Na samym początku rozmowy Zbigniew Świerczek zaznaczył, że dzisiejszy strajk jest organizowany przez jeden związek: – To nie strajk wszystkich nauczycieli, tylko strajk zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, czyli pewna część nauczycieli bierze udział w strajku.
[related id=”14211″]Przypomniał również, że NSZZ „Solidarność” przez ostatnie osiem lat kilkanaście razy protestowała przeciwko destrukcji w oświacie: – Jesteśmy w trakcie rozmów, które powinny doprowadzić do pozytywnych zmian.
– Nie jest naszym zadaniem oceniać strajk, ponieważ Związek Nauczycielstwa Polskiego jest autonomiczny i ma prawo do przeprowadzenia własnych działań – podkreślił, choć w opinii Solidarności protest jest przedwczesny, ponieważ trwają rozmowy na temat zmian i jest realna nadzieja, że dużo postulatów związkowych zostanie uwzględnionych.
Jednym z podstawowych postulatów związkowców jest podniesienie pensji dla nauczycieli. Wynik rozmów ma zostać zaprezentowany w kwietniu przez minister edukacji Annę Zalewską: – Dopiero, gdy będziemy widzieć, w jakiej skali są podwyżki, wtedy dopiero krajowa sekcja będzie podejmować dalsze działanie – zadeklarował związkowiec.
Zapytany, czy ta akcja protestacyjna ma na celu zatrzymanie reformy oświaty, odparł:
– Wiadomo, że zatrzymanie reformy nie może być głównym powodem, dlatego podnoszone są kwestie socjalne. Natomiast z wcześniejszych wypowiedzi i działań przedstawicieli ZNP, współpracy z organizacjami takimi jak KOD, wynika, że jest inne dno niż tylko i wyłącznie poprawa bytu nauczycieli.
[related id=”6274″ side=”left”]W czwartek prezes ZNP Sławomir Broniarz poinformował, że w piątek strajkować będą szkoły we wszystkich 16 województwach, w większości od godz. 7.30 do 15.30. Dodał, że nikt z uczestników protestu nie może być pociągnięty do odpowiedzialności, bo jest on legalny.
Według szacunków ZNP strajkować będzie 40-45 proc. placówek. Największe poparcie dla strajku jest w woj. pomorskim, śląskim, łódzkim, podkarpackim i mazowieckim.
WJB/PAP