Absurd do granic. W 100-lecie objawień w Fatimie „Famiglia Cristiana” robi wyrzut Polsce z powodu… modlitwy różańcowej

Prowincjał paulistów w Polsce wysłał list protestacyjny do włoskich władz zgromadzenia i zarządzających tygodnikiem, w którym Alberto Bobbio przedstawił Różaniec do Granic „kłamliwie”.

Minęła właśnie setna rocznica objawień fatimskich, wielkiego duchowego święta Kościoła. Polacy uczcili je w sposób szczególny, w dodatku jak najbardziej zgodny z tym, o co prosiła Matka Boża z Fatimy, to jest modlitwą różańcową. Opletli różańcem świętym granice Polski, aby modlić się za Polskę i za świat – o polskie rodziny, pokój w naszym kraju i na całym świecie oraz ochronę wiary w Europie. Świeccy organizatorzy z organizacji Solo Dios Basta podkreślali, że wybrano ten dzień ze względu na przypadające w tym roku ważne rocznice – 100. rocznicę objawień w Fatimie i 140. rocznicę objawień w Gietrzwałdzie, a data 7 października to po prostu święto Matki Bożej Różańcowej, ustanowione po wielkiej bitwie pod Lepanto, gdzie flota chrześcijańska pokonała wielokrotnie większą flotę muzułmańską, ratując tym samym Europę przed islamizacją.

Tego, że lewackie media w Polsce okrzyknęły akcję  „dewocyjnym kordonem”, można się było spodziewać, ale że zagranica zobaczy w tej modlitwie przede wszystkim chęć obudzenia antymuzułmańskich resentymentów, było dla mnie w pierwszym momencie zaskakujące. Z drugiej strony na tym przykładzie widać właśnie, w jakim tempie postępuje islamizacja mentalności w Europie.

Zresztą, czyż można się dziwić dziennikarzom z BBC, skoro nawet redaktor „Famiglia Cristiana” Alberto Bobbio… wydaje się nic nie rozumieć (czy tylko?). Na stronie internetowej w połowie ubiegłego tygodnia, niejako w swoisty sposób „czcząc” mającą właśnie przypaść setną rocznicę objawień w Fatimie, zastanawia się, dlaczego na temat Różańca do Granic nie znalazła się żadna informacja ani w mediach watykańskich, ani w dzienniku oficjalnym Stolicy Apostolskiej „L’Osservatore Romano”. Jego zdaniem nie mogło być inaczej, bo przecież papież Franciszek „przy każdej okazji mówi, aby nie budować żadnych murów, ale budować mosty, także te duchowe”. Ten sam artykuł, jeszcze 11 października 2017 r., nosił tytuł: „Polonia: Il muro spirituale e politico contro islam ed Europa” (Polska: mur duchowy przeciwko islamowi i Europie), a już 12 października został zamieszczony w tym samym miejscu pod zmienionym tytułem: ”Polonia, il muro spirituale contro l’islam non piace al Papa” (Polska: Mur duchowy przeciwko islamowi nie podoba się Papieżowi).

Publikacją tą oburzeni są polscy pauliści, bowiem czasopismo to jest redagowane przez paulistów we Włoszech. W dniu wczorajszym ks. Bogusław Zeman SSP, prowincjał paulistów, kategorycznie odciął się od, jak to nazwał, obraźliwej publikacji, w której Bobbio przedstawił poglądy „nieuprawnione, jednostronne i kłamliwe”, i przeprosił „wszystkie osoby dotknięte publikacjami”. Skierował też w tej sprawie list protestacyjny do włoskich władz zgromadzenia i zarządzających tygodnikiem.

Gdy ponad wiek temu zbliżał się termin zapowiedzianego pastuszkom z Fatimy przez Matkę Bożą 13 lipca 1917 roku widzialnego cudu, również wytoczono działa mające zapobiec temu jawnemu świadectwu „katolickiego obskurantyzmu”. Portugalia Anno Domini 1917 to kraj świecki od siedmiu lat, z którego wygnano biskupów (ostatniego w 1912 roku) i wszystkie zakony, zakazano nauki religii, a świątynie, kaplice, szkoły i ośrodki dobroczynne przejęło państwo. Księżom zabroniono noszenia szat duchownych poza kościołami i urządzania procesji. A wszystko to miało miejsce w państwie postępu, rządzonym oficjalnie przez komunistów i masonów, gdzie zadeklarowano wolność wyznania.

[related id=41867]Cud Słońca i to, co wydarzyło się na polach Cova da Iria w październiku 1917 roku, a czego świadkiem było 70 tysięcy ludzi, wywołało dalsze zaostrzenie represji. Zapewne w listopadzie tego roku, po wybuchu rewolucji bolszewickiej w Rosji, wydawało się, że gorzej być nie może, chociaż ci, co uwierzyli, pogrążyli się w ekspiacji, odmawiając dzień w dzień różaniec.

Portugalia na efekty nie musiała długo czekać, bo już w grudniu w wyniku przewrotu zmieniono władzę i stopniowo kraj ten swój powrót do normalności rozpoczął przyjazdem biskupów z wygnania.

Tak było w Portugalii. Jak będzie w przypadku modłów Polaków, zobaczymy, ale wściekłe ataki świadczą jedynie o sile i doniosłości tego, co wydarzyło się na polskich granicach 7 października 2017 roku.

Monika Rotulska

Oświadczenie prowincjała paulistów w sprawie publikacji we włoskiej Famiglia Cristiana

Porozumienie rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy: Zawieszamy protest na okres rozmów z rządem

W godzinach wieczornych lekarze rezydenci zawiesili protest głodowy na czas rozmów z rządem, który tworzy zespół ds. reformy służby zdrowia. Poprosili listownie parę prezydencką o mediację z rządem.

Dziś 12 października w godzinach wieczornych lekarze rezydenci zawiesili na czas rozmów z rządem protest głodowy. Do końca tygodnia w Ministerstwie Zdrowia powstanie zespół, którego powołanie zapowiedziała premier po spotkaniu z rezydentami – poinformowała rzecznik resortu zdrowia Milena Kruszewska. Zespół ma m.in. przygotować rozwiązania i analizy dot. wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Jutro minister Konstanty Radziwiłł wystąpi do właściwych ministerstw, samorządów zawodów medycznych, przedstawicieli strony społecznej (związków zawodowych i organizacji pracodawców), a także podmiotów kształcących lekarzy o wskazanie przedstawicieli, którzy wezmą udział w pracach zespołu.

Kruszewska wskazała, że głównym celem prac zespołu będzie przygotowanie rozwiązań i analiz dotyczących wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Zespół będzie też wypracowywał rozwiązania dotyczące zmian w kształceniu kadr medycznych, a także regulacji ws. wynagrodzeń dla pracowników wykonujących zawody medyczne, w tym dla rezydentów. Zespół ma zakończyć prace do 15 grudnia.

W czwartek w Sejmie minister zdrowia przedstawił informację w sprawie protestu głodowego lekarzy rezydentów, trwającego od 2 października.  Wicepremier Morawiecki zapewniał w wypowiedzi dla Wiadomości TVP, że nakłady na zdrowie w przyszłym roku zostaną znacznie podwyższone i będą rosnąć stale przez najbliższe lata, a będzie to znaczący skok w wydatkach z budżetu państwa.

Na kilka godzin przed ogłoszeniem zawieszenia protestu szefowie Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wystosowali do Andrzeja Dudy i Agaty Kornhauser-Dudy list, w którym przedstawili swoje postulaty. Piszą, że „długie negocjacje z Ministerstwem Zdrowia, również z udziałem mediatora, a następnie rozmowa z Marszałkiem Senatu i w końcu z Panią Premier nie przyniosły oczekiwanych efektów”.  Tłumacząc, że zamiast przedstawienia propozycji konkretnych rozwiązań, w tym zwłaszcza precyzyjnego planu dojścia w ciągu 3 lat do właściwego poziomu finansowania publicznej ochrony zdrowia, usłyszeli od premier propozycję „utworzenia kolejnej komisji, której wynik prac nie jest pewny”.

W dniu wczorajszym odbyło się posiedzenie Komitetu Protestacyjnego Porozumienia Wszystkich Zawodów Medycznych białego personelu, a więc nie tylko lekarzy rezydentów, i zapadła na nim decyzja dotycząca zaostrzenia protestu w całej służbie zdrowia.

– Mamy dużą rezerwę do propozycji rządu – powiedział Jakub Kosikowski, członek zarządu Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, komentując wczorajsze propozycje rządu przedstawione podczas spotkania w Centrum Dialogu. Przypomniał, że rezydenci składali rządowi swoje propozycje już dwa lata temu, jeszcze za poprzedniej koalicji rządowej, a po przejęciu władzy przez PiS zostali zaproszeni do zespołu, który miał opracować zmiany w kształceniu podyplomowym lekarzy podejmujących specjalizację na etatach jako woluntariusze i rezydenci. – Ustalenia tego zespołu zostały utajnione i nie wdrożono ich do tej pory. Rok leżą już odłogiem i dlatego proszę się nie dziwić, że zapewnienia strony rządowej traktujemy ze sceptycyzmem. (…) Kolejny zespół, który coś ma opracować, a my już raz za tej władzy w czymś takim braliśmy udział i to nie przełożyło się na sytuację pacjentów.

Kosikowski zwrócił uwagę, że tuż przed spotkaniem w Centrum Dialogu z premier Beatą Szydło ogłoszono podwyższenie o 40 procent nakładów na wynagrodzenia dla rezydentów.

– To nie oznacza podniesienia pensji, bo rozporządzenie określające wysokość naszych poborów nie zostało zmienione, a to jest podstawa prawna – powiedział przedstawiciel strajkujących rezydentów, który przypomniał, że wysokość uposażeń rezydentów nie zmienia się już od ośmiu lat. W dodatku ta pula nie musi zostać wykorzystana. Jako przykład podał województwo opolskie, gdzie na 34 miejsca specjalizacyjne z chorób wewnętrznych są tylko cztery podania o rezydenturę.

– To jest tak, jak gdybyśmy powiedzieli, że na 500+ przeznaczamy 100 miliardów, a to nic, że wydaliśmy 20 – powiedział Kosikowski, wyjaśniając problem; i dlatego, jak dowodził, nie można powiedzieć, że zmieni to w sposób istotny sytuację pacjentów i pracujących, bo na przykład zostaną wydane 3 miliardy na sprzęt, którego nie będzie miał kto obsługiwać. – Samo mówienie, że damy więcej pieniędzy, jest dla nas mało konkretne.

– Tu nie chodzi o to, by rząd położył na stół jakąś kwotę, bo nie w tym leży problem – powiedział Kosikowski. Jego zdaniem deklaracje tego typu ze strony rządu muszą być poparte rozporządzeniami wykonawczymi, jak chociażby zmianą tego, które dotyczy uposażeń rezydentów, i dopiero wtedy będzie można rozmawiać o konkretach, „bo obietnice to tylko obietnice”.

– Nam zależy, żeby rząd przedstawił jakiś konkretny program na reformę systemu zdrowia, bo mamy wrażenie, że tego pomysłu na program nawet nie ma, a minęły już dwa lata i nie ma fazy realizacji, a dopiero naprędce coś usiłuje się wymyślić – zauważył Kosikowski. – Poważna reforma systemu zdrowia w Polsce, która miałaby powstać w dwa miesiące? (…) Nie da się przeprowadzić w Polsce bezboleśnie reformy systemu zdrowia i nie wyobrażam sobie, aby jakikolwiek rząd był w stanie wprowadzić to na rok czy pół roku przed wyborami.

Po spotkaniu z lekarzami rezydentami premier Beata Szydło mówiła wczoraj: – Zaproponowałam, żebyśmy rozpoczęli prace nad postulatami, które rezydenci zgłosili. W mojej ocenie są one potrzebne i słuszne. Dotyczą zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, zwiększenia wynagrodzeń dla rezydentów oraz dla innych zawodów medycznych.

Zdaniem Kosikowskiego reforma tego typu musi być wprowadzana od początku kadencji rządu, który to będzie przeprowadzał, aby ludzie zauważyli wymierną poprawę i formacja wprowadzająca ją nie zebrała tylko odium okresu przejściowego.

– Minister Radziwiłł nie jest w stanie nic zrobić bez ministra Morawieckiego (…) i nie ma pola do popisu przy środkach, które ma, bo od mieszania łyżeczką herbaty nie stanie się ona słodsza – powiedział Kosikowski.

Premier Szydło, wyjaśniając uzgodnienia na wczorajszym spotkaniu w Centrum Dialogu, powiedziała, że jej oferta polega na tym, że powołany zostanie zespół, w którym razem będą pracować przedstawiciele rządu, rezydentów i środowisk medycznych. Zapewniała wczoraj, że rezydenci zgodzili się na „danie czasu” stronie rządowej i sobie do 15 grudnia, „żeby odpowiedzieć na trzy pytania i wypracować rozwiązania”, które mają być systemową zmianą, dotyczącą wszystkich zawodów medycznych. „Nie może być tak, że zmiany dotyczą tylko jednej grupy” – powiedziała wczoraj premier w rozmowie z portalem „wPolityce”. Przypomniała, że projekt wzrostu nakładów na służbę zdrowia zakłada, że do 2025 roku nakłady będą wynosiły 6 proc. PKB. Rezydenci są jednak innego zdania.

Lekarze prowadzą protest w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Po wieczornych rozmowach z przedstawicielami rezydentów minister Radziwiłł odwiedził prowadzących głodówkę w szpitalu.

Protestujący lekarze domagają się m.in. wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Kolejnymi postulatami są: zmniejszenie biurokracji, skrócenie kolejek, zwiększenie liczby pracowników medycznych, poprawa warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń. Lekarzy wspierają przedstawiciele innych zawodów zrzeszonych w Porozumieniu Zawodów Medycznych, m.in. fizjoterapeuci, psychologowie i ratownicy.

 

MoRo

Różaniec do granic oplótł całą Polskę. Modlono się również poza granicami. Wielki sukces organizatorów (VIDEO)

Cała Polska została opleciona żywym różańcem. O pokój dla Polski i na świecie, nawrócenie i jedność w narodzie modliło się wg Radia Maryja ponad milion osób podczas akcji „Różaniec do granic”.

Wysłuchaj co na temat akcji „Różaniec do Granic” miał do powiedzenia organizator Maciej Bodasiński w poniedziałek rano 09.10.2017 w Radiu Wnet podczas audycji porannej. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, w której między innymi o BBC i „całkowitym braku zrozumienia” przez redaktorów tej stacji idei akcji.


[related id=37713]Od gór aż po Bałtyk, w biegem Odry i Bugu w sobotę słychać było jedną modlitwę – modlitwę różańcową. Było ją słychać również na lotniskach, w samolotach, m.in. również w bazie wojskowej w Afganistanie i za kołem podbiegunowym.
Organizatorem „Różańca do granic” jest fundacja „Solo Dios Basta”. Modlitwa wzdłuż granic Polski ma być odpowiedzią na prośbę o codzienne odmawianie Różańca, którą Matka Boża miała wyrazić 140 lat temu w Gietrzwałdzie i 100 lat temu w Fatimie.

Dziś, w święto Matki Bożej Różańcowej, cała Polska odpowiedziała na prośbę Maryi. Ponad milion ludzi z różańcem w ręku stanęło wzdłuż granic naszej Ojczyzny.

Kościół w Białowieży nie widział tylu ludzi od 1939 r.

Narodowa modlitwa rozpoczęła się o godzinie 10.30 w 320 kościołach stacyjnych na terenie 22 diecezji na obrzeżach kraju.

Nowa Pasłęka/Braniewo granica morska RP FR na Zalewie Wiślanym

Najpierw uczestnicy Różańca wysłuchali katechez. Następnie w kościołach odprawione zostały Msze św. W Zakopanem uroczystej Eucharystii w kościele pw. Świętego Krzyża przewodniczył ks. abp Marek Jędraszewski. W homilii metropolita krakowski mówił o potrzebie odnowy nie tylko w nas samych, ale i w naszej Ojczyźnie, Europie i świecie.

– Nie ostoimy się i nie zbudujemy trwałych fundamentów ładu narodowego i państwowego, jeśli one nie będą budowane na chrześcijańskich wartościach – akcentował ks. abp Marek Jędraszewski.

Setki wiernych modliły się także w sanktuarium w Siekierkach w województwie zachodniopomorskim. W tym najdalej na zachód wysuniętym sanktuarium w Polsce miała dziś także miejsce uroczysta koronacja obrazu Matki Bożej Nadodrzańskiej Królowej Pokoju. W homilii metropolita szczecińsko-kamieński ks. abp Andrzej Dzięga zawierzał wszystkich Polaków, a także Polskę opiece Matki Bożej.

Fot. Twitter Różaniec do Granic Parafia Bielcza modliła się na granicy Polski, a dokładnie płynąc Dunajcem, razem z flisakami.

– Matko, przy Tobie chcemy trwać, z Tobą żyć i Tobie wierni – chcemy pozyskać dar życia wiecznego – wskazywał ksiądz arcybiskup.
Po Mszach św. i adoracji Najświętszego Sakramentu wierni udali się do specjalnych „stref modlitwy”  rozmieszczonych co kilkaset metrów wzdłuż całej granicy Polski, która liczy ponad 3,5 tysiąca kilometrów. Tak było między innymi na wschodzie Polski w Świerżach tuż przy granicy z Ukrainą.

– Wszyscy tutaj czujemy, że jesteśmy w tym razem, że wszyscy razem się modlimy, razem się trzymamy za ręce, mamy ten sam cel i to jest taka nasza wspólnota – mówiła Dagmara Żółkiewska z Kazimierza Dolnego. Na Dolnym Śląsku wierni udali się na granicę polsko- czeską do Złotego Stoku.

fot. Twitter ks. Janusz Chyła
Morze Bałtyckie i morze ludzi podążających na Różaniec do Granic

– Nie spodziewaliśmy się, że aż tylu ludzi przyjedzie tutaj do nas do Złotego Stoku – powiedział jeden z uczestników „Różańca do Granic”.
Także porty lotnicze, w tym lotnisko w Poznaniu, uczestniczyły we wspólnej modlitwie.

– Na podstawie tego, co obserwuje się w świecie – to myślę, że nam tej modlitwy różańcowej bardzo potrzeba – zaznaczyła Anna Kasprzyk z Poznania.
Pani Barbara Arciszewska przybyła na modlitwę na lotnisku z całą rodziną.

– Chcemy też pokazać naszym dzieciom, że to, iż odmawiany modlitwy w domu nie jest jakieś wyalienowane, tylko że jesteśmy częścią większej wspólnoty, że możemy wspólnie z innymi to chrześcijaństwo przeżywać – zaznaczyła.
Jak zapowiadali organizatorzy – fundacja Solo Dios Basta – część uczestników wydarzenia modliła w niezwykłych miejscach. Na południu Polski „Różaniec do granic” został odmówiony na kilku górskich szczytach m.in. na Rysach i na Giewoncie. Młodzież z diecezji krakowskiej planowała modlitewne wejście na Babią Górę i odmówienie różańca wspólnie ze Słowakami.

Tam, gdzie granica państwa znajduje się na akwenie wodnym również zgromadzili się wierni. Organizatorzy informowali, że na Zatokę Pucką wypłyną kutrami rybacy z Jastarni, na Łynę w okolicy Sępopola wypłynie grupa kajakarzy, a wierni z archidiecezji warmińskiej udadzą się na granicę na katamaranach. W diecezji tarnowskiej był odmawiany na łodziach flisackich płynących przełomem Dunajca.

fot. Twitter #RóżaniecDoGranic na granicy tanzańsko-kenijskiej.

Udział w modlitwie zadeklarowały także międzynarodowe porty lotnicze: Lotnisko Chopina w Warszawie, Port Lotniczy Gdańsk im. Lecha Wałęsy, Port Lotniczy Poznań-Ławica, Międzynarodowy Port Lotniczy Katowice w Pyrzowicach oraz mniejsze lotniska w Szczytnie, Wrocławiu, Ożarowicach, Jasionce i w Łodzi. Modlitwa różańcowa była prowadzona w lotniskowych kaplicach przez miejscowych kapelanów.

Do modlitwy przyłączyli się także wierni w kilkudziesięciu miejscach na świecie. Poza metropoliami, takimi jak Paryż, Londyn, Dublin, czy Amsterdam, uczestnicy modlili się na południu w Neapolu, w miejscowości Stamsund, która znajduje się w norweskim archipelagu Lofotów, za kołem podbiegunowym, w Auckland w Nowej Zelandii oraz w sanktuarium maryjnym w Akicie na wyspie Honsiu w Japonii, w Kenii, Hiszpanii, Francji i we Włoszech. Udział zadeklarowali także żołnierze stacjonujący w bazie lotniczej w Bagram w Afganistanie.

Służby prasowe diecezji bielsko-żywieckiej podały, że wśród uczestników akcji„Różaniec do granic” w Beskidach nie zabrakło pilotów. Piotr Loranc i jego kolega pilot, Jerzy Woźnicki, wystartowali z lotniska Aeroklubu Bielsko-Bialskiego i dotarli najpierw nad granicę w Cieszynie, a następnie polecieli wzdłuż niej nad Ustroniem, Wisłą, Istebną, a także Zwardoniem i Korbielowem, gdzie Polska graniczy ze Słowacją i wrócili do Bielska-Białej.

W czasie lotu odmawiali w łączności z innymi uczestnikami modlitwy cztery części różańca – podała diecezja. Uczestników akcji „Różaniec do granic” pozdrowiła za pośrednictwem mediów społecznościowych premier Beata Szydło.

„Pozdrawiam wszystkich uczestników #rozaniecDoGranic” – napisała szefowa rządu na swoim profilu na Twitterze.

W Święto Matki Bożej Różańcowej setki tysięcy Polaków ruszyły na granice by modlić się na różańcu. Chcieli w ten sposób okazać wierność i posłuszeństwo Maryi. We wcześniejszych dniach do wzięcia udziału w akcji zachęcało wiele znanych osób, w tym piosenkarz Antek Smykiewicz, kucharz Wojciech Modest Amaro, dziennikarze Katarzyna Olubińska, Przemysław Babiarz i Krzysztof Ziemiec czy aktorzy Marcin Mroczek, Jerzy Zelnik,  Dominika Figurska i Cezary Pazura. Nikt nie spodziewał się aż tak wysokiej frekwencji. Do akcji dołączył również Kamil Stoch, czego mogliśmy się dowiedzieć z jego Twittera. Sukces Różańca do Granic odnotowała również BBC, która akcję nazwała kontrowersyjną.

 

Radio Maryja, TVTrwam,Twitter/ Monika Rotulska

fot. Twitter
fot. Twitter Gdańsk
fot. Twitter Hajnówka
fot. Twitter Granica Polsko-Czeska
fot. Twitter Kodeń nad Bugiem. Granica z Białorusią.

Resortowe togi – zdarły maskę z wizerunku establishmentu prawniczego. Książka, którą trzeba polecić zwłaszcza prawnikom

Skandaliczna, sensacyjna, rozliczeniowa literatura faktu – słownik prawników w Polsce, którzy mając żenujące życiorysy, stali się utrwalaczami ładu tworzonego po Okrągłym Stole, zwanego III RP.

„Resortowe togi” Macieja Marosza to kolejna pozycja, która wpisuje się w cykl współtworzony przez autora wraz z Dorotą Kanią i Jerzym Targalskim pod znamiennym tytułem „Resortowe dzieci”. To literatura faktu, rozliczeniowa w pełnym tego słowa znaczeniu, która przyczynia się do wyjaśnienia źródeł realiów, z jakimi mamy do czynienia dzisiaj, w tym przypadku w wymiarze sprawiedliwości.

Oddajmy głos samemu autorowi, który w licznych wywiadach podkreślał: „Książka miała za zadanie ukazać prawdziwe korzenie elit prawniczych, które dziś pouczają, czym jest praworządność w demokratycznym państwie prawa. Mówiąc jeszcze bardziej ogólnie, „Resortowe togi” miały zedrzeć maskę z wizerunku establishmentu prawniczego, który odegrał najważniejszą rolę w utrzymaniu tzw. kompromisu okrągłostołowego. To prawnicy okazali się najistotniejszym gwarantem wpływów przeniesionych z komunistycznego państwa. Dziś, zamiast zajmować uprzywilejowaną pozycję, powinni odpowiadać za uniemożliwienie przecięcia więzów z PRL-em. Konkretne osoby tworzyły system prawny III RP i strzegły, by nie został naruszony. Stąd w książce roi się od nazwisk i błyskotliwych karier sędziów Sądu Najwyższego i innych sądów, Trybunału Konstytucyjnego, i ministrów. Kulisami niektórych sędziowskich karier czytelnicy będą mocno zaskoczeni”.

Czy znajdują się w niej treści skandaliczne? Tak, ale nie ze względu na to, że się ukazały, ale dlatego, że bardzo wysokie funkcje zajmują dziś osoby, jak chociażby I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, które nie mogą wykazać się nieposzlakowaną opinią, konieczną do piastowania takich funkcji.

Jak wynika z ustaleń Marosza, w PRL-u Małgorzata Gersdorf robiła karierę między innymi dzięki matce, zasłużonej PRL-owskiej sędzi, która w czasie stanu wojennego dołączyła do grona sędziów PRL-owskiego SN.  Dlatego nie dziwi zaangażowanie młodej Małgorzaty Gersdorf w budowanie świata zgodnie i we współpracy z PZPR, czy we współpracy z SB? Nie wiadomo, bo nawet jeśli miała kontakty z funkcjonariuszami SB, to będąc aktywnym działaczem młodzieżówki PZPR, tajnym współpracownikiem SB być nie musiała (dlatego może przeszła lustrację). Często takie osoby były oznaczane przez SB jako „kontakt operacyjny” i mimo że donosiły na swoich kolegów, w dziale tajnych współpracowników ich nie znajdziemy.

Wśród wielu nazwisk znajdziemy również byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego sędziego Andrzeja Rzeplińskiego, a także Adama Bodnara, aktualnego Rzecznika Praw Obywatelskich, który ostatnio wsławił się tym, że ujął się za „czyścicielami” kamienic.

Czy w „Resortowych togach” są informacje sensacyjne? Również i na to pytanie trzeba odpowiedzieć twierdząco. Jak dotąd, szczegóły biografii osobistości ze środowiska prawniczego w Polsce opinii publicznej nie były znane, chociaż niejeden historyk dziejów najnowszych, czy nawet wnikliwy obserwator, wiele miałby na ten temat do powiedzenia.

Książka nie jest opracowaniem historycznym pod żadnym względem, mimo że jest opatrzona wieloma przypisami i indeksem nazwisk. Być może opracowanie w tonacji publicystycznej nadaje tej książce lekkości i sprawia, że można ją czytać zarówno wyrywkowo, niczym słownik co bardziej żenujących życiorysów prawniczych w Polsce, jak i cięgiem, od deski do deski.

Zapewne dla wielu, którzy nie interesowali się historią elit tworzących III RP, tak jak chciały tego osoby strojące się w piórka autorytetów prawnych, a przede wszystkim moralnych, książka ta będzie szokiem. Ignoranci ci po lekturze „Resortowych tog” mogą doznać swego rodzaju wstrząsu, bo pławiąc się w tym towarzystwie, mogą nagle dojść do jakże przykrej konstatacji, że pławią się w szambie.

Książka warta jest przeczytania i tak jak „Resortowe dzieci”, „Resortowi politycy” czy „Resortowe media” powinna stać na półce każdego dziennikarza jako swego rodzaju kompendium wiedzy na temat elit tworzących III RP. Osobiście szczególnie ją polecam  wszystkim prawnikom.

Monika Rotulska

 

Polska krajem rozwiniętym (rynkiem kapitałowym) – cieszy się Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie i maklerzy

FTSE Russell ogłosiła, że Polska dołączy do ekskluzywnego grona państw rozwiniętych. Czy jest się z czego cieszyć? Tak, ale wiedzieć trzeba, że wskaźnik określa rynek finansowy, a nie całą gospodarkę.

Achy i ochy, szach-mat itd. to komentarze odnoszące się do informacji, że za rok Polska trafi na listę FTSE Russell jako 25. kraj wśród państw rozwiniętych. Tylko że to wszystko nie wygląda tak różowo, jak byśmy tego chcieli i – na co mało kto zwraca uwagę – dotyczy tylko jednego, bardzo ważnego sektora gospodarki w Polsce, a nie „cudu”, jakobyśmy w jedną noc stali się gospodarką rozwiniętą z rozwijającej się. Co więcej sceptyczna strona polskiej opinii publicznej, ewentualnie trolle na usługach, już rozpisują się w sieci no tym, jakoby minister Morawiecki „kupił” owe przekwalifikowanie Polski z kraju rozwijającego się na rozwinięty. A prawda po prostu- jak rzadko kiedy ostatnimi czasy – leży po środku.

Hub JP Morgan w Polsce 

Podniesienie kwalifikacji polskiego rynku kapitałowego już wcześniej wiele zapowiadało.  Zapewne na podstawie tych samych przesłanek zapadła między innymi decyzja JP Morgan, amerykańskiego banku, że właśnie nad Wisłą zbuduje swoje centrum, w którym zatrudni trzy tysiące polskich absolwentów.

Poza oczywistymi korzyściami dla JP Morgan jest i ta, że dostał on pokaźny grant od polskiego rządu w postaci zwolnień podatkowych. A przecież wiadomo było, że po opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię JP Morgan będzie musiał zastąpić czymś lokalizację swojego hubu w Londynie, bo inaczej pozostałby bez tego typu narzędzi w UE (drugi hub finansowy w Europie mieści się w Genewie, a to Szwajcaria, która również nie jest w UE). Co prawda mógłby się pokusić o przekształcenie któregoś ze swoich biur w głównych centrach finansowych: Frankfurcie, Mediolanie, Zurychu, Paryżu i Madrycie, ale tam nie tylko nie dostałby zwolnień podatkowych, a jeszcze musiałby mocno konkurować o fachowców, których uposażenie byłoby kilkakrotnie wyższe niż w Polsce.

Warto przy tym odnotować, że hub finansowy JP Morgan w Warszawie to kolejna już firma, która postawiła na naszą stolicę, po firmie badawczej Nielsen, kancelarii Dentons, Credit Suisse, dostawcy usług IT Luxoft czy Goldman Sachsie, który uruchomił centrum technologii i operacji.

Kwalifikacja FTSE Russell to nie awans do G20 + 5

Dlatego to, co jest „zadziwiające” dla wielu, czyli przekwalifikowanie Polski z rynku rozwijającego się na rozwinięty nie jest w żaden sposób zaskakujące, jeśli wie się, co to faktycznie oznacza. A oznacza to jedynie, że w Polsce są instrumenty, aby na naszym rynku finansowym inwestować bezpiecznie. Dlatego znajdziemy się w gronie państw, w których co prawda jest Wielka Brytania, USA, czy Niemcy, ale również Izrael, Hong Kong czy Singapur.

Nie można też tej kwalifikacji w żaden sposób łączyć z grupą państw potocznie zwanych G-20, bo tam są również Indie czy Chiny, które aktualnie są sklasyfikowane przez FTSE Russell o klasę niżej niż Polska – rynek rozwijający się, a dwie klasy niżej niż USA czy Wielka Brytania. Poza klasyfikacją (a więc inwestycje w tym kraju są poniżej granicy ryzyka finansowego) jest również Arabia Saudyjska (obowiązuje tam prawo szariatu, dotyczy to także rynku finansowego), która bez wątpienia członkiem G-20 jest.

Dlatego kwalifikacja do grupy najbezpieczniejszych rynków finansowych na świecie gwarantuje wzrost inwestycji zagranicznych, ale nie bezpośrednich inwestycji zagranicznych, bo to kolosalna różnica. Bezpośrednie inwestycje to konkretne fabryki, ośrodki badawcze itd. Pośrednie to właśnie rynek finansowy.

Wzrost bezpieczeństwa i obrotów na GPW

Lokowanie olbrzymich sum na naszej giełdzie przez fundusze różnego typu przełoży się bez wątpienia na jeszcze wyższy poziom bezpieczeństwa na parkiecie i miejmy nadzieję, że uchroni to inwestorów od tak przykrych niespodzianek, jak, wśród wielu innych, sprawa Kerdosu, którego upadłość 4.09.2017 ogłosił Sąd Rejonowy w Warszawie. Przypomnijmy – dawna Hygienika, producent materiałów opatrunkowych, po sprzedaniu fabryk została  Kerdosem spółką, która posiadała sieć sklepów branży kosmetycznej Dayli, a jej szef Kamil Kliniewski ogłosił się swego czasu polskim „Rossmannem”, po czym „kupił” – czytaj: wyprowadził pieniądze – sieć drogerii w Luksemburgu – raj podatkowy w ramach UE (SIC!) i ojczyzna miłościwie nam panującego Jeana Jean’a Claud’a Juncker’a – i, jak to było do przewidzenia, splajtował. Komisja Nadzoru Finansowego potrzebowała aż trzech miesięcy od sprzedaży pakietu kontrolnego przez Kiniewskiego, aby zauważyć, że coś ze spółką notowaną na WIG-80 (co wskazuje na bezpieczeństwo lokowanych pieniędzy w odróżnieniu od rynku New Connect, gdzie jest dużo start-upów, które mogą splajtować) jest nie tak.

Dlatego KNF zapewne będzie miała ręce pełne roboty, żeby przygotować się do zmian, jakie nastąpią, bo na nasz rynek wejdą fundusze i holdingi z budżetami większymi niż Polski.

[related id=5913]Wracając do rewizji klasyfikacji FTSE Russell, warto zwrócić uwagę, że bierze on pod uwagę m.in. otoczenie regulacyjne, infrastrukturę i jakość rynku kapitałowego, kształt systemu depozytowo-rozliczeniowego czy rozwój rynku instrumentów pochodnych. A więc wskaźniki ważne dla rynku finansowego i dlatego też media cytują przede wszystkim wypowiedzi nowo wybranego prezesa GPW Marka Dietla, dla którego to więcej zapewne niż gwiazdka z nieba.

„To pierwszy przypadek zakwalifikowania do tego grona kraju z Europy Środkowo-Wschodniej” – czytamy w komunikacie GPW, której łączna wartość obrotu akcjami na rynku głównym w sierpniu br. wyniosła 18,5 mld zł, czyli wzrosła o 18,3 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku, a po komunikacie FTSE Russel powinna jeszcze bardziej wzrosnąć.

 Dlatego kwalifikacji FTSE Russel nie przeceniałabym, bo nie będzie miała ona wpływu na życie przeciętnego Kowalskiego, chociaż wizerunkowo błyszczy niczym brylant na tablicy polskich osiągnięć gospodarczych, tak jak stały wzrost PKB, wskaźnik niskiego bezrobocia, nadwyżka budżetowa, koniunktura gospodarcza czy optymizm konsumentów.

Monika Rotulska

Klasyfikacja FTSE Russell wrzesień 2017

78. rocznica powstania Polskiego Państwa Podziemnego. Fenomen na skalę światową

Polskie Państwo Podziemne było ewenementem na skalę światową. Ruch oporu obejmował prawie wszystkie dziedziny życia od oddziałów partyzanckich, przez sądownictwo po uczelnie wyższe kształcące lekarzy.

Tajne struktury państwa polskiego podlegały legalnym władzom polskim na uchodźstwie. Istniały Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie oraz podziemna Armia Krajowa. W Warszawie mianowano w randze wicepremiera Delegata Rządu na Kraj. Podlegały mu działy: wywiadu, dywersji, oświaty, sądownictwa i polityki. Działały podziemne sądy, których wyroki wykonywano i ogłaszano w konspiracyjnej prasie, wydawano książki, stworzono system edukacji zwany tajnymi kompletami, w tym również podziemne uczelnie wyższe kształcące polonistów, historyków, matematyków i lekarzy.

W pionie wywiadu działał rotmistrz Witold Pilecki, który uwięzienie w KL Auschwitz wykorzystał do stworzenia raportów na temat Holokaustu. Również dzięki wywiadowi Polskiego Państwa Podziemnego (PPP) Zachód dowiedział się o pierwszych pociskach rakietowych V1 i V2 oraz miejscu ich testowania.

Najbardziej doniosłymi działaniami PPP była Akcja Burza i wpisujące się w jej założenia Powstanie Warszawskie. Celem tej operacji było podważenie ustaleń, jakich dokonała Wielka Trójka (Stalin, Churchill i Roosevelt) w Teheranie, przesuwając granice Polski do tak zwanej linii Curzona i umieszczając w sowieckiej strefie.

Jedynym sukcesem tej akcji było uznanie AK za wojska sprzymierzone w połowie sierpnia 1944 r. Akcja ujawniania cywilnych władz oraz współdziałanie AK w wyzwalaniu kraju na wschodniej flance zaowocowały zamknięciem w więzieniach i obozach 50 tysięcy żołnierzy. W wyniku regularnie organizowanych przez NKWD pacyfikacji na Kresach Wschodnich życie straciło kilkadziesiąt tysięcy Polaków, a ponad 100 tysięcy zostało przymusowo wywiezionych w głąb ZSRR.

Władza komunistów wprowadzana za pomocą sowieckich bagnetów spotkała się ze stanowczym sprzeciwem tysięcy ludzi, którzy czuli się naturalnymi kontynuatorami Polskiego Państwa Podziemnego. 50 lat później ich niezłomna postawa i hart ducha doczekała się wreszcie uznania, a władze państwowe w 2011 r. ustanowią 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Monika Rotulska

Prezydencki rollercoaster, czyli o tym, czym różnią się generałowie od pułkowników. Przemówienie zamiast publikacji

Prezydencki teatr jednego aktora w sprawie reformy sądownictwa po prostu się nie sprzedał. Wyszło trochę śmiesznie, tylko gdyby poważnie się nad tym zastanowić, to chyba jednak bardziej strasznie.

Prezydent w dniu wczorajszym zafundował nam rollercoaster. Wyszło trochę niepoważnie – kluby miały niecałe cztery godziny na podjęcie decyzji, czy są gotowe na wprowadzenie zmian w konstytucji. Opinia publiczna, zamiast skupić się na merytorycznej zawartości projektów, została zmęczona przepychankami politycznymi.

Ponoć postępowanie prezydenta miało, zdaniem jego doradców – co przyznają w nieoficjalnych rozmowach – narzucić ton w sprawie zmian i pokazać, że cały czas to on jest rozgrywającym. Dlatego najpierw zaproponował zmianę konstytucji w sprawie KRS… i z góry skazał się na porażkę, bo zmiana konstytucji wymaga właśnie konstytucyjnej większości. Nie trzeba być geniuszem, żeby przewidzieć, jak zachowa się PO i Nowoczesna – w końcu to opozycja totalna.

W dodatku w dniu wczorajszym zamiast publikacji projektu dostaliśmy swego rodzaju résumé wygłoszone przez prezydenta. Jak wiadomo, w projektach prawnych zazwyczaj diabeł tkwi w szczegółach, a szczegółów niestety nie poznaliśmy. Za to dostaliśmy spektakl wątpliwej jakości, co ma się nijak do deklaracji o rzeczowej dyskusji w sprawie projektów reformujących sądownictwo w Polsce.

Wyszło, jak wyszło, i jak widać, zastępowanie zdrowego rozsądku zagrywkami typu PR nie zawsze wychodzi na zdrowie. Poza tym może doradcy prezydenta nie wiedzą, ale te tanie zagrywki to jedynie taktyczne sztuczki, a od „rozgrywającego” wymaga się raczej posunięć o znaczeniu strategicznym. Tym po prostu różnią się generałowie od pułkowników.

Monika Rotulska

Politycy i eksperci z krajów UE komentują przemówienie premier Wielkiej Brytanii w sprawie Brexitu

Po przemówieniu premier Wielkiej Brytanii Theresy May na temat Brexitu, w którym postulowała o dwuletni okres przejściowy nie cichną komentarze zarówno ekspertów, jak i państw członkowskich UE i KE.

Brytyjscy eksperci: pozytywny ton May, ale zabrakło konkretów
Przemówienie brytyjskiej premier Theresy May we Florencji zawierało „niewiele poza dobrymi intencjami”, a „wiele pytań pozostało bez odpowiedzi” – ocenili w komentarzach przesłanych PAP eksperci zajmujący się relacjami Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.

Prof. Anand Menon z King’s College London oraz były główny ekonomista w brytyjskim ministerstwie pracy i polityki społecznej Jonathan Portes ocenili w komentarzu, że opinia publiczna „nie dowiedziała się niczego, czego nie wiedziała wczoraj”.

„Przemówienie pokazuje zmianę tonu premier wobec Unii Europejskiej i obywateli UE w Wielkiej Brytanii, a jej słowa dotyczące tzw. 'rachunku za Brexit’ (rozliczeń finansowych związanych z opuszczeniem Wspólnoty – PAP) mogą otworzyć drogę do postępu w tej kwestii. W tematach bardziej długoterminowych mamy jednak niewiele poza dobrymi intencjami” – napisali.

Włoski ekspert o wystąpieniu May: żadnej nowości z Florencji nt. Brexitu
„Żadnej nowości z Florencji na temat Brexitu” – tak profesor Beniamino Caravita z wydziału nauk politycznych na rzymskim uniwersytecie La Sapienza podsumował w wywiadzie dla PAP piątkowe wystąpienie premier Wielkiej Brytanii Theresy May w stolicy Toskanii.

Macron o przemówieniu May: potrzeba wyjaśnień w kilku kwestiach
Prezydent Francji Emanuel Macron oświadczył, nawiązując do piątkowego przemówienia brytyjskiej premier Theresy May, że chce doprecyzowania, jeśli chodzi o prawa obywateli UE w W. Brytanii, finansowe warunki Brexitu i kwestię Irlandii.

„Dopóki te trzy kwestie nie zostaną wyjaśnione, nie będziemy w stanie pójść naprzód z resztą spraw” – powiedział.

Barnier chwali przemówienie May, ale chce więcej jasności

Unijny negocjator Brexitu Michel Barnier pochwalił piątkowe wystąpienie brytyjskiej premier Theresy May we Florencji za „konstruktywnego ducha” w rozmowach z UE, ale zastrzegł, że potrzebuje więcej jasności co do tego, co oznaczały jej niektóre deklaracje.

Guy Verhofstadt wyraża ton ostrożnej aprobaty

„Sześć miesięcy po uruchomieniu art. 50 W. Brytania zdaje się zajmować bardziej realistyczne stanowisko. Rząd brytyjski przyznał w końcu (…) że okres przejściowy jest konieczny” – zaakcentował Guy Verhofstadt, pełnomocnik Parlamentu Europejskiego ds. Brexitu.

Verhofstadt zaznaczył jednak, że w okresie tym muszą w obowiązywać „acquis communautaire” (prawa Unii) i nie ma mowy o wybieraniu tego, co wygodne. Podobnie jak Michel Barnier wezwał rząd Theresy May do przedstawienia bardziej konkretnych propozycji w poruszonych kwestiach.

„Jeśli chodzi o przyszłe relacje – napisał na swoim koncie na Facebooku Verhofstadt – wiele słyszałem o tym, czego W. Brytania nie chce (wspólny rynek, unia celna, Europejski Obszar Gospodarczy). Mam nadzieję, że niedługo usłyszę, jak wyobrażają sobie to 'głębokie i specjalne partnerstwo z UE’. Przypomnę, że naszym zdaniem najlepszą formą przyszłych stosunków byłaby umowa stowarzyszeniowa”.

Premier Irlandii deklaruje „ostrożne zadowolenie” z wystąpienia Theresy May
Premier Irlandii Leo Varadkar „ostrożnie powitał z zadowoleniem” wygłoszone w piątek przez brytyjską premier Theresę Mayprzemówienie na temat warunków wyjścia W. Brytanii z Unii Europejskiej.

„Ostrożnie powitałbym to przemówienie. Myślę, że ze strony (brytyjskiej) premier jest to autentyczny wysiłek, by posunąć sprawy naprzód i poczynić postępy” – powiedział Varadkar dziennikarzom.

„Będziemy oczywiście potrzebowali więcej jasności i więcej zrozumienia tego, jak miałby funkcjonować okres przejściowy. Ale wystąpienie o okres przejściowy też jest krokiem we właściwym kierunku” – dodał.

Arlene Foster: okres przejściowy po wyjściu W. Brytanii z UE powinien być jak najkrótszy
Arlene Foster, szefowa północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP) popierającej brytyjski rząd Theresy May, wezwała w piątek, by ewentualny okres przejściowy po Brexicie był jak najkrótszy, i oskarżyła UE o próbę szkodzenia W. Brytanii.

Konrad Szymański wiceszef MSZ Polski

Najważniejsze jest potwierdzenie zarysowanych w przemówieniu szefowej brytyjskiego rządu Theresy May stanowisk przy stole negocjacyjnym w Brukseli; tylko tam kształtowane są negocjacje dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii w UE – ocenił w piątek w komentarzu dla PAP wiceszef MSZ Konrad Szymański.

Bochenek: Rozmowa May-Szydło nt. negocjacji związanych z wyjściem Wlk. Brytanii z UE
Brytyjska premier Theresa May podczas telefonicznej rozmowy przedstawiła premier Beacie Szydło swoje założenia dotyczące negocjacji związanych z wyjściem Wlk. Brytanii z UE jak i również przyszłych relacji UE-Wlk. Brytania – poinformował w piątek PAP rzecznik rządu Rafał Bochenek.

„W trakcie rozmowy premier Szydło wyraziła oczekiwanie, aby na pierwszym etapie negocjacji skupić się na wypracowaniu dobrych gwarancji praw polskich obywateli na Wyspach Brytyjskich, a także ustalić kwestie dot. budżetu UE” – podkresłił rzecznik rządu.

Jak zaznaczył, dla Polski ważne jest to, aby Wlk. Brytania wypełniła swoje dotychczasowe zobowiązania finansowe. „Stąd też Polski rząd dostrzega sens dyskusji na temat okresu przejściowego, o ile doprowadzi to do pełnego wypełnienia tych zobowiązań przez Brytyjczyków. Zarówno Polsce jak i Wlk. Brytanii zależy na płynnym, niezakłóconym procesie negocjacyjnym” – dodał Bochenek.

Jak poinformował piątkowa rozmowa odbyła się na prośbę premier Theresy May.

MoRo/PAP

Prezydent w West Point: przywództwo USA potrzebne dziś tak, jak podczas obu wojen światowych i zimnej wojny

Prezydent RP Andrzej Duda podczas przemówienia do kadetów na West Point wskazał na Rosję jako kraj, który nie pomaga rozwiązać światowych kryzysów, za to „eksportuje polityczną korupcję”.

Prezydent mówił podczas spotkania z kadetami, że na międzynarodowej scenie są aktorzy – zarówno państwa, jak i podmioty niebędące państwami – którzy nieustannie próbują testować międzynarodowy porządek prawny.

Wyzwaniem dla pokoju światowego – zaznaczył Duda – “są nieodpowiedzialne działania Korei Północnej”, która otwarcie używa groźby prób jądrowych i kontynuuje wysiłki na rzecz rozwoju swych militarnych możliwości w tym zakresie.

Prezydent przywołał też zjawisko terroryzmu. Podkreślił, że tzw. Państwo Islamskie próbuje siać chaos na Bliskim Wschodzie, w Europie i w innym miejscach. Mówił też o konflikcie w Syrii, gdzie – zaznaczył – reżim od sześciu lat prowadzi wojnę przeciwko własnym obywatelom, zabijając lub zmuszając do opuszczenia swego kraju setki tysięcy z nich.

„Dla mnie i dla moich rodaków największym zmartwieniem jest jednak nasze wschodnie sąsiedztwo. Mam na myśli Rosję, która złamała normy międzynarodowe i dokonała inwazji na swoich dwóch sąsiadów, Gruzję i Ukrainę” – mówił prezydent. „Rosję, która stara się podważyć europejską jedność, dokłada wszelkich starań, by odzyskać swoje dawne strefy wpływu. Rosję, która nie pomaga w znalezieniu rozwiązania kryzysów światowych i eksportuje polityczną korupcję.”

Zaznaczył, że przy wschodniej granicy Polski odbywają się właśnie rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe Zapad 2017. „Są one kontynuowane bez szacunku dla regulacji międzynarodowych. Nie jest tajemnicą, że w manewrach tych bierze udział o wiele więcej żołnierzy niż deklarowane 12,7 tys.” – mówił Duda.

Podkreślił, że zaniżanie liczby żołnierzy faktycznie biorących udział w manewrach pozwala Rosji obejść regulacje wynikające z Dokumentu Wiedeńskiego, zgodnie z którym przy liczbie powyżej 13 tys. wymagana jest obecność obserwatorów międzynarodowych.

Prezydent dodał, że poprzednie edycje manewrów Zapad – w 2009 i 2013 roku – obejmowały symulację bombardowania celów na terenie Polski za pomocą broni jądrowej. Zaznaczył, że manewry podobne do Zapad zostały też wykorzystane w przeszłości jako kamuflaż ataku na Gruzję i Ukrainę.

Prezydent ocenił, że wszystkie te zagrożenia wymagają odpowiedniej reakcji ze strony społeczności międzynarodowej.

„Ze względu na swój niezrównany potencjał Stany Zjednoczone muszą pozostać na czele. Dzisiaj przywództwo USA jest tak potrzebne, jak w czasie dwóch wojen światowych i zimnej wojny” – oświadczył Duda.

Wyraził wdzięczność za zaangażowanie USA w polskie bezpieczeństwo. „Polska jest teraz o wiele bezpieczniejszym krajem, kiedy przyjmujemy wojska amerykańskie na naszej ziemi. Po raz pierwszy od dwustu lat powitaliśmy obcokrajowców w Polsce z otwartymi ramionami” – zauważył prezydent.

Zapewnił, że Polska doceniając amerykańskie zaangażowanie, nie pozostaje jednak bezczynna, jeśli chodzi o działania na rzecz obronności, i „robi wszystko, aby przyczynić się do wysiłków Stanów Zjednoczonych i NATO”.

Jak dodał, Polska nieustannie zwiększa swe zdolności obronne poprzez budowę dobrze wyposażonej i wyszkolonej, nowoczesnej armii. „Byliśmy jednym z pierwszych członków NATO, który wypełnił postanowienia szczytu NATO w Walii dotyczące przeznaczania na obronność 2 proc. PKB, a planujemy wydać jeszcze więcej, osiągając poziom 2,5 procent pod koniec następnej dekady” – podkreślił prezydent.

Zaznaczył, że Polska aktywnie uczestniczy w realizacji decyzji warszawskiego szczytu NATO dotyczących wschodniej flanki Sojuszu, wysyłając oddziały na Łotwę i do Rumunii oraz patrolując niebo nad państwami bałtyckimi.

Prezydent podkreślił, że Polska popiera globalną koalicję przeciwko terroryzmowi. Jak przypomniał, wysłaliśmy do Jordanii myśliwce F-16 do przeprowadzania misji rozpoznawczych, jak również trenerów z sił specjalnych; nasza fregata uczestniczyła w misji morskiej NATO na Morzu Egejskim; utrzymujemy kontyngent w szkoleniowo-doradczej i pomocowej misji w Afganistanie (Resolute Support Mission), a także wracamy do misji szkoleniowej NATO w Iraku.

Zwrócił uwagę na zaangażowanie polityczne Polski w odbudowę globalnej architektury bezpieczeństwa. Przypomniał, że Polska została wybrana na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ w latach 2018-2019.

„Przewodniczymy komisji przygotowawczej do konferencji przeglądowej stron Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej w 2020 r., w ramach której współpracujemy ściśle z USA w sprawie Korei Płn.” – podkreślił prezydent.

Zaznaczył, że Polska jest zwolennikiem sankcji Unii Europejskiej wobec krajów, które łamią prawo międzynarodowe, i aktywnie uczestniczy w wysiłkach UE na rzecz rozwoju w Europy Wschodniej. „Te działania zazwyczaj nie stanowią tylko nagłówków, ale pokazują naszą determinację i zaangażowanie na rzecz zapewnienia bardziej pokojowego świata” – dodał Andrzej Duda.

Prezydent podkreślił, że dla Polski bardzo ważne jest bezpieczeństwo energetyczne. „Rosja wykorzystuje swoje wpływy w europejskim sektorze energetycznym do manipulacji politycznych, dlatego jednym z naszych najważniejszych priorytetów jest dywersyfikacja dostaw energii” – oświadczył.

Jak mówił, elementem działań dywersyfikujących jest budowa terminala LNG w Świnoujściu. Wyraził satysfakcję, że w czerwcu do Świnoujścia dotarła pierwsza dostawa amerykańskiego gazu skroplonego.

„Mamy nadzieję na dalszy rozwój współpracy w tej dziedzinie, ponieważ planujemy stać się regionalnym ośrodkiem dla amerykańskiego gazu i jako taki stanowić alternatywę dla regionu” – powiedział prezydent.

Andrzej Duda mówił też o współpracy regionalnej Polski. Podkreślił, że naszym celem jest pełne wykorzystanie potencjału gospodarczego Europy Środkowej i Wschodniej poprzez budowę infrastruktury transportowej i energetycznej.

„Poprzez projekty takie jak inicjatywa Trójmorza, która łączy 12 partnerów regionalnych, naszym celem jest osiągnięcie bardziej zrównoważonego i sprawiedliwego rozwoju w naszej części Europy” – powiedział. Przypomniał, że podczas lipcowego szczytu państw Trójmorza w Warszawie obecny był też prezydent Donald Trump.

PAP/MoRo

Prof. Norbert Maliszewski: Sytuacja prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz staje się coraz gorsza

Gronkiewicz-Waltz powinna skonfrontować się z zarzutami; podczas obrad komisji weryfikacyjnej padło wiele zdań ze strony jej byłych pracowników, które są dla niej niekorzystne-uważa prof. Maliszewski

– Sytuacja prezydent stolicy staje się coraz gorsza – ocenił. W dniu dzisiejszym Urząd Skarbowy zajął na prywatnym rachunku bankowym prezydent Gronkiewicz-Waltz ponad 12 tys. zł. Chodzi o grzywny – wraz z odsetkami – jakie nałożyła na nią komisja za niestawiennictwo na czterech rozprawach. Co prezydent Warszawy potraktowała, jako akcję polityczną, która ma zasłonić to, że ws. afery billbordowej zaczęła postępowanie nadzorcze.

Sprawę skomentował dla PAP specjalista ds. marketingu politycznego prof. UKSW dr hab. Norbert Maliszewski.

„Państwo przestało być z dykty. Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna się stawić przed komisją, a jeżeli się nie stawia, to powinna płacić grzywny. Widać, że instytucje państwa, np. urząd skarbowy, działają skutecznie. Pani prezydent nie może być ponad prawem” – podkreślił.

„Każdy obywatel mógłby interpretować, że pewne działania są niekonstytucyjne i mógłby w dowolny sposób odnosić się do instytucji państwa. Wydaje się, że dzięki temu płynie przykład dla 'Kowalskich’, że państwo przestało być teoretyczne” – powiedział prof. Maliszewski.

Według niego „pani prezydent przyjęła taktykę, że nie stawia się przed komisją, interpretując na własny sposób prawo, mówiąc, że coś jest niekonstytucyjne”. „Ale przecież od tego jest Trybunał Konstytucyjny” – zauważył.

„Wydaje się, że takie zachowanie jest dla niej niekorzystne z tego względu, że wyborca może myśleć, że skoro prezydent nie stawia się przed komisją, to znaczy, że coś ukrywa” – zaznaczył Maliszewski.

Jak dodał, logicznie rzecz biorąc „Hanna Gronkiewicz-Waltz broni się przed gorszym, większym problemem”. „Dla przeciętnego 'Kowalskiego’ wydaje się to oczywiste. Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna skonfrontować się z zarzutami, powinna odpowiedzieć” – powiedział ekspert.

Jak zaznaczył, podczas obrad komisji padło wiele zdań ze strony jej byłych pracowników, współpracowników, które są dla niej niekorzystne i wskazują, że wypowiadała publicznie nieprawdę.

„Jeżeli nie chce się przed komisją bronić i decyduje się na taką niekorzystną praktykę, to +Kowalski+ odczytuje to, jako wykorzystywanie kruczków prawnych, po to tylko, żeby nie zeznawać. Sytuacja Hanny Gronkiewicz-Waltz staje się coraz gorsza” – podkreślił specjalista ds. marketingu politycznego.

Jednocześnie ocenił, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie powinna decydować się na start w wyborach samorządowych.

„Prezydent Gronkiewicz-Waltz jest pewnie liderką antypatii. Wiarygodność jest niska. Nie sądzę, aby startowała w wyborach, dlatego że z pewnością by je przegrała” – dodał.

„Wydaje się, że Platforma Obywatelska przyjęła taktykę, że prezydent ma gasić pożary, zarządzać tym kryzysem i doczekać do czasu wyborów samorządowych. Po czym PO wystawi nowego kandydata. Z kolei dla Prawa i Sprawiedliwości ta sytuacja wydaje się korzystna. Mówiąc potocznie, PiS będzie przez długi czas grillować słabość Platformy w samorządach, pokazując negatywne procesy, które miały miejsce w Warszawie” – podkreślił Maliszewski.

Urząd Skarbowy zajął na prywatnym rachunku bankowym prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz ponad 12 tys. zł; chodzi o grzywny wraz z odsetkami, jakie nałożyła na nią komisja weryfikacyjna za niestawiennictwo na czterech rozprawach dotyczących nieruchomości Twarda 8 i 10, Chmielna 70 i Sienna 29.

PAP/MoRo