Stanisław Michalkiewicz o propozycjach prezydenta: Jak wiele trzeba zmienić, żeby wszystko pozostało po staremu [VIDEO]

Utrwalenie stanu dotychczasowego oznacza pogłębienie anarchii w Polsce i „nasza złota pani” może być tym zainteresowana, podobnie jak w XVIII w. utrwaleniem tego stanu była zainteresowana Katarzyna.

Byłoby przesadą przywiązywanie wagi do tych propozycji z kilku powodów – powiedział publicysta Stanisław Michalkiewicz pytany o propozycje ustaw prezydenckich. – Po pierwsze, dlatego, że uchwalenie propozycji ustawowych zgłoszonych przez prezydenta wymagałoby zmiany konstytucji, a po wczorajszych konsultacjach wyjaśniło się, że nikt się nie zgadza na jej zmianę. Po drugie, chciałem zwrócić uwagę, że prezydent, kierując ustawę do Sejmu, traci nad nią wszelką kontrolę, co mu przypomnieli wczoraj przedstawiciele PiS.

– W polityce liczy się rezultat, a nie intencje – powiedział Michalkiewicz, gdy prowadzący audycję redaktor Witold Gadowski powiedział, że prezydent zawsze ma możliwość zawetowania ustaw, gdyby po „obróbce w Sejmie ich nie poznał”. Zdaniem publicysty „o to właśnie chodzi”.

– Jestem przekonany, że taką taktykę doradziła panu prezydentowi nasza złota pani (Angela Merkel – przyp.red.) w czasie tej słynnej 45-minutowej rozmowy – powiedział. Przypomniał, że na temat tej rozmowy wypowiadał się rzecznik rządu niemieckiego, który pytany przez dziennikarzy przyznał, że to sprawa praworządności w Polsce była jej tematem, ale on nie będzie ujawniał treści poufnych rozmów. Prasa niemiecka nie była już taka powściągliwa i otwartym tekstem napisała, „że nasza złota pani interweniowała w tej sprawie u prezydenta”.

– Utrwalenie stanu dotychczasowego oznacza pogłębienie anarchii w Polsce i „nasza złota pani” może być tym zainteresowana, podobnie jak w XVIII wieku utrwaleniem stanu anarchii w Polsce zainteresowana była caryca Katarzyna – powiedział Michalkiewicz. – Gdy nasza złota pani po raz pierwszy została kanclerzem, to powiesiła u siebie w gabinecie portret Katarzyny, a więc tu pewna ciągłość istnieje. Pewnie dlatego, gdy Małgorzata Gersdorf poszła na rozmowę z panem prezydentem, już po zawetowaniu ustaw o SN i KRS, wybiegła z Belwederu cała w skowronkach i jestem przekonany, że to jej właśnie prezydent obiecał i dzięki temu Sąd Najwyższy zrobił ofiarę z własnych przekonań. Jeszcze w maju pryncypialnie zadekretował, że ułaskawienie przedterminowe Mariusza Kamińskiego przez prezydenta było złamaniem konstytucji i kodeksu postępowania karnego, a 1 sierpnia zawiesił postępowanie w tej sprawie jak gdyby nigdy nic.

W dodatku jakiś czas później tenże SN nie potrafił odpowiedzieć na skądinąd proste pytanie, czy Julia Przyłębska jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego.

Z powodu wizyty Gersdorf u prezydenta „salon zawył” i jak wyjaśniał rzecznik I prezesa SN był to wynik przepracowania.

– Jeśli nawet dajemy ciała, to w granicach przyzwoitości, a pani prezes, uczestnicząc w uroczystości zaprzysiężenia „sędziego dublera (bo takie kategorie się pojawiły), te granice najwyraźniej w opinii salonu i własnego rzecznika przekroczyła – szydził Michalkiewicz. – Wszystko ma swoją cenę i jeśli dzięki taktyce obranej przez prezydenta żadnej kuracji w sądach nie będzie, no to trzeba będzie się mu odwdzięczyć. Róbmy sobie na rękę, ale bez przesady… -Żeby unieść – dodał Gadowski.

– Prezydent Duda jest wynalazkiem prezesa Kaczyńskiego – powiedział Michalkiewicz, przypomnając, że rok przed wyborami prezydenckimi nikt w Polsce nie słyszał o Andrzeju Dudzie jako o polityku samodzielnym. Dlatego prezydent Komorowski jeszcze pół roku przed wyborami był szczerze przekonany, że nie ma z kim przegrać, a pół roku później przegrał i to właśnie z panem Dudą. –  Byliśmy świadkami wielkich cudów, nawet chyba większych niż ten w Kanie Galilejskiej. Takie rzeczy się zdarzają, gdy mniejsze państwo przechodzi pod kuratelę wielkiego mocarstwa, jakim są Stany Zjednoczone. W związku z tym trzeba było uprzątnąć z polskiej sceny politycznej pozostałości pruskiego stronnictwa.

Zdaniem Michalkiewicza stronnictwo ruskie w Polsce jest zepchnięte do bardzo głębokiej defensywy, bo chociażby wybitny przedstawiciel tego stronnictwa „Piskorski już od roku jęczy i szlocha w areszcie wydobywczym pod zarzutem szpiegostwa tam umieszczony”. Co prawda ma ono swoich wyznawców, ale oni specjalnie się tam nie ujawniają.

– Stronnictwo pruskie dufne w poparcie „naszej złotej pani” nie traci nadziei, że znowu zajmie pozycję lidera. Myślę, że Amerykanie na to nie pozwolą, bo mają tu swoich faworytów w postaci Prawa i Sprawiedliwości oraz Starych Kiejkutów, których trzymają w rezerwie na wypadek, gdyby prezes Kaczyński się rozbrykał i zaczął im grymasić.(…) Z punktu widzenia Amerykanów bardzo wygodne jest pogrywanie z takim Bantustanem.

Zdaniem Michalkiewicza „Stare Kiejkuty” powiązane są nie tylko z Moskwą i Waszyngtonem, ale „z każdym”. W drugiej połowie lat 80., kiedy było już wiadomo po spotkaniu w Reykjavíku prezydenta Ronalda Regana z Michaiłem Gorbaczowem pojawiła się wiarygodna zapowiedź ewakuacji imperium sowieckiego z Europy Środkowej, wtedy rozpoczęły się przygotowania do transformacji ustrojowej. Ludzie ówczesnych służb specjalnych musieli sobie zadać pytanie co po sowieckiej ewakuacji? Zdawali oni sobie sprawę, z tego, że nastąpi odwrócenie sojuszy i w związku z tym w tamtym okresie ludzie ci „przewerbowywali się” i zgłaszali na służbę do nowego sojusznika.

– Polską rządzą rotacyjnie trzy stronnictwa: ruskie – teraz w głębokiej defensywie; pruskie – zepchnięte z pozycji lidera; amerykańsko-żydowskie, które aktualnie dominuje – powiedział Michalkiewicz, przedstawiając swoją ulubioną „teorię spiskową”.

-Wracając do prezydenta Dudy to prezes Kaczyński, który się dekuje na pozycji prostego posła w związku z tym za nic nie odpowiada, takie wynalazki lokuje na pozycji prezydenta, premiera itd. i zmusza tych ludzi do działania na granicy prawa, a nawet poza nim – ocenił Michalkiewicz. – Prezydent Duda powiedział „dosyć mi tego, bo wyląduję za kratami, jak się skończy moja kadencja”, a przecież jeszcze jest młody i nie żegna się z życiem tylko dopiero je zaczyna. Więc nic dziwnego, że wierzgnął i stanął dęba prezesowi. Teraz prezes ma z nim zgryzotę.

Michalkiewicz przypomniał, że pozycja konstytucyjna prezydenta w Polsce jest mizerna, co jest skutkiem konstytucji z 1997 roku, których współautorem był człowiek, „którego uważam za prawdziwe nieszczęście dla Polski” Aleksander Kwaśniewski.

– Uchwalając ją jeszcze nie wiedzieli czy „Stare Kiejkuty” nie wysuną na kolejną kadencję Lecha Wałęsę i na wszelki wypadek prezydentowi nałożyli dwa kaftany bezpieczeństwa w Konstytucji i nic dziwnego, że czuje się on skrępowany – podśmiewa się Michalkiewicz, który jako przykład owej „krępacji” podaje sprawę zwierzchnictwa w Siłach Zbrojnych, których prezydent jest niby zwierzchnikiem, ale z własnej inicjatywy „nie może nawet kiwnąć palcem”, bo jeśli już to tylko na wniosek Prezesa Rady Ministrów, lub Ministra Obrony, czyli ma nałożone dwa kagańce.  -Najwyraźniej autorzy konstytucji z 1997 roku musieli uważać prezydenta nie tylko za wariata, ale za wariata wyjątkowo niebezpiecznego, bo zwykłemu zakłada się jeden kaftan bezpieczeństwa .

MoRo

 

Obejrzyj również wywiad ze Stanisławem Michalkiewiczem na kanale YouTube Radia Wnet.

Komentarze