Zmarł Antoni Krauze – wybitny reżyser i scenarzysta, znany m.in. z Czarnego Czwartku i Smoleńska

38 filmów, 24 scenariusze. Otrzymał liczne nagrody i nominacje, oraz Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Odszedł w środę 14 lutego, w wieku 78 lat.

 

Antoni Krauze urodził się 4 stycznia 1940 roku w Warszawie. W niej także studiował na Akademii Sztuk Pięknych, współpracując także ze Studenckim Teatrem Satyryków. W 1966 ukończył studia na Wydziale Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi. Od maja 1968 związany ze Studiem Filmowym „TOR”. Był asystentem Krzysztofa Zanussiego przy filmie „Struktura kryształu”. Od 1969 roku pracował samodzielnie.

Był reżyserem i scenarzystą twórcą filmów krótkometrażowych i fabularnych, w tym „Monidło”, „Palec Boży”, „Party przy świecach”, „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł” oraz „Smoleńsk”, który był jego ostatnim filmem.

Bez prawdy o tym, co wydarzyło się w Smoleńsku nie będzie możliwe stworzenie społeczeństwa wolnych obywateli – mówił w maju 2015 roku na antenie naszego radia.

 

 

„Smoleńsk” stał się celem licznych ataków, ale znalazł również poparcie wśród Polaków z całego świata, o czym reżyser mówił w wywiadzie z Magdaleną Uchaniuk-Gadowską:

– Przystępując do sprawy, jaką jest film „Smoleńsk”, a potem próbując go zrealizować, musiałem liczyć się z tym, że zapłacę za to pewną cenę, prawda? Nie było dla mnie zaskoczeniem, że PISF odmówił dofinansowania. Brałem to pod uwagę i dlatego od początku szukałem wsparcia, oczywiście wśród ludzi, którym, jak uważałem, powinno zależeć na powstaniu tego filmu. Bardzo ważne jest dla mnie, że kiedy wyjawiłem publicznie swój zamiar kręcenia „Smoleńska” w wywiadzie dla takiej nie najpopularniejszej gazety, jaką jest ceniony przeze mnie „Nasz Dziennik”, to z różnych stron świata odezwali się ludzie, którzy nie znali mnie osobiście, ale zrozumieli, że to trzeba zrobić. Zostałem zobligowany do tego za pośrednictwem przysyłanych z całego świata pieniędzy, których, oczywiście, nie mogłem przyjąć jako ja, bo gdybym np. wylądował w więzieniu, pieniądze by przepadły. Założyłem więc fundację filmu „Smoleńsk 2010”. No i to stało się początkiem, a dla mnie – zobowiązaniem. Zrozumiałem, że robię to nie tylko w swoim imieniu – bo jestem taki ważny jako ja – tylko że jest wiele, bardzo wiele osób, Polaków mieszkających w różnych stronach świata, którzy chcą, żeby ten film powstał. To jest moje zadanie. Nie chodzi o natchnienie, nie chodzi o mnie.

 

WJB

Komentarze