Opozycją systemową staje się prezydent – nawet w GW rozpaczają, że w Polsce nie było opozycji, a PiS ją sobie wytworzył

O paradoksalnych analogiach między sceną polityczną w Niemczech i w Polsce oraz o zmieszaniu i niepewności, jakie wydarzenia Katalonii zasiały w umysłach europosłów, opowiedział Zdzisław Krasnodębski.


W Poranku WNET Witold Gadowski rozmawiał ze Zdzisławem Krasnodębskim, europosłem PiS, profesorem socjologii, wykładowcą m.in. na uniwersytecie w Bremie.

Co po wyborach czeka naszego zachodniego sąsiada?

Profesor odpowiada, że przede wszystkim trudny proces tworzenia rządu. Zapowiadana jest koalicja trzech partii – koalicja, która z powodów ideowych kiedyś wydawała się niemożliwa. Obecnie jest to chyba jedyna możliwa konstelacja. Jeżeli rząd nie powstanie, rozwiązaniem będą tylko przyspieszone wybory, co się w Niemczech jeszcze nigdy nie zdarzyło.

Pokazuje to, że – pomimo to, iż wynik wyborów był spodziewany – wybory te spowodowały szok w opinii publicznej i jednak zmianę polityczną. To, czy nowy rząd będzie prowadzić nową politykę, pozostaje wielkim pytaniem. Czy w takim razie ograniczenie liczby przyjmowanych uchodźców do 200 tysięcy to konsekwencja wyborów? Zdaniem Zdzisława Krasnodębskiego – tak. Istotną zmianą jest już sam fakt, że zaczęło się o tym mówić. W kampanii wyborczej ten temat w ogóle nie był podejmowany. Pewnie dlatego, że za problem z imigracją odpowiadają obie główne partie – CDU i SPD. Ta najważniejsza w zasadzie kwestia w ogóle nie była tematem przed wyborami, z wyjątkiem kampanii AfD. Temat ten jednak z całą siłą wrócił po wyborach. [related id=41452]

Europoseł uważa, że największym przegranym obok SPD jest CDU. Nie spowoduje to jednak wielkich zmian na szczytach polityki. System polityczny w Niemczech jest bardzo stabilny – tak różne partie mogą tworzyć koalicję. Wszyscy w Niemczech mówią o odpowiedzialności za państwo. Nawet SPD wzywa się, żeby w imię tej odpowiedzialności weszła do rządu. Takie podejście różni niemiecką klasę polityczną od polskiej. Nie ma w Niemczech totalnej opozycji oprócz AfD, choć nawet ona nie jest opozycją totalną wobec swojego państwa. Nie ma takich zapędów mścicielskich jak opozycja w Polsce i nie ma takich antypaństwowych mediów jak u nas TVN.

Prezydent opozycją systemową w Polsce?

W ostatnim czasie u nas opozycją systemową staje się prezydent. Zdzisław Krasnodębski zauważył, że nawet w „Gazecie Wyborczej” rozpaczają, że w Polsce nie było opozycji, a PiS ją sobie teraz wytworzył. Mamy więc taką sytuację, że z tego samego obozu pochodzi rząd i opozycja. Tu profesor widzi podobieństwo polskiej sceny politycznej do niemieckiej. Różnice między prezydentem a PiS są nie większe niż różnice między CDU/CSU a SPD. Ponadto stwierdził, że nie można mówić, że w Polsce jest dyktatura – rządzi bowiem koalicja, którą tworzy PiS z konserwatywno-liberalną Polską Razem i stojącą bardziej na prawo niż PiS – Solidarną Polską. Ponadto w samym PiS są różne nurty ideowe. Mamy więc pluralizm – ocenia europoseł. System polityczny nie różni się zatem wiele od systemu niemieckiego, tyle że mieści się on w ramach jednego obozu politycznego.

Katalonia a Unia Europejska

Wydarzenia w Katalonii spowodowały w Parlamencie Europejskim zmieszanie i niepewność co do tego, co należy mówić. Parlament Europejski – jak wskazuje europoseł – nie znosi sytuacji, w których nie ma pełnej jasności, gdy są konflikty wartości i nie ma prostego rozwiązania. W PE wszystko się upraszcza. Unia Europejska jakoś nie krzyczy, że w Hiszpanii łamane są prawa człowieka, a interesuje się Polską. Timmermans w przemówieniu, mówiąc o Katalonii, powołał się na prawo stanowione i konieczność jego przestrzegania. Nie wspomniał nic o prawach fundamentalnych, które stoją ponad prawem stanowionym. A do interwencji w Polsce wzywa się właśnie w związku z łamaniem praw fundamentalnych, wartości europejskich itp., a nie prawa stanowionego.

W konsekwencji okazuje się, że Katalończyk nie ma takich praw jak Polak – nie może głosować tak, jak chce, wychodzić na ulice, nie ma prawa do samostanowienia. Sprawa Katalonii powoduje, że nie wiadomo, jak się zachować. Zwycięża interes polityczny. Nie będzie się mówić o Hiszpanii, a zapowiada się kolejną debatę o Polsce. A ta jest problemem dla Unii Europejskiej, bo nie przystaje do wyobrażeń o europeizmie i może „zainfekować” Europę. Polska jest większym problemem niż Węgry, bo jest większym krajem.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w dzisiejszym Poranku WNET w części pierwszej.

JS

Komentarze