Oskar Pietrewicz w Południu WNET: Zjednoczenie Korei nie byłoby po myśli ani Amerykanów, ani Chińczyków

W związku z rocznicą wybuchu wojny koreańskiej Antoni Opaliński rozmawiał z ekspertem Centrum Studiów Polska-Azja o przyczynach podziału Korei i o perspektywach jej zjednoczenia.

W południowej audycji Radia WNET Antoni Opaliński, kontynuując poruszony w Poranku Wnet temat historii i współczesności Półwyspu Koreańskiego, zadzwonił do Oskara Pietrewicza z Centrum Studiów Polska-Azja.

Wczoraj (25 czerwca) była 67 rocznica wybuchu wojny w Korei (1950-53), w wyniku której doszło do trwającego do dziś podziału politycznego półwyspu na komunistyczną północ i kapitalistyczne południe. Oskar Pietrewicz opowiadał o tym, dlaczego podział ten okazał się tak trwały.

Wojna koreańska wybuchła w wyniku sprzęgnięcia się czynników wewnętrznych (wewnątrzkoreańskich) i zewnętrznych (międzynarodowych). Wewnętrzne to motywacja Kim Ir Sena do wywołania konfliktu. Zewnętrzne to uwarunkowania polityki międzynarodowej – gra wielkich mocarstw po zakończeniu II wojny światowej, przede wszystkim w relacjach między ZSRR a USA.

Wojna w Korei była pierwszym „gorącym” konfliktem między zimnowojennymi mocarstwami. Stany Zjednoczone potraktowały go bardzo poważnie. Zmienił on sposób patrzenia przywódców USA na Azję. Początkowo chcieli się z Korei wycofać, spodziewając się, że głównym przedmiotem  światowej rywalizacji będzie będzie Europa, ale wojna koreańska uświadomiła im, że USA muszą być militarnie obecne w Azji. Skomunizowanie całej Korei podważyłoby pozycję USA w Azji.

Wojna była też spowodowana rozgrywką, rozpoczętą przez Kim Ir Sena, który okazał się bardzo sprytnym politykiem. Chciał wykorzystać zapowiadane przez USA wycofanie się z Półwyspu i zjednoczyć go pod sobą. Udało mu się wciągnąć w konflikt Stalina, który początkowo obawiał się globalnego konfliktu z USA, nie będąc pewnym swej siły. ZSRR oficjalnie jednak nie wziął udziału w wojnie, a jedynie „podjudził” Mao, żeby Chiny w kluczowym momencie wsparły militarnie Kim Ir Sena. Dzięki temu Kim przetrwał ofensywę amerykańską, a następnie potrafił rozgrywać różnice między ZSRR a Chinami, wzmacniając swoją pozycję w polityce międzynarodowej, a także mógł skonsolidować władzę wokół siebie, przedstawiając w swojej propagandzie USA jako głównego wroga Korei. To istotnie przyczyniło się do utrwalenia reżimu Kim Ir Sena i podziału półwyspu po zakończeniu wojny w 1953 r.

Podział ten jest bardzo mocny. Traktowany jest obecnie w Korei Południowej jako trwały, jej władze nie myślą o zjednoczeniu, ale o jakiejś formie pojednania i ułożenia sobie stosunków i pokojowego współistnienia z północnym sąsiadem, a dopiero w długiej perspektywie zjednoczenia.

Tym, co aktualnie uniemożliwia zjednoczenie Korei, nie jest jednak wojna z lat 50., ale to, że północ i południe postawiły na zupełnie inne drogi społecznego i gospodarczego rozwoju oraz totalna izolacja, której poddała się północ. To być może utrwaliło podział dużo bardziej niż krwawa wojna sprzed ponad 60 lat.

Oskar Pietrewicz uważa, że dzisiaj niewiele wskazuje, żeby ten podział można było przezwyciężyć. Zjednoczenie Korei nie byłoby po myśli ani Amerykanów, ani Chińczyków. Decydują o tym tak samo jak 50 lat temu czynniki wewnętrzne, koreańskie, jak i międzynarodowe.

Zapraszamy do słuchania.

JS

 

Komentarze