy charakterystyczne Tallina oraz powiedział o wpływie komunizmu na życie społeczne w Estonii. Mówił także o Polonii żyjącej w tym północnoeuropejskim państwie.

Keit Pentus-Rosimannus o koncepcji gospodarczej Estonii wdrożonej po odzyskaniu niepodległości w 1991 r. Gospodarka od tamtego momentu zaczęła opierać się na rozwoju nowoczesnych technologii.

Jacek Bartosiak o manewrach Zapad 2017, które w opinii eksperta ds. geopolityki są ćwiczeniami w potencjalnej wojnie Rosji przeciwko krajom bałtyckim.

 

Część druga:

Cykl ekonomiczny w Radiu Wnet – Milton Friedman.

Ewelina Szeratics o cechach charakterystycznych Estończyków. Przykładowo, większość z mieszkańców tego państwa to introwertycy. Większość jego obywateli potrafi rozmawiać w języku angielskim. Przedstawiła również stosunki społeczne między Estończykami a Rosjanami. Zaprezentowała także rynek medialny w Estonii.

Mariusz Gubała stwierdził, że Polacy w Estonii nie są zjednoczeni.

Maria Przełomiec mówiła o fali alarmów telefonicznych w Moskwie. Nikt na razie nie przyznaje się do wywoływania tych alarmów. Najprawdopodobniej fala alarmów telefonicznych związana jest z częścią manewrów Zapad 2017.

 

Część trzecia:

Serwis informacyjny Radia Warszawa.

 

Część czwarta:

Michał Dworczyk o białorusko-rosyjskich ćwiczeniach Zapad 2017, które, jak to określił wiceminister obrony narodowej, mają one charakter nie tylko militarny, ale również polityczny. Mówił również o dalszych losach przetargu na Caracale.

Keit Pentus-Rosimannus o kontrowersyjnym planie budowy gazociągu Nordstream 2. Oznajmiła, że Estonia sprzeciwia się budowie podmorskiego rurociągu.

 

Część piąta:

O. Artur Modzelewski o wpływie luteranizmu i ateizmu (czasy socjalizmu) na mentalność Estończyków. Co ciekawe, obywatelom tego kraju chrześcijaństwo kojarzy się z najeźdźcami, agresorami. Stwierdził również, że Estończycy nie są otwarci wobec innych oraz szukają bezpieczeństwa w rozbudowanym systemie prawnym.

Ewelina Szeratics opowiedziała o tym, jak Estończycy przygotowują się do obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez swój kraj (2018 r.).

 

Część szósta:

Emmet Tuohy scharakteryzował główne gałęzie gospodarcze Estonii; opowiedział o stosunkach estońsko-rosyjskich oraz zanegował europejską solidarność energetyczną, wskazując na projekt rurociągu Nordstream 2.

 


Posłuchaj całego Poranka Wnet!

  • Avatar

    W dzisiejszym poranku ekonomicznym na przykładzie noblisty, pieszczotliwie zwanego Uncle Mieltie, poznaliśmy…. potęgę manipulacji! Stwierdzenie autora felietonu, że: „…wzrost podaży pieniądza wpływa na poziom cen”, jest tak samo prawdziwe jak to, że kożuch jest ciepły. Nawet „bronkowo-bulowa” Wikipedia podaje, że wzrost podaży pieniądza, powoduje wzrost cen, tyko i wyłącznie przy stałej podaży towarów. Przekonaliśmy się o tym sami, pod koniec realnego socjalizmu. Co się natomiast dzieje, kiedy za wzrostem podaży pieniądza, nadąża podaż towarów a nawet go przewyższa, też przekonaliśmy się sami. Niestety w „Wyborczej” nie było w TVN-nie nie podawano a „Republika” i odzyskana TVP, też milczy na ten temat. Może społeczne media Wnet poinformują słuchaczy, kiedy to w praktyce sprawdzono skuteczność „helikoptera Friedmana”?

  • Avatar

    Pani dziennikarce rezydującej w Estonii proponuję trochę mniej egzaltacji „e-państwem”, bo to prosta droga do wymarzonej przez Iluminatów, odczłowieczenia społeczeństwa, jego zatomizowania i rozbicia. Zapewniam panią dziennikarkę, że napisanie maila do urzędu z przedstawieniem swojej sprawy zajmuje duuuuużo wiecej czasu niż wizyta osobista, tym bardziej, że przeciętny urzędnik (w Estonii nie ma „cudownych” urzędników innych niż urzednicy w Polsce, Niemczech czy UK), dla zasady odpowie lakonicznie, że doskonale zrozumiał, ale wymaga wyjasnienia „o co kaman”, żeby odepchnąć od siebie problem.
    A już tym bardziej sugeruję ostrożność w e-kontaktach z e-doktorami!
    I pytanie: A jak już cały świat podłączy się do netu, to co będzie „innowacją”? Internet ma już 30 lat.
    I, proszę sie nie pogniewać, sugerowałbym wizytę u logopedy, bo wymowa dziennikarki w radio powoduje u mnie uczucie lekiego zażenowania. Nie wypada dziennikarce mówić „w związku żczym” i połykanie liter w pospiesznej wymowie.
    A co audycji o Miltonie Friedmanie: tak wybitnego intelektualisty jak Milton Friedman nie wypada sprowadzić do poziomu teorii pieniądza.
    Rozumiem, że idee Friedmana, głęboko liberalne, są trudne do zaakceptowania przez ekipę Radia Wnet (podobnie jak wszystkich innych mediów), ale jedna z ważniejszych myśli Friedmana, to stwierdzenie, że „Nie istnieje coś takiego jak darmowy lunch”. Wszelkiej maści lewacy (szczególnie akolici PiSu) uważają, że np. z Unii można brać dptacje, bo to nic nie kosztuje. A kosztuje Polskę bardzo drogo! Na przykład ingerencję w polskie prawo, puszczę białowieską czy prawo do ochrony życia poczetego. I o tym akurat ani mru-mru!
    I na koniec – jeżeli dziennikarz sięga do związków Friedmana z polskimi politykami, to nie wypada lekceważąco wypowiadać się o UPR, ponieważ kontakty z polską prawicą kontynuuje syn Miltona Friedmana. Mam na myśli PRAWICĘ (obecnie partia Wolność), a nie narodowo-socjalistyczną partię pod groteskową nazwą „Prawo i Sprawiedliwosć”. Bo ani to prawo, ani sprawiedliwość: prawa nie umieją zmienić, a sprawiedliwość rozumieją jako prawo do ograbiania ciężko pracujących, żeby rozdać jałmużnę nierobom, pod szyldem „zasiłków” w imię „sprawiedliwości społecznej”.

    • Avatar

      Szanowny sceptyku. Nie wypada lekceważąco wypowiadać się, nie tylko o UPR, ale o kimkolwiek, tak jak nie wypada, każdego, kto traci pracę, wrzucać do jednego wora, nazywając nierobem. Wypada jednak a nawet należy z całą stanowczością obnażać manipulacje, półprawdy i wyrafinowane kłamstwa jakie stosują liderzy UPR „piorąc mózgi” swoim wyznawcom. Żeby nie rozwlekać tematu, skupię się tylko na Friedmanie. Opowiadacie swoim wyznawcom, że był krytykiem Keynesa, nie zgadzając się na zwiększanie wydatków przez państwo w celu poprawy koniunktury. I to jest prawda, ale już milczycie jak grób, że proponował zwiększanie ilości pieniądza w tym samym celu. W jaki sposób? Nie wiemy, czy nie chcemy powiedzieć? Głosicie, że krytykował keynesowską politykę podnoszenia stóp procentowych. Nie mówicie jednak, że poszedł dużo dalej proponując zwiększenie masy pieniądza w obiegu. Jak i w jaki sposób? Znowu, nie wiemy, czy nie chcemy powiedzieć? Friedman był zwolennikiem maksymalnego obniżania i uproszczania podatków, jak również likwidacji zasiłków socjalnych. Ten sam Friedman jednak, dla zarabiających poniżej minimum socjalnego, domagał się ujemnego podatku, czyli tak naprawdę dopłaty przez państwo. Chętnie pokazujecie skutki jakie spowodował „helikopter Friedmana” w Zimbabwe. Jakie natomiast skutki spowodował ten sam „helikopter”, tego samego Friedmana w Europie już jednak ani mru mru. Prawdą jest też to, że nie ma darmowego obiadu a aktualnie rządząca, jedynie słuszna zmiana”, aby nakarmić głodnych zabiera pieniądze pracującym. Jak jednak, bez pośrednictwa urzędników, nakarmić głodnych nie zabierając pieniędzy pracującym, jednocześnie wynagradzając tych, którzy tę żywność produkują i rozdają, też rozwiązał Friedman. Nie wiemy? Nie chcemy powiedzieć, czy nie przeczytało się?

  • Avatar

    Panie Michale Kaczmarczyku, wie pan, że coś dzwoni, ale nie do końca lokalizuje pan dzwon.
    Friedman, gdyby sięgnął pan do źródła a nie do lewackich biuletynów partyjnych, uważał, że wzrost podaży pieniądza MUSI być współmierna ze wzrostem podaży dóbr i usług, a nie jak Keynes, że to wzrost podaży pieniądza ma stymulować wzrost popytu. To jednak kluczowa różnica łatwa do wychwycenia, jeżeli ktoś posługuje się wiedzą i logiką, a nie partyjnymi sloganami.
    To samo dotyczy pańskiego poplątania stóp procentowych ze zwiększaniem masy pieniądza w obiegu. Co do zwiększania masy pieniądza, to proszę jeszcze raz przeczytać akapit wyżej.
    Co do stóp procentowych i Keynesa…
    Jeżeli był pan już pełnoletni w 1989 roku, i miał pan wtedy choćby skromne oszczędności, to zapewne doznał pan dobrodziejstwa wysokich stóp procentowych na swoje oszczędności zarówno przeszłe (a właściwie byłe) i skłonność do oszczędzania bieżącego. A keynesowską ogromną masę pieniądza na rynku doświadczyliśmy za Gierka i Jaruzelskiego, tylko z tej ogromnej podaży wyprzedzającej o lata świetlne wzrost podaży dóbr i usług skorzystali tylko nieliczni, którzy mieli dostęp do PRAWDZIWEJ WALUTY, czyli talonów na samochody, mieszkania i kartki na wódke i mieso (bo to był wtedy PRAWDZIWY pieniądz).
    Obecny pisowski reżym, niepomny skutków tamtych keynesowskich eksperymentów, próbuje po raz kolejny podobnych magicznych sztuczek. Przecież 500+ czy mieszkanie+ to nic onnego jak właśnie keynesowskie pompowanie KREDYTOWYCH (bo przecież państwo się zadłuża na te cele) pieniędzy w rynek KONSUMPCYJNY, żeby pobudzić konsumpcję. I po roku tego szaleństwa ze zdumieniem (bo rezymowa propaganda na ten temat ani mrumru) widzimy, że masło podrożało o 70% (właśnie w sklepach pojawiło się SOLONE masło FRANCUSKIE tansze od polskiego, bo rynek nie znosi próżni), mleko średnio o 40%, chleb o 20%, owoce średnio o 30%, paliwo o 30% (niech pan przeczyta raporty giełdowe Orlenu i Lotosu – oba koncerny notują NAJWYŻSZĄ od 10 LAT MARŻĘ RAFINERYJNĄ!).
    Za to keynesowskie szaleństwo JUŻ płacimy, bo PODAŻ DÓBR I USŁUG NIE WZROSŁA W TAKIM TEMPIE, JAK PODAŻ PIENIĄDZA! Tempo inwestycji jest NAJNIŻSZE od 15 lat!
    A katastrofa nastąpi w 2018 i 2019 roku, kiedy skończy się przestrzeń na sztuczki w postaci np. zamrażania zwrotów VAT, czy zawieszania transferów na przyszłe świadczenia emerytalne. No, chyba że wymyślą jakiś kolejny szwindel, bo już zatrudnili Modzelwwskiego, który tak spreparował ustawę o VAT, że przez 20 lat złodzieje walili budżet na MILIARDY ROCZNIE!
    Pisowscy keynesiści modlą się o wzrost inflacji, bo znowu wg keynesa, ten, kto ma prawo emisji pieniądza, zgarnia premię inflacyjną. Im wyższa inflacje, tym premia emitenta wyższa. Zawsze mnie serdecznie bawił komunikat, jaki to wielomiliardowy zysk wykazywał nasz bank emisyjny, czyli NBP. Bo ten „zysk” to nic innego jak danie rządowi pustego pieniądza do dyspozycji na różne fanaberia.
    No i właśnie słyszymy o GIGANTYCZNYCH planach inwestycyjnych pisowskich keynesistów. Największy, właśnie ogłoszony „port lotniczy” pochłonie ze 100 miliardów albo 500 miliardów (niemcy buduja Brandenburg już 15 lat, wpompowali tam ponad 30 MILIARDÓW EURO, a końca budowy nie widać. Pomijam tu wziątki i inne prowizje od kontraktów, ale uruchomienie tak gigantycznego projektu inwestycyjnego rozkręci inflacje do poziomu, o którym nawet Balcerowicz nie marzył. A do tego jeszcze elektrowania atomowa, elektromobilność, przekop Mierzei Wiślanej, zniorniki reyencyjne itd. itp.
    Niech mi pan wskaże NIEINFLACYJNE ŹRÓDŁA FINANSOWANIA TEGO SZALEŃSTWA!
    I niech mi pan wskaże, ktora z tych inwestycji zapewni jakiekolwiek sensowne WPŁYWY do budżetu jako zwrot z inwestycji (w proporcji do nakładów, ma się rozumieć).

    I przed tymi szaleństwami przestrzegał Friedman, i przestrzegają libertarianie.
    Bo red. Michalkiewicz przestrzega, że tak zadłużone rządy jak polski, niemiecki, amerykański, rosyjski, w celu rozwiązania problemu „nawisu inflacyjnego”, sprowokują wojnę, bo wtedy żaden rząd nie spłaca długów. A i emerytów znacząco ubędzie.

    Pozdrawiam, choć przeraża mnie ogrom niewiedzy ekonomicznej w narodzie przy ogromie politycznego zadęcia. Ale co tu się dziwić, skoro absolwenci renomowanego uniwersytetu ekonomicznego w Helsinkach nigdy nie słyszeli o Fredmanie, von Hayek’u i austriackiej szkole ekonomii. Socjalizm zwycięża, niestety.

    • Avatar

      Szanowny sceptyku. Doskonale wiem kto dzwoni i w którym kościele a Ty raczej niedokładnie czytasz, lub nie rozumiesz co czytasz. Postaram się więc wyjaśnić.
      „Friedman uważał, że wzrost podaży pieniądza MUSI być współmierny ze wzrostem podaży dóbr i usług, a nie jak Keynes, że to wzrost podaży pieniądza ma stymulować wzrost popytu”.
      Nieprecyzyjnie szanowny Panie. Keynes nie proponował wzrostu podaży pieniądza jako takiej, tylko podaż pieniądza poprzez wydatki państwa (socjalizm w czystej postaci), co wyraźnie napisałem. Friedman natomiast postulował właśnie wzrost podaży pieniądza, pod warunkiem jednak, że za wzrostem podaży pieniądza nadąża podaż towarów a nawet go przewyższa, co wyraźnie napisałem w pierwszym wpisie tego dnia. Nie napisałeś jednak w jaki sposób Friedman proponował wzrost owej podaży pieniądza. Stawiam więc dolary przeciw orzechom, że nie tylko nie wiesz, ale nawet nie masz pojęcia, kiedy to „friedmanowskie” zwiększenie podaży pieniądza zrealizowano w praktyce, nie tylko w naszym kraju, jak również nie wiesz w jaki sposób to zrealizowano.
      W 1989 r. jako jeden z nielicznych, jeżeli nie jedyny wśród szerokiego grona znajomych, miałem konto bankowe ze stałymi zleceniami opłat. Na koniec miesiąca po realizacji przez bank owych opłat, miałem więcej pieniędzy niż na początku, więc dobrodziejstwa jak najbardziej doznałem. Była to jednak taka marchewka w celu odwrócenia uwagi od generalnego przekrętu niejakiego Leszka B. To jednak temat na osobny wpis.
      O pieniądzach bez pokrycia za czasów Gierka i Jaruzelskiego też wspomniałem w pierwszym wpisie.
      O radosnej twórczości obecnej władzy napisałem z kolei w drugim wpisie i nie mam najmniejszej wątpliwości do czego to doprowadzi.
      W przeciwieństwie do Pana, jak najbardziej słusznej krytyki rządu, podałem rozwiązanie jakie proponował nie kto inny jak Milton Friedman właśnie.
      Jako znawca Friedmana, nie z lewackich biuletynów, ani farmazonów poplutego w muszce z krzywym ryjem, proszę więc napisać co konkretnie proponuje Friedman, celem szybkiego rozwoju gospodarki? Ciekawsze jednak byłoby pokazanie, gdzie i kiedy konkretne rozwiązania wprowadzono w praktyce i co spowodowały? Też o tym wspominałem

Komentarze