Siedemdziesiąt siedem lat temu Rosjanie rozpoczęli masową deportację obywateli polskich w głąb Związku Sowieckiego

W nocy 12 kwietnia 1940 r., w tym samym czasie, kiedy NKWD mordowało polskich jeńców wojennych i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami deportacji w głąb ZSRS. Zesłano około 61 tys. osób.

Pierwszą z czterech masowych deportacji obywateli polskich z ziem wschodnich RP, zaanektowanych przez ZSRR w wyniku agresji rozpoczętej 17 września 1939 r., władze sowieckie przeprowadziły 10 lutego 1940 r. Według danych NKWD, do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono wówczas około 140 tys. ludzi.

Decyzję o kolejnej wielkiej wywózce Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 r. Akcję wysiedlania władze sowieckie rozpoczęły w nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. Jej ofiarami stały się głównie rodziny polskich jeńców, rozstrzeliwanych w tym samym czasie przez NKWD w Katyniu, Charkowie i Kalininie (Twerze) oraz polskich obywateli przetrzymywanych wówczas w więzieniach sowieckich.

[related id=”9809″]

Przebieg deportacji tak przedstawiała wywieziona wtedy z Białegostoku polska nauczycielka:

– Dom otaczały jednostki o wyglądzie zbirów, komunistyczny element polski, z miejskiego proletariatu; do wnętrza wchodzili funkcjonariusze NKWD. Po stwierdzeniu tożsamości (mocno podkreślano narodowość, obawiano się brać Niemców) kierujący branką odczytywał decyzję (…) skazującą daną jednostkę na przesiedlenie. Robiono ścisłą rewizję (…). Do pakowania pozostawiano godzinę lub 30, a nawet 15 minut. Nie zwracano uwagi na ciężko, nawet obłożnie chorych, małe dzieci, które matki pragnęły zostawić u swoich krewnych lub znajomych, kobiety w ostatnim stadium ciąży, starców. Wszystkich zabierano, pomimo łez, rozpaczy i oświadczeń lekarzy o niemożliwości zniesienia podróży. („W czterdziestym nas, Matko, na Sibir zesłali. Polska a Rosja 1939-1942” – Janina G.)

Niezwykle ciężkie warunki panujące w czasie transportu opisał kilkunastoletni chłopiec deportowany ze Lwowa wraz z matką:

Załadowano nas do wagonów po 30 osób i więcej do jednego. Od razu wagony zostały zamknięte i zadrutowane. (…) Dwa dni staliśmy na dworcu, oglądając przez zakratowane okienka nieszczęśników zwożonych bezustannie autami. W wagonach były straszne warunki bytu. Kobiety razem z mężczyznami, ubikacja w kształcie rury drewnianej, wystawiona na zewnątrz wagonu. Ścisk, brak chleba, wody i gorąco doprowadzały ludzi do szału, już w drugim dniu jazdy zwariowały dwie kobiety i zostały umieszczone w specjalnym wagonie. Gdy przejeżdżaliśmy przez granicę Polsko-rosyjską, zapanował smutek i płacz. Wiedzieliśmy, że wjeżdżamy w kraj biedy, nędzy i głodu, mając małe nadzieje na wydostanie się stąd. Jazda ta trwała 17 dni, po drodze zostawialiśmy trupy starców i dzieci, którzy nie przetrzymali tej jazdy. („W czterdziestym nas, Matko, na Sibir zesłali. Polska a Rosja 1939-1942” – Wiesław R.)

[related id=”11962″]

Zdecydowaną większość deportowanych skierowano do Kazachstanu, gdzie zesłańców czekała niewolnicza praca, nędza, choroby i głód.

Dwunastoletnia dziewczynka, wywieziona w kwietniu 1940 r. ze Lwowa do Kustanajskiej Obłasti, tak opowiedziała swoje doświadczenia z Kazachstanu:

W kołchozie pracowaliśmy razem z bratem, bo mamusia moja chorowała i choć pędzili nie szła do roboty. W naszym kołchozie był tzw. predsidatiel od jego humoru zależało nasze życie, gdy chciał dać mąkę, to dał a jak nie to nic nie można było zrobić. Nie dał i koniec. Gdy musiałam pójść do szkoły niedługo chodziłam, bo niedawano mi chodzić, nazywano nas bandytami i jeszcze inaczej więc nie mogłam tego słuchać i znieść, wolałam się nie uczyć i nie jeść chleba, a nie słyszeć. (…) Gdy przyszły Święta Bożego Narodzenia u nas nic nie było ani nawet okruszynki chleba. Choć nie wiedziałam jak to się żebrze, ale spróbowałam. Poszłam po chatach i śpiewałam no i coś przyniosłam do domu upokarzałam się bardzo, ale trudno, iść trzeba, bo tam w biednej kibitce z głodu umiera mamusia i brat. Gdy przyszła wiosna pracowałam wszędzie, (…) miałam wtedy 12 lat byłam jeszcze bardzo mała siły moje nie pozwalały mi na taki wysiłek, ale trudno trzeba. Nazywali nas jak mogli najgorzej w ogóle teraz nie mamy słów do opisania tego co przeszliśmy. („W czterdziestym nas, Matko, na Sibir zesłali. Polska a Rosja 1939-1942″ – Danuta G.; zachowano oryginalną pisownię tekstu).

W sumie w wyniku deportacji dokonanej w kwietniu 1940 r. z ziem wschodnich RP wywieziono około 61 tys. obywateli polskich. Wśród nich Polacy stanowili 68 proc., Białorusini 13,4 proc., Ukraińcy 12,3 proc., Żydzi 4,3 proc.. Kolejne deportacje zostały przeprowadzone przez władze sowieckie w czerwcu 1940 r. i pod koniec maja 1941 r. Łącznie według danych NKWD we wszystkich czterech wywózkach zesłano około 330-340 tys. osób.

[related id=” 2300″]

Celem sowieckich deportacji była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej ludności. Miały one rozbić społeczną strukturę, dostarczając jednocześnie totalitarnemu sowieckiemu imperium siłę roboczą. Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana.

Prof. Andrzej Paczkowski, odnosząc się do tej kwestii, pisał: – Uważa się, że w ciągu niespełna dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce represjonowano w różnych formach – od rozstrzelania poprzez więzienia, obozy i zsyłki po pracę wpół przymusową – ponad 1 milion osób, a więc co dziesiątego obywatela Rzeczypospolitej, który mieszkał lub znalazł się na tym terytorium. Nie mniej niż 30 tys. osób zostało rozstrzelanych, a śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10 proc., czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób. („Czarna księga komunizmu”: A.Paczkowski, „Polacy pod obcą i własną przemocą”).

Związek Sowiecki, uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze Polski, zajął w 1939 r. obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw., z ludnością liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było około 5 milionów Polaków; pozostali to Ukraińcy, Białorusini i Żydzi.

PAP/jn

Komentarze