Blokada drogi w Kuźni Nieborowskiej 2 lutego 2018 roku. 10 lat walki bez echa, więc trzeba krzyknąć głośniej i wyraźniej

Odcinek drogi, na którym stoimy, bez cienia przesady można nazwać szkołą przetrwania i nic dziwnego, że rodzice z duszą na ramieniu oczekują powrotu dzieci ze szkoły. Najwyższy czas zrobić porządek

Walka toczy się o bezpieczeństwo nasze i naszych dzieci – mówią mieszkańcy tej uroczej miejscowości górnośląskiej. Wesprzyjmy ich. Nie bez znaczenia jest każde życzliwe słowo, także ludzi z bardzo oddalonych od Górnego Śląska miast i wiosek.

– To skandal – mówią mieszkańcy Kuźni Nieborowskiej – aby w dobie wycieczek na Księżyc trzeba było ryzykować życie, by szczęśliwie przebrnąć kawałek drogi. Brak poboczy i tylko niewielki kawałek chodnika sprawiają, że każdego dnia z duszą na ramieniu oczekujemy powrotu naszych dzieci ze szkoły.

A co ze staruszkami? Należy dodać, że nieopodal znajduje się Dom Pomocy Społecznej, którego mieszkańcami są osoby niepełnosprawne.

Pani Sołtys Bożena Koprjaniuk wraz z mieszkańcami od 10 lat walczą o to, by w końcu tę niebezpiecznie chorą sytuację doprowadzić do szczęśliwego końca, ale jak dotąd pisma i monity, a także wizyty w urzędach niczego nie dały.

– Pozostało to ostatnie, to, czego nikt z nas nie chce – informuje pani sołtys – więc wyszliśmy na tę nieszczęsną drogę, by okazać swoje niezadowolenie i będziemy protestować do skutku. Dziś protestujemy od godziny 14.00 i trwać będziemy do 16.00.

Wrócimy tu z pewnością i z pewnością zaostrzymy protest, jeśli nasze żądania zostaną po raz kolejny zignorowane. Zostałam wybrana na sołtysa, by bronić interesów mieszkańców mojej miejscowości. Być tu to mój obowiązek.

Zdecydowaliśmy się wraz z mieszkańcami na ten krok, aby w ten sposób zaprotestować przeciwko decyzjom Zarządu Dróg Wojewódzkich. Walka o poprawę sytuacji na tym odcinku drogi trwa od 10 lat. Rzekomo w roku 2011 miało powstać coś, co można byłoby nazwać projektem remontu tej drogi… Mamy rok 2018 i – jak widać – zostaliśmy z niczym. Nie ma projektu, nie ma środków na przebudowę tego odcinka nawierzchni. Na zebraniu wiejskim pojawił się wprawdzie przedstawiciel Zarządu Dróg Wojewódzkich, jednakże nie potrafił odpowiedzieć na wiele naszych pytań, skutkiem czego mieszkańcy zdecydowali o tej formie protestu.

Jest z nami poseł Pyzik (PiS), który wspiera nasze dążenia i aktywnie uczestniczy w proteście. Przybyli także związkowcy NSZZ Solidarność KWK Knurów-Szczygłowice. Popiera nasze starania także starosta powiatu gliwickiego, pan Waldemar Dombek – informuje na koniec pani sołtys.

– Naszym obowiązkiem jest bronić interesów górników i ich rodzin, bo tą drogą chodzą ich dzieci do szkoły, a także nasi emeryci. Trudno się nie zgodzić z żądaniami mieszkańców. Popieramy protest i będziemy wspierać mieszkańców Kuźni Nieborowskiej aż do szczęśliwego zakończenia tego problemu – dodaje przewodniczący NSZZ Solidarność KWK Knurów, Krzysztof Leśniowski – radny powiatu gliwickiego.

W proteście brały udział matki z dziećmi, a także ludzie starsi. – Chodzę o kulach – opowiada starszy pan – bo nie jestem już tak sprawny jak kiedyś. Zimą trzeba nieraz uciekać do rowu zasypanego śniegiem i mnie jest wtedy bardzo trudno. Teraz zimy łagodne, ale auta jeżdżą szybciej, więc boję się, że kiedyś nie zdążę. A o wnuki boję się bardziej niż o siebie. Ten problem trzeba w końcu rozwiązać i szkoda tylko, że trzeba uciekać się do tak drastycznych środków – kończy rozmowę.

– Moje dziecko już niedługo samo będzie musiało sobie radzić, idąc do szkoły – mówi młoda kobieta z wózkiem – więc być tu i wspierać mieszkańców to także poniekąd mój obowiązek.

Poseł Piotr Pyzik podkreślił, że w pełni popiera żądania mieszkańców i będzie wspierał władze sołectwa w dalszym ciągu. – Obdarzono nas zaufaniem, a to wielki zaszczyt, więc teraz nasza kolej. Odcinek drogi, na którym stoimy, bez cienia przesady można nazwać szkołą przetrwania i nic dziwnego, że rodzice z duszą na ramieniu oczekują powrotu dzieci ze szkoły. Najwyższy czas zrobić porządek – to opinia wszystkich uczestników protestu, którzy dają przykład solidarności i walki o swoje.

Ten odcinek drogi został zaliczony do kategorii bardzo niebezpiecznych. Dokumentacja jest dostępna na stronach internetowych.

A tak nieco prywatnie: czy tam, gdzie chodzi o bezpośrednie zagrożenie życia, należy i można tłumaczyć się brakiem funduszy? Może należałoby poszukać środków w tak zwanych funduszach interwencyjnych, które z pewnością w tej czy innej formie istnieją i są możliwe do uruchomienia? Problem jest mi znany, ponieważ tak się składa, że ja także z najwyższą uwagą i skupieniem, a często z duszą na ramieniu, zmuszony jestem pokonywać tę ścieżkę zdrowia kilka razy w tygodniu.

Tadeusz Puchałka

Komentarze