– Zobaczymy, jak długo to potrwa – powiedział mieszkaniec stolicy Kataru, Dohy, Michał Milford.
Przypomnijmy: Arabia Saudyjska 5 czerwca, tuż po wizycie Donalda Trumpa, zerwała stosunki dyplomatyczne z Katarem, oskarżając go o wspieranie terroryzmu oraz nadmierne zbliżenie z Iranem. W ślad za Rijadem poszły Egipt, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Kraje te zablokowały połączenia lotnicze, morskie i lądowe z Emiratami.[related id=”27844″]
23 czerwca państwa arabskie, bojkotujące Katar, przedstawiły listę 13 żądań, wśród których figurowało zamknięcie telewizji Al-Dżazira, rozluźnienie relacji z Iranem, zamknięcie tureckiej bazy wojskowej w Katarze oraz wydanie wszystkich wskazanych terrorystów znajdujących się na katarskim terytorium. Katar miał również zerwać kontakty z terrorystycznymi i ideologicznymi organizacjami, takimi jak Bractwo Muzułmańskie, Państwo Islamskie, Al-Kaida, Hezbollah i Dżabhat Fatah al-Szam (dawny Front al-Nusra, związany niegdyś z Al-Kaidą w Syrii).
Spełnienie tych żądań miałoby umożliwić ewentualne zniesienie blokady i zakończenie bojkotu Kataru. Katarskie władze uznały te żądania za „niedorzeczne” i odrzuciły je zdecydowanie.
– Niestety obawiam się, że jest to cisza przed burzą – twierdzi Milford, który 8 czerwca informował czytelników Wnet.fm, że Katarczycy nie są informowani przez media, o co chodzi w kryzysie, w wyniku którego została zamknięta przestrzeń powietrzna Kataru. Prasa wówczas skupiła się tylko na informowaniu Katarczyków o konkretnych ograniczeniach, nie ujawniając im przyczyn izolacji kraju. Po 5 czerwca nastąpiły przejściowe wahania kursu walut obcych i ograniczenia w ich zakupie – zwłaszcza dolarów amerykańskich, a także „pielgrzymki do banków i kantorów”, co szybko się zakończyło i poza pierwszym szokiem życie w Katarze nie uległo zmianom.
W swej korespondencji Milford wspomniał również o przyjeździe do Polski Donalda Trumpa i niezmiennej pogodzie w Katarze, w którym „żar cały czas leje się z nieba”.
MoRo
Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, KLIKNIJ TUTAJ