Żenada na komisji. Prezydent Gdańska dostał 3 mln od Amber Gold na film o Wałęsie, wychwalał firmę… ale nie reklamował

O Amber Gold dowiedziałem się z mediów i reklam, nikt mnie ostrzegał – zeznał prezydent Gdańska Paweł Adamowicz przed sejmową komisją śledczą. Zapewniał, że nie zetknął się nigdy z Marcinem P.

Komisja śledcza ds. Amber Gold przez blisko pięć godzin we wtorek przesłuchiwała prezydenta Gdańska (od 1998 roku) Pawła Adamowicza.

„Chciałem bardzo wyraźnie podkreślić, że nie miałem żadnych kontaktów z Marcinem P. Nie zabiegałem o żadne kontakty z nim, nie odwiedziłem nigdy siedziby tej spółki, również nie lokowałem żadnych środków w produktach finansowych oferowanych przez tę firmę” – zapewniał Adamowicz na wstępie przesłuchania.

[related id=38056]Adamowicz powiedział, że o Amber Gold dowiedział się z mediów i z reklam, podkreślił, że firma prowadziła „bardzo agresywną kampanię reklamową”. „Tak jak każdy z obywateli Rzeczpospolitej z tych reklam dowiedziałem się, że jest taka firma, a dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że ona jest firmą z siedzibą w Gdańsku” – powiedział Adamowicz.

Joanna Kopcińska (PiS) dopytywała, kiedy świadek dowiedział się o umieszczeniu Amber Gold na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego. „Dokładnie jak do opinii publicznej dotarły informacje o kłopotach tej firmy, czyli to było lato 2012 r. Prawdopodobnie jak większość obywateli wtedy nie zaglądałem na stronę internetową KNF” – powiedział prezydent Gdańska.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) i Joanna Kopcińska usiłowały się dowiedzieć od świadka, według jakiego klucza firma Amber Gold znalazła się na liście sponsorów filmu „Wałęsa. Człowiek z nadziei”.

Adamowicz odpowiadał, że firma ta prawdopodobnie dlatego znalazła się na liście sponsorów filmu, bo „od wielu miesięcy prowadziła agresywną kampanię reklamową”. „Dlatego zwrócono się o wsparcie filmu” – powiedział. „Nie zwrócono się, tylko pan się zwrócił” – komentowała Wassermann.

Joanna Kopcińska pytała, jak sprawdzono wiarygodność finansową AmberGold. „Moi pracownicy wnioskowali z kampanii reklamowej, że dysponuje dużymi środkami” – odpowiadał Adamowicz. W październiku 2012 r. firma Akson Studio, producent filmu „Wałęsa. Człowiek z nadziei” w reż. Andrzeja Wajdy ogłosiła, że zwróciła całą uzyskaną od spółki Amber Gold kwotę, czyli 3 mln zł netto wraz z należnym podatkiem VAT na konto podane przez syndyka masy upadłościowej Amber Gold.

Wiceszef komisji Marek Suski (PiS) pytał z kolei świadka m.in. o zdjęcie, na którym Adamowicz wraz częścią prominentnych pomorskich polityków PO oraz Lechem Wałęsą ciągną po płycie lotniska samolot OLT Jet Air (później OLT Express). Zdjęcie to zrobiono 12 grudnia 2011 r. podczas otwarcia lotniska w Gdańsku na Euro 2012. „To są osoby, które ciągnęły samolot OLT na lotnisku, jeśli się pan tak odżegnuje od jakiegokolwiek wsparcia dla firm Marcina P., to zdjęcie pokazuje, że to wsparcie nie tylko pan, ale cała gdańska Platforma ciągnie ten samolot, jako promocja” – mówił poseł PiS.

[related id=38232]”Proszę zobaczyć jaka tu jest nazwa (na samolocie – PAP), to bardzo ważne, to Jet Air. Wtedy nie było OLT Express” – zauważył Adamowicz. Dodał, że zdjęcie to upublicznił w Sejmie polityk PiS Antoni Macierewicz, wskazując, iż był to samolot OLT Express, co – jak zaznaczył Adamowicz – było nieprawdą.

Zapewniał, że to nie była reklama OLT Express. „Nieprawdą jest i to mówię stanowczo, nie dam sobie wmówić, i wmówić opinii publicznej, że to była reklama. To nie była żadna reklama, to było fetowanie wielkiej inwestycji, sukcesu Portu Lotniczego Lecha Wałęsy” – podkreślał Adamowicz.

Małgorzata Wassermann poruszyła temat konferencji z początku maja 2012 r., po tym jak pojawiła się informacja, że Amber Gold sfinansuje film o Lechu Wałęsie. „Tej konferencji prasowej pan się chyba nie wyprze, że był uczestnikiem i tam wychwalał tę firmę” – mówiła.

Z kolei Jarosław Krajewski (PiS) zacytował relację prasową z tego wydarzenia, donoszącą, że prezydent Gdańska dziękował grupie Amber Gold i mówił, że „bardzo prężnie się rozwija”, a także, że „jest innowacyjna, a Lech Wałęsa też był innowacyjny”.

[related id=37816]”Chcemy się dowiedzieć, czy pana służby informowały pana, z kim ma pan do czynienia, a jeśli nie, to w takim razie jak gdańszczanie mogą ufać, że inne ich sprawy są bezpieczne?” – pytała szefowa komisji.

Adamowicz tłumaczył, że wspomniana konferencja odbyła się ok. miesiąc po tym, jak zaczęły funkcjonować tanie linie lotnicze OLT. „Proszę otworzyć media z tamtych miesięcy, wszyscy byli zachwyceni tym, że w tamtej sytuacji komunikacyjnej, gdzie nie było autostrady A1, kiedy z Gdańska do Warszawy jechało się sześć godzin pociągiem, kiedy nie było dogodnych połączeń między głównymi miastami w Polsce (…) i w tym momencie wchodzą tanie linie lotnicze” – mówił świadek.

„W tej atmosferze ogólnego zainteresowania, można powiedzieć pewnego podniecenia, że wszedł krajowy, prywatny przewoźnik i oferuje tanie połączenia (…), w tej atmosferze, jak to na konferencji prasowej jest, chciałem w jakikolwiek sposób podziękować firmie, która chce pomóc przy produkcji filmu” – tłumaczył.

„Ja mówiłem to w oparciu o wiedzę z wiosny 2012 r., a kryzys linii lotniczych nastąpił kilka miesięcy później. Gdybym ja miał późniejszą wiedzę, tę z lipca, z sierpnia 2012 r., to ta konferencja prasowa by się nie odbyła. Ja bym na niej nie był i bym nie mówił, tego co mówiłem” – zapewniał.

Dopytywany był, czy gdyby wiedział, że Marcin P. był osobą wielokrotnie karaną, zachowałby się inaczej, czy ma poczucie błędu. „Gdybym miał tę wiedzę, którą miałem w roku 2012, w sierpniu, we wrześniu, czy dzisiaj, oczywiście bym dudnił, krzyczał, itd., ale tej wiedzy nie miałem, nie zostałem ostrzeżony, nie zostałem doinformowany i nad tym głęboko boleję” – powiedział Adamowicz.

Wassermann pytała też świadka, kiedy dowiedział się o darowiznach od Amber Gold dla gdańskiego zoo. „Dowiedziałem się o tym latem 2012 r.” – odpowiedział prezydent Gdańska.

Pytany przez Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna), czy sytuacja z AmberGold może się powtórzyć, prezydent Gdańska powiedział: „Mam nadzieję, że wasza komisja i inne organy z tej lekcji Amber Gold wyciągną wnioski”. „Największy ciężar odpowiedzialności spoczywa na agendach rządowych, my jesteśmy tam na dole i my wykonujemy prawo, które tu na Wiejskiej jest tworzone” – powiedział Adamowicz.

Jarosław Krajewski (PiS) zapytał Adamowicza, czy dziś żałuje i ma poczucie popełnionego błędu, że „budował zaufanie do Amber Gold”. „Zostałem tak samo wprowadzony w błąd jak tysiące Polaków. Jako obywatel mam pretensje do rozmaitych służb państwowych, że nie reagowały stanowczo i szybko” – odpowiedział Adamowicz.

Poseł PiS pytał także, czy przed 13 sierpnia 2012 roku ktokolwiek przestrzegał go przed kontaktami z Amber Gold i Marcinem P. „Nie, żałuję, że nikt mnie nie ostrzegł” – odpowiedział świadek.

Adamowicz był też pytany, czy ma coś do przekazania osobom poszkodowanym przez Amber Gold, które często straciły oszczędności życia. „Mnie i panu pewnie też jest bardzo smutno, że te osoby straciły swoje oszczędności, chodzi o to, żebyśmy teraz wspólnie wyciągnęli wnioski, żeby w przyszłości ludzie nie tracili oszczędności, dlatego w Gdańsku od dwóch lat realizujemy program edukacji ekonomicznej, gospodarczej” – odpowiedział Adamowicz.

[related id=27824]Przyznał zarazem, że gdy patrzył na oferowane przez Amber Gold warunki lokat, wydawały mu się dziwne, bo oprocentowanie było wyższe niż w bankach i SKOK-ach. Dopytywany, czy coś zrobił z tym swoim spostrzeżeniem, przyznał, że nie, bo to było „tylko subiektywne odczucie”.

Świadek był także pytany, czy kiedykolwiek rozmawiał o Amber Gold z Donaldem Tuskiem. „Zdaje się, że nigdy nie rozmawiałem” – odpowiedział.

Na zakończenie przesłuchania Wassermann zapytała świadka, czy jest mu znana na dziś strata Gdańska wynikająca z niezapłaconych podatków przez spółkę Amber Gold.

„Interesowałem się tym, ale nie pamiętam kwot” – odpowiedział Adamowicz, dodając, że wchodzi tu w grę jedynie podatek CIT, czyli podatek od osób prawnych.

„Jaka jest wysokość straty na niezapłaconych podatkach, które powinny być wyegzekwowane przez urząd skarbowy” – dopytywała szefowa komisji. „Strata jest mi nieznana” – odparł świadek.
PAP/MoRo

Komentarze