USA ostrzegają na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ ws. Syrii: Gdy ONZ zawodzi, kraje zmuszone są do działania

W środę w Nowym Jorku odbyło się, zwołane w trybie pilnym posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, poświęcone wtorkowemu atakowi chemicznemu w syryjskiej prowincji Idlib.

Ambasador USA Nikki Haley ostrzegła na nim, że „Kiedy ONZ konsekwentnie nie wywiązuje się ze swojego obowiązku kolektywnego działania, przychodzi taki moment, że kraje są zmuszone do podjęcia własnych działań.

W związku z atakiem, w którym zginęły co najmniej 72 osoby, w tym 20 dzieci, skrytykowała Rosję za to, że nie potrafi wpłynąć na swojego sojusznika, czyli reżim syryjskiego prezydenta Baszira al-Asada.

Ile jeszcze dzieci musi umrzeć, zanim Rosja zacznie się martwić? – pytała ambasador.

Przedstawiciel Rosji w Radzie Bezpieczeństwa, zastępca ambasadora, Władimir Safronkow odpowiedzialnością za atak obarczył politykę USA jeszcze z czasów administracji Baracka Obamy. Przypomniał, że Obama zagroził swego czasu interwencją militarną, jeśli przekroczona zostanie „czerwona linia” w postaci użycia broni chemicznej. Tej groźby Obama jednak nie zrealizował, mimo że już w przeszłości miały miejsce w Syrii udowodnione przypadki użycia gazów bojowych.

Ta decyzja posłużyła jako punkt startu przyszłych prowokacji ze strony terrorystów i struktur ekstremistycznych z użyciem broni chemicznej – powiedział rosyjski dyplomata. Jego zdaniem, w ten sposób „terroryści i struktury ekstremistyczne usiłują zdyskredytować oficjalny reżim w Damaszku i stworzyć pretekst do użycia siły militarnej przeciwko suwerennemu państwu”.

Z kolei ambasador Wielkiej Brytanii Matthew Rycroft stwierdził, że atak w prowincji Idlib nosi wszelkie cechy działania podjętego przez reżim Asada. Zwrócił uwagę, że nic nie wskazuje, by ugrupowania opozycyjne w Syrii dysponowały bronią chemiczną, jaka została użyta w ataku.

– Wszystko wskazuje na to, że był to nieprzerwany atak z użyciem lotnictwa trwający przez parę godzin – powiedział Rycroft. W wystąpieniu mówił o gazie działającym na układ nerwowy, który mógł zabić ponad sto osób i doprowadzić do obrażeń u setek kolejnych ofiar. Podkreślił, że tylko syryjskie lotnictwo mogło przeprowadzić taki atak.

Wielka Brytania, Francja i USA zgłosiły wspólnie projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającej ataki chemiczne w Syrii i wzywającej syryjski rząd do współpracy w dochodzeniu w sprawie użycia gazu bojowego w prowincji Idlib. W szczególności w projekt apeluje do władz w Damaszku o udostępnienie informacji o operacjach syryjskich sił powietrznych we wtorek.

Z najnowszego bilansu Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka wynika, że we wtorkowym ataku chemicznym na Chan Szajchun w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii 72 osoby zginęły, a 160 zostało rannych.

Syryjskie Obserwatorium informowało we wtorek, że ataku najprawdopodobniej dokonały syryjskie lub rosyjskie samoloty. Według amerykańskich źródeł rządowych w ataku tym użyto sarinu i „niemal na pewno” było to dzieło sił lojalnych wobec Asada.

Reżim Asada zaprzeczył, jakoby użył „substancji chemicznej lub toksycznej” w Chan Szajchun.

Z kolei ministerstwo obrony Rosji oświadczyło w środę, że w Chan Szajchun syryjskie lotnictwo zbombardowało we wtorek arsenał bojowników, w którym wytwarzano amunicję napełnioną trującymi substancjami chemicznymi.

źródło/pap

Czytaj więcej: Atak chemiczny w Syrii – nowy bilans osób śmiertelnych. Wśród 72 ofiar znalazło się aż 20 dzieci

Komentarze