Wnet Bar Radio – nie tylko muzyczne rozmówki Tomasza Wybranowskiego – GRZEGORZ MAJZEL i przepis na życie

Grzegorz Majzel to świetlisty artysta a jednocześnie duch niesforny, człowiek pełen inicjatyw, pasji, energii i pozytywnego myślenia.

Choć to wyświechtany slogan to Grzegorz Majzel to prawdziwy człowiek orkiestra. Jest on wokalistą, znakomitym autorem tekstów, producentem i organizator wielu inicjatyw i koncertów charytatywnych.

Początki muzycznej kariery Grzegorza sięgają 1983 roku. ale tak naprawdę to rok 2001 był tą datą bardziej niż ważną w Jego twórczej drodze. Oto powstaje Jego pierwszy profesjonalny zespół Kompilacja, który na scenie stawał obo takich tuzów muzycznych jak Ewa Bem, Michał Bajor, Stanisław Sojka czy legendarny zespół Dżem. 

Obecnie jego muzyczną inspiracją jest znakomity instrumentalista i akompaniator Artur Kurzak. 

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Grzegorzem Majzelem:

 

Z rzeczy niezwykłych ma na swoim koncie koncert na dachu Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Będzinie czy jako „Grzegorz Majzel Lirycznie” z gitarzystą Piotrem Radeckim koncert zarejestrowany na CD i DVD w kopalni Guido w Zabrzu 320 metrów pod ziemią.

 

Grzegorz Majzel. Fot. zbiory własne

Grzegorz Majzel wydał solo i w kooperacjach takie albumy jak: „Od Taty”, „Kompilacja”, „Spadające ptaki” , „Szanon”, „Chińskie ogrody”, „Pytania do życia”, „Guido”, „Teo-Ma”, „Koncert cafe Jerozolima”„Na Okrągło”.

Dla mnie tak bardzo osobiście, gdzieś na przełęczy serca i duszy, muzyka i poetycje Grzegorza są arcyważne i doniosłe, ponieważ inspirowane życiem z jego sinusoidalnością i budzące emocje podstawowe. Te emocje w czasie, gdy wszystko robią za nas maszyny a my wiecznie nie mamy czasu … na nic, prowadzą słuchacza do ściany samo pokuty i przejrzenia na oczy by wreszcie wiedzieć, co tak naprawdę jest ważne!

Inspiracje Grzegorza Majzla dotyczą nie tylko ludzi, ale też postaw, które oni reprezentują.

Raz jest czułym bardem, innym razem surowym nauczycielem, które cierpliwie przekazuje ponadczasowe wartości jak światło, bezinteresowne dobro, szacunek do siebie i innych wreszcie miłość, która niczego nie oczekuje. 

 

 

Mój rozmówca z programu „Wnet Bar Radio” został uhonorowany m.in. nagrodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za „Działalność kulturalną na terenie Polski”, Złotą Odznaką Honorową za zasługi dla Województwa Śląskiego, nagrodą Prezydenta Miasta Będzina za „całokształt twórczości i upowszechnianie kultury” a także odznaką honorową „Zasłużony Dla Kultury Polskiej”.

 

Zaproszenie na koncert pod patronatem Radia Wnet

ŚRODA, 14 LUTEGO 2024, godz. 20:00

To będzie niezwykły koncert walentynkowy. Jego tytuł „Sen o kobiecie”. Oto 14 lutego 2024 roku zapraszamy do Komin Music Cafe w Sosnowcu (ul. Będzińska 65, Sosnowiec), gdzie usłyszą Państwo utwory Grzegorza Majzela i te liryczne jak i te o bardziej drapieżnym charakterze pochodzące z płyt „Od taty” , „Guido” czy „Za zakrętem”.

Uwaga! Nie zabraknie także premiery, którą Grzegorz przygotował na ten szczególny w swojej wymowie koncert.

Rezerwacji miejsc można dokonać wysyłając sms na nr. 501 602 775 o treści: SEN O KOBIECIE + ilość miejsc do rezerwacji + imię i nazwisko.

Bilety w cenie 40 PLN dostępne w klubie, zaś w dniu koncertu 50 PLN

Zapraszam – Tomasz Wybranowski

 

Zbrodnia w Piaśnicy. Wstęp do niemieckiego ludobójstwa

Lasy podczas drugiej wojny światowej wielokrotnie były niemymi świadkami okropnych tragedii. To w nich niemieccy i radzieccy okupanci likwidowali kwiat polskiego narodu.

Jednym z takich miejsc są Lasy Piaśnickie na Kaszubach, gdzie od jesieni 1939 roku do wiosny 1940 roku niemieccy oprawcy wymordowali od 12 do 14 tysięcy ludzi.

Zbrodnia w Piaśnicy uważana jest za preludium ludobójstwa, którego miała w czasie II wojny światowej dopuścić się III Rzesza.

 

Jacek Wanzek

 

Przygotowania do zbrodni

 

Od pierwszego dnia wojny Niemcy pokazywali, jak będzie wyglądała ich polityka okupacyjna na podbitych terenach. Już bowiem 1 września 1939 roku na terenie Wolnego Miasta Gdańska hitlerowcy w ramach operacji Tannenberg zatrzymali około 1500 osób. Aresztowania te były częścią zorganizowanej akcji obliczonej na wymordowanie 60 000 najbardziej wartościowych polskich obywateli.

Wielu z nich już kilka miesięcy wcześniej trafiło na tzw. listy proskrypcyjne (Sonderfahndungsbuch Polen), przygotowywane przez ludność niemiecką zamieszkującą przed wojną II Rzeczpospolitą. Na tych listach znajdowały się nazwiska i adresy ludzi najbardziej dla Polski zasłużonych, których okupant uznał za wyjątkowo niebezpiecznych. W momencie wkroczenia do Polski wojsk niemieckich listy proskrypcyjne trafiały w ręce oddziałów Einzatzgruppen. Były to jednostki odpowiedzialne za „pacyfikację zajmowanego przez armię niemiecką terenu i zwalczanie wszelkich elementów wrogich Rzeszy i antyniemieckich w kraju nieprzyjaciela na tyłach walczących wojsk”. W praktyce ich działania oznaczały fizyczną eliminację polskiego żywiołu: duchowieństwa, działaczy społecznych i politycznych, a także przedstawicieli polskiej kultury.

Warto dodać, że ogromną rolę w instalowaniu hitlerowskiego terroru na Pomorzu odegrał stworzony z etnicznych Niemców Selbstschutz, pod dowództwem Ludolfa von Alvenslebena. Do tej zbrodniczej organizacji wstąpiło na Pomorzu blisko 38 tysięcy osób, niemal wszyscy mężczyźni w wieku od 17 do 45 lat. Alvensleben w swoich przemówieniach twierdził, że

„honorem każdego Polaka będzie to, by jego ścierwem nawieźć niemiecką ziemię”.

Brutalność członków Selbstschutzu budziła zaniepokojenie nawet w kierownictwie SS. Na miejsce kaźni Pomorzan, Niemcy wybrali kompleks Lasów Piaśnickich oddalonych zaledwie dziesięć kilometrów od Wejherowa. Nie był to wybór przypadkowy.

Dogodny dojazd samochodami oraz koleją, a także bliskość miejscowych więzień i odludne położenie sprawiły, że już we wrześniu Niemcy wytypowali Piaśnicę na miejsce masowych mordów.

 

Egzekucje

Pierwszych rozstrzeliwań dokonano pod koniec października 1939 roku. Początkowo pluton egzekucyjny składał się z esesmanów z Gdańska, którzy jednak dość szybko zrezygnowali ze względu na zbyt spore obciążenie psychiczne.

 

Wówczas do działań powołano 36. pułk SS Wachsturmbann „Eiman”, na którego czele stał SS-Sturmbannführer Kurt Eiman. Egzekucji dokonywali także członkowie 16 oddziału operacyjnego policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa SS Einsatzkommando 16. oraz członkowie wspomnianego Selbstschutzu, będący często sąsiadami swoich ofiar.

To oni stanowili największe zagrożenie, gdyż na podstawie ich obszernej wiedzy i donosów aresztowano, a potem zamordowano wielu mieszkańców Pomorza. Oprócz polskiej inteligencji likwidowano także osoby przywożone koleją z Rzeszy. Byli wśród nich Polacy zamieszkujący Niemcy przed wojną, przeciwnicy reżimu nazistowskiego oraz psychicznie chorzy skazani na śmierć w ramach akcji T4, która zakładała fizyczną eliminację „życia niewartego życia”.

Najwięcej informacji zachowało się na temat mordu dokonanego 11 listopada 1939 – w dniu polskiego Święta Niepodległości. Tego dnia strzałem w tył głowy zgładzono w Piaśnicy 314 osób. Wśród zamordowanych była błogosławiona Alicja Kotowska-przełożona Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek i dyrektorka Liceum w Wejherowie.

Przebieg mordów był zazwyczaj taki sam. Do wykopanych wcześniej przez niemieckich rolników i członków Selbstschutzu rowów doprowadzano po pięć, sześć osób, które stojąc lub klęcząc na skraju dołu były mordowane strzałem w tył głowy. Ranni byli dobijani kolbami karabinów bądź zakopywani żywcem. Małym dzieciom rozbijano główki o drzewa, o czym miały świadczyć odnajdywane później w pniach drzew zęby i włosy.

Krzyki mordowanych i wystrzały karabinów były doskonale słyszane przez pozostałe ofiary czekające w pobliżu na swoją kolej.  Na ucieczkę nie było szans, gdyż miejsce zbrodni było silnie chronione przez oddziały żandarmerii powiatowej z Wejherowa pod dowództwem Polizeihauptmanna Carla Lassena.

Jednostka ta zabezpieczała także teren przed przedostaniem się na miejsce egzekucji niepowołanych osób. Każdy, kto wszedł do lasu pomimo zakazu miał być rozstrzelany.

 

Zacieranie śladów

Krótko po zakończeniu rozstrzeliwań w kwietniu 1940 roku, Niemcy rozpoczęli akcję zacierania śladów zbrodni. W miejscu masowych grobów sadzili drzewa i krzewy, a teren przez kolejne miesiące był poddawany ścisłej kontroli lokalnych władz niemieckich.

Dopiero jesienią 1940 roku zniesiono zakaz wstępu do lasu. Miejscowa ludność często odnajdywała tam ludzkie szczątki wygrzebane z ziemi przez dziką zwierzynę i bezpańskie psy. Gdy w sierpniu 1944 roku Armia Czerwona coraz prężniej parła na zachód, Niemcy przystąpili do błyskawicznej akcji usunięcia wszelkich dowodów ludobójstwa w Lasach Piaśnickich.

Do tego zadania wyznaczono trzydziestu sześciu więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof. Przez blisko siedem tygodni zmuszano ich do odkopywania, a następnie palenia zwłok na prowizorycznych leśnych paleniskach. Według świadków smród palonych ciał docierał do okolicznych miejscowości. Po wykonanej pracy wszyscy więźniowie zostali zamordowani a ich zwłoki spalone. Jednak pomimo usilnych prób oprawcom nie udało się zachować mordów w tajemnicy.

O skali i przebiegu zbrodni w Piaśnicy wiemy między innymi dzięki zeznaniom świadków oraz powojennym badaniom członków Polskiego Związku Zachodniego i Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.

Z ich inicjatywy została powołana komisja ekshumacyjna, która starała się ustalić liczbę pomordowanych. Odkopano wówczas 30 grobów, z których 26 dokładnie przebadano. Jedynie w dwóch z nich znaleziono zwłoki 305 osób. W pozostałych napotkano wyłącznie na ludzkie szczątki, a także fragmenty odzieży i drobnych przedmiotów należących do ofiar.

Z powodu konieczności podjęcia kolejnych ekshumacji, komisja nie zdołała przebadać wszystkich mogił. Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że nie wszystkie groby zostały odkryte. Równie ważne co badania zawartości mogił są zeznania naocznych świadków. Jedną z najcenniejszych relacji złożyła Elżbieta Ellwart, która była bezpośrednim świadkiem niemieckich zbrodni. Jej wstrząsające świadectwo zostało spisane w latach 60- tych przez doktor Barbarę Bojarską:

„Spostrzegłam też pod innym drzewem dwóch mężczyzn w białych koszulach, czarnych spodniach i butach z cholewami oraz czarnej furażerce na głowie. Obaj byli mocno zakrwawieni, a jeden z nich trzymał dziecko, może dwuletnie, za nóżki, rozdzierał je, a potem uderzał główką kilkakrotnie o drzewo. (…) Rozejrzałam się wokół siebie i zobaczyłam świeżo rozkopany, prostokątny dół, a w nim wielu zabitych. Rozpoznałam wśród nich mężczyzn i kobiety. Widziałam także zabitych, leżących na ziemi obok dołu oraz kilkanaście osób czołgających się po ziemi”.

Te makabryczne zeznania Elżbiety Ellwart obrazują drastyczność zbrodni dokonywanych w Piaśnicy.

 

Sądzenie sprawców

Po wojnie w sprawie mordów w Piaśnicy rozpoczęto prace badawcze i dochodzeniowe, którymi kierowali polscy prawnicy. Pierwsze śledztwo w sprawie zabójstw zostało wszczęte przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku w 1967 roku.

Przesłuchano wielu świadków, a także wytypowano sprawców. Jednak po wyjaśnieniu części okoliczności śledztwo zostało zawieszone we wrześniu 1975 roku. Uznano wtedy, iż z uwagi na to, że część podejrzanych osób mieszka za „żelazną kurtyną” a ich przesłuchanie jest niemożliwe, dalsze prowadzenie śledztwa mija się z celem.

Sprawę dodatkowo utrudniał fakt, że pod koniec listopada 1939 roku Selbstschutz rozwiązano, a jego członków przeniesiono do innych miejscowości i wcielono do różnych formacji policyjnych. Miało to w przyszłości uchronić ich od odpowiedzialności karnej, a także utrudnić rozpoznanie sprawców.

Pomimo że wielu z nich uniknęło odpowiedzialności, na ławie oskarżonych udało się posadzić nielicznych „katów z Piaśnicy”. W kilku procesach karnych osądzono a później skazano między innymi Gauleitera Gdańska Alberta Forstera, którego powieszono prawdopodobnie 28 lutego 1952 roku w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Los Forstera podzielił także inny nazistowski zbrodniarz, SS-Gruppenführer Richard Hildebrandt, odpowiedzialny między innymi za rozstrzelanie w Piaśnicy 1400 psychicznie chorych. Zupełnie inaczej wyglądały jednak sprawy niektórych z pozostałych sprawców.

Przykładowo Friedrich Freimann, który w czasie okupacji pełnił funkcję burmistrza Pucka, został zaocznie skazany na karę śmierci, jednak nigdy go nie odnaleziono, a kary nie wykonano. Z kolei wspomniany wcześniej Kurt Eiman dowodzący 36. Pułkiem SS został przez sąd w Hanowerze skazany na zaledwie cztery lata więzienia z czego odsiedział dwa.

Niemiecki wymiar sprawiedliwości w sprawie zbrodni hitlerowskich popełnionych w Prusach Zachodnich wykrył 1701 sprawców (nie wliczając postępowań w sprawie KL Stutthof).

Na 258 wszczętych postępowań, 233 zostało umorzonych. Jedynie w 12 przypadkach zapadły prawomocne wyroki. Szacuje się, że jesienią 1939 r. na Pomorzu Gdańskim Niemcy zamordowali od 20 do nawet 50 tys. osób.

Po wojnie temat zbrodni piaśnickiej był niewygodny dla władz PRL. Okazało się, że ofiary, których duża część stanowiła polska inteligencja i duchowieństwo, nie wpisywały się w komunistyczną narrację, głoszącą jakoby główny ciężar niemieckich represji i walki z okupantem spadł na klasę robotniczą.

Wieloletnie milczenie na temat zbrodni piaśnickiej to jeden z głównych powodów, dla których prawda o tym wydarzeniu jest wciąż nieobecna w powszechnej świadomości historycznej Polaków.

 

Jacek Vanzek

Znamienite, bo najlepsze (subiektywnie) polskie albumy roku 2023 – cz. IV – przedstawia Tomasz Wybranowski

W naszym subiektywnym zestawieniu dzisiaj opowieści i gawędy o albumach z miejsc od 15. do 8.

Przed nami kolejna, bo czwarta już część opowieści, o zestawieniu najważniejszych polskich płyt roku 2023. 

Nasze Wnetowe zestawienia tworzymy bez podziału na style i gatunki, bowiem każda dobra muzyka jest muzyką … dobrą. 

Tutaj do wysłuchania program z prezentacją tychże długograjów:

15. Endorphine „Świat Równoległy”

ENDORPHINE to absolutnie kreatywna i uzupełniająca się grupa czterech przyjaciół. W rolach głównych Adam Bórkowski – Mr Smok, Krzysztof Kurkowski, Darek Śliwa (najnowszy nabytek) i Piotr Skrzypczyk, znany z grup Half Light i Partycypanci korzyści globalizmu. Tkają piękny kilim el – muzyki od 2004 roku.

 

W ich muzyce znajdziemy klasyczną muzykę elektroniczną, ale z naddaniem orkiestrowych aranży przestrzennych z elementami etnicznych korzeni. W oceanie muzyczności elektronicznych są niepowtarzalni. Uważam ich za najlepszy zespół elektroniczny w Polsce i jeden z najlepszych na świecie. Króluje w ich nagraniach prastary rytm życia, dostojna melodyka okraszona delikatnie gitarą.

Zespół wydał w 2007 roku swój pierwszy album pod tytułem „End or Fine”. W 2019 roku poznaliśmy krążek „Return to the Roots”.

W  2021 roku wydana została reedycja albumu „End or Fine” zmiksowana od nowa i zremasterowana przez nieodżałowanego Ś. P.  Jerzego Kapałę – przyjaciela zespołu oraz wielkiego miłośnika muzyki elektronicznej i progresywnej.

„Świat Równoległy” zachwyca, wycisza i przenosi nas w świat świat, gdzie szacunek, przyjaźń, wierność tradycji, naturze i ideałom są drogowskazem, aby wybrać się w podróż, która zabiera nas z ponurej rzeczywistości. Ponurowatość wciąga jak bagno i dręczy.

Muzyka Endorphine uzdrawia i czyni wolnym od religii strachu i pośpiechu. 

 

14. Bruklin „Szumopolita”

Bruklin to kwintet z Łodzi, który grają klasycznego rocka z wycieczkami w stronę zimnej fali i melodyki lat 90. W ten sposób tworzą swoją jakość muzycznej podróży.

Debiutancki długograj „Szumopolita to mocne brzmienia gitarowe, które tworzą spójną całość w mrocznej tonacji, która przewrotnie maskuje, że odbiorca czuje się bezpiecznie.

Na brawa zasługują metafory autorstwa Bartłomieja Makrockiego, wokalisty grupy. Nie boi się uderzyć słuchacza w twarz za grzechy zaniechania.

Najważniejsze to dewastowanie społeczeństwa i mord na szacunku („Komunikat” i znakomity „Nic nie stało się tam”), strach w dobie cyber przed prawdziwym uczuciem, które zabija chęć użycia (przepiękny otwieracz „Femme Fatale”) i próbie ocalenia swojej postawy i zdania w bezmiarze „opinii wszystkowiedzących, którzy pośpiesznie czerpią nie z doświadczenia, przeżycia, wiedzy ugruntowanej, ale teorii znalezionych w sieci” („Bruk”„Lina”).

A czym jest tytułowy „szumopolita”? Zespół Bruklin śpieszy z informacją:

osoba poddana działaniu wszelkiego rodzaju szumów (dźwiękowych, informacyjnych, wizualnych itp.), która jednocześnie próbuje zachować przejrzystość myślenia oraz utrzymać kontakt z własnymi emocjami i innymi ludźmi. W XXI wieku każdy jest w jakimś stopniu szumopolitą.

13. Swiernalis „Stoicki niepokój”

„Jest sobie Swiernalis, jakiś odklejony typ, który idzie po swojemu” mówi o sobie sam Paweł, który wydał w 2023 roku krążekStoicki niepokój”.

W nagraniach z jego najnowszego, trzeciego już długograja urzeka mnie pomruk chaosu. Ale ów chaos jest jedynie pozorny. Bowiem chaos ten odmierzany jest regularnym biciem serc współczesnych, którzy co chwila atakowani są strzępami meldunków i tonami informacji. Te zaś najczęściej przeczą sobie i wykluczają się znosząc w przeciwności.  To w końcu doprowadza do reakcji gwałtownego sprzeciwu, krzyku i agresji. Tu jednak zastrzeżenie! Chodzi o agresję nie fizyczną i nie kierowaną przeciwko nikomu. To szczególny rodzaj katharsis…

 

Każdemu z nas zdarza się, że chce wykrzyczeć wprost i bez żadnego zahamowania, to co w nas siedzi. Sam Paweł Swiernalis mawia:

 „Lubię agresję, która nie wyrządza nikomu krzywdy. Możesz wedrzeć się ze wszystkim, co ci leży” – [wywiad z Anią Lalką z portalu rytmy.pl].

Na płycie znajdziemy nowy hymn o Polsce i nas samych. To bezceremonialnie szczera inwokacja do Polski. W piosence „0048” każda Polka i Polak odnajdują się, bowiem zaczynamy rozumieć we współczesnej polewie, że Polskę kochamy często (choć nie dopuszczamy tego do siebie)  „wbrew” a nie „za coś”.

„Stoicki Niepokój” to trzecia i najdojrzalsza płyta Swiernalisa, który nie ma dla siebie konkurenta w gatunku, który uprawia. Muzyka Ralpha Kamińskiego jest zalaną wodą paczką zapałek przy mocnym płomieniu dostojnego ogniska.

Płyta jest wykwintna, pełna emocjonalnych spowiedzi i opowieści, o czym już wspominałem. Lirycznie jest jednak, w porównaniu do poprzednich dwóch krążków, bezkompromisowa, aby nie powiedzieć bezwzględna i cierpka.

Dzięki metaforom album „Stoicki Niepokój” tkany dźwiękami art i pop -rocka z domieszką wyrafinowanej alternatywy stał się jednym z najważniejszych drogowskazów na mapie polskiej muzyki.

„Kryptowaluta” zachwycająca artpopowym klimatem, rapcore „Part Time Filozof” (tutaj pada tytuł albumu), szlagierowy „Cherry” i wspomniany już genialny „0048” dla mnie to wizytówki tego wydawnictwa.

Słuchajcie Swiernalisa i czekajcie (tak jak ja!) na jego nowe nagrania. Nie kryję też, że czekam na kolejny duet Pawła z Dildo Bagginsem!  

 

 

12. Myslovitz „Wszystkie narkotyki świata”

Warto było czekać tyle lat na płytę, która tę poetyckość, fantazję i radość słuchania łączy z jakością przeżycia ważnych chwil. Wiedziałem! Po prostu wiedziałem, że kiedyś ten dzień nadejdzie.

Oczami duszy jawiła mi się nowa okładka płyty Myslovitz a reszta zmysłów w imaginacyjnym porywie marzeń o nowych wybornych piosenkach Przemka Myszora, braci Kuderskich i Wojtka Powagi nie pozwalała spocząć i podsycała ten stan. 

 

 

Z perspektywy 11 lat od rozstania z zespołem Artur Rojek nie pokazał niczego, co może zachwycić i przykuć uwagę słuchacza (to moja subiektywna ocena).  Myslovitz zaś wręcz przeciwnie! Krążkiem „Wszystkie narkotyki świata” wracają na parnas muzyczny. Ten come back jest w pełni zasłużony. Tutaj do przeczytania moja recenzja „Wszystkich narkotyków świata”. 

Mateusz Parzymięso zaś zdał egzamin dojrzałości! Nie jest kopią Rojka i ani myśli być nią. I znakomicie, bowiem nie ma tej cierpiętniczej aureoli i pesymistycznej maski wokół siebie. Ma aurę dobrej energetyczności patrząc przez pryzmat migawek wychwyconych w sieci z ich ostatnich zimowo – wiosennych koncertów.

Mamy na nowym krążku zespołu radosne granie, serce i jakość życia, zamiast kunktatorstwa kompozytorskiego. Po premierze „Wszystkich narkotyków świata” napisać muszę, że na naszej rodzimej scenie muzycznej ciężko odnaleźć porównywalny do nich zespół, który jest w stanie przedstawić publiczności tej starszej (+50), jak i tej najmłodszej tak znakomitej marki dojrzałe, a przy tym melodyjne, potoczyste kompozycje.

Ten longplay bezwzględnie wyróżnia się na tle innych płyt wykonawców z ostatnich kilku lat. Teraz czekam na album kolejny. Wiem, że to będzie krążek, który przebije wszystko co nagrali do tej pory. Ciężkie zadanie przed nimi, ale z takim zapałem i świeżością dokonają tego!

 

Tutaj do wysłuchania trzecia część programu (miejsca 26 – 16):

 

11. Riverside „I. D. Identity”

O tej płycie napisałem i powiedziałem niemal już wszystko. Nie będę się więc powtarzał.

10. KSU „44”

Prawie 9 lat od premiery ostatniej studyjnej płyty legendarny band KSU z Eugeniuszem Siczką Olejarczykiem wydał nowy długograj o tytule mesjanistycznym – „44”. Ale bez literackich i filozoficznych fajerwerków. W ubiegłym roku zespołowi stuknęło 44 lata.

Legenda polskiego punka rocka krążkiem „44” jak żadna inna grupa przedstawiła, nazwała i oceniła nie tylko geopolityczny układ sił Europy i Polski AD 2023 roku, ale i duszę rodaków.

Od czasu premier płyt „Kto cię obroni Polsko?”„Nasze Słowa” Siczka opisuje na wzór moralitetów współczesne zapasy jednostki ze złym splotem okoliczności niesprzyjających. Świat w którym żyjemy jest zawłaszczony i uciskany przez polityków, którzy w chwili próby zrejterują.

Eugeniusz Siczka Olejarczyk jest bystrym obserwatorem i świetnym tekściarzem, który w prostych i krótkich słowach potrafi opisać dezintegracje i dysonanse, które toczą polskiego społeczeństwa. Muzycznie nieco łagodniej, z folkowym brzmieniem i balladowym wyciszeniem. KSU idzie muzycznie drogą New Model Army. Nie jest to już biedny bieszczadzki punk, ale kawał znakomitego grania.

 

 

Eugeniusz Siczka Olejarczyk nie jest już młodzieniaszkiem – buntownikiem. Stał się bardziej doświadczonym przez życie, sfrustrowanym Stańczykiem – Wernyhorą, który porzucił jabolowo – alkoholowe opowieści na rzecz brutalnych refleksji doświadczonego przez życie człowieka.

Ów mędrzec ze smutkiem konstatuje, że jego rodacy, ba!, cała ludzkość NIESTETY nie uczy się na swoich błędach.

Najbardziej bezceremonialnie i brutalnie Siczka oznajmia to w nagraniu „Mowa polska”:

Europa, Europa;

Którędy do domu,

spytamy się gwiazd

z ruskich pagonów.

Na „44” Siczka dość często nawiązuje do najnowszych dziejów Polski i świata. Ale najdobitniej przyczynę wojny, która znowu nawiedziła Europę, puentuje w tym samym nagraniu. I ma rację, smutną rację. Nie dotyczy to tylko strzelających do siebie Rosjan i Ukraińców, bowiem my Polacy jesteśmy w stanie zabijać (na razie krzykiem i lżeniem) tych, co myślą inaczej nie myśląc nawet o tym by wysłuchać opinię innych:

Racja to tłusta świnia,

każdy z nas karmi swą;

A cudzą się zarzyna,

kpiną i mową złą. /…/

Pieśń „Krzyk” jest poruszającym zakończeniem tej gorzkiej, zważywszy na czas i wojenne chmury, płyty. Czy z chaosu, paniki i politycznych pobrzękiwań szabelką bez zgody narodowej Polska i my znajdziemy magiczne przejście ku światłu i zgodzie? Czas pokaże…

 

9. Cinemon “Supercharged”

Krakowski Cinemon obdarował nas w 2023 roku gorąco krwistym rockowym albumem. Jego nazwa bardziej niż energetyczna i pełna staffowskich „snów o potędze” – „Supercharged”.

Michał Wójcik (gitara, głos i metafory), Kuba Pałka (perkusja i wokal) i Tomek Bysiewicz (bas) są mistrzami rockowej maestrii, gdzie jak w najlepszej układance harmonijnie łączą konserwatywnego rocka ze szczyptą free – jazzowych fraz, korzenności bluesowe z  alternatywnym graniem. A to wszystko doprawiają na „Supercharged” dęciakami, wiolonczelowymi wprawkami i gospelowymi zaśpiewami, które anektują jak coś naturalnego dźwięki skrzypiec. Ech, wyborne, bo to wciąż rock!

Na tym nadzwyczajnym krążku „Supercharged” grupa Cinemon wybiła się na niepodrabialną i świeżą muzyczną prawdziwość!

Przez tę nieprzysiadalność gatunkową dziennikarzom muzycznym brakuje szuflad i etykiet, aby okiełznać pojęciowo i językowo fenomen pod nazwą CINEMON. 

 

 

Słowa uznania należą się także dla producenta albumu Piotra Grzegorowskiego, gitarzysty znanej z anteny Radia Wnet wrocławskiej formacji Monsieur Premiere. W gronie gości m.in. Natalia Orkisz (znana z Box Anima i solowego projektu Namena Lala) czy Daniel Sroka.

Moje rock – delicje z tego zestawu to „Flood„, „The Last  Trip” i „Shou It Out”. Natomiast absolutnym mistrzostwem świata jest kooperacyjny, w klimacie trochę z pogranicza Genesis i średniego okresu działań Petera Gabriela  „Twisted Hide and Seek”! Mięsista gitara i przepięknie śpiewające panie Julita Zielińska, Weronika Wardak i Ola Madej to nie wszystko. Bowiem ostrza tryumfu nad zachwyconym słuchaczem wbijają wspomnianej już Natalii Orkisz i wiolonczela Weroniki Błaszczyńskiej.

Krakowska mieszanka ultra muzycznej wybuchowości przyniosła nie tylko mnie mnóstwo endorfin! Michał dziękuję za niezwykłe rozmowy. Całemu zespołowi kłaniam się za światło, przestrzeń i wolność! Gwarantuję wam, że po przesłuchaniu całego materiału będziecie „supercharged”!

8. Lorein „Próba przeczekania wiatru”

Rockowi muzykologowie i wytrawni dziennikarze od winyli, kompaktów i kaset, słuchając najnowszej płyty Lorein „Próba przeczekania wiatru”, mogą lekko i bez wysiłku ustalić spokrewnienia tych melodii i fraz.

Podobnie jest z odszyfrowaniem korzeni i muzycznej genealogii dziewięciu nagrań Łukasza LańczykaAleksandra Kaczmarka.

Podobieństwa należy jednak rozpatrywać jedynie z perspektywy klimatu i pięknej atmosfery tej nadzwyczajnej płyty, a nie z racji zewnętrznych dźwiękowych podobieństw. Analogii prędzej przemyślnie stwierdzonych wyrobionym muzycznym smakiem, porywem fali uczuć podmiotu lirycznego, który stanowi alter ego Łukasza Lańczyka, autora zmierzchowych poetycji i głosu Lorein, niż wprost odczytanych, wysłuchanych przez kalkę epigonów i powszednich przepisywaczy nut.

Piszę tak dlatego, że albumu „Próba przeczekania wiatru” z niczym nie da się porównać. To ożywcza bryza, która przewraca pionki na trochę zastałej szachownicy polskiej muzyki rockowej. Czwarty album Lorein (choć lepiej powiedzieć, że to nowe narodzenie zespołu) to mocny akcent na lata w polskiej muzyce. Taki akcent, który wyróżnia Lorein od akcentów innych muzyków.

Pierwszy akcent to oryginalność i niespotykana klimatyczność. Drugi akcent jest dowodem na nieprzeparty charakter indywidualnego istnienia dusz wspomnianych artystów. I akcent trzeci – teksty, które dają pogubionym ludziom w zwariowanym czasie reglamentowania prawdziwej wolności i szaleńczej pogoni za przemijającymi modami, które znikają szybciej niż kartki z kalendarza, bazę i wyraźny azymut marszruty!

Tutaj Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy przeczytacie pełną recenzję albumu „Próba przeczekania wiatru”.

 

Tutaj do wysłuchania druga część programu z prezentacjami albumów z miejsc 39 – 27:

 

C.D.N. 

Tomasz Wybranowski

 

Wyspiarskie spojrzenie na problemy europejskiego rolnictwa – Studio Dublin – 09.02.2024 r.

Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, w którym informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy. Nie brak dobrej muzyki i ciekawostek z Irlandii. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

Polskie związki rolnicze od 9 lutego prowadzą strajk generalny w ramach sprzeciwu m.in. wobec Nowego Zielonego Ładu. Nieco wcześniej rozpoczął się protest rolników irlandzkich. Czy akcja się udała i będzie miała jakikolwiek wpływ na sytuację. Jakub Grabiasz wykazuje się w tej sprawie daleko idącym sceptycyzmem:

Irlandzcy związkowcy są żenujący. Ostatecznie i tak zgodzą się na wszystko, co im każe rząd. Generalnie, Irlandczycy nie umieją strajkować.

Wyspiarze żyją zupełnie innym życiem niż Europejczycy z kontynentu. Tutaj nikt nigdzie się nie spieszy.

Ponadto, Jakub Grabiasz omawia ostatnie mecze Pucharu Sześciu Narodów w rugby. Rozgrywki rozpoczęły się pomyślnie dla reprezentacji Irlandii.  Nie zabrakło akcentu futbolowego, a to dzięki 24-letniemu bramkarzowi Kacprowi Chorążkowi, który dołączył do zespołu Bohemians Dublin. Poprzednio reprezentował barwy cypryjskich klubów ASIL Lisi i  Ermis Aradipu, zaś przed wyjazdem z Polski był zawodnikiem m.in. Wisły Kraków i Rakowa Częstochowa.

Kacper Chorążka / Fot. Marek Gaik, Wikimedia Commons

11 lutego przypadnie kolejna, już dziesiąta rocznica śmierci płk. Ryszarda Kuklińskiego. Główne uroczystości odbędą się w Warszawie, począwszy od Mszy świętej w katedrze polowej Wojska Polskiego o godzinie 12. Dalsza część będzie miała miejsce w Muzeum Zimnej Wojny przy ulicy Jezuickiej 1/3. Specjalny program w Radiu Wnet od godziny 17.

 

Pomnik Ryszarda Kuklińskiego w Krakowie | Fot. J. Wieczorek

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Irlandzcy rolnicy dołączają się do protestu – Studio Dublin – 02.02.2024 r.

 

Wspieraj Autora na Patronite

Irlandzcy rolnicy dołączają się do protestu – Studio Dublin – 02.02.2024 r.

Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, w którym informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy. Nie brak dobrej muzyki i ciekawostek z Irlandii. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

Audycję rozpoczęła opowieść o otaczających Irlandię wysepkach. Najbardziej znanymi są położone na południowym zachodzie archipelagu wyspy Skellig. Znajdują się tam m.in. ruiny wczesnośredniowiecznego opactwa św. Fionana oraz rezerwat ptactwa morskiego.

Wyspy Skellig / Fot. David McKelvey, CC BY-NC-ND 2.0
  • 1 lutego w całej Republice Irlandii odbył się protest rolników solidaryzujących się z przedstawicielami tego sektora z Francji, Niemiec i Polski. Irlandzcy rolnicy również są zfrustrowani polityką Brukseli
  • Piątek 2 lutego jest pierwszym dniem Pucharu Sześciu Narodów w rugby. W meczu otwarcia Irlandia zagra z Francją. W sobotę Włochy podejmą Anglię, a Walia Szkocję.
Irlandzka drużyna rugby, która łączy Irlandczyków z Ulsteru i Republiki Irlandii. Fot. z serwisu www.irishrugby.ie

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Irlandzkie media nie sprzyjają debacie na temat migracji – Studio Dublin – 26.01.2024 r.

50 najważniejszych polskich albumów rocku 2023 Radia Wnet – Tomasz Wybranowski – cz. 3 – długograje z pozycji 26 – 16

W tym artykule – w trzeciej części – prezentacja najważniejszych, bo najlepszych (w subiektywnej ocenie redakcji muzycznej sieci Radia Wnet) od miejsca 26 do 16 .

W naszym subiektywnym zestawieniu tradycyjnie 50 albumów bez podziału na style i gatunki. Obok muzyki pop i indie rocka znajdziecie w gronie najważniejszych długograjów 2023 roku także hip hop i doom metal przetykany rockiem, stoner rockiem i balladą.

W tym artykule – w trzeciej części – prezentacja najważniejszych, bo najlepszych (w subiektywnej ocenie redakcji muzycznej sieci Radia Wnet) od miejsca 26 do 16 .

Tutaj do wysłuchania druga część zestawienia najlepszych albumów roku 2023 Radia Wnet:  

 

50 najważniejszych albumów rocku 2023 – sieci RADIA WNET

 

 

Ciąg dalszy nastąpi..

 

 

50 najważniejszych polskich albumów rocku 2023 Radia Wnet – Tomasz Wybranowski – cz. 2 – miejsca 39 – 27

Dziś – w części drugiej – prezentacja najważniejszych, bo najlepszych (w subiektywnej ocenie redakcji muzycznej sieci Radia Wnet) od miejsca 39 do 37.

W naszym subiektywnym zestawieniu tradycyjnie 50 albumów bez podziału na style i gatunki. Obok muzyki pop i indie rocka znajdziecie w gronie najważniejszych długograjów 2023 roku także hip hop i doom metal przetykany rockiem, stoner rockiem i balladą.

Dziś – w części drugiej – prezentacja najważniejszych, bo najlepszych (w subiektywnej ocenie redakcji muzycznej sieci Radia Wnet) od miejsca 39 do 37 .

Tutaj do wysłuchania druga część zestawienia najlepszych albumów roku 2023 Radia Wnet:  

 

50 najważniejszych albumów rocku 2023 – sieci RADIA WNET

 

 

Ciąg dalszy nastąpi … 

 

Irlandzkie media nie sprzyjają debacie na temat migracji – Studio Dublin – 26.01.2024 r.

Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, w którym informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy. Nie brak dobrej muzyki i ciekawostek z Irlandii. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

Współgospodarzem programu po dłuższej przerwie jest Jakub Grabiasz. Jego relacje i komentarze dotyczące sportu na Szmaragdowej Wyspie, choć nie tylko, jeszcze usłyszymy nie raz.

Przy okazji oceany zdrowia dla szefa portalu Polska-IE.com i współgospodarza Studia Dublin Bogdana Feręca, który po udanej operacji wraca do pełni sił. 

 

W tym wydaniu Studia Dublin Tomasz Wybranowski rozpoczął dyskusję na temat światowego handlu z perspektywy bolączek Republiki Irlandii, które powoli stają się też udziałem innych europejskich krajów.

Czynnikiem, który może doprowadzić do globalnego załamania są ataki Huti na Morzu Czerwonym; na ich skutek obserwujemy wyraźny spadek ruchu statków na Kanale Sueskim. Zmiana tras na dłuższe podnosi ceny frachtów, co finalnie przekłada się na ceny towarów.

Europa rozleniwiła się i religijnie poddała klimatyzmowi. Efektem jest coraz mniejsza produkcja czegokolwiek w Europie, która staje się jedynie rynkiem zbytu dla produktów z Azji, szczególnie Chin. – powiedział szef Studia 37 Tomasz Wybranowski.

Spowolnienie widać już od dłuższego czasu w ChRL. Jakub Grabiasz przekonał się o tym, kiedy w listopadzie 2023 roku odwiedził Chiny po raz dziesiąty.

 

Jakub Grabiasz, redaktor sportowy Studia Dublin. Fot. Tomasz Szustek / Studio 37.

Jeżeli Chiny dostaną zadyszki, my w Europie będziemy mieć czkawkę.

Jakub Grabiasz podkreśla, że Nowy Zielony Ład (FitFor55) drastycznie zmniejszy szanse Unii Europejskiej na sukces w rywalizacji Chinami.

 

Zdjęcie satelitarne kontenerowca Ever Given blokującego Kanał Sueski – 24 marca 2021 r. / Copernicus Sentinel [2021], przetworzone przez Pierre Markuse / CC 2.0
Omówiony zostaje również temat irlandzkiej debaty na temat uchodźców i migrantów. Jakub Grabiasz zwraca uwagę, że w mediach nieobecne są głosy polityków i ekspertów wskazujących na problemy z napływem tych ludzi do Republiki Irlandii

Problem jest poważny – tych ludzi nie ma już gdzie przyjmować.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Ostatni prawdziwy romantyk – Krzysztof Kamil Baczyński. Dzień poety w Radiu WNET w 103. rocznicę Jego urodzin

Krzysztof Kamil Baczyński był ostatnim z wielkim poetyckich romantyków. Fechtował metaforami i poetyckimi strofami tak jak jeden z wieszczów. Wielu krytyków wciąż porównuje do Juliusza Słowackiego.

Był jednym z wielu przedstawicieli pokolenia Kolumbów? Dlaczego Kolumbów? – ktoś raczy zapytać. Ponieważ to oni, urodzeni po roku 1918 i odzyskaniu przez Polskę niepodległości mieli zbadać ową wolność i bronić jej, ledwie po 21 latach…

Tomasz Wybranowski

Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu przyszło żyć, tworzyć i kochać w naprawdę bardziej niż trudnych czasach. Ale to właśnie ta apoteoza miłości, autentyczne tytaniczne uczucie, autentyczny żar namiętności uchroniła Go i ukochaną Basię od desperacji i beznadziejności.

Tutaj do wysłuchania program Tomasza Wybranowskiego poświęcony Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu:

 

 

Nie było to jednak spojrzenie przez pastelowe okulary i zerwanie kontaktu z rzeczywistością. Krzysztof Kamil Baczyński od pierwszych dni był częścią Polskiego Państwa Podziemnego, bo przecież walczył i poszedł z bronią w ręku walczyć z Niemcami w Postaniu Warszawskim.

Jak Tristan i Izolda, jak romantyczni rozbitkowie w sztormie dziejów ofiarowali sobie miłość i jej żar. Krzysztof Kamil Baczyński w hołdzie swojej ukochanej kobiecie zespolił w jednym miłość do niej i potwierdzenie czynem metafor zapisywanych zielonym atramentem w małym, szarym notesie.

Krzysztof Kamil Baczyński pierwsze próby poetyckie dodam, że udane , miał za sobą już jako piętnastolatek. W 1938 roku, mając niewiele ponad siedemnaście lat napisał „Piosenkę”, którą rozsławił na swoim debiutanckim albumie Grzegorz Turnau:

Znów wędrujemy ciepłym krajem,

malachitową łąką morza.

(Ptaki powrotne umierają

wśród pomarańczy na rozdrożach.)

Na fioletowoszarych łąkach

niebo rozpina płynność arkad.

Pejzaż w powieki miękko wsiąka,

zakrzepła sól na nagich wargach.

A wieczorami w prądach zatok

noc liże morze słodką grzywą.

Jak miękkie gruszki brzmieje lato

wiatrem sparzone jak pokrzywą.

Przed fontannami perłowymi

noc winogrona gwiazd rozdaje.

Znów wędrujemy ciepłą ziemią,

znów wędrujemy ciepłym krajem.

Wiersz jest niespotykany w historii polskiej literatury ze względu na metafory w nim użyte. To one sprawiają przez kunsztowne zestawienie, że dokonuje się nieco arkadyjska wizualizacja świata przedstawionego.

Ów wykreowany przez poetę świat jest do wyobrażenia przez zaangażowanie absolutnie wszystkich zmysłów, w tym także smaku (/…/ jak miękkie gruszki brzmieje lato /…/) i dotyku, nie mówiąc już o wzroku, słuchu a nawet węchu.

Dla mnie to arkadyjski hymn ucieczki przez burzą, która zbierała się na Polską i Europą na rok przed wybuchem II Wojny Światowej.

 

W okresie okupacji niemieckiej opublikował pięć zbiorków poezji: ”Zamknięty echem” (lato 1940), „Dwie miłości” (jesień 1940), „Wiersze wybrane” (maj 1942) i „Arkusz poetycki nr 1” (1944).

Jego metafory i kunsztowne porównania wyrażały uczucia targane niepokojem i wieszczyły późniejszy los roczników Kolumbów.

Bez wątpienia czuł na sobie ciężar odpowiedzialności, że jest wyrazicielem i głosem tego pokolenia. W swoich wierszach co rusz używał liczby mnogiej, rozprawiając o świecie i uczuciach w imieniu wszystkich Kolumbów.

Mimo, że pisał wiersze kasandryczne, pełne ciemnych barw by stawić czoła swojej posępnej epoce i szczerze opisać stan wojny i człowieka w niej zanurzonego, to na dnie tychże obrazów była i tkliwość, i miłość, i delikatność.

Wieszcz pokolenia Kolumbów zginął w Pałacu Blanka 4 sierpnia około godziny 16. Jego głowę dosięgła kula niemiecki (a nie nazistowskiego czy faszystowskiego!!!) snajpera. 1 września zginęła jego ukochana żona – Barbara.

Basia nie wiedziała, że Krzysztof zginął. Po wojnie jej matka Feliksa Drapczyńska opowiadała, że

Chciała znaleźć Krzysztofa i powiedzieć mu, że będą mieli dziecko…

W pierwszym wydaniu „Tygodnika Powszechnego”, z dnia 24 marca 1945 roku, wydrukowano wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego „Z wiatrem”. Metafory opatrzono wyjaśnieniem:

Największą może rewelacją życia literackiego okresu niewoli była poezja Krzysztofa Baczyńskiego. Ten nieznany i nie drukujący przed wojną (w chwili wybuchu której miał chyba nie więcej jak 17 lat) objawił się nagle jako gotowa i zdumiewająco dojrzała organizacja poetycka. […] Wybuch powstania zastał Baczyńskiego w Warszawie. Poeta z bronią w ręku wziął udział w nierównej walce z okupantem. Dalsze losy Baczyńskiego są zupełnie nieznane, na pytanie, czy poeta żyje, dziś jeszcze odpowiedzieć nie można.

Nie wykluczone, że też i z tego powodu Stefania Baczyńska nie wierzyła w śmierć syna? Twierdziła pragmatycznie, że skoro nie ma ciała, to jasnym jest, iż Krzysztof musi żyć. Regularnie uczestniczyła w publicznych kolejnych ekshumacjach masowych mogił powstańczych. Ale oto w styczniu 1947 roku ruszyły w ekshumacje przed ruinami warszawskiego Ratusza.

Napisałem, że był ostatnim romantykiem przynależnym do epoki Mickiewicza, Słowackiego i Norwida. Potwierdza to jeszcze jedno zdarzenie, które zakrawa na cud. A przecież to romantycy wierzyli bardziej „w czucie” niż racjonalistyczne „szkiełko i oko”.

Zmarzniętą ziemię trzeba było rozbić kilofami. W odsłoniętych mogiłach ani Stefania Baczyńska, ani Feliksa Drapczyńska nie rozpoznały jednak szczątków Krzysztofa. Ale w nocy matce Basi przyśnił się Krzyś, mówiący: „Mamo, ja leżę drugi od brzegu”. Drapczyńscy natychmiast pobiegli zawiadomić matkę poety, która nie mogła zrozumieć, dlaczego syn przyśnił się obcej kobiecie, teściowej. Rano jednak znów byli pod Ratuszem.

Otworzyli drugą trumnę i wtedy przy szyi zmarłego uwagę patrzących przykuła dziwna grudka ziemi. Ktoś ją wziął w palce, rozgniótł. Wypadł złoty medalik ze świętym Krzysztofem i inicjałami KKB. Nabożeństwo żałobne odbyło się kilka dni później w kościele Kapucynów.

14 stycznia 1947 roku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pochowano na Powązkach, na Cmentarzu Wojskowym. Barbarę pochowaną w czasie Powstania Warszawskiego pod płytami chodnika przy ulicy Siennej złożono obok niego kilka miesięcy później.

Ich grób jest między kwaterami poległych bohaterów – powstańców z batalionów „Zośka” i „Parasol”.

A gdyby przeżył, to jaki los szykowała dla niego komunistyczna władza ludowa? Najprawdopodobniej katownia,  śmierć i pochówek na łączce bez tabliczki ni imienia – jak pisał inny wielki poeta

… Oto styczniu 1949 roku szukali go szpicle z UB ponad wszelką wątpliwość nie posiadający informacji, że dwa lata wcześniej Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pochowano na Powązkach…

Tomasz Wybranowski

 

Eksplozja w schronisku dla bezdomnych w centrum stolicy Republiki Irlandii – Studio Dublin – 19.01.2024 r.

Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, w którym informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy. Nie brak dobrej muzyki i ciekawostek z Irlandii. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

W wyniku wybuchu zginęła jedna osoba, trwa ustalanie tożsamości mężczyzny. Zdarzenie miało miejsce przy ulicy Little Britain Street położonej w centrum Dublina.

Służby aktywnie szukają przyczyny eksplozji.

Wedle informacji podawanych przez „Irish Times”, na terenie obiektu w momencie wybuchu znajdowało się 9 osób.

16 stycznia krótką wizytę w Dublinie złożył premier Chińskiej Republiki Ludowej Li Qiang. Szef chińskiego rządu spotkał się z prezydentem Michaelem Higginsem.

Li Qiang / Fot. World Economic Forum, Flickr, CC BY-NC-SA 2.0

Wspieraj Autora na Patronite

Wysłuchaj całej audycji  już teraz!

Odszedł kustosz pamięci narodowej i głos ofiar Wołynia – pożegnanie ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego