Pojednanie z Ukrainą, jakiego byśmy oczekiwali, nie jest obecnie możliwe / Paweł Bobołowicz i Wojciech Mucha [VIDEO]

W Poranku WNET o tym jaka powinna być polityka polska wobec Ukrainy, czy zbliżamy się do przełomu w relacjach polsko-ukraińskich i czy prawdziwa jest teza o renesansie pamięci o UPA na Ukrainie.

W Poranku WNET u Antoniego Opalińskiego gościli Wojciech Mucha, dziennikarz „Gazety Polskiej” i autor książki „Krew i Ziemia. O ukraińskiej rewolucji”, oraz Paweł Bobołowicz, korespondent Radia WNET z Ukrainy.

– Mam wrażenie, że część kolegów wykorzystuje dość skutecznie podziały, które są w narodzie, fakt, że między Polakami a Ukraińcami są zatargi na tle historycznym, i dość skutecznie mobilizuje swoich słuchaczy, czytaczy, widzów w taki sposób, aby zdobywać popularność poprzez wygłaszanie bardzo różnych tez. Chociażby tej kuriozalnej tezy, która padła w Radiu WNET, że wojska obrony terytorialne są stworzone, żeby zapobiegać ewentualnej rewolucji, którą mogą na naszych ziemiach wywołać emigranci zarobkowi z Ukrainy – powiedział Wojciech Mucha, ustosunkowując się do poglądu niedawno wygłoszonego przez goszczącego w Radiu WNET Stanisława Michalkiewicza.

[related id=44450]- Czy coś się wydarzyło w sferze faktów, że nagle nasze relacje z Ukrainą tak się zmieniają? – pytał Paweł Bobołowicz. – Budujemy te relacje w oparciu o tragiczne wydarzenia, nieprawdopodobną zbrodnię, która miała miejsce ponad 70 lat temu. Rodzi się pytanie, gdzie były te osoby, które teraz tak protestują przez ostatnie 25 lat. Gdzie te osoby funkcjonowały, gdy cały ten proces, który dzisiaj widzimy (jakieś jego przyspieszenie), trwał na Ukrainie? Gdzie te osoby były, gdy na Ukrainie powszechnie czczony był Dzierżyński, wisiały jego portrety, a mundury NKWD były w każdym ukraińskim komisariacie? Przez 25 lat nikomu to nie przeszkadzało. Nagle okazuje się, że w Polsce wyrasta całe grono polityków, którzy na niczym innym się nie znają, tylko na kwestiach ukraińskich, a ich rzekoma znajomość tej problematyki powoduje skutki, takie, że faktycznie możemy mówić o kryzysie w relacjach z Ukrainą.

Najnowsza historia XX-wieczna rzeczywiście dzieli. Czy prawdziwa jest teza o renesansie pamięci o UPA i ludziach, którzy mają na rękach polską krew?

– Musimy się pogodzić z tym, że pojednanie, jakiego byśmy oczekiwali, w tym momencie nie jest możliwe. Nie oznacza to, że mamy z tego powodu doprowadzać do wojny – stwierdził Paweł Bobołowicz.

Zapraszamy do obejrzenia filmu z całą rozmową.

 

  • Avatar

    Treść wywołuje wrażenie dyskusji probanderowskich pożytecznych idiotów, co potwierdzają komentarze na youtube.

    Panu Bobołowiczowi nie życzę by go rozerwano końmi, jak Zygmuna Rumela i wielu innych, którym coś takiego także wydawało się „czymś zupełnie nieprawdopodobnym”. Zwracam mu uwagę, że panu Michalkiewiczowi nie chodziło o ukraińskich imigrantów zarobkowych a tajnych ukraińskich agentów, takich samych, którzy doprowadzili do Genocidium atrox na Wołyniu przy udziale ludności cywilnej. Mechanizmy znają i łatwo je powtórzyć. Roszczenia antypolskie banderowców słyszymy z Ukrainy, USA, Kanady.

    Pan Bobołowicz wspiera się Targalskim, mówiącym o rzekomym upaińskim działaniu w podziemiu, które Polska musi uznać. Pan Mucha powołuje się na Grzegorza Motykę, którego Wiktor Poliszczuk w książce „Gorzka prawda. Cień Bandery nad zbrodnią ludobójstwa” – zalicza do haniebnego grona fałszerzy prawdy historycznej w swoich publikacjach. Nie on jeden. Powodem tego jest m.in. powoływanie się przez niego na inne fałszywe publikacje ukraińskie, bez sprawdzenia opisywanych w nich zdarzeń w oderwaniu od faktów. Tu mamy ten sam manewr pana Muchy.

    Domaganie się potępienia akcji Wisła to tak jakby dzisiaj domagano się potępienia akcji antyterrorystycznych. Polacy w ten sposób powstrzymali masakrę ludności cywilnej, polskiej i ukraińskiej na polskim terytorium. Porównanie tej akcji do rosyjskich wywózek Polaków na sybir pachnie zdeklarowanym antypolonizmem. Analogicznie wygląda oskarżanie polityków o wykrzystywanie rzekomych nastrojów antyukraińskich. One występują sporadycznie i narastają z powodu działań ukraińskich i podobnych dyskusji, oderwanych od prawdy historycznej.

    Obciążanie Polaków za nieskuteczność polskiej polityki przez ostatnie 2 lata jest tendencyjne i bezpodstawne. Czekano 2 lata na opamiętanie Ukraińców, nie doczekano się i od dwóch tygodni trwa stanowcza zmiana polskiego frontu. Moim zdaniem o 2 lata za późno.

Komentarze