Od przedsiębiorcy do właściciela ośrodka treningowego koni wyścigowych. „Początkowo traktowałem to jako hobby”

Adam Wyrzyk jeszcze kilkanaście lat temu był właścicielem przedsiębiorstwa budowlanego. Wówczas nie sądził, że porzuci swoje ówczesne zajęcie na rzecz hodowli koni wyścigowych. Tak się jednak stało.

Zapewne większość z nas ma niezrealizowane marzenia zawodowe, które do końca naszych dni pozostaną wyłącznie w sferze przyjemnej, acz nieurzeczywistnionej wyobraźni. Pamiętamy doskonale, kiedy nasi koledzy i koleżanki ze szkolnych ławek opowiadali o tym, kim się staną, jak „będą już duzi”. Niestety uwarunkowania społeczno-ekonomiczne sprawiają, iż musimy trudnić się w zawodach, które często odbiegają od naszych marzeń bądź są „pospolitymi” profesjami. Adam Wyrzyk był jedną z takich osób. Przez wiele lat był właścicielem firmy budowlanej, jednak szczęśliwy przypadek sprawił, że porzucił to na rzecz… pasji – trenowania koni wyścigowych.

Kiedy Adam Wyrzyk chodził do szkoły średniej, jego marzeniem było mieć konia. Powodem tej fantazji był zachwyt nad pędzącymi w galopie końmi podczas wyścigów, na których wówczas bywał. To pragnienie na długo pozostało tylko w jego głowie. Jednak zostało zrealizowane dzięki jego synowi, który podczas pobytu na zielonej szkole widział stadninę koni i zamarzył, tak jak jego ojciec, by mieć wierzchowca. I tak się stało – Adam Wyrzyk kupił synowi ogiera – Medisa. I to był początek jego przygody z końmi.

– Wszystko się rozpoczęło od momentu, kiedy zacząłem trenować swojego pierwszego konia. Nie sądziłem, że zrobię jakiś krok w kierunku hodowli i trenowania koni, bo traktowałem to wyłącznie jako hobby. Okazało się, że po zimie ten Medis zaczął wygrywać jeden za drugim wyścigi. W tym samym roku pojawili się inni ludzie, którzy chcieli, abym trenował ich słabe konie. Robiłem to, a one wygrywały gonitwy! – opowiedział na antenie Radia Wnet.

Po kilku latach wybudował w Podbieli pod Warszawą ośrodek treningowy i uzyskał licencję trenerską. Dziś jego córka i syn są wraz z nim przy tym „niepospolitym” zawodzie, który śmiało można nazwać pasją. Czy jest zadowolony, że w pewnym momencie porzucił swoją firmę budowlaną i stał się trenerem koni wyścigowych? Oczywiście – tak.

– Myślę, że swoim dzieciom zapewniłem ponadprzeciętny świat. Nieszablonowe i niekonwencjonalne życie pomimo ciężkiej pracy, jaką trzeba włożyć w ośrodek treningowy – powiedział z zadowoleniem Adam Wyrzyk w Radiu Wnet.

K.T.

Komentarze