Chorwacka gazowa szachownica z Orlenem w tle. Bezpieczeństwo energetyczne w Europie Środkowej zaczyna się od Zagrzebia

Chorwacja to jeden z ważniejszych krajów dla rynku gazu i nafty w Europie. Położenie tego państwa jest decydujące dla bezpieczeństwa energetycznego, zaś sama Chorwacja ma status kraju strategicznego.

Dla Polski jest to o tyle ważne, że rozpoczynający się w Chorwacji rurociąg Janaf (Jadranski Naftovod) uzupełnieni europejską magistralę gazową Północ – Południe, dzięki czemu polski terminal w Świnoujściu będzie miał dostęp do strategicznego akwenu Morza Adriatyckiego.

Wspomniany rurociąg biegnie jedną nitką od miejscowości Omiš przez Chorwację, Węgry i Słowację, gdzie łączy się z rurociągiem Przyjaźń, oraz drugą odnogą w kierunku wschodnim do Serbii i Bośni i Hercegowiny.

Historia powstania rurociągu

Rurociąg Adriatycki i jego infrastruktura zostały zbudowane w latach 1984-1990 jako nierosyjska alternatywa dostaw ropy, która miała połączyć Morze Adriatyckie z Europą Środkową. Część rurociągu położona w głębi kraju została wyłączona z użytku w czasie konfliktu w krajach byłej Jugosławii. Rurociąg ma trzy odgałęzienia, które biegną na trasie z Chorwacji przez Węgry, Bośnię i Serbię. Maksymalną przepustowość zaplanowano na 34 milionów ton ropy rocznie. Obecnie zdolność operacyjna jest na poziomie prawie 27 milionów ton rocznie.

Węgierskie ramię rurociągu, które dociera do rafinerii MOL w mieście Százhalombatta, może przetransportować do 10 milionów ton ropy rocznie. Udziałowcami Janafu są państwo chorwackie – rząd i pięć agencji państwowych – które kontrolują w sumie 78% udziałów, a także spółka gazowa i naftowa INA (w której głównymi udziałowcami są chorwacki rząd oraz węgierska spółka giełdowa MOL (notowana na giełdach w Warszawie i Budapeszcie) z 16% udziałów, oraz inni udziałowcy, którzy kontrolują 6% udziałów.

Port Omišajl jest zlokalizowany w osłoniętej, posiadającej głęboki basen zatoce wyspy Krk. Port ten może przez cały rok przyjmować supertankowce, a Janaf stale rozszerza możliwości magazynowe. Omišajl jest połączony podwodnym rurociągiem z rafineriami w Sisak i Uroni-Rijeka, należącymi do spółki INA. Trzeba zaznaczyć, że Sisak to początkowy przystanek tranzytu ropy w głąb lądu.

Janaf transportuje ropę naftową do rafinerii w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, Serbii oraz na Węgry. Firma przechowuje również ropę naftową i produkty naftowe dla największych światowych koncernów naftowych. Niezależnie od zawartej umowy z Jadranskm Naftovodem, Orlen negocjuje również warunki transportu surowca węgierskim odcinkiem rurociągu.

W oczekiwaniu na tankowce z Bliskiego Wschodu

Przez Chorwację ma popłynąć ropa naftowa z krajów Bliskiego Wschodu. Czeka również na to nasz potentat Orlen. Pod koniec roku 2016 należąca do polskiego giganta spółka Unipetrol podpisała z chorwacką firmą Jadranski Naftovod trzyletnią umowę na przesył surowca do swoich rafinerii w Kralupach i Litwinowie. Umowa z Jadranskim Naftovodem została zawarta na okres trzech lat i przewiduje dostawy ropy naftowej zarówno dla rafinerii w Kralupach, jak i Litvinovie.

Aktualnie Unipetrol do swoich rafinerii w Litvinowie i Kralupach transportuje surowiec systemami Przyjaźń oraz IKL. Łączne moce przerobowe obu czeskich rafinerii wynoszą około 8,7 mln ton ropy naftowej rocznie.

Grupa PKN Orlen zarządza sześcioma rafineriami w Polsce, Czechach i na Litwie, prowadzi też działalność wydobywczą w Polsce i w Kanadzie. Skonsolidowane przychody koncernu sięgnęły w 2015 roku 88,34 mld zł. Spółka jest notowana na GPW od 1999 r.

ORLEN a chorwacka sprawa JANAF

Na Chorwację spogląda uważnie PKN Orlen. Od lat na jego celowniku znajduje się spółka paliwowa INA, o którą walczy z węgierskim MOL-em. Potem polski potentat paliwowy chciał odkupić udziały od Węgrów, ale obie strony nie doszły do porozumienia. Teraz w łonie INA trwa ostry konflikt między Węgrami a chorwackim rządem, który – jak się okazało w grudniu – chce odkupić od nich udziały. Taką deklarację złożył w Wigilię premier Andrej Plenković.

Do MOL-a należy 49% pakietu, do rządu w Zagrzebiu – 44,8%. Reszta jest własnością pozostałych, prywatnych akcjonariuszy. Od pewnego czasu główni udziałowcy nie potrafią porozumieć się w sprawie administrowania INA. Chorwatom nie podoba się, że ich firma coraz mniej znaczy w regionie, topnieje liczba należących do niej stacji, a będące jej własnością dwie rafinerie – w Rijece i Sisaku – tracą autonomię na rzecz MOL-a.

Deklaracja premiera Plenkovicia może okazać się przełomowa w batalii o INA. Wciąż nie wiadomo jednak, skąd Zagrzeb ma wziąć pieniądze na spłacenie Węgrów. W grę może wchodzić kwota do 2 mld euro, ale na pewno chorwacki rząd chce rozwiązać problemy w akcjonariacie. I tu pojawia się nasz Orlen.

Według informacji portalu BiznesAlert.pl, Chorwacja liczy na zaangażowanie polskiego koncernu w INA. Orlen to mocny gracz w regionie, jego działalność gospodarcza poza Polską rozwija się także na Litwie i w Czechach. Płocka spółka posiada swoje stacje w Niemczech. INA to ważny element na mapie Orlenu, i jeżeli tylko Chorwaci dopną swego, a Orlen wykorzysta nadarzającą się okazję, polski koncern zyska kolejny przyczółek w Europie.

Tomasz Wybranowski

Komentarze