Jakie nazwy ulic i placów pozostały na Warmii i Mazurach po czasach komunistycznych? Jakimi innymi je zastąpić?

Dzień 50. z 80 / Olsztyn / Poranek WNET – W dzisiejszej audycji o dekomunizacji nazewnictwa, o konieczności upamiętniania mniej i bardziej znanych zasłużonych Polaków oraz o architekturze Olsztyna.

Jednym z tematów rozmów w Poranku WNET były liczne jeszcze upamiętnienia działaczy komunistycznych pozostałe w przestrzeni publicznej Olsztyna, a także Warmii i Mazur. Aleksander Wierzejski rozmawiał o tym z olsztynianami Andrzejem Dramińskim z tutejszego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, wydawcą regionalnego miesięcznika „Debata”, z historykiem i księgarzem Wojciechem Koziołem i z architektem Sławomirem Hryniewiczem.

Wojciech Kozioł powiedział, że w Olsztynie nie ma ulic imienia 22 lipca lub Manifestu PKWN, ale pozostała na przykład ulica Dąbrowszczaków. Jest też wiele innych nazw upamiętniających mniej znane dzisiaj osoby zasłużone dla komunizmu, np. ulice Hanki Sawickiej czy Wincentego Pstrowskiego. Rada miasta przedstawiła IPN bardzo długą listę nazw ulic i miejsc w mieście, które proponuje zmienić. Czy jest powszechna zgoda na zmianę nazw i na jakie? Lokalne stowarzyszenie protestuje przeciwko zmianie nazwy ulicy Dąbrowszczaków. Są to młodzi komuniści czy też maoiści. Jednym ze znaczących udanych przykładów likwidacji symboli komunistycznej władzy jest usunięcie pomnika sowieckiego generała Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie.

Andrzej Dramiński, którego miesięcznik „Debata” zajmuje się między innymi kwestią usunięcia z przestrzeni publicznej nazw sławiących komunizm i jego bohaterów, zwrócił uwagę, że oprócz nazw wspomnianych przez Wojciecha Kozioła jest wiele innych sławiących „nie wiadomo co”, jak np. ulica Wyzwolenia. Nie wiadomo, o jakie wyzwolenie chodzi, od czego, od Niemców? A może ma to być „wyzwolenie społeczne”? Nie ma też wątpliwości, że należy zmienić nazwę ulicy Dąbrowszczaków, którzy byli formacją powiązaną z NKWD, tak samo jak jej dowódca gen. Karol Świerczewski.

Zdaniem wydawcy nowymi patronami „zdekomunizowanych” ulic mogłyby być osoby zasłużone dla rozwoju Olsztyna, np. burmistrz z przełomu XIX i XX wieku Oskar Belian, który był Niemcem, ale jego zasługi dla miasta były wielkiei warto o nich pamiętać. Inną osobą jest Anna Walentynowicz, która działała w opozycji antykomunistycznej, nie mając żadnych powiązań ze służbami PRL, nie musiała się więc nikomu z niczego potem tłumaczyć, jak niestety wiele innych głośnych osób z Solidarności. [related id=34684]

Inna postać, którą należałoby szczególnie upamiętnić, to Wojciech Kętrzyński, polski działacz z przełomu XIX i XX wieku, wieloletni dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie. Urodził się jako Adalbert von Winkler, ale odkrył, że jego prawdziwe nazwisko to Kętrzyński. Odtąd do końca życia czuł się Polakiem i bardzo zasłużył się dla Polski.

Byli też Niemcy, którym Polska i katolicyzm wiele zawdzięczają, na przykład proboszcz z Gietrzwałdu ksiądz Augustyn Weichsel. Był on nawet represjonowany przez Niemców. W tym kontekście bardzo wymowne jest to, że objawienia maryjne nastąpiły w Gietrzwałdzie, czyli w południowej części Warmii, w której polskość zachowała się dużo lepiej niż na jej północnych terenach. Ważne też jest to, że Matka Boża w Gietrzwałdzie przemówiła po polsku, a nie po niemiecku.

Objawienia miały bardzo duży wpływ na rozwój polskości i świadomości narodowej, gdyż pielgrzymi przyjeżdżający do Gietrzwałdu odwiedzali tutejszą księgarnię, w której sprzedawane były polskie książki, modlitewniki czy kalendarze. Jej właścicielem był Andrzej Samulowski, który co prawda ma swoją ulicę w Olsztynie, ale niestety bardzo małą.

Sławomir Hryniewicz zapytany o to, czy w Olsztynie są podobne problemy z reprywatyzacją jak w Warszawie, powiedział, że Olsztyn „ma to szczęście czy nieszczęście”, że leży na terenie tzw. ziem odzyskanych. Dawni właściciele albo nie żyją, albo nie ma z nimi kontaktu, więc tego rodzaju działania jak te
ujawnione w Warszawie (tzw. dzika reprywatyzacja) tutaj nie mają miejsca. Przyznał, że w Olsztynie są innego rodzaju nieprawidłowości związane z nieruchomościami: „Nie takie jak w Warszawie, ale mamy swoje grzechy na sumieniu”.

Jako architekt opowiedział o olsztyńskiej Starówce, która – podobnie jak warszawska – nie przetrwała wojny i została prawie w całości odbudowana w latach 60. Zniszczona została nie w czasie walk armii radzieckiej o Olsztyn, ale już po zdobyciu miasta przez Armię Czerwoną, która zburzyła dużą część miasta w ramach swoistego odwetu na Niemcach. Poza zamkiem, katedrą, Wysoką Bramą i kilkoma kamienicami cała stara część miasta nie zachowała się. To, co oglądamy dzisiaj, to jest udana, ale rekonstrukcja.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy ze Sławomirem Hryniewiczem, Wojciechem Koziołem i Andrzejem Dramińskim w pierwszej i czwartej części dzisiejszego Poranka WNET.

JS

 

 

Komentarze