Czarnogóra zdobyta, reprezentacja na autostradzie do Rosji. Ważne zwycięstwo w walce o awans na przyszłoroczny Mundial

Reprezentacja Polski w piłce nożnej 2:1 pokonała Czarnogórę w meczu eliminacji Mistrzostw Świata w Rosji. Podopieczni Adama Nawałki powiększyli przewagę nad grupowymi rywalami do sześciu punktów.

Od dawna podkreślano, że wyjazdowy mecz w Podgoricy może okazać się kluczowym dla awansu na przyszłoroczne MŚ starciem. Mierzyły się w końcu dwie najlepsze dotąd drużyny eliminacyjnej Grupy E, a zwycięstwo biało-czerwonych mogło otworzyć im autostradę do Rosji.

Czarnogórcy odgrażali się, że na własnym terenie nie pozwolą Polakom na zbyt wiele i że naszym reprezentantom nie będzie łatwo o punkty. Jak się okazało, nie były to słowa rzucane na wiatr. Przez ponad 90 minut Robert Lewandowski i spółka musieli walczyć o każdy centymetr boiska i choć mieli widoczną przewagę w posiadaniu piłki, to rzadko stwarzali zagrożenie dla bramki rywali.

Jednak to właśnie dzięki geniuszowi „Lewego” wyszli na prowadzenie. Nasz kapitan popisał się wspaniałym uderzeniem z rzutu wolnego, przy którym bramkarz wiceliderów naszej grupy nie miał najmniejszych szans.

Cieszę się, że udało się strzelić z rzutu wolnego, bo w reprezentacji dawno nie zdobyliśmy bramki w ten sposób – powiedział tuż po spotkaniu napastnik Bayernu Monachium. – Czymś nowym zaskoczyliśmy przeciwnika i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie podobnie – skwitował.

I choć rywale postawili się Polakom, szarpali i wreszcie wyrównali, to w końcówce równie znakomitym co jego kolega z zespołu kunsztem wykazał się Łukasz Piszczek, znakomitym lobem zdobywając gola na wagę trzech punktów. – Dokładnie wiedziałem, co chcę zrobić – przyznał obrońca Borussii Dortmund. – Przeszło mi przez myśl, że jeśli bramkarz wyjdzie, to będę go chciał przelobować i to na szczęście się udało.

Komplet punktów wywalczony na obcym terenie okazał się ogromnie cenny w kontekście naszej sytuacji w Grupie E. Jednocześnie bowiem inni nasi rywale – Rumuni i Duńczycy – bezbramkowo zremisowali w bezpośrednim pojedynku. Dzięki takiemu obrotowi spraw wyszliśmy na sześciopunktowe prowadzenie w stawce mamy sporą szansę, by awans wywalczyć jako pierwsza drużyna w Europie. W żadnej z pozostałych grup lider nie ma bowiem aż takiej przewagi nad drugą ekipą. Emocje studzi jednak nieco nasz bramkarz Łukaksz Fabiański: – Nie jesteśmy jeszcze na mundialu. To dobra zaliczka, natomiast mamy świadomość tego, że jest jeszcze pięć meczów do końca i trzeba zrobić wszystko, żeby zakończyć je takim wynikiem, który pozwoli nam awansować na mundial – skomentował golkiper, na co dzień broniący barw angielskiego Swansea City.

Kolejne spotkanie eliminacyjne Polacy rozegrają 10 czerwca z Rumunią na Stadionie Narodowym. Potem przyjdzie czas na wrześniowe pojedynki z Danią (wyjazd) i Kazachstanem (u siebie) oraz kończące eliminacje, październikowe starcia z Armenią (wyjazd) oraz Czarnogórą (u siebie).

Komentarze