Pod Lwowem doszło do wybuchu w polskim autokarze. Czy to kolejna prowokacja? / Paweł Bobołowicz w Radiu WNET

Zdarzenie to przypomina o innych wydarzeniach, które miały być prowokacjami z „rosyjskim śladem”. Na jakim etapie jest ich wyjaśnianie? W rozmowie także o dalszym ciągu sprawy Micheila Saakaszwilego.

W audycji Aleksandra Wierzejskiego Paweł Bobołowicz przedstawił i skomentował ostatnie wydarzenia dotyczące stosunków Polski i Ukrainy.

Pod Lwowem doszło do uszkodzenia polskiego autobusu na skutek podłożenia ładunku wybuchowego. W wyniku tego „antypolskiego zdarzenia” nikt nie ucierpiał, gdyż autobus stał pusty na parkingu. Przyjechała nim polska delegacja, między innymi samorządowcy. Według komunikatu polskiego MSZ, ukraińskie służby prowadzą czynności śledcze w celu wyjaśnienia sprawy.

Minister spraw zagranicznych Ukrainy w specjalnym oświadczeniu na Twitterze potępił ten akt, nazywając go prowokacją, której celem miało być przeszkodzenie w odbyciu planowanej wizyty polskiego prezydenta w Charkowie.

[related id=46420]Zdarzenie to prowokuje pytanie o wyjaśnienie innych podobnych wydarzeń, z najsłynniejszym, tj. ostrzelaniem polskiego konsulatu w Łucku, na czele. Jaki jest stan śledztwa w tej sprawie? Miały ponoć miejsce zatrzymania podejrzanych. Paweł Bobołowicz wyjaśnił, że jest to dość skomplikowane. Osoby zatrzymane zostały w innej sprawie i próbuje się im przypisać odpowiedzialność za inne prowokacje w związku z polskimi miejscami pamięci. Nie jest pewne, czy chodzi też o atak na polski konsulat. Tego rodzaju postępowań jest sporo, trwają one długo i pomimo szumnych zapowiedzi, do wątków dotyczących prowokacji lub „rosyjskiego śladu” nie jest przykładana taka waga, jak powinna. W efekcie zdarzenia dotyczące polskich miejsc pamięci (pomników, cmentarzy itp.), pomimo tego, że na początku mówi się się właśnie o prowokacji, kwalifikowane są jako zwykłe czyny chuligańskie.

Wieczorem 8 grudnia Micheil Saakaszwili „w końcu” został zaaresztowany, a dzisiaj przewieziono go do sądu, który ma wyznaczyć środek zapobiegawczy. Prokuratura wnioskuje o areszt domowy. Stawiane zarzuty są bardzo poważne – wspieranie członków i ugrupowań o charakterze przestępczym i ukrywanie ich przestępczej działalności. Podstawą do nich mają być kontakty Saakaszwilego z Siergiejem Kurczenką, oligarchą powiązanym z Wiktorem Janukowyczem. Uciekł on z Ukrainy i ukrywa się na terenie Rosji. Miał on, według ukraińskiej prokuratury, finansować akcje protestacyjne Saakaszwilego.

[related id=44375 side=left]Trwają protesty zwolenników byłego prezydenta Gruzji. Ich głównym postulatem jest impeachment prezydenta Petra Poroszenki. Według różnych szacunków, protestujących ma być od kilku do pięćdziesięciu tysięcy. Paweł Bobołowicz ocenia, że prawdopodobnie jest ich nie więcej niż piętnaście tysięcy. Nie świadczy to o dużej popularności na Ukrainie Micheila Saakaszwilego.

Czy Ukraińcy śledzą, co mówi się o Ukrainie za granicą? Coraz częściej – twierdzi Paweł Bobołowicz – interesują się tym, co się mówi o nich w Unii Europejskiej i w USA.

W przestrzeni publicznej pojawiła się wypowiedź szefa gabinetu politycznego polskiego ministra spraw zagranicznych, Jana Parysa. Stała się ona głośna na Ukrainie ze względu na jej fragment, mówiący, że niepodległość Ukrainy nie jest warunkiem niepodległości Polski. To zostało na Ukrainie skomentowane negatywnie i uznane za wskazujące na to, że to Polska zmienia politykę wobec Ukrainy, a nie na odwrót.

Mówienie o pogardliwym stosunku ukraińskich władz wobec Polski jest – zdaniem Pawła Bobołowicza – zbyt dużym uogólnieniem. Świadczy o tym przywoływana wcześniej wypowiedź ministra spraw zagranicznych Ukrainy na temat wybuchu w polskim autokarze. Na Ukrainie są różne środowiska i reprezentowane są różne poglądy, podobnie jak w Polsce.

JS

Cała rozmowa w części siódmej Poranka WNET w poniedziałek 11 grudnia 2017 roku.

Komentarze