Czy sprowadzenie do Polski egzemplarzy Koranu z Turcji to początek akcji rozdawania tej księgi na polskich ulicach?

Kilka tysięcy Koranów to dopiero początek. Według naszych wiadomości w tureckiej drukarni jest już szykowany następny transport. Doświadczenia innych krajów każą przyglądać się temu z niepokojem.

Kilka dni temu pisaliśmy o dużym  transporcie polskich tłumaczeń Koranu, które zostały sprowadzone do naszego kraju z Turcji. Według naszych informacji egzemplarze te, obecnie przechowywane na ulicy Wiertniczej na terenie Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej, mają być przeznaczone do bezpłatnego rozdawania. Trudno oczywiście zabronić komukolwiek bezpłatnego rozpowszechniania książek, także religijnych. Warto jednak zauważyć, że u naszych zachodnich sąsiadów tego typu akcjom towarzyszył szczególny kontekst społeczny. W ubiegłym roku w Niemczech zdelegalizowano stowarzyszenie Prawdziwa Religia, które pod pozorem bezpłatnego rozdawania Koranu werbowało ochotników do walki na Bliskim Wschodzie.

[related id=”28434″ side=”left”]

Osobnym problemem jest sam tekst sprowadzonej do naszego kraju księgi. Czy rzeczywiście opiera się on na filologicznym tłumaczeniu wybitnego arabisty Józefa Bielawskiego? Pytanie to nie ma charakteru jedynie akademickiego. W krajach zachodnich zorientowano się już, że wobec zagrożenia propagandą islamistów aparat państwa powinien kontrolować, jaka wersja islamu jest propagowana wśród europejskich muzułmanów. Jeden z niemieckich ekspertów mówi jasno – problemu nie stanowi samo udostępnianie tekstu z 1400-letnią tradycją, problemem jest, kto go rozdaje i w jakim celu. Czy w Polsce ktoś zdaje sobie z tego sprawę ?

Wolontariusze rozdający Koran na ulicy we Frankfurcie. Gest tawheed, czyli palec wskazujący uniesiony w górę, to symbol takfiri, czyli tych, którzy walczą z niewiernymi i apostatami, obrażającymi Allaha czczeniem innych postaci, np. Chrystusa| Fot. erasmus-monitor.blogspot.com

ax

 

 

Komentarze