Amerykański admirał ostrzega Koreę Północną. Napięta sytuacja przed spotkaniem Donalda Trumpa i Xi Jingpinga

Naczelny dowódca floty USA na Pacyfiku, admirał Scott Swift, ocenił w czwartek w Tokio, że dotychczasowe kroki dyplomatyczne i gospodarcze wobec Korei Północnej nie przyniosły spodziewanego efektu.

Admirał, stojący na na czele Floty Pacyfiku USA, obejmującej wszystkie dowództwa, bazy, związki taktyczne jednostek marynarki wojennej USA, operujących w basenie Pacyfiku, dodał jednak, że decyzja o prewencyjnym ataku należałaby ewentualnie do prezydenta.

Scott Swift spotkał się w czwartek rano z dowództwem japońskich sił obronnych. Spotkanie było poświęcone w dużej mierze kolejnej próbie rakietowej Korei Północnej. W środę, na dwa dni przed wizytą przywódcy Chin XI Jinpinga w Stanach Zjednoczonych, KRLD wystrzeliła w morze ze wschodniej części kraju pocisk, który był najprawdopodobniej przerobioną rakietą Scud o dłuższym zasięgu – poinformowały anonimowe źródła w Pentagonie.

Chodzi o rakietę Scud ER (extended range, dłuższy zasięg) na paliwo płynne.  Pokonała ona ok. 60 km, zanim wpadła do Morza Japońskiego na skutek jakiejś awarii.

Według południowokoreańskiego sztabu generalnego pocisk wystrzelono na wysokości miasta portowego Sinpo na wschodnim wybrzeżu Korei Północnej. Południowokoreańskie źródła podają, że rakieta w najwyższym punkcie osiągnęła wysokość 189 km.

Najnowszą próbę balistyczną Pjongjangu skrytykowały Japonia i Korea Południowa. Minister spraw zagranicznych Korei Południowej, Jun Biung Se, nazwał wystrzelenie pocisku „wyzwaniem dla wielu rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, które zabraniają Pjongjangowi wszelkiej aktywności nuklearnej i balistycznej”.

Pomimo rezolucji RB ONZ Korea Północna nieprzerwanie grozi zwiększaniem swego potencjału nuklearnego. Już pięciokrotnie – w 2006, 2009, 2013, a także w styczniu i we wrześniu 2016 roku – Pjongjang dokonał prób z bronią atomową. Ostatnia z tych prób miała największą siłę wybuchu, wynoszącą 10 kiloton.

PAP/aa

Komentarze