Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem terrorystów, to zginęliby wszyscy piłkarze – powiedział Sławomir Ozdyk

Eksplozje trzech bomb „rurowych” uszkodziły wczoraj autokar wiozący piłkarzy Borussii Dortmund na mecz Ligi Mistrzów. Wybuchy raniły jednego piłkarza oraz policjanta. Trwają poszukiwania zamachowców.

We wtorek około godziny dziewiętnastej, krótko po odjeździe autokaru z piłkarzami Borussii spod hotelu w Dortmundzie, skąd mieli udać się na mecz z AS Monaco w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, w pobliżu pojazdu doszło do trzech eksplozji. W pojeździe zostały wybite szyby. Dwie osoby zostały ranne: hiszpański obrońca BVB Marc Bartra oraz policjant. Na razie nie wiadomo, kto stoi za zamachem.

Z ustaleń policji wynika, że ładunki wybuchowe ukryte były w zaroślach przy szosie. Na miejscu przestępstwa nie znaleziono innych ładunków. Prokuratura, powołując się na dobro śledztwa, na razie nie ujawnia szczegółów dotyczących znalezionych pozostałości po ładunkach wybuchowych. Są one badane przez pirotechników.

Z Berlina atak na piłkarzy skomentował dla Radia Wnet dr Sławomir Ozdyk:

Zamach był dobrze przygotowany i dokładnie przemyślany. Trzy tzw. bomby rurowe, o nieskomplikowanej instrukcji były najprawdopodobniej sterowane radiowo, ponieważ ktoś musiał kontrolować moment, w którym zbliżył się autobus. Ranny został jeden piłkarz oraz policjant, który jechał przed autobusem.

Niedaleko zdarzenia znaleziono list w którym zamachowcy przyznają się do zamachu. Dziennikarze nie mogą zdradzić w jakim języku napisany jest list. Ta cenzura wynika z niechęci do eskalacji i tak już wielkiej awersji do emigrantów – dodał.

[related id=”1373″]

Dr Sławomir Ozdyk stwierdził również, że w mediach niemieckich nie mówi się wprost, iż był to zamach terrorystyczny, a dochodzenie prowadzone jest w sprawie o próbę dokonania zabójstwa.

– Wszystko przemawia za tym, że był to zamach terrorystyczny. Gdyby całość poszła zgodnie z planem, to potrójny wybuch bomby powinien uśmiercić wszystkich pasażerów. Jeżeli to by się udało, to dla terrorystów byłby to ogromny medialny oraz propagandowy sukces. W tym autobusie były bardzo znane osoby z wielu krajów europejskich. Właśnie o to chodzi w tego typu aktach przemocy – by były jak najbardziej nośne medialnie.

Rozmówca Radia Wnet skomentował również działania niemieckich mediów:

Czasami wydaje mi się, że polska telewizja, jest telewizją niemiecką – ponieważ to u nas można znaleźć dużo więcej rzetelnych informacji na temat wydarzeń w ich państwie. Zdaniem dra Ozdyka spowodowane to jest panującą w Niemczech cenzurą, która tłumaczona jest niechęcią do eskalacji nienawiści m.in. do muzułmanów.

Dortmund jest dużym zagłębiem salafitów – skrajnego odłamu islamu, który chce powrotu do czasów proroka Mahometa. Ataki na tym tle zdarzają się tam bardzo często. Policja niemiecka na razie zakłada różne wersje wydarzeń – m.in że za zamachem mogą stać niemieccy chuliganie – członkowie Hogesy (Hooligans gegen Salafisten) – lub pojedynczy zamachowiec. Obie te wersje są jednak mało prawdopodobne.

W wyniku wybuchu mecz Borussii Dortmund z AS Monaco w ćwierćfinale piłkarskiej Ligi Mistrzów został przełożony na środę na godzinę 18:45.

Uczynimy wszystko co naszej mocy, aby jutrzejszy mecz odbył się bezpiecznie – powiedział przedstawiciel policji.

Klub w wydanym wcześniej komunikacie poinformował, że wszyscy piłkarze są bezpieczni. Jednym z zawodników drużyny jest Łukasz Piszczek.

– O 19:15 wyjechaliśmy z hotelu. Gdy z małej uliczki wjechaliśmy na główną nagle usłyszeliśmy głośny wybuch. Siedziałem w ostatnim rzędzie, niedaleko Marca Bartry. On oberwał najbardziej, gdy tylna szyba się po prostu rozsypała. Po wybuchu wszyscy patrzyliśmy na siebie w szoku i ci co mogli położyli się na podłogę. Nie wiedzieliśmy czy to koniec, czy stanie się coś jeszcze. Policja była bardzo szybko na miejscu. Wszyscy byliśmy w szoku. Nikt w takich chwilach nie myśli o rozegraniu meczu piłkarskiego – relacjonował bramkarz Borussii Dortmund, Roman Buerki.

Agencja DPA (Deutsche Presse-Agentur) poinformowała, że piłkarze Borussii rozjechali się do domów. Nad okolicami hotelu w dzielnicy Hoechsten pojawił się dron, przy pomocy którego policja poszukiwała kolejnych ładunków.

Hope everything is fine with BVB team and with Marc Bartra ? Nie tak to powinno dziś wyglądać… Mam nadzieję, że cała drużyna BVB jest zdrowa i bezpieczna, również Marc Bartra, który lekko ucierpiał. Zdrowia! – napisał na Facebooku polski piłkarz AS Monaco Kamil Glik.

Budującą postawę prezentują niemieccy kibice, którzy na portalach społecznościowych oferują nocleg dla fanów AS Monaco. Włączył się w to również klub BVB, który na Twitterze rozpoczął akcję z hashtagiem #bedforawayfans, dzięki której kibice z Monako także mogą znaleźć nocleg.

ŁAJ/WJB/JN/PAP

 

Autokar Borussii Dortmund po wybuchu.
PAP/EPA/STR

Komentarze